Klaudia - trzymaj się dzielnie, kochana :) Wracaj prędko z maleństwem :D
A ja dziś wściekła jestem. Najpierw chciało mi się płakać, a teraz mam nerwy.
Byłam u swojego gina. Nie wiem, czy on przechodzi jakąś andropauzę i humory ma, czy co mu jest? Mam go serdecznie dość. Już miesiąc temu miał fochy, szwagierka, jak u niego była to też miał do niej o wszystko pretensje.
Jak ona zadawała pytania, to ją ochrzanił, żeby sobie poczytała. Jak ja o coś pytam, to na dzień dobry powiedział, że "za dużo czytam". No i tak zaczęła się wizyta, a potem tylko mnie podkręcał, że tętna miałam prawie 100.
Najpierw okazało się, że przybrałam troszkę na wadze. Nie czepiał się, ale ja się zasmuciłam, bo po sobie tego nie widze tak bardzo, a i odżywiam się zdrowiej niż wcześniej... rzadko smażone, szpinak, jarmuż, buraczki w różnych postaciach (no bo ta hemoglobina mi spać nie daje), Do slodyczy mnie i tak nie ciągnie (wyjątkowo wczoraj zjadłam trochę świątecznej czekolady, bo miałam niesmak w ustach). Więcej ruchu, bo teraz zasuwam jak mały samochodzik. A tu przybyło mi ponad 3 kilo od ostatniej wizyty! No masakra jakaś! Może przez ten nabiał? Dużo serków, jogurtów, mleka... może od tego? Popsuło mi to nastrój.
Przy szykowaniu się do usg zapytałam, czy uda się podejrzeć jakiej płci jest dzidzia. I dostałam obuchem w łeb - "i tak pani na 100% nigdy nie powiem, a poza tym to nie jest najważniejsze! Ważne, żeby było ok, a poytania o płeć są bez sensu!". Chciałam, żeby było miło, a on mnie "zrypał" jakbym była zielona, nieświadoma, i w ogóle nie wiedziała na czym ciąża polega. A ja tylko zapytałam... :(
Potem to już był ochrzan na całego. "Skąd ten katar?!" "Ską ten kaszel?!" "Jest pani na zwolnieniu, jak może pani chorować?! Jak pani o siebie dba?!" Już mi się płakać chciało... a co ja poradzę na te mrozy?! Co poradzę, że zimno mam w domu, ostatnio 16 stopni było w mieszkaniu? Co poradzę na to, że gardło mam przeciążone z racji swojego zawodu i szybko dostaję chrypy, infekcji a nawet tracę głos?... W ogóle nie dopuszczał mnie do głosu. Nie jestem chora, czuje się fajnie... nic mnie nie łamie, nic nie boli, tylko to gardło i nos. A tu takie pretensje. Miesiac temu tez na mnie nakrzyczał że jak śmiem mieć opryszczkę na ustach! No tak! Od dziecka mam w sobie ten wirus, i na taką pogodę nic nie poradzę, że mi się robi :( Wiem, że to niedobrze, ale przecież tego nie przewidzę! A on ze mną z takim oburzeniem gadał, jakbym mu jakiś syfilis przyniosła :(
No i jeszcze jak zapytałam o przeciwwskazania do szkoły rodzenia, czy nie ma żadnych, to też fuknął, że sobie teraz szkołę wymyślam... że mam leżeć w łóżku. A przecież ja nie chcę TERAZ isć... tylko pytałam z nadzieją, że może sam mi coś poleci.
Ech... następnym razem przyjdę, nic się nie będę odzywać.
Mój maluszek jest w jak najlepszym porządku. Kończy mi się 19 tydzień. Od główki do pupy ma 15 cm. waży 338 gramów. Książkowo - powinien ważyć około 250. Wygląda na to, że już nie będziemy mówić "fasolka", tylko "kluseczka" :D Bo niestety po imieniu nadal nie możemy. Nie chciała nam się przedstawić, wypięła się pupą, a potem leżała boczkiem na pleckach. No trudno... poczekamy :)
Lekarz mówił, że wszystkie wymiary są proporcjonalne, wszystko jest ładnie i w porządku.
Więc te wieści rekompensują mi wszystkie nieprzyjemności jakimi mnie raczył pan doktor przez całą wizytę. Mam zdjęcie, już włożyłam do albumu. Na zdjęciu Kluseczka ma faktycznie pokaźne już brzusio :) To przez te twarożki, jogurciki i mleczko :D
Buziaczki Mauśki :D
MoniaB29-01-2010 19:37
Klaudia trzymaj się:)))I nie stresuj się, każda kobieta musi kiedyś przez to przejść...Ja miałam zaprawę tego co mnie czeka bedąc na oddziale, także jakoś się oswoiłam z tą myślą....Będzie dobrze:)))
Ja dziś wypis odebrałam, w czwartek mam wizytę u ginki.
Czuję się dobrze, tylko po tych lekach na nadciśnienie okropnie senna jestem i trochę głowa boli ale pisze o tym i pisze że po kilku dniach powinno przejść..Organizm musi przyzwyczaić się do leku......
Agniesszzka jeszcze się doczekasz brzucha i tych kilogramów, których na razie Ci nie przybyło...
Nynka, na Twoim miejscu to nstępnym razem to tak bym trzepnęła tego gina w łęb, ze moze by się opamiętał...Co on sobie myśli, nie dziwię się , ze jesteś wsciekła, tez bym była...
Masz prawo pytać i dowiadywać się, przecież książki swoje a doswaidczenie swoje...Nie martw się, może następnym razem będzie lepiej:)))
Ja własnie gimnastykowałam się w łazience, miałam wydepilować sobie nogi w sobotę a tu trafiłam do szpitala...No nic, dziś nadrobiłam:))
Powiem Wam, ze teraz najgorsze jest to czekanie:((Człowiek martwi się o maluszka najbardziej, bo o siebie nie:(((Ale musze się uzbroić w cierpliwość i prosić mojego synka, żeby się na ten świat wybrał:))To prawda,że chłopcy rodzą się zazwyczaj po terminie....
W sali gdzie leżałam przewinęło się chyba 5 dziewczyn i wszystkie z dziewczynkami. Mój syn miał takie pole manewru, tyle narzeczonych a tu nic z tego:((Nie zainteresował sie....
Uciekam się położyć, muszę męża zmolestować, żeby łóżko rozłożył i się kładę, nie mam siły...
Życzę Wam wszystkim udanego weekendu:))
Jak na razie pozostaję w dwupaku:)Papap
Zuzia4430-01-2010 11:20
Cześć Słonka. Ja jak zwykle w locie. Ale jak już mam choć chwilkę to do Was zaglądam.
Klaudia - życzę Ci powodzenia jutro. Nic się nie martw, będzie co ma być ale na pewno będzie dobrze. Sama dwa razy szłam na wywoływanie i znam ten strach. Ale jak podepną kroplówkę to zaraz zacznie się akcja. Poród z kroplówką jest krótszy ale niestety bardziej bolesny . Ale lepiej chyba krótko i mocno niż się męczyć kilkanaście godzin. Jutrzejszy dzień będzie dla Was bardzo wyjątkowy. Staraj się zapamiętać każdą chwilę. Do końca życia będziesz to wspominać. Po oksytocynie nawet najbardziej oporne jednostki kapitulują :-). Myślami będziemy jutro z Tobą.
Monia - jak dobrze, że już jesteś w domu. Choć myślałam, że ten stres szpitalny spowoduje akcje porodową. Odpocznij sobie i staraj się myśleć pozytywnie :-). Przyjdzie na Ciebie czas - to pewne. Piotruś chce się urodzić w lutym :-) - poprostu.
Agatha - jak mój Pawełek miał takie szorstkie policzki to też myslałam o alergi. Ale smaruje go teraz kremem Bepanthen Plus i wszystko zniknęło. A też kąbinowałam z jedzeniem, mydełkiem. A teraz wszystko jest po staremu tylko rano i wieczorem cieniutko go kremuję.
Kateczko - kobiety mają instynkt i czują płeć dziecka - ja tak sądzę. Ale by było u Was radości z małego mężczyzny :-). Ja mam pytanko do Ciebie - kiedyś pisałaś o porodzie dziewczynek. Czy rodziłaś je naturalnie ? Bo ja zawsze myślałam, że przy bliźniakach to jest cesarka. No bo to strasznie trudne, ryzykowne no i wyczerpujące dla kobiety. Urodzić naturalnie dwoje dzieci !!!
Tak długo marzyłaś o ciąży więc teraz brzuch do przodu, piersi do góry i niech cały świat widzi, że się udało !!! A wagą to się nie ma co przejmować. Jest zima, mrozy takie więc organizm robi zapasy. Pamiętam,że z mężem prowadzicie gospodarstwo agroturystyczne. Czy macie teraz w zimie wczasowiczów, no i jak to będzie w lecie gdy Ty już będziesz całkiem "niezdolna do pracy" ?
Nynka - a jak trafiłaś do tego gina ? Tylko nie mów, że to prywatnie i płacisz za wizyty ! Ale czy prywatnie czy na NFZ to przecież powinien być miły i kulturalny. Co za małpiszon wstrętny. Denerwować kobiety w ciąży. Może tak anonimowo dowiedz się kto jest jego przełożonym lub gdzie się mieści najbliższa izba lekarska i może warto opisać kilka scenek z wizyty. Przecież to on żyje dzięki Wam, z Was ma dochód. No oburzona jestem takim wstręciuchem. Najważniejsze, że Maciuś/Małgosia mają się dobrze :-).
Kasia - Ty się ciesz, że nie masz rozstępów i nawet o nich nie myśl, żeby nie wywołać wilka z lasu. Ja niestety po ciążach mam okropny brzuch. Choć smarowałam oliwkami, kremami przeciw rozstępom to i tak cały popękał. Pamiętam przy pierwszym dziecku nic się nie działo do 7 miesiąca. Potem nagle brzuch mi ogromnie "wywaliło" no i skóra zaczęła swędzieć , aż szczypać i w ciągu dosłownie tygodnia pojawiły się czerwone pręgi. Dopiero po porodzie zdałam sobie sprawę z "ogromu zniszczeń". W drugiej ciąży powstało tylko kilka nowych. Ale na plaże to już nigdy nie wyjdę w dwuczęściowym stroju. Aj, żal mi mojego brzuszka. Choć zawsze narzekałam, że nie jest super płaski to teraz zdaję sobie sprawę, że był super-sexi-rewelacyjno-piękny. Szkoda, że BYŁ :-). Pilnujcie się słonka i smarujcie ile wlezie. Oby Wam się udało nie zobaczyć tego paskudztwa na Waszych ślicznych brzucholkach !
