Szukaj

Dla zafasolkowanych :) czyli drugi etap wtajemniczenia :)

Komentarze do: Jak zajść w ciążę
Odpowiedz w wątku
Anikaaa
Anikaaa 09-06-2010 13:43

dziewczyny ja wczoraj wieczorem miałam koncert w domu, niewiem czyy to za sprawa szczepionki ale mysle ze nawarstwilo sie wszystko: upal, szczepionka, kolka i Gabrielka strasznie krzyczała prawie godz na cale gardło, aż biedna ochrypła, ale dzisiaj juz normalny ma głosik:)

Wczoraj pani doktor pytała mnie 3 razy czy nie dokarmiam dziecka bo mała waży juz: uwaga... 5300gr :O a ja ją karmie tylko piersia co 2,5 - 3godz... no ale jak jest na piersi to podobno zaden problem:) ja jakos nie widze zeby byla upasiona:)
Generalnie przy szczepieniu Gabrysie trzymala moja mama bo znajoma polozna ktora ja podawala kazala mi wyjsc z pokoju, pozniej mama mi ja przyniosla i od razu sie uspokoila,mysle ze to dobry sposob..

dzisiaj bylysmy przed poludniem na dworze ale mala nie mogla usnac, chyba przez ta temp, teraz ja nakarmilam rozebralam do pampersa i spi jak susel:)

mamusie w dwupaku.... hop hop... dajecie rade w te upaly? jak sie czujecie? jutro do mnie znajoma przyjezdza ktora termin ma na 7lipca i narzeka na puchniecie stop... mam nadzieje ze u was lepiej:)

nynka- ty niezle napedzilas strachu rodzince:) a wozek jak przyjdzie to pewnie bedziesz sie patrzec na niego caly dzionek:) ja tak mialam:)

kasia0333
kasia0333 09-06-2010 14:01

nynka- cały czas sie zastanawiam po kim moja wikunia ma taka czuprynke hehe powiem ci ze nawet sie nie spodziewałam ze akurat wtedy urodze nagle mnie zlapalo i prosze :)Ja tez czytałam w internecie o objawach przepowiadjacych poród i coś sie tam przydało.A co do pampresów ja wziełam też 10 sztuk i rodziłam w innym miescie ale położne mi później oddały oje pampersy co nie wykorzystały a dawałam do łóżeczka małej po pare sztuk później ewentualnie dokładałam zawsze mąż mógł dowieść .

Wszystko zaczeło sie gdzieś o godzinie 22.15 najpierw pojawiły sie skurcze nieregularne gdzieś o 23.00 poszłam pod przysznic myslałam , że przejdą po jakimś czasie wziełam sobie nospe i mi po tej nospie skurcze sie uregulowały i były co 10 minut hihi mąż od razu zadzwonił na pogotowie i do szpitala w do innej miejscowości bo u mnie akurat porodówka była zamknięta do niedzieli. W szpitalu w którym rodziłam zrobili mi ktg i byłam podpięta 30 min jak nie lepiej myślałam ze nie wytrzymam dostałam skurczy krzyżowych i kazali mi chodzić koło łóżka w kółko i kucac na karimacie i tak to sie zaczeło a ta mnie zszyli ze dzisiaj położna musiała mi część szwów wyciagać bo zaczeły mi większe rany robić i ropieć dobrze , że akurat dzisiaj była u nas .

Tak to było a i po drodze do szpitala dzieki polskim drogom skurcze mi sie skróciły do 6 minut .

nynka
nynka 09-06-2010 15:00

Anika: ja już jestem "na wylocie" ale nogi mi nie puchną. Puchły bardziej, jak miałam te problemy z nerką, a od miesiąca - odpukać - mam spokój. To znaczy kostki mam w normie i nie czuję obrzęku ani bólu. Z kolei czuję się cała taka napompowana... no ale myślę, że to już tak musi być. Inna sprawa, że ja już po prostu więcej odpoczywam, i nie obciążam tak nóg. Myślę, że gdybym była w stanie tak śmigać, jak do niedawna, to mogłyby mi kostki spuchnąć.
Pogoda faktycznie, jest tragiczna. Jak dla mnie, to super, że maj był taki chłodny i deszczowy. Upał i zaduch jest dopiero od paru dni. Aż strach pomyśleć jak bym się czuła, gdyby tak było już w maju.
Kasiu: fajnie, że poród ci szybko minął bez szczególnych przeszkód. A jeśli chodzi o nasze polskie drogi... to faktycznie :) Jak mąż mnie wiezie na wieś do teściów, to też mi się wydaje, że zaraz zacznę rodzić :) Już go proszę, żebyśmy jeździli okrężną drogą, bo to żadna przyjemność tak się tłuc po tych dziurach.
A jak się Wikusia sprawuje? Grzeczna jest, czy marudzi coś? Jak ci idzie z karmieniem małej?