Kończę, bo padnięta dziś jestem. Moi rodzice urządzili sobie na dole sypialnie i już zwolnili nam pokój na górze. Teraz jesteśmy tu na piętrze sami - wreszcie. No niby oni tylko chodzili tu spać ale jednak wieczorem my staraliśmy się zachowywać cicho, nie latać w bieliźnie itp. A teraz robimy tam pokój dla chłopców. No i mój M zamyka się tam i pracuje a ja z dzieciakami sama. Dziś byłam jeszcze u szewca, w urzędzie gminy, w US, w wyporzyczalni strojów - bo mój starszak ma we wtorek bal no i oczka mam już na zapałkach.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, zdrówka życzę i samych szczęśliwych chwil. Pa.
Akszeinga130-01-2010 11:27
Klaudia trzymaj sie kochana, życze szybkiego porodu. Teraz juz do domku wrócisz z malenstwem. Powodzonka!
Myślami jestem z Tobą!
kasia033330-01-2010 11:47
nynka - ja ci takiego lekarza wspolczuje ale on ma obowiazek ci wszystko mowic o co pytasz a nie fochy zeby szczelal wiadomo lekarz tez czlowiek ale bez przesady a pozatym kobiet w ciazy nie wolno stresowac to twoj lekarz chyba tego nie wie ja to bym zmienila lekarza bo to juz z tego co czytamnie pierwszy raz cos takiego ci sie przydazylo.Moj gin. mial jeden taki dzien co bylzly ale przynajmniej odpowiadal na moje pytania hehe A nabiału to i ja duzo jem teraz to pilka mi sie robi jak nic haha
MoniaB- trzymaj sie juz zaniedlugo bedziecie we trojke :)
A moj maz znalazl sobie zabawke grzebie cos w laptopie caly w czesciach ale jak on to kocha hahaha swego czasu byl spadochroniarzem ma juz na koncie troszke skokow ale poznal mnie to i pasja sie skonczyla hehe mowi ze wroci na skoki jak dzieci odchowamy do tejpory moze zapomni o tym hehe ja zdecydowalam ze do szkoly rodzenia bede chodzila do szpitala bo jest tak amozliwosc a przynajmniej mnie oprowadza po sali porodobwej itp. i juz bede wiedziala co mnie czeka a i lekarza bede miala wrazie czego pod reka bo tez jest akurat w spzitalu :) Miłego weekendu :)
klaudia2830-01-2010 18:40
Hej dziewczyny.
Dzięki za wsparcie,ale ja juz jestem od godziny w domu i to bez malenstwa a nadal z brzuchem.
Wstalismy rano z mezem o 8 zadzwonilismy doszpiytala na którą godzine mamy przyjechac to powiedzieli ze na 11 godz.
Wiec o 11 bylismy juz w szpitalu,najpierw połozna wzieła mnie na KTG które robili ponad 1,5 godziny ale wyniki były ok.
Potem powiedziałą ze mamy chwilke poczekac na lekarza który przyjdzie i bedzie robił Usg i inne badania i tak więc poszlismy do poczekalni czekac.
To czekanie trwało 4 godziny bo mieli jakiś nagły wypadek i prosili o cierpliwość tylko ja w tych nerwach i strachu nie wiedzac co mnie zaraz czeka po kilku godzinach czekania juz nerwowo nie wytrzymywałam.
W koncu po ponad 4 godzinach zawołaał nam lekarza dokłądnie badał ,usg robił itp tez dosc długo to trwało wszystko i mówi ze wszystkie wyniki dobre,z dzieckiem ok,ze faktycznie troche za mało wód płodowych jak wczoraj mi powiedziała moja lekarka ale to na tym etapie ciaży normalne bo dziecko jest juz duże ma 3700 i jest tam juz mało miejsca wiec i wód jest mniej takze to normalne i mam jechac do domu....hahah.
W tym momencie była juz 16 godz i nawet nie próbowali mi wywoływać.
Niedawno wrócilismy do domu.
Praktycznie cały dzien przesiedzielismy w szpitalu i nic z tego nie wynikło tylko jestem siwa z nerwów i tak dalej.
Siedziałam cały dzien głodna bo nie zjadłam sniadania z nerwow ,poza tym wolałam juz nic nie jesc jakby tak był juz poród....
Powiedział lekarz ze mamy jutro o 9 rano przyjechac znowu do szpitala i ze zrobia znowu badania wszystkie a po nich daja mi jutro juz jakis koktajl do wypicia na wywoływanie porodu ale nie mamy sie nastwaiec na to że to klapnie i jutro urodze dziecko,powiedział ze mamy juz przyjechac z rzeczmi jutro spakowani,ze mam zjesc porzadne sniadanie w domu ,i ze jutro beda wywoływac jakims koktajlem i ze jak klapnie to bedzie porod a jak nie klapnie to czesto tak sie zdarza to wtedy w poniedziałek lub wtorek dadza mi jakies juz silne tabletki na wywoływanie porodu i to powinno juz na pewno zadziałać.
Takze jutro czeka mnie od nowa ten sam stres i nerwy co dzis.
Znowu cała nie przespana noc przedemną.
A jak sie nie uda todalej poniedziałek i wtorek nerwówka.
No a jak sie uda to moze wkoncu jutro bedzie po wszystkim.
Jestem dzis taka zmeczona ,nie wyspana z nerwów,cały dzien w strachu w szpitalau nie wiedzac co beda robic ze mna co mnie czeka,głodna itp i na koncie jakby nigdy nic do domu.
Takze trzymajcie kciuki jutro od rana za mnie.....moze tym razem sie uda.
Pozdrawiam,pa
Zuzia4430-01-2010 21:19
Cześć ! Nie wiem co się stało wczoraj ale pisałam do Was ok. 21-szej lecz komentarz nie chciał się zapisać - pokazywał mi się jakiś komunikat "błąd strony". No i powiedziałam M żeby próbował aż się zapisze i on tak próbował, że wpisał go dziś :-). No i tak trochę pokręcony ten mój poprzedni wpis :-(.
No ale dziś jest dziś i... Klaudia szkoda, że tak wyszło. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Jak oni tak Cię będą męczyć i przesuwać w terminie to jak się już zacznie to z radości urodzisz na jednym skurczu partym :-).
Więc nadal trzymam kciuki :-). Ciekawe czy "załapiesz się" na styczeń ? Oby TAK !
Monia - zapomniałam ostatnio napisać o NK. Nie mam profilu. Ze znajomymi jestem w kontakcie i jakoś nie ciągnie mnie do tego. Choc żałuję, bo fajnie by było Was pooglądać. Mam nadzieję, że juz się odstresowałaś po szpitalu.
Marti - ciekawa jestem jak Kubuś zachowuje się na sesjach ? Musicie koniecznie mieć duuużo dzieci skoro Wam takie piękności wychodzą :-).
Akszienga mam nadzieję, że nadal sprawnie łączysz karmienie z pracą. Podziwiam Cię za to ! Mi się to marzyło ale skapitulowałam i dałam butle. Napisz proszę, czy synuś Twojej kuzynki ma się dobrze. Takie to smutne choć wg punktów jest dobrze . Wiesz ja w ostatnim czasie dowiedziałam się, że w tym roku też mam 3 wesela ! 18.09, 02.10 i 16.10. Więc kosztowny rok się zapowiada. Ja mam trzydziestkę, roczek Pawełka, 3 wesela no i wczasy nad morzem nam się marzą. Zobaczymy czy wyrobimy finansowo. Też bym chciała jakoś wyglądać na tych imprezach a kg mam jeszcze sporo w nadmiarze.
W zeszłym tyg. byłam na avatarze w kinie 3D. Bardzo mi się podobał. No efekty super, szło zapomnieć o codziennych sprawach. Szkoda, że w życiu nie można założyć takich okularków by zobaczyć otaczające nas piękno. Wycałuj Julkę od cioci. Ja bardzo się boję tej rozłąki z dzieckiem jak wrócę do pracy. Tez pójdę na 7 godzin - aż 7 godzin. Masz jakieś sposoby na tęsknotę ?
Anuleczko co u Was, mam nadzieję, że wszystko oki :-).
Klaudio bidulko, rzeczywiscie miałas trudny dzień a i wizja najbliższych niesie kolejne nerwy. Życzę by jutro po tym koktajlu doszło do szybkiej akcji i żebys już tuliła swojego szkrabka przy piersi. A jeśli jutro nic nie ruszy, to myślę, że kolejne dni już nie bedę takie straszne, zwłaszcza że już będzie coraz bliżej rozwiazania i pewnie będziesz już tym wszystkim tak zmęczona, że będziesz mysłała tylko o tym by dzidzia już byla na świecie. Trzymaj się kochana, jak już ujrzysz maleństwo to poczujesz, jaka to nagroda za to cierpienie. A zobaczysz nie bedzie źle, obyś tylko miała fajne towarzystwo kobietek w ciazy to szybko Ci zleci ten czas w szpitalu do rozwiazania. Buziaczki!Bedzie dobrze!
Zuziu dziękuję za pamięc!Juleczka dziękuje za buziaczki i przesyłam Wam również mocne całuski i uściski. Napiszcie co u Was?
Tak Zuziu nadal łącze karmienie z pracą. Rano przed wyjsciem z pracy karmie małą, w pracy na 10 min znikam w toalecie i sciagam mleczko aby niuńka miała na drugi dzien. Biorę zawsze ze sobą taką małą lodóweczkę z wkąłdami i tam trzymam aż do powrotu do domku. Po powrocie znowu Julcie karmię piersią i później po kapieli i w nocy jak się przebudzi. Dla mnie to duza wygoda, bo nie muszę przygotowywac jej butli, rozbudzac się lub jej. No al eto pewnie kwestia wprawy i przyzwyczajenia. Poza tym dokarmiam ją zupkami i deserkami. A co Wy mamuśki dajecie swoim dzieciaczkom jeszcze jesc?
Zuziu to jesteśmy w tym samym wieku, ja tez w tym roku w marcu skończe 30tke, hehehe. Fakt, trzeba się wziac za siebie i zrzucic te zbedne kg bo wkrótce wiosna i trzeba się jakoś prezentowac.
Zuziu wiesz, też mysłalam, że ta rozłąka bedzie gorsza, a w rzeczywistosci nie było tak źle. Pierwszy tydzien był najgorszy, bo trzeba było wsiąknąc w bieżace sprawy firmy, bo jednak dosc długa przerwa była, no i nie ukrywam często myślałam o córci, ale później tyle miałam na głowie spraw i tak jest do dzisiaj, że nie mam czasu rozmyslac jak Julka spędza czas beze mnie. Ale wiesz dużo też zalezy od dziecka, moja córcia akurat jest taka pogodna, że nie boi się przebywac z innymi, więc gdy wróciłam do pracy to za bardzo ona nie odczuła mojej nieobecności. Zuziu z kim zostanie Twoje maleństwo gdy wrócisz do pracy? Radą na tęsknote za dzieckiem wg mnie jest pogłębienie swoich myśli w wykonywanej pracy i zaufaniu osobie, która zajmuje się dzieckiem.
Poza tym rozmawiałam z kilkoma znajomymi to zdaniem ich lepiej jest wracac do pracy, gdy dziecko ma wiek do 5-7 m-cy, bo wówczas łatwiej mu zniesc rozłake z mama, bo nie jest jeszcze takie swiadome i przyzwyczajone do bycia tylko z mama jak już np. roczne dzieciaczki. Wracajac do pracy bardzo się bałam jak to będzie, jak to Julka zniesie i pwoiem Ci, ze niepotrzebne te obawy były. Czas w pracy szybko leci a później można juz spędzac go tylko z niunka.
Nynko co to za lekarz, ze ma takie podejscie do kobiet w ciazy, tez bym go skreśliła tak jak Kasia zasugerowała i wybrała opieke innego. Ale to Twój wybór i jeśli czujesz się bezbiecznie to niech poprowadzi Twoja ciąże do końca. Powodzenia i cierpliwosci jelsi chodzi o poznanie płci malenstwa.
Moniu jak się czujesz, jeszcze troszke.... trzymaj się kochana i wypoczywaj dużo! Całuski dla Piotrusia.
Pozdrowionka dla reszty e-kolezanek. Dbajcie o siebie i swoje brzuszki, swoje maluszki podczas tak srogiej zimy.PA!
MoniaB31-01-2010 10:49
Hey kochane:))
Zuziu moje słonko, szkoda że nie masz profilu, też chciałabym zobaczyć Ciebie i Toje dzieciaczki...Może kiedyś się skusisz:)))Powiem Ci,że uzbroiłam się w duża dawkę cierpliowści i czekam na moje dziecie...Jeśli w ciągu półtorej tygodnia się nie urodzi to 12 lutego idę znów na patologię ale już się oswoiłam z tą myślą i jakoś sobie daję radę:))))Ciśnienie w normie tylko strasznie senna jestem po tych lekach, nic innego nie robię tylko śpię....Ale to akurat dobrze, na zapas, haha::))))
Co noc sni mi się mój Piotrus, że już mam go na rękach, tule do sibie, mój poród mi się śni....Obłed:))Pozdrawiam Cię i uściski dla chłopaków Twoich:))
Akszeinga dziekuję za ciepłe słowa:))Czuje się dobrze, zero jakichkolwiek nawet skórczów przepowiadających, nic co mogłoby wskazywać na zbliżający się poród. Chyba prawdą jest , że chłopcy rodzą się po terminie:)))Może to racja co Zuza mówi, że Piotrus chce się w lutym urodzić:)0Z resztą mój teść mówi, że prawdziwi W. to się w lutym rodzą- bo on jest z lutego, jego ojciec i dziedek też byli, więc i Piotruś musi być, haha:)))
Julcia Twoja jest urocza, czasem zdjęcia podglądam na nk:))))Taki krasnalek do schrupania:)))Super:)))
Fajnie , ze godzisz pracę z wychowaniem dziecka, chwała Ci za to:)))
Pozdrawiam Was:***
Klaudia trzymaj się kochana:))Myślę o Tobie cały czas:)))Wiem ile to nerwów kosztuje ale mam nadzieję, ze juz urodzisz w końcu:))Że będziesz mogła mieć Małego przy sobie:)))Jak tylko będziesz mogła to daj znać:)))
Ja idę się ubierać i do kosciółka:))Potem do teściów na obiadek i do znajomych na pogaduchy:))I tak dzień zleci:)))Za tydzień powinien już nasz zamówiony dla Piotrusia fotelik samochodowy przyjdzie i zadzwonią ze sklepu:))
OJ tak chciałabym już urodzić......
Ale musze cierpliwie czekać, przyjdzie i na mnie czas:)
Miłej niedzieli dla Pozostałych dziewczynek, ich dzieciaczków i brzuszków:))
katka3231-01-2010 12:49
Zuziu tak ja swoje corki rodzilam naturalnie w 38 tygodniu, ulozone byly prawidlowo wiec nie bylo potrzeby cesarki :)) porob byl bardzo szybki i 5 rano kiedy M szedl do pracy odszedl mi czop sluzowy ale ja poszlam jeszcze spac, wstalam o 9 i zadzwonilam po karetke, brzusio bolal ale jak na @, po 12 bolalo mocniej, polozne nalaly wody do ogromnej wanny i moczylismy sie...skurcze byly znosniejsze.... maz przyszedl z pracy po 14 i dopiero sie zaczelo.... dziewczynki urodzily sie 15,15 i 15,25 nie wspominam tego jako meczarni :)) po godzinie od porodu wstalam i czulam sie na silach by chodzic :)) ale przez cala ciaze bylam bardzo aktywna, az za bardzo wierzcie mi i chyba dlatego wszystko poszlo tak sprawnie....
minelo prawie 13 lat a ja sie czuje jakbym po raz 1 byla w ciazy :)) i przeraza mnie bo czeka mnie cesarka z racji operacji wyciecia miescniaka 3 lata temu.Lekarz tlumaczy ze woli uniknac sytuacji w ktorej szef pooperacyjny na macicy peklby i pojawilby sie wtedy powazny problem.... ale wolalabym urodzic sama , wiem jak trudno znosilam czas po operacji...
ale bedzie co ma byc, w lipcu termin porodu, maz bedzie mial urlop wiec bedzie wszystko na jego glowie, turysci rowniez, corki pomoga.... na szczescie obiadow nie gorujemy turystom wiec jedno odpada ... jakos bedzie.... jesli zajdzie potrzeba bedzie trzeba wynajac kogos do pomocy .... na razie ciesze sie swoim SKARBEM ktory nosze pod sercem....wymarzonym, wyczekanym, wytesknionym :))
Akszeinga131-01-2010 13:48
Hej dziewczynki, my własnie wróciliśmy ze spacerku, dzisiaj wybraliśmy sie do lasu na sanki z Julką, ale była zachwycona jak tatus mnie z nią ciagał po śniegu, co upamiętniliśmy na fotkach i kamerze.
Acha Zuziu pytałas jak tam synek mojej kuzynki, urodzony pod koniec 6 m-ca ciązy, powiem Ci ze ma się dobrze, od tygodnia sa juz w domku choc mały nie ma jeszcze 2 kg, kuzynka sciaga mleczko dla niego bo przystawianie go do piersi mogloby spowodowac zbyt duzą utrate energii bo on taki malutki jeszcze. Ale najwazniejsze, ze zdrowy.
Udanej niedzieli, zmykam na obiadek na dół do mamci, rosołek, frytki, surówka i schabowy. Mniam!Buziaczki!
kasia033331-01-2010 14:35
klaudia28- to przed toba dzien pelen wrazen hehe trzymam kciuki zeby wreszcie sie udalo :)
Pozdrawiam :)
nynka31-01-2010 18:41
Katko - w lipcu Wasi turyści będą mieli dodatkową atrakcję turystyczną. Zobaczysz - wszyscy będą obstępować w kółeczko Wasze maleństwo :) A ty będziesz dumną mamą :) Ludzie z różnych stron Polski ,albo i nawet świata będą u Was gościć. To tak, jakby cały świat się zachwycał Waszą dzidzią :)
Ja też miałam problem ostatnio z tym serwisem i przez cały dzień nie mogłam wejść na forum. Dziwne.
Dziś piszę szybciutko, bo źle się czuję.
Jeśli chodzi o gina - to niestety chodzę do niego prywatnie. Na początku był ok. Jeszcze w Andrzejki zachowywał się normalnie... żartował, że "slicznego będę miała Andrzejka". Fakt, to już starszy lekarz, ma pewnie o sobie wysokie mniemanie, bo to były, emerytowany ordynator... więc pewne jego dziwactwa puszczałam mimo uszom (np. teksty typu "proszę teraz nie mówić, muszę się skupić", albo "proszę mi nie wchodzić w słowo, zaraz wszystko wytłumaczę"). Ale od grudnia zrobił się .... no już opisywałam... więc nie będę do tego wracać. Moja szwagierka, ta, co zaszła w ciążę też do niego chodzi i też jest zaskoczona tymi jego pretensjami. Zauważyłam, że nie ma już tylu wyczekujących w kolejce kobiet... co mnie też dziwi... Ja się już przez całą noc przed wizytą nastawiałam co mu powiem, jak będzie opryskliwy. Chciałam mu powiedzieć, że nie płacę mu za takie traktowanie. No, ale same wiecie... hormony, strach... jak zaczął na mnie najeżdżać to już miałam łzy w oczach, kluchę w gardle i nic już nie chciałam mówić tylko jak najszybciej stamtąd wyjść.
Z reguły płacę mu od 70 do 100 zł za wizytę (i nigdy nie wiem od czego zależy ta kwota, bo każda wizyta na tym samym polega). Do tego dochodzą wszystkie badania laboratoryjne, za które też muszę zapłacić. No i ostatnio jeszcze za leki, jakie mi przepisał - bo zagraniczne - zapłaciłam kolejne 100zł. A zachowuje się jak buc. Już sobie obiecałam, że "do trzech razy sztuka", pogadam z koleżankami, niech mi polecą kogoś innego, i jeśli kolejna wizyta będzie tak samo nieprzyjemna, to mu podziękuję i wyjdę.
Teraz jestem przeziębiona. Te leki za 100 zł jakoś na razie nie działają - wręcz przeciwnie - czuję się gorzej niż dwa dni temu. No ale co? Zadzwonię do niego? Powiem, że mnie łamie w kościach? I co? Wyzwie mnie od wyrodnych matek, które nie dbają o siebie. I zacznę ryczeć przez pół dnia i jeszcze bardziej mnie rozłoży. :(
Jutro przyjadą po mnie rodzice, zabiorą mnie na przynajmniej tydzień do siebie. Tam jest cieplej, będzie miał się kto mną zaopiekować. Mój M wrócił, ale od popołudnia, do nocy będzie w pracy. Dziś byłam u teściów, i wróciłam z płaczem, bo tam mają mnie w d... zachowują się dziwnie i w ogóle się nie interesują niczym, co mnie dotyczy. Nawet swoim przyszłym wnukiem. Kichałam dziś i smarkałam, głowa mi pękała, to mnie omijali mnie dużym łukiem.
Pozdrawiam Was dziewczynki. Zajrzę tu, jak będę u rodziców. Mam nadzieję, że Klaudia już będzie po "akcji" :D
MoniaB01-02-2010 10:27
Witajcie moje kochane:)))
Ja dalej w dwupaku...W sumie to jeszcze mam czas, w końcu termin mam na 5 luty a mało które dziecko rodzi się dokładnie w terminie:))Tylko że mi już tak ciężko i tak chciałabym mieć moje maleństwo przy sobie....Ale muszę cierpliwie czekac.....