Wózeczek już przyjechał, M od razu go złożył. Bawił się przy tym jak mały chłopiec resorakami :)
I masz rację Anika, siedzę sobie i wpatruję się w ten wózeczek jak sroka w szkiełko :) Zadowolona jestem :)

Ruzia80
Ruzia80 09-06-2010 18:14

Witajcie mamusie...
mam chwilke wiec skrobne co nieco o moim porodzie, dla zainteresowanych...
Bylo to tak:
w sobote wieczorem 22 maja postanowilam wziasc sprawy w swoje rece...kupilam herbatke z lisci malin i ja sobie wypilam, po czym wyszorowalam na kolanach wszystkie podlogi...i jeszcze sie smialam do meza:'no jak to nie pomoze, to ja juz niewiem...'
w niedziele nad ranem ok godz 6:00 obudzily mnie dwa silne skurcze...po czym cisza...ale okropne uczucie parcia na pecherz, wiec pobieglam do toalety a tam...krew! o matko jak ja sie wystraszylam...od razu zadzwonilam na porodowke i kazali mi przyjechac na kontrole...w miedzy czasie zaczely sie nieregularne bole(skurcze) podobne do miesiaczkowych ale znosne...
na porodowce ktg, ktore wykazalo nieregularne slabe skurcze...z dzidzia wczystko w pozadku a krew prawdopodobnie pochodzila z czopa sluzowego...odeslano mnie do domu z werdyktem : 'moze pani urodzic dzis w nocy a moze za tydzien...' ale ja juz wiedzialam ze te skurcze nie przechodza i ze to juz zaczyna sie porod...
wrocilismy do domu...przez caly dzien mialam nieregularne skurcze, uciazliwe , ale znosne w porownaniu z tymi , ktore mialy przyjsc...
ok 22, polozylam sie do lozka, ale skurcze zaczely byc coraz silniejsze...zaczelam wiec liczyc odstepy miedzy nimi, ale byly tak dziwne ze nie dalo sie tego pod nic podciagnac...byly to odstepy typu: 10 min, 2 min, 1 min, 3 min, 1min, 5 min...wiec mowie do meza sa nieregularne, ale czemu do cholery ta bardzo bola...wreszcie maz zauwazyl ze wyje z bolu juz co minute i stwierdzil , ze nie ma co czekac bo w koncu urodze w domu...dziewczyny, tego bolu nie da sie opisac, te ktore rodzily to chyba zreszta wiedza, choc moze kazdy inaczej to odczuwa...w drodze do samochodu, mialam ok 4 , 5 skurczy i kladlam sie na trawniku z bolu...wparowalismy na porodowke, przydzielono mi moj pokoj do rodzenia, po czym gdy tylko do niego weszlam, poczulam 'plum' i odeszly mi wody....(smieszne uczucie, lalo sie i laloi lalo i nie moglo przestac...) wody byly zabarwione krwia ale na szczesciez mala wszystko bylo ok....w pokoju polozylam sie na lozku i wtedy skurcze zaczely sie nasilac i byly juz bardzoregularne, co ok 1 minute...niestety jakze sie zawiodlam kiedy polozna po zbadaniu powiedziala ze mam zaledwie 1 cm rozwarcia...to mnie dobilo bo pomyslalam ze jeszcze musi dojsc do 10 cm zanim zacznie sie parcie...a ja juz nie moglam wytrzymac z bolu...byla godz ok 3:00 nad ranem kiesy zaczelam blagac polozne o znieczulenie zewnatrzoponowe...dostalam gaz do wdychania, ktory kompletnie na mnie nie dzialal.na szczescie polozna znow mnie zbadala i powiedziala ze mam juz 6 cm rozwarcia i zebardzo szybko ono postepuje jak na pierwszy porod...zaczelam jednak krwawic i tracic sporo krwi....wzieli mnie pod staly nadzor lekarski...kazali chodzic a ja na sama mysl o wstaniu z lozka, mialam ochote zemdlec i nie czuc juz tego bolu...sprobowalam kapieli w cieplej wodzie,ale nie pomagalo, skurcze byly coraz silniejsze choc juz nie wyobrazalam sobie gorszego bolu...
pamietam moment , kiedy wyslano mnie na sniadanie, do stolowki szpitalnej... bylo tam kilka ciezarnych i jakas mamusia z dzieckiem, a ja tak wylam , ze patrzyly na mnie z takim wspolczuciem, a te ciezarne z przerazeniem...w koncu stwierdzono rozwarcie 9 cm a ja powiedzialam ze zadam znieczulenia zewnatrzoponowego i to natychmiast...zgodzili sie wreszcie mi je podac, choc bylo juz prawie na finiszu..wspomne jeszcze ze przy 6cm rozwarciu pojawily sie u mnie bole parte...masakra...nie myslalam o niczym innym jak tylko o tym zebywypchnac dziecko, podczas takiego skurczu, a polozne kategorycznie mi tego zabranialy...koszmarne uczucie...
ale zeby nie przedluzac...podano mi zewnatrzoponowe, nie zadzialalo, wezwano anastezjologa, zwieszal dawke 2 krotnie, wkoncu podal maxymalna, po ktorej nie czulam kompletnie nic,,,niestety rowniez boli partych...kolezanka ktora rodzila pare tyg. przede mna powiedziala mi: 'jak zobaczysz na monitorze ze skurcze siegaja 100 to juz nie bedziesz mogla wytrzymac z bolu, umnie byly 138...to byla masakra..ok g 13 bylam gotowa na parcie dzidzi z 10cm rozwarciem, ale lekarze po zabadaniu mala wciaz byla w pozycji pleckami do moich plecow...zdecydowali sie dac jej 2 godz, na obrocenie...lezalam sobie w blogiej euforii, bez bolu, proszac dzidzie zeby sie obrocila, bo ja tak bardzo nie chcialam cesarki...niestety malenka pozostala w swojej pozycji i ani nie myslala jej zmieniac, padla decyzja, jedna proba porodu kleszczowego, jesli sie nie powiedzie, od razu cesarka, bo mala zcazela byc juz zmeczona...
pojechalam na sale operacyjna..naliczylismy z mezem 20 osob(lekarzy) wygladalo to powaznie, podano mi inna wersje znieczulenia zewnatrzoponowego i azano przec...po 2 parciach i porodzie kleszczowym moje sloneczko bylo na swiecie...potem juz tylko najdluzsze minuty mojego zycia, w oczekiwaniu na jej placz...i WIELKIE SZCZESCIE, ktore trwa do dzis... :)