Siedzę w domu, nie mam na nic siły bo ciągle tylko śpię i do zadnej pracy się zmusic nie mogę a ugotowanie obiadu często graniczy z cudem:)Ale jakoś mój mąż jest nad wyraz wyrozumiały:))
W czwartek wizyta a jeśli nie urodze to 12lutego mam się znów na oddział stawić!!!!Uparciuch z tego mojego Synka:)))Ale w sumie to on sobie wybierze najlepszy moment a jak nie to go zmuszą do tego w szpitalu...
Lekarz powiedział,że muszę się nastawić i na poród naturalny i na cesarkę...Mam nadzieję, ze naturalnie uda mi się urodzić....
Akszeinga- oj super na tych sankach musiało być:))Wyobrażam sobie radość Julki:))To taka frajda dla dziecka;)))Może jakąś fotkę dodasz na nk:))Oj i ile pamiątek do rodzinnego albumu z takich wypraw:)))
Ale mi narobiłaś smaka na te frytki i schabowy...Ty niedobra:))Ja sobie na to pozwolić nie mogę:(((No ale dam radę....
Całuski dla Julci:)))
Katka- oj wilka jesteś:))Ja nie wyobrażam sobie pojedynczego porodu a co dopiero dwójki dzieciaczków:)))I jak szybko poszlo:)))Super:)))A ze teraz będzie cesarka, to trudno, przecież chodzi o Twoje dobro i Maluszka:)))Najważniejsze zebyście Wy byli bezpieczni, lekarz wie co robi:)))U mnie będzie tak albo tak, na dwie ewentualności musze się przygotować.....
A mąż napewno sobie poradzi, córy masz już pannice więc tacie napewno pomogą:))wszystko będzie pod kontrolą:))I nie myśl co będzie w lipcu tylko ciesz się Maleństwem:))W końcu tak długo na nie czekałaś:)))
Nynka- odpocznij u rodziców:))Nie ma jak u mamy, zawsze to powtarzam więc zbieraj u nich sił ile się da:)))Już mama sie o Ciebie zatroszczy:)))
I nie przejmuj się tym wszystkim, ginekologiem- jak się powtórzy akcja to p[o prostu go zmien, teściami- nie warto, zobaczysz, jeszcze przybiegną do Ciebie jak maleństwo się urodzi:))Pozdrowionka:)))
marti pewnie już do Polski wyfrunęla i dlatego się nie odzywa:)))Miłego pobytu kochana:)))
Kasia0333 widze ze twoj mąż wielki pasjonat spadochroniarstwa:)0Fajnie mieć hobby:))Moim była siatkówka w którą grałam kupę czasu, ale potem problemy ze zdrowiem i studia i tak jakoś się skończyło:(((Moze kiedyś wrócę na boisko:)))
Jełsi chodzi o szkołe rodzenia my się nie zdecydowaliśmy, jakoś sobie damy radę:)))
Dziewczyny piszcie co tamu Was???Anikaaa, agnieszkaadress, agniesszzka..... Wy to już tu wogóle nie zaglądacie:(((
Klaudia mam nadzieję, juz tuli swoje dziecie do piersi:)))
Pozdrawiam Was kochane:)))
agniesszzka01-02-2010 10:28
Hej dziewczyny.
Nynka pij mleko z miodem i wypoczywaj w łóżeczku.Teściami się nie przejmuj taki już ich urok.Moi też mają mnie gdzieś.Ja przeleżałam całe święta w szpitalu ,bo miałam silne bóle brzucha to nawet raz nie zadzwonili niemówiąc o odwiedzinach.Tylko jak mnie wypisywali to zadzwonila żebym wzięła zwolnienie to mi zapłacą.I nawet nie zapytała co z dzieckiem.Ja się nimi nie przejmuję mam ich gdzieś.
Ja dzisiaj wybieram się do mojej ginekolog,ale dopiero na 17.30 bo mój M chce ze mną iść a wcześniej nie może bo pracuje.Dzisiaj zaczał mi się 15 tydzień także może poznamy płeć.Już się nie mogę doczekać.
Pozdrawiam wszystkie gorąco.
agniesszzka01-02-2010 10:40
Monia B ty się tak nie stresuj,już za pare dni będziaesz miała swoje maleństwo.Widocznie dobrze mu w twoim brzuszku,nie ma jak u mamy.Ja przez wekend mało zaglądam do komputera staram się spędzać czas z M dużo pracuje i mało się widzimy.
Katka jak ja ci zazdroszcze bliżniaczek ,zawsze chciałam mieć.U mnie w rodzinie są no,ale ja niestety nie.Pewnie cieszą się z maleństwa.
Pa pa
nynka01-02-2010 10:48
Hop, Hop!
A ja jeszcze w Legnicy. Robię obiadek i czekam na rodziców. Zapowiedzieli się, że będą koło południa. Mężuś mój dziś ma jeszcze wolne i jeździ, załatwia różne sprawy, przy okazji zawiózł moje zwolnienie. Ja się dzisiaj już troszkę lepiej czuję. Wczoraj to już myślałam, że się rozłożę na całego. Lekarz przepisał mi spray do nosa, niby na zatoki, niby na zatkany nos, ale za każdym razem jak go używałam, to nos mi się zatykał już zupełnie a lało się z niego że aż strach. No i w zatokach jeszcze mocniejszy taki wiercący ból. A teraz... niczym nie zakrapiałam, trochę jestem pociągająca ale da się żyć. Może macie jakiś sprawdzony specyfik na nochal??? Jak będę u rodziców, zrobię sobie inhalacje w misce - rozgrzeję przy tym zatoki.
Katko - ty rodziłaś w wodzie swoje dziewczynki, prawda? Mogłabyś opisać jak to jest, i czy to duży kłopot z takim porodem? Ja jeszcze nie znam nikogo, kto by rodził "nietradycyjnie"... wszystkie koleżanki rodzą tak samo. Moja mama mi mówiła, że w szpitalu mają na porodówce taki specjalny basen, ale nieszczególnie z niego korzystają, bo - nie wiedzieć czemu - boją się takich porodów jak ognia. Bo im najwygodniej, jak kobieta rodzi na leżąco. A mnie nie interesuje że komuś tak wygodniej. Ma być bezpiecznie i wygodnie dla mnie i dzidzi. Muszę o tym trochę poczytać, zasięgnąć opinii innych mam... i jak pójdę do szpitala wcześniej, to nie pozwolę sobie w kaszę dmuchać.
Ciekawe jak tam Klaudia... może już ma swoją dzidzię przy sobie?
nynka01-02-2010 10:57
Agnieszka - no to też masz niewesoło ze swoimi teściami. Ja bym ich też olała i się nie przejmowała, ale moj mąż z jednej strony nie jest zadowolony tą atmosferą, a z drugiej - wie, że bez niego, to teściowe będą jak bez prawej ręki. Bo im zawsze trzeba w czymś pomóc, coś załatwić itd. Siłą rzeczy nie mogę ich unikać, ograniczać mężowi kontaktu, z drugiej strony - wyprowadzają mnie z równowagi te przykre sytuacje, które muszę czasem znosić. Ale... coż... już się oswoiłam z myślą, że prędzej, czy później będę miała już pełną swiadomość tego, że jestem "ta zła i niedobra". Moja teściowa do mnie też już nie dzwoni i ze mną nie rozmawia. Za to nie ma dnia, żeby nie zadzwoniła przynajmniej raz do mojego M na spytki. Czasem to mam wrażenie, że nigdy się od niej nie uwolnię.
nynka01-02-2010 11:04
Hop, Hop!
A ja jeszcze w Legnicy. Robię obiadek i czekam na rodziców. Zapowiedzieli się, że będą koło południa. Mężuś mój dziś ma jeszcze wolne i jeździ, załatwia różne sprawy, przy okazji zawiózł moje zwolnienie. Ja się dzisiaj już troszkę lepiej czuję. Wczoraj to już myślałam, że się rozłożę na całego. Lekarz przepisał mi spray do nosa, niby na zatoki, niby na zatkany nos, ale za każdym razem jak go używałam, to nos mi się zatykał już zupełnie a lało się z niego że aż strach. No i w zatokach jeszcze mocniejszy taki wiercący ból. A teraz... niczym nie zakrapiałam, trochę jestem pociągająca ale da się żyć. Może macie jakiś sprawdzony specyfik na nochal??? Jak będę u rodziców, zrobię sobie inhalacje w misce - rozgrzeję przy tym zatoki.
Katko - ty rodziłaś w wodzie swoje dziewczynki, prawda? Mogłabyś opisać jak to jest, i czy to duży kłopot z takim porodem? Ja jeszcze nie znam nikogo, kto by rodził "nietradycyjnie"... wszystkie koleżanki rodzą tak samo. Moja mama mi mówiła, że w szpitalu mają na porodówce taki specjalny basen, ale nieszczególnie z niego korzystają, bo - nie wiedzieć czemu - boją się takich porodów jak ognia. Bo im najwygodniej, jak kobieta rodzi na leżąco. A mnie nie interesuje że komuś tak wygodniej. Ma być bezpiecznie i wygodnie dla mnie i dzidzi. Muszę o tym trochę poczytać, zasięgnąć opinii innych mam... i jak pójdę do szpitala wcześniej, to nie pozwolę sobie w kaszę dmuchać.
Ciekawe jak tam Klaudia... może już ma swoją dzidzię przy sobie?
katka3201-02-2010 11:46
Nynko rodzilam na rodzinnej sali ale koncowy porod juz odbyl sie juz normalnie na lozku porodowym.... nie chodzilam do szkoly rodzenia, nie wiedzialam ze bede rodzic na takiej sali, firaneczki w oknach, kwiatki na parapecie.... i ta super wanna, ciepla woda wspomaga porod i napewno bole sa slabsze. Na koniec trzeba bylo jednak wanne opuscic bo nie wiadomo czy nie bedzie komplikacji w momencie kiedy dziecko zacznie wychodzic..... a wiadomo podejscie do takiej wanny jest jednak ograniczone.Ale kiedy wyszlam z wanny, osuszylam sie i zmienilam koszule i od razu hop na te porodowe - reszta odbyla sie juz bardzo szybko. Najpierw urodzila sie mniejsza cora 2500, a za 10 min ta druga - 3 kg , lekarz mi troszke pomogl naciskajac na brzuch, polozna zrobila tez naciecie krocza ale wcale to nie bolalo bo wykonala to w chwili kiedy parlam, zszycie wcale nie bolalo i po godzinie serio juz siedzialam na pupie i uczylam sie karmic dwojke maluszkow. Caly porod naprawde byl bardzo mily, w przyjaznej atmosferze, super lekarzu....
Dla zafasolkowanych :) czyli drugi etap wtajemniczenia :)
Klaudia - trzymaj się dzielnie, kochana :) Wracaj prędko z maleństwem :D
A ja dziś wściekła jestem. Najpierw chciało mi się płakać, a teraz mam nerwy.
Byłam u swojego gina. Nie wiem, czy on przechodzi jakąś andropauzę i humory ma, czy co mu jest? Mam go serdecznie dość. Już miesiąc temu miał fochy, szwagierka, jak u niego była to też miał do niej o wszystko pretensje.
Jak ona zadawała pytania, to ją ochrzanił, żeby sobie poczytała. Jak ja o coś pytam, to na dzień dobry powiedział, że "za dużo czytam". No i tak zaczęła się wizyta, a potem tylko mnie podkręcał, że tętna miałam prawie 100.
Najpierw okazało się, że przybrałam troszkę na wadze. Nie czepiał się, ale ja się zasmuciłam, bo po sobie tego nie widze tak bardzo, a i odżywiam się zdrowiej niż wcześniej... rzadko smażone, szpinak, jarmuż, buraczki w różnych postaciach (no bo ta hemoglobina mi spać nie daje), Do slodyczy mnie i tak nie ciągnie (wyjątkowo wczoraj zjadłam trochę świątecznej czekolady, bo miałam niesmak w ustach). Więcej ruchu, bo teraz zasuwam jak mały samochodzik. A tu przybyło mi ponad 3 kilo od ostatniej wizyty! No masakra jakaś! Może przez ten nabiał? Dużo serków, jogurtów, mleka... może od tego? Popsuło mi to nastrój.
Przy szykowaniu się do usg zapytałam, czy uda się podejrzeć jakiej płci jest dzidzia. I dostałam obuchem w łeb - "i tak pani na 100% nigdy nie powiem, a poza tym to nie jest najważniejsze! Ważne, żeby było ok, a poytania o płeć są bez sensu!". Chciałam, żeby było miło, a on mnie "zrypał" jakbym była zielona, nieświadoma, i w ogóle nie wiedziała na czym ciąża polega. A ja tylko zapytałam... :(
Potem to już był ochrzan na całego. "Skąd ten katar?!" "Ską ten kaszel?!" "Jest pani na zwolnieniu, jak może pani chorować?! Jak pani o siebie dba?!" Już mi się płakać chciało... a co ja poradzę na te mrozy?! Co poradzę, że zimno mam w domu, ostatnio 16 stopni było w mieszkaniu? Co poradzę na to, że gardło mam przeciążone z racji swojego zawodu i szybko dostaję chrypy, infekcji a nawet tracę głos?... W ogóle nie dopuszczał mnie do głosu. Nie jestem chora, czuje się fajnie... nic mnie nie łamie, nic nie boli, tylko to gardło i nos. A tu takie pretensje. Miesiac temu tez na mnie nakrzyczał że jak śmiem mieć opryszczkę na ustach! No tak! Od dziecka mam w sobie ten wirus, i na taką pogodę nic nie poradzę, że mi się robi :( Wiem, że to niedobrze, ale przecież tego nie przewidzę! A on ze mną z takim oburzeniem gadał, jakbym mu jakiś syfilis przyniosła :(
No i jeszcze jak zapytałam o przeciwwskazania do szkoły rodzenia, czy nie ma żadnych, to też fuknął, że sobie teraz szkołę wymyślam... że mam leżeć w łóżku. A przecież ja nie chcę TERAZ isć... tylko pytałam z nadzieją, że może sam mi coś poleci.
Ech... następnym razem przyjdę, nic się nie będę odzywać.
Mój maluszek jest w jak najlepszym porządku. Kończy mi się 19 tydzień. Od główki do pupy ma 15 cm. waży 338 gramów. Książkowo - powinien ważyć około 250. Wygląda na to, że już nie będziemy mówić "fasolka", tylko "kluseczka" :D Bo niestety po imieniu nadal nie możemy. Nie chciała nam się przedstawić, wypięła się pupą, a potem leżała boczkiem na pleckach. No trudno... poczekamy :)
Lekarz mówił, że wszystkie wymiary są proporcjonalne, wszystko jest ładnie i w porządku.
Więc te wieści rekompensują mi wszystkie nieprzyjemności jakimi mnie raczył pan doktor przez całą wizytę. Mam zdjęcie, już włożyłam do albumu. Na zdjęciu Kluseczka ma faktycznie pokaźne już brzusio :) To przez te twarożki, jogurciki i mleczko :D
Buziaczki Mauśki :D
Klaudia trzymaj się:)))I nie stresuj się, każda kobieta musi kiedyś przez to przejść...Ja miałam zaprawę tego co mnie czeka bedąc na oddziale, także jakoś się oswoiłam z tą myślą....Będzie dobrze:)))
Ja dziś wypis odebrałam, w czwartek mam wizytę u ginki.
Czuję się dobrze, tylko po tych lekach na nadciśnienie okropnie senna jestem i trochę głowa boli ale pisze o tym i pisze że po kilku dniach powinno przejść..Organizm musi przyzwyczaić się do leku......
Agniesszzka jeszcze się doczekasz brzucha i tych kilogramów, których na razie Ci nie przybyło...
Nynka, na Twoim miejscu to nstępnym razem to tak bym trzepnęła tego gina w łęb, ze moze by się opamiętał...Co on sobie myśli, nie dziwię się , ze jesteś wsciekła, tez bym była...
Masz prawo pytać i dowiadywać się, przecież książki swoje a doswaidczenie swoje...Nie martw się, może następnym razem będzie lepiej:)))
Ja własnie gimnastykowałam się w łazience, miałam wydepilować sobie nogi w sobotę a tu trafiłam do szpitala...No nic, dziś nadrobiłam:))
Powiem Wam, ze teraz najgorsze jest to czekanie:((Człowiek martwi się o maluszka najbardziej, bo o siebie nie:(((Ale musze się uzbroić w cierpliwość i prosić mojego synka, żeby się na ten świat wybrał:))To prawda,że chłopcy rodzą się zazwyczaj po terminie....
W sali gdzie leżałam przewinęło się chyba 5 dziewczyn i wszystkie z dziewczynkami. Mój syn miał takie pole manewru, tyle narzeczonych a tu nic z tego:((Nie zainteresował sie....
Uciekam się położyć, muszę męża zmolestować, żeby łóżko rozłożył i się kładę, nie mam siły...
Życzę Wam wszystkim udanego weekendu:))
Jak na razie pozostaję w dwupaku:)Papap
Cześć Słonka. Ja jak zwykle w locie. Ale jak już mam choć chwilkę to do Was zaglądam.
Klaudia - życzę Ci powodzenia jutro. Nic się nie martw, będzie co ma być ale na pewno będzie dobrze. Sama dwa razy szłam na wywoływanie i znam ten strach. Ale jak podepną kroplówkę to zaraz zacznie się akcja. Poród z kroplówką jest krótszy ale niestety bardziej bolesny . Ale lepiej chyba krótko i mocno niż się męczyć kilkanaście godzin. Jutrzejszy dzień będzie dla Was bardzo wyjątkowy. Staraj się zapamiętać każdą chwilę. Do końca życia będziesz to wspominać. Po oksytocynie nawet najbardziej oporne jednostki kapitulują :-). Myślami będziemy jutro z Tobą.
Monia - jak dobrze, że już jesteś w domu. Choć myślałam, że ten stres szpitalny spowoduje akcje porodową. Odpocznij sobie i staraj się myśleć pozytywnie :-). Przyjdzie na Ciebie czas - to pewne. Piotruś chce się urodzić w lutym :-) - poprostu.
Agatha - jak mój Pawełek miał takie szorstkie policzki to też myslałam o alergi. Ale smaruje go teraz kremem Bepanthen Plus i wszystko zniknęło. A też kąbinowałam z jedzeniem, mydełkiem. A teraz wszystko jest po staremu tylko rano i wieczorem cieniutko go kremuję.
Kateczko - kobiety mają instynkt i czują płeć dziecka - ja tak sądzę. Ale by było u Was radości z małego mężczyzny :-). Ja mam pytanko do Ciebie - kiedyś pisałaś o porodzie dziewczynek. Czy rodziłaś je naturalnie ? Bo ja zawsze myślałam, że przy bliźniakach to jest cesarka. No bo to strasznie trudne, ryzykowne no i wyczerpujące dla kobiety. Urodzić naturalnie dwoje dzieci !!!
Tak długo marzyłaś o ciąży więc teraz brzuch do przodu, piersi do góry i niech cały świat widzi, że się udało !!! A wagą to się nie ma co przejmować. Jest zima, mrozy takie więc organizm robi zapasy. Pamiętam,że z mężem prowadzicie gospodarstwo agroturystyczne. Czy macie teraz w zimie wczasowiczów, no i jak to będzie w lecie gdy Ty już będziesz całkiem "niezdolna do pracy" ?
Nynka - a jak trafiłaś do tego gina ? Tylko nie mów, że to prywatnie i płacisz za wizyty ! Ale czy prywatnie czy na NFZ to przecież powinien być miły i kulturalny. Co za małpiszon wstrętny. Denerwować kobiety w ciąży. Może tak anonimowo dowiedz się kto jest jego przełożonym lub gdzie się mieści najbliższa izba lekarska i może warto opisać kilka scenek z wizyty. Przecież to on żyje dzięki Wam, z Was ma dochód. No oburzona jestem takim wstręciuchem. Najważniejsze, że Maciuś/Małgosia mają się dobrze :-).
Kasia - Ty się ciesz, że nie masz rozstępów i nawet o nich nie myśl, żeby nie wywołać wilka z lasu. Ja niestety po ciążach mam okropny brzuch. Choć smarowałam oliwkami, kremami przeciw rozstępom to i tak cały popękał. Pamiętam przy pierwszym dziecku nic się nie działo do 7 miesiąca. Potem nagle brzuch mi ogromnie "wywaliło" no i skóra zaczęła swędzieć , aż szczypać i w ciągu dosłownie tygodnia pojawiły się czerwone pręgi. Dopiero po porodzie zdałam sobie sprawę z "ogromu zniszczeń". W drugiej ciąży powstało tylko kilka nowych. Ale na plaże to już nigdy nie wyjdę w dwuczęściowym stroju. Aj, żal mi mojego brzuszka. Choć zawsze narzekałam, że nie jest super płaski to teraz zdaję sobie sprawę, że był super-sexi-rewelacyjno-piękny. Szkoda, że BYŁ :-). Pilnujcie się słonka i smarujcie ile wlezie. Oby Wam się udało nie zobaczyć tego paskudztwa na Waszych ślicznych brzucholkach !