mam nadzieje ze nie wystraszylam bardzo przyszlych mamusiek...moje bole byly ekstremalnie silne ze wzgledu na zla pozycje malej, wiec moze to u innych kobietek nie jest az takie masakryczne, no ale ja powiedzialam, nigdy wiecej porodu silami natury...

madzia27
madzia27 09-06-2010 19:08

<Ruzia80> aż mnie zatkało...
Całe szczęście, że już to minęło i jest wszystko ok;-)

nynka
nynka 09-06-2010 19:31

Ruziu: Aż się popłakałam, jak czytałam. Z jednej strony tak się nacierpiałaś, bidulko... z drugiej... tak pięknie piszesz o tym, jak maleństwo już się pojawiło.

Ja też wciąż myślę co zrobić, żeby już urodzić. Chodzi mi po głowie ta tzw. "arabska noc", żeby się z M poprzytulać... ale jak M wraca z pracy, to jednak brakuje mi odwagi. A teraz, jak Ruzia napisała o tym szorowaniu podłóg... i ile potem strachu i bólu przy tym było, to mi od razu odechciewa się kombinowania z wywołaniem porodu. Może niech on sam nadejdzie, kiedy trzeba? Może wtedy będzie jakoś znośniej, niż jakbym miała go popędzać? Ach... mętlik mam w głowie.

A wiecie co, mamusie? Przeczytałam w książce, że podczas porodu warto ziewać :) Podobno przy zaciskaniu zębów z bólu i napinaniu mięśni twarzy, automatycznie napinają się inne mięśnie ciała, m. in. też szyjka macicy i przez to trudniej o rozwarcie i łagodniejsze przejście dzidzi przez kanał rodny. Z drugiej zaś strony ziewanie powoduje maksymalne rozluźnienie i dzięki temu poród może być łagodniejszy.
No, ciekawe... co to już nie wymyślą... ale będę o tym pamiętać... będę się starała ziewać :D hihi

Dziś już jestem zmęczona tymi skurczami. bóle krzyżowe dziś były znośne i nie było ich nawet tak dużo. Ale bardzo często mam skurcze przepowiadające macicy. Tak mi się napina bezboleśnie i brzuszek twardy co chwilę... już mnie mięśnie brzucha pod żebrami pobolewają od tego napięcia. Te wszystkie bóle mam tak mniej więcej od połowy maja... Rany! Jak długo tak można?!

nynka
nynka 09-06-2010 20:40

Kalendarz NaRoDzIn :)))