Kończę, bo padnięta dziś jestem. Moi rodzice urządzili sobie na dole sypialnie i już zwolnili nam pokój na górze. Teraz jesteśmy tu na piętrze sami - wreszcie. No niby oni tylko chodzili tu spać ale jednak wieczorem my staraliśmy się zachowywać cicho, nie latać w bieliźnie itp. A teraz robimy tam pokój dla chłopców. No i mój M zamyka się tam i pracuje a ja z dzieciakami sama. Dziś byłam jeszcze u szewca, w urzędzie gminy, w US, w wyporzyczalni strojów - bo mój starszak ma we wtorek bal no i oczka mam już na zapałkach.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, zdrówka życzę i samych szczęśliwych chwil. Pa.
Klaudia trzymaj sie kochana, życze szybkiego porodu. Teraz juz do domku wrócisz z malenstwem. Powodzonka!
Myślami jestem z Tobą!
nynka - ja ci takiego lekarza wspolczuje ale on ma obowiazek ci wszystko mowic o co pytasz a nie fochy zeby szczelal wiadomo lekarz tez czlowiek ale bez przesady a pozatym kobiet w ciazy nie wolno stresowac to twoj lekarz chyba tego nie wie ja to bym zmienila lekarza bo to juz z tego co czytamnie pierwszy raz cos takiego ci sie przydazylo.Moj gin. mial jeden taki dzien co bylzly ale przynajmniej odpowiadal na moje pytania hehe A nabiału to i ja duzo jem teraz to pilka mi sie robi jak nic haha
MoniaB- trzymaj sie juz zaniedlugo bedziecie we trojke :)
A moj maz znalazl sobie zabawke grzebie cos w laptopie caly w czesciach ale jak on to kocha hahaha swego czasu byl spadochroniarzem ma juz na koncie troszke skokow ale poznal mnie to i pasja sie skonczyla hehe mowi ze wroci na skoki jak dzieci odchowamy do tejpory moze zapomni o tym hehe ja zdecydowalam ze do szkoly rodzenia bede chodzila do szpitala bo jest tak amozliwosc a przynajmniej mnie oprowadza po sali porodobwej itp. i juz bede wiedziala co mnie czeka a i lekarza bede miala wrazie czego pod reka bo tez jest akurat w spzitalu :) Miłego weekendu :)
Hej dziewczyny.
Dzięki za wsparcie,ale ja juz jestem od godziny w domu i to bez malenstwa a nadal z brzuchem.
Wstalismy rano z mezem o 8 zadzwonilismy doszpiytala na którą godzine mamy przyjechac to powiedzieli ze na 11 godz.
Wiec o 11 bylismy juz w szpitalu,najpierw połozna wzieła mnie na KTG które robili ponad 1,5 godziny ale wyniki były ok.
Potem powiedziałą ze mamy chwilke poczekac na lekarza który przyjdzie i bedzie robił Usg i inne badania i tak więc poszlismy do poczekalni czekac.
To czekanie trwało 4 godziny bo mieli jakiś nagły wypadek i prosili o cierpliwość tylko ja w tych nerwach i strachu nie wiedzac co mnie zaraz czeka po kilku godzinach czekania juz nerwowo nie wytrzymywałam.
W koncu po ponad 4 godzinach zawołaał nam lekarza dokłądnie badał ,usg robił itp tez dosc długo to trwało wszystko i mówi ze wszystkie wyniki dobre,z dzieckiem ok,ze faktycznie troche za mało wód płodowych jak wczoraj mi powiedziała moja lekarka ale to na tym etapie ciaży normalne bo dziecko jest juz duże ma 3700 i jest tam juz mało miejsca wiec i wód jest mniej takze to normalne i mam jechac do domu....hahah.
W tym momencie była juz 16 godz i nawet nie próbowali mi wywoływać.
Niedawno wrócilismy do domu.
Praktycznie cały dzien przesiedzielismy w szpitalu i nic z tego nie wynikło tylko jestem siwa z nerwów i tak dalej.
Siedziałam cały dzien głodna bo nie zjadłam sniadania z nerwow ,poza tym wolałam juz nic nie jesc jakby tak był juz poród....
Powiedział lekarz ze mamy jutro o 9 rano przyjechac znowu do szpitala i ze zrobia znowu badania wszystkie a po nich daja mi jutro juz jakis koktajl do wypicia na wywoływanie porodu ale nie mamy sie nastwaiec na to że to klapnie i jutro urodze dziecko,powiedział ze mamy juz przyjechac z rzeczmi jutro spakowani,ze mam zjesc porzadne sniadanie w domu ,i ze jutro beda wywoływac jakims koktajlem i ze jak klapnie to bedzie porod a jak nie klapnie to czesto tak sie zdarza to wtedy w poniedziałek lub wtorek dadza mi jakies juz silne tabletki na wywoływanie porodu i to powinno juz na pewno zadziałać.
Takze jutro czeka mnie od nowa ten sam stres i nerwy co dzis.
Znowu cała nie przespana noc przedemną.
A jak sie nie uda todalej poniedziałek i wtorek nerwówka.
No a jak sie uda to moze wkoncu jutro bedzie po wszystkim.
Jestem dzis taka zmeczona ,nie wyspana z nerwów,cały dzien w strachu w szpitalau nie wiedzac co beda robic ze mna co mnie czeka,głodna itp i na koncie jakby nigdy nic do domu.
Takze trzymajcie kciuki jutro od rana za mnie.....moze tym razem sie uda.
Pozdrawiam,pa
Cześć ! Nie wiem co się stało wczoraj ale pisałam do Was ok. 21-szej lecz komentarz nie chciał się zapisać - pokazywał mi się jakiś komunikat "błąd strony". No i powiedziałam M żeby próbował aż się zapisze i on tak próbował, że wpisał go dziś :-). No i tak trochę pokręcony ten mój poprzedni wpis :-(.
No ale dziś jest dziś i... Klaudia szkoda, że tak wyszło. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Jak oni tak Cię będą męczyć i przesuwać w terminie to jak się już zacznie to z radości urodzisz na jednym skurczu partym :-).
Więc nadal trzymam kciuki :-). Ciekawe czy "załapiesz się" na styczeń ? Oby TAK !
Monia - zapomniałam ostatnio napisać o NK. Nie mam profilu. Ze znajomymi jestem w kontakcie i jakoś nie ciągnie mnie do tego. Choc żałuję, bo fajnie by było Was pooglądać. Mam nadzieję, że juz się odstresowałaś po szpitalu.
Marti - ciekawa jestem jak Kubuś zachowuje się na sesjach ? Musicie koniecznie mieć duuużo dzieci skoro Wam takie piękności wychodzą :-).
Akszienga mam nadzieję, że nadal sprawnie łączysz karmienie z pracą. Podziwiam Cię za to ! Mi się to marzyło ale skapitulowałam i dałam butle. Napisz proszę, czy synuś Twojej kuzynki ma się dobrze. Takie to smutne choć wg punktów jest dobrze . Wiesz ja w ostatnim czasie dowiedziałam się, że w tym roku też mam 3 wesela ! 18.09, 02.10 i 16.10. Więc kosztowny rok się zapowiada. Ja mam trzydziestkę, roczek Pawełka, 3 wesela no i wczasy nad morzem nam się marzą. Zobaczymy czy wyrobimy finansowo. Też bym chciała jakoś wyglądać na tych imprezach a kg mam jeszcze sporo w nadmiarze.
W zeszłym tyg. byłam na avatarze w kinie 3D. Bardzo mi się podobał. No efekty super, szło zapomnieć o codziennych sprawach. Szkoda, że w życiu nie można założyć takich okularków by zobaczyć otaczające nas piękno. Wycałuj Julkę od cioci. Ja bardzo się boję tej rozłąki z dzieckiem jak wrócę do pracy. Tez pójdę na 7 godzin - aż 7 godzin. Masz jakieś sposoby na tęsknotę ?
Anuleczko co u Was, mam nadzieję, że wszystko oki :-).
Marynia, Vera, Stokrotka - pozdrawiam serdecznie i ślę mooocne uściski :-))).
Dobranoc.
Witajcie dziewczynki,
Klaudio bidulko, rzeczywiscie miałas trudny dzień a i wizja najbliższych niesie kolejne nerwy. Życzę by jutro po tym koktajlu doszło do szybkiej akcji i żebys już tuliła swojego szkrabka przy piersi. A jeśli jutro nic nie ruszy, to myślę, że kolejne dni już nie bedę takie straszne, zwłaszcza że już będzie coraz bliżej rozwiazania i pewnie będziesz już tym wszystkim tak zmęczona, że będziesz mysłała tylko o tym by dzidzia już byla na świecie. Trzymaj się kochana, jak już ujrzysz maleństwo to poczujesz, jaka to nagroda za to cierpienie. A zobaczysz nie bedzie źle, obyś tylko miała fajne towarzystwo kobietek w ciazy to szybko Ci zleci ten czas w szpitalu do rozwiazania. Buziaczki!Bedzie dobrze!
Zuziu dziękuję za pamięc!Juleczka dziękuje za buziaczki i przesyłam Wam również mocne całuski i uściski. Napiszcie co u Was?
Tak Zuziu nadal łącze karmienie z pracą. Rano przed wyjsciem z pracy karmie małą, w pracy na 10 min znikam w toalecie i sciagam mleczko aby niuńka miała na drugi dzien. Biorę zawsze ze sobą taką małą lodóweczkę z wkąłdami i tam trzymam aż do powrotu do domku. Po powrocie znowu Julcie karmię piersią i później po kapieli i w nocy jak się przebudzi. Dla mnie to duza wygoda, bo nie muszę przygotowywac jej butli, rozbudzac się lub jej. No al eto pewnie kwestia wprawy i przyzwyczajenia. Poza tym dokarmiam ją zupkami i deserkami. A co Wy mamuśki dajecie swoim dzieciaczkom jeszcze jesc?
Zuziu to jesteśmy w tym samym wieku, ja tez w tym roku w marcu skończe 30tke, hehehe. Fakt, trzeba się wziac za siebie i zrzucic te zbedne kg bo wkrótce wiosna i trzeba się jakoś prezentowac.
Zuziu wiesz, też mysłalam, że ta rozłąka bedzie gorsza, a w rzeczywistosci nie było tak źle. Pierwszy tydzien był najgorszy, bo trzeba było wsiąknąc w bieżace sprawy firmy, bo jednak dosc długa przerwa była, no i nie ukrywam często myślałam o córci, ale później tyle miałam na głowie spraw i tak jest do dzisiaj, że nie mam czasu rozmyslac jak Julka spędza czas beze mnie. Ale wiesz dużo też zalezy od dziecka, moja córcia akurat jest taka pogodna, że nie boi się przebywac z innymi, więc gdy wróciłam do pracy to za bardzo ona nie odczuła mojej nieobecności. Zuziu z kim zostanie Twoje maleństwo gdy wrócisz do pracy? Radą na tęsknote za dzieckiem wg mnie jest pogłębienie swoich myśli w wykonywanej pracy i zaufaniu osobie, która zajmuje się dzieckiem.
Poza tym rozmawiałam z kilkoma znajomymi to zdaniem ich lepiej jest wracac do pracy, gdy dziecko ma wiek do 5-7 m-cy, bo wówczas łatwiej mu zniesc rozłake z mama, bo nie jest jeszcze takie swiadome i przyzwyczajone do bycia tylko z mama jak już np. roczne dzieciaczki. Wracajac do pracy bardzo się bałam jak to będzie, jak to Julka zniesie i pwoiem Ci, ze niepotrzebne te obawy były. Czas w pracy szybko leci a później można juz spędzac go tylko z niunka.
Nynko co to za lekarz, ze ma takie podejscie do kobiet w ciazy, tez bym go skreśliła tak jak Kasia zasugerowała i wybrała opieke innego. Ale to Twój wybór i jeśli czujesz się bezbiecznie to niech poprowadzi Twoja ciąże do końca. Powodzenia i cierpliwosci jelsi chodzi o poznanie płci malenstwa.
Moniu jak się czujesz, jeszcze troszke.... trzymaj się kochana i wypoczywaj dużo! Całuski dla Piotrusia.
Pozdrowionka dla reszty e-kolezanek. Dbajcie o siebie i swoje brzuszki, swoje maluszki podczas tak srogiej zimy.PA!
Hey kochane:))
Zuziu moje słonko, szkoda że nie masz profilu, też chciałabym zobaczyć Ciebie i Toje dzieciaczki...Może kiedyś się skusisz:)))Powiem Ci,że uzbroiłam się w duża dawkę cierpliowści i czekam na moje dziecie...Jeśli w ciągu półtorej tygodnia się nie urodzi to 12 lutego idę znów na patologię ale już się oswoiłam z tą myślą i jakoś sobie daję radę:))))Ciśnienie w normie tylko strasznie senna jestem po tych lekach, nic innego nie robię tylko śpię....Ale to akurat dobrze, na zapas, haha::))))
Co noc sni mi się mój Piotrus, że już mam go na rękach, tule do sibie, mój poród mi się śni....Obłed:))Pozdrawiam Cię i uściski dla chłopaków Twoich:))
Akszeinga dziekuję za ciepłe słowa:))Czuje się dobrze, zero jakichkolwiek nawet skórczów przepowiadających, nic co mogłoby wskazywać na zbliżający się poród. Chyba prawdą jest , że chłopcy rodzą się po terminie:)))Może to racja co Zuza mówi, że Piotrus chce się w lutym urodzić:)0Z resztą mój teść mówi, że prawdziwi W. to się w lutym rodzą- bo on jest z lutego, jego ojciec i dziedek też byli, więc i Piotruś musi być, haha:)))
Julcia Twoja jest urocza, czasem zdjęcia podglądam na nk:))))Taki krasnalek do schrupania:)))Super:)))
Fajnie , ze godzisz pracę z wychowaniem dziecka, chwała Ci za to:)))
Pozdrawiam Was:***
Klaudia trzymaj się kochana:))Myślę o Tobie cały czas:)))Wiem ile to nerwów kosztuje ale mam nadzieję, ze juz urodzisz w końcu:))Że będziesz mogła mieć Małego przy sobie:)))Jak tylko będziesz mogła to daj znać:)))
Ja idę się ubierać i do kosciółka:))Potem do teściów na obiadek i do znajomych na pogaduchy:))I tak dzień zleci:)))Za tydzień powinien już nasz zamówiony dla Piotrusia fotelik samochodowy przyjdzie i zadzwonią ze sklepu:))
OJ tak chciałabym już urodzić......
Ale musze cierpliwie czekać, przyjdzie i na mnie czas:)
Miłej niedzieli dla Pozostałych dziewczynek, ich dzieciaczków i brzuszków:))
Zuziu tak ja swoje corki rodzilam naturalnie w 38 tygodniu, ulozone byly prawidlowo wiec nie bylo potrzeby cesarki :)) porob byl bardzo szybki i 5 rano kiedy M szedl do pracy odszedl mi czop sluzowy ale ja poszlam jeszcze spac, wstalam o 9 i zadzwonilam po karetke, brzusio bolal ale jak na @, po 12 bolalo mocniej, polozne nalaly wody do ogromnej wanny i moczylismy sie...skurcze byly znosniejsze.... maz przyszedl z pracy po 14 i dopiero sie zaczelo.... dziewczynki urodzily sie 15,15 i 15,25 nie wspominam tego jako meczarni :)) po godzinie od porodu wstalam i czulam sie na silach by chodzic :)) ale przez cala ciaze bylam bardzo aktywna, az za bardzo wierzcie mi i chyba dlatego wszystko poszlo tak sprawnie....
minelo prawie 13 lat a ja sie czuje jakbym po raz 1 byla w ciazy :)) i przeraza mnie bo czeka mnie cesarka z racji operacji wyciecia miescniaka 3 lata temu.Lekarz tlumaczy ze woli uniknac sytuacji w ktorej szef pooperacyjny na macicy peklby i pojawilby sie wtedy powazny problem.... ale wolalabym urodzic sama , wiem jak trudno znosilam czas po operacji...
ale bedzie co ma byc, w lipcu termin porodu, maz bedzie mial urlop wiec bedzie wszystko na jego glowie, turysci rowniez, corki pomoga.... na szczescie obiadow nie gorujemy turystom wiec jedno odpada ... jakos bedzie.... jesli zajdzie potrzeba bedzie trzeba wynajac kogos do pomocy .... na razie ciesze sie swoim SKARBEM ktory nosze pod sercem....wymarzonym, wyczekanym, wytesknionym :))
Hej dziewczynki, my własnie wróciliśmy ze spacerku, dzisiaj wybraliśmy sie do lasu na sanki z Julką, ale była zachwycona jak tatus mnie z nią ciagał po śniegu, co upamiętniliśmy na fotkach i kamerze.
Acha Zuziu pytałas jak tam synek mojej kuzynki, urodzony pod koniec 6 m-ca ciązy, powiem Ci ze ma się dobrze, od tygodnia sa juz w domku choc mały nie ma jeszcze 2 kg, kuzynka sciaga mleczko dla niego bo przystawianie go do piersi mogloby spowodowac zbyt duzą utrate energii bo on taki malutki jeszcze. Ale najwazniejsze, ze zdrowy.
Udanej niedzieli, zmykam na obiadek na dół do mamci, rosołek, frytki, surówka i schabowy. Mniam!Buziaczki!
klaudia28- to przed toba dzien pelen wrazen hehe trzymam kciuki zeby wreszcie sie udalo :)
Pozdrawiam :)
Katko - w lipcu Wasi turyści będą mieli dodatkową atrakcję turystyczną. Zobaczysz - wszyscy będą obstępować w kółeczko Wasze maleństwo :) A ty będziesz dumną mamą :) Ludzie z różnych stron Polski ,albo i nawet świata będą u Was gościć. To tak, jakby cały świat się zachwycał Waszą dzidzią :)
Ja też miałam problem ostatnio z tym serwisem i przez cały dzień nie mogłam wejść na forum. Dziwne.
Dziś piszę szybciutko, bo źle się czuję.
Jeśli chodzi o gina - to niestety chodzę do niego prywatnie. Na początku był ok. Jeszcze w Andrzejki zachowywał się normalnie... żartował, że "slicznego będę miała Andrzejka". Fakt, to już starszy lekarz, ma pewnie o sobie wysokie mniemanie, bo to były, emerytowany ordynator... więc pewne jego dziwactwa puszczałam mimo uszom (np. teksty typu "proszę teraz nie mówić, muszę się skupić", albo "proszę mi nie wchodzić w słowo, zaraz wszystko wytłumaczę"). Ale od grudnia zrobił się .... no już opisywałam... więc nie będę do tego wracać. Moja szwagierka, ta, co zaszła w ciążę też do niego chodzi i też jest zaskoczona tymi jego pretensjami. Zauważyłam, że nie ma już tylu wyczekujących w kolejce kobiet... co mnie też dziwi... Ja się już przez całą noc przed wizytą nastawiałam co mu powiem, jak będzie opryskliwy. Chciałam mu powiedzieć, że nie płacę mu za takie traktowanie. No, ale same wiecie... hormony, strach... jak zaczął na mnie najeżdżać to już miałam łzy w oczach, kluchę w gardle i nic już nie chciałam mówić tylko jak najszybciej stamtąd wyjść.
Z reguły płacę mu od 70 do 100 zł za wizytę (i nigdy nie wiem od czego zależy ta kwota, bo każda wizyta na tym samym polega). Do tego dochodzą wszystkie badania laboratoryjne, za które też muszę zapłacić. No i ostatnio jeszcze za leki, jakie mi przepisał - bo zagraniczne - zapłaciłam kolejne 100zł. A zachowuje się jak buc. Już sobie obiecałam, że "do trzech razy sztuka", pogadam z koleżankami, niech mi polecą kogoś innego, i jeśli kolejna wizyta będzie tak samo nieprzyjemna, to mu podziękuję i wyjdę.
Teraz jestem przeziębiona. Te leki za 100 zł jakoś na razie nie działają - wręcz przeciwnie - czuję się gorzej niż dwa dni temu. No ale co? Zadzwonię do niego? Powiem, że mnie łamie w kościach? I co? Wyzwie mnie od wyrodnych matek, które nie dbają o siebie. I zacznę ryczeć przez pół dnia i jeszcze bardziej mnie rozłoży. :(
Jutro przyjadą po mnie rodzice, zabiorą mnie na przynajmniej tydzień do siebie. Tam jest cieplej, będzie miał się kto mną zaopiekować. Mój M wrócił, ale od popołudnia, do nocy będzie w pracy. Dziś byłam u teściów, i wróciłam z płaczem, bo tam mają mnie w d... zachowują się dziwnie i w ogóle się nie interesują niczym, co mnie dotyczy. Nawet swoim przyszłym wnukiem. Kichałam dziś i smarkałam, głowa mi pękała, to mnie omijali mnie dużym łukiem.
Pozdrawiam Was dziewczynki. Zajrzę tu, jak będę u rodziców. Mam nadzieję, że Klaudia już będzie po "akcji" :D
Witajcie moje kochane:)))
Ja dalej w dwupaku...W sumie to jeszcze mam czas, w końcu termin mam na 5 luty a mało które dziecko rodzi się dokładnie w terminie:))Tylko że mi już tak ciężko i tak chciałabym mieć moje maleństwo przy sobie....Ale muszę cierpliwie czekac.....
Siedzę w domu, nie mam na nic siły bo ciągle tylko śpię i do zadnej pracy się zmusic nie mogę a ugotowanie obiadu często graniczy z cudem:)Ale jakoś mój mąż jest nad wyraz wyrozumiały:))
W czwartek wizyta a jeśli nie urodze to 12lutego mam się znów na oddział stawić!!!!Uparciuch z tego mojego Synka:)))Ale w sumie to on sobie wybierze najlepszy moment a jak nie to go zmuszą do tego w szpitalu...
Lekarz powiedział,że muszę się nastawić i na poród naturalny i na cesarkę...Mam nadzieję, ze naturalnie uda mi się urodzić....
Akszeinga- oj super na tych sankach musiało być:))Wyobrażam sobie radość Julki:))To taka frajda dla dziecka;)))Może jakąś fotkę dodasz na nk:))Oj i ile pamiątek do rodzinnego albumu z takich wypraw:)))
Ale mi narobiłaś smaka na te frytki i schabowy...Ty niedobra:))Ja sobie na to pozwolić nie mogę:(((No ale dam radę....
Całuski dla Julci:)))
Katka- oj wilka jesteś:))Ja nie wyobrażam sobie pojedynczego porodu a co dopiero dwójki dzieciaczków:)))I jak szybko poszlo:)))Super:)))A ze teraz będzie cesarka, to trudno, przecież chodzi o Twoje dobro i Maluszka:)))Najważniejsze zebyście Wy byli bezpieczni, lekarz wie co robi:)))U mnie będzie tak albo tak, na dwie ewentualności musze się przygotować.....
A mąż napewno sobie poradzi, córy masz już pannice więc tacie napewno pomogą:))wszystko będzie pod kontrolą:))I nie myśl co będzie w lipcu tylko ciesz się Maleństwem:))W końcu tak długo na nie czekałaś:)))
Nynka- odpocznij u rodziców:))Nie ma jak u mamy, zawsze to powtarzam więc zbieraj u nich sił ile się da:)))Już mama sie o Ciebie zatroszczy:)))
I nie przejmuj się tym wszystkim, ginekologiem- jak się powtórzy akcja to p[o prostu go zmien, teściami- nie warto, zobaczysz, jeszcze przybiegną do Ciebie jak maleństwo się urodzi:))Pozdrowionka:)))
marti pewnie już do Polski wyfrunęla i dlatego się nie odzywa:)))Miłego pobytu kochana:)))
Kasia0333 widze ze twoj mąż wielki pasjonat spadochroniarstwa:)0Fajnie mieć hobby:))Moim była siatkówka w którą grałam kupę czasu, ale potem problemy ze zdrowiem i studia i tak jakoś się skończyło:(((Moze kiedyś wrócę na boisko:)))
Jełsi chodzi o szkołe rodzenia my się nie zdecydowaliśmy, jakoś sobie damy radę:)))
Dziewczyny piszcie co tamu Was???Anikaaa, agnieszkaadress, agniesszzka..... Wy to już tu wogóle nie zaglądacie:(((
Klaudia mam nadzieję, juz tuli swoje dziecie do piersi:)))
Pozdrawiam Was kochane:)))
Hej dziewczyny.
Nynka pij mleko z miodem i wypoczywaj w łóżeczku.Teściami się nie przejmuj taki już ich urok.Moi też mają mnie gdzieś.Ja przeleżałam całe święta w szpitalu ,bo miałam silne bóle brzucha to nawet raz nie zadzwonili niemówiąc o odwiedzinach.Tylko jak mnie wypisywali to zadzwonila żebym wzięła zwolnienie to mi zapłacą.I nawet nie zapytała co z dzieckiem.Ja się nimi nie przejmuję mam ich gdzieś.
Ja dzisiaj wybieram się do mojej ginekolog,ale dopiero na 17.30 bo mój M chce ze mną iść a wcześniej nie może bo pracuje.Dzisiaj zaczał mi się 15 tydzień także może poznamy płeć.Już się nie mogę doczekać.
Pozdrawiam wszystkie gorąco.
Monia B ty się tak nie stresuj,już za pare dni będziaesz miała swoje maleństwo.Widocznie dobrze mu w twoim brzuszku,nie ma jak u mamy.Ja przez wekend mało zaglądam do komputera staram się spędzać czas z M dużo pracuje i mało się widzimy.
Katka jak ja ci zazdroszcze bliżniaczek ,zawsze chciałam mieć.U mnie w rodzinie są no,ale ja niestety nie.Pewnie cieszą się z maleństwa.
Pa pa
Hop, Hop!
A ja jeszcze w Legnicy. Robię obiadek i czekam na rodziców. Zapowiedzieli się, że będą koło południa. Mężuś mój dziś ma jeszcze wolne i jeździ, załatwia różne sprawy, przy okazji zawiózł moje zwolnienie. Ja się dzisiaj już troszkę lepiej czuję. Wczoraj to już myślałam, że się rozłożę na całego. Lekarz przepisał mi spray do nosa, niby na zatoki, niby na zatkany nos, ale za każdym razem jak go używałam, to nos mi się zatykał już zupełnie a lało się z niego że aż strach. No i w zatokach jeszcze mocniejszy taki wiercący ból. A teraz... niczym nie zakrapiałam, trochę jestem pociągająca ale da się żyć. Może macie jakiś sprawdzony specyfik na nochal??? Jak będę u rodziców, zrobię sobie inhalacje w misce - rozgrzeję przy tym zatoki.
Katko - ty rodziłaś w wodzie swoje dziewczynki, prawda? Mogłabyś opisać jak to jest, i czy to duży kłopot z takim porodem? Ja jeszcze nie znam nikogo, kto by rodził "nietradycyjnie"... wszystkie koleżanki rodzą tak samo. Moja mama mi mówiła, że w szpitalu mają na porodówce taki specjalny basen, ale nieszczególnie z niego korzystają, bo - nie wiedzieć czemu - boją się takich porodów jak ognia. Bo im najwygodniej, jak kobieta rodzi na leżąco. A mnie nie interesuje że komuś tak wygodniej. Ma być bezpiecznie i wygodnie dla mnie i dzidzi. Muszę o tym trochę poczytać, zasięgnąć opinii innych mam... i jak pójdę do szpitala wcześniej, to nie pozwolę sobie w kaszę dmuchać.
Ciekawe jak tam Klaudia... może już ma swoją dzidzię przy sobie?
Agnieszka - no to też masz niewesoło ze swoimi teściami. Ja bym ich też olała i się nie przejmowała, ale moj mąż z jednej strony nie jest zadowolony tą atmosferą, a z drugiej - wie, że bez niego, to teściowe będą jak bez prawej ręki. Bo im zawsze trzeba w czymś pomóc, coś załatwić itd. Siłą rzeczy nie mogę ich unikać, ograniczać mężowi kontaktu, z drugiej strony - wyprowadzają mnie z równowagi te przykre sytuacje, które muszę czasem znosić. Ale... coż... już się oswoiłam z myślą, że prędzej, czy później będę miała już pełną swiadomość tego, że jestem "ta zła i niedobra". Moja teściowa do mnie też już nie dzwoni i ze mną nie rozmawia. Za to nie ma dnia, żeby nie zadzwoniła przynajmniej raz do mojego M na spytki. Czasem to mam wrażenie, że nigdy się od niej nie uwolnię.
Hop, Hop!
A ja jeszcze w Legnicy. Robię obiadek i czekam na rodziców. Zapowiedzieli się, że będą koło południa. Mężuś mój dziś ma jeszcze wolne i jeździ, załatwia różne sprawy, przy okazji zawiózł moje zwolnienie. Ja się dzisiaj już troszkę lepiej czuję. Wczoraj to już myślałam, że się rozłożę na całego. Lekarz przepisał mi spray do nosa, niby na zatoki, niby na zatkany nos, ale za każdym razem jak go używałam, to nos mi się zatykał już zupełnie a lało się z niego że aż strach. No i w zatokach jeszcze mocniejszy taki wiercący ból. A teraz... niczym nie zakrapiałam, trochę jestem pociągająca ale da się żyć. Może macie jakiś sprawdzony specyfik na nochal??? Jak będę u rodziców, zrobię sobie inhalacje w misce - rozgrzeję przy tym zatoki.
Katko - ty rodziłaś w wodzie swoje dziewczynki, prawda? Mogłabyś opisać jak to jest, i czy to duży kłopot z takim porodem? Ja jeszcze nie znam nikogo, kto by rodził "nietradycyjnie"... wszystkie koleżanki rodzą tak samo. Moja mama mi mówiła, że w szpitalu mają na porodówce taki specjalny basen, ale nieszczególnie z niego korzystają, bo - nie wiedzieć czemu - boją się takich porodów jak ognia. Bo im najwygodniej, jak kobieta rodzi na leżąco. A mnie nie interesuje że komuś tak wygodniej. Ma być bezpiecznie i wygodnie dla mnie i dzidzi. Muszę o tym trochę poczytać, zasięgnąć opinii innych mam... i jak pójdę do szpitala wcześniej, to nie pozwolę sobie w kaszę dmuchać.
Ciekawe jak tam Klaudia... może już ma swoją dzidzię przy sobie?
Nynko rodzilam na rodzinnej sali ale koncowy porod juz odbyl sie juz normalnie na lozku porodowym.... nie chodzilam do szkoly rodzenia, nie wiedzialam ze bede rodzic na takiej sali, firaneczki w oknach, kwiatki na parapecie.... i ta super wanna, ciepla woda wspomaga porod i napewno bole sa slabsze. Na koniec trzeba bylo jednak wanne opuscic bo nie wiadomo czy nie bedzie komplikacji w momencie kiedy dziecko zacznie wychodzic..... a wiadomo podejscie do takiej wanny jest jednak ograniczone.Ale kiedy wyszlam z wanny, osuszylam sie i zmienilam koszule i od razu hop na te porodowe - reszta odbyla sie juz bardzo szybko. Najpierw urodzila sie mniejsza cora 2500, a za 10 min ta druga - 3 kg , lekarz mi troszke pomogl naciskajac na brzuch, polozna zrobila tez naciecie krocza ale wcale to nie bolalo bo wykonala to w chwili kiedy parlam, zszycie wcale nie bolalo i po godzinie serio juz siedzialam na pupie i uczylam sie karmic dwojke maluszkow. Caly porod naprawde byl bardzo mily, w przyjaznej atmosferze, super lekarzu....
Polecamy:
Badania kobiecej i męskiej płodności
Marihuana a trudności z poczęciem
Co negatywnie wpływa na męską płodność?
Jaka żywność może niekorzystnie wpłynąć na twoją płodność?
Alkohol a płodność mężczyzny
Objawy ciąży
Alkohol a płodność kobiety
Jak zwiększyć płodność u kobiet?