Marti84 - Kubus, ur.21.06.2009, 4020gr, 57 cm
Akszeinga1 - Julcia, ur.24.06.2009, 4700gr, 59cm.
anuleczka - Danielek, ur.20.07.2009, 3790gr, 55cm.
Zuzia - Pawełek, ur.06.09.2009, 3390gr, 55 cm.
kasiula29 - Patrick, ur.22.10.2009, 3540gr, 53cm.
Agatha - Alex, ur.01.12.2009, 3420g, 50cm
klaudia28 - Pascalek, ur.02.02.2010, 4050gr, 54cm.
MoniaB - Piotruś, ur.07.02.2010, 3580gr, 57cm.
Paulina119 - Grześ, ur.03.03.2010, 3550gr, 55cm.
Anika- Gabrysia, ur.22.04.2010, 3100gr, 52cm.
agnieszkaadres79 - Michał Karol, ur.18.05.2010, 3800gr, 57cm.
Ruzia80-Marta, ur.24.05.10, 3015gr, 48cm
kasia0333-Wiktoria, ur. 02.06.2010.r. waga 4 kilo 54 cm


"Kalendarzyk porodów"


nynka- 24 czerwiec CÓRCIA

katka- 24 lipiec SYNUŚ

agniesszzka- 1 sierpnia CÓRCIA

balbinka - 5 sierpnia

lenka1 - 15 sierpnia SYNUŚ

anuleczka - 19 października CÓRCIA

madzia27 - 19 października

monikka26- 6 listopad SYNUŚ

asiulek_85 - 22 listopad

lilia60 - 27 listopad

madzia27
madzia27 09-06-2010 22:44

<nynka> wklejam jeszcze raz bo Ty skopiowałaś wcześniejszy wpis bez mojej córci ;-)

madzia27
madzia27 09-06-2010 22:45

Kalendarz NaRoDzIn :)))

Marti84 - Kubus, ur.21.06.2009, 4020gr, 57 cm
Akszeinga1 - Julcia, ur.24.06.2009, 4700gr, 59cm.
anuleczka - Danielek, ur.20.07.2009, 3790gr, 55cm.
Zuzia - Pawełek, ur.06.09.2009, 3390gr, 55 cm.
kasiula29 - Patrick, ur.22.10.2009, 3540gr, 53cm.
Agatha - Alex, ur.01.12.2009, 3420g, 50cm
klaudia28 - Pascalek, ur.02.02.2010, 4050gr, 54cm.
MoniaB - Piotruś, ur.07.02.2010, 3580gr, 57cm.
Paulina119 - Grześ, ur.03.03.2010, 3550gr, 55cm.
Anika- Gabrysia, ur.22.04.2010, 3100gr, 52cm.
agnieszkaadres79 - Michał Karol, ur.18.05.2010, 3800gr, 57cm.
Ruzia80-Marta, ur.24.05.10, 3015gr, 48cm
kasia0333-Wiktoria, ur. 02.06.2010.r. waga 4 kilo 54 cm


"Kalendarzyk porodów"


nynka- 24 czerwiec CÓRCIA

katka- 24 lipiec SYNUŚ

agniesszzka- 1 sierpnia CÓRCIA

balbinka - 5 sierpnia

lenka1 - 15 sierpnia SYNUŚ

anuleczka - 19 października CÓRCIA

madzia27 - 19 października CÓRCIA

monikka26- 6 listopad SYNUŚ

asiulek_85 - 22 listopad

lilia60 - 27 listopad

asiulek_85
asiulek_85 10-06-2010 11:49

Cześć mamusie i przyszłe mamusie:)

Ruzia80 bidulko faktycznie się wycierpiałaś i troszkę mnie nastraszyłaś ;)
Ale każda kobieta ma inny poród.

kasia0333 u Ciebie poszło troszkę lepiej ale też te bóle...
Najważniejsze że maleństwa są już przy Was.

Pogoda piękna, ale jak upalnie!! troszkę męczy taka duchota ale wole ten upał od tej depresyjnej pochmurnej aury.
Od wczoraj boli mnie głowa, na dworze za domem nie rozłączam się z kapeluszem a i tak głowa boli :(
Czuję się dobrze ale wychodzi na to że na wizytę do gina wybiorę się o tydzień szybciej tak jak mi mówił. Jak przejdą upławy to za 3 tygodnie a jak nie przejdą to za 2 tygodnie. I niestety cały czas je mam, gdzie jestem już po drugiej kuracji antybiotykowej...
Więc w przyszłym tygodniu na kontrolę.

Miłego dnia Wam wszystkim życzę :)

monikka26
monikka26 10-06-2010 12:55

Czesc dziewczynki;-))
Jaki dzis upał masakra posiedziałabym na dworku ale niestety mam alergie na pylki i to mnie niszczy nie rozstaje sie z chusteczkami higienicznymi , nie mowiac juz o swedzeniu oczu i nosa;-(((

Ruziu straszny poród , ale dobrze ze teraz jest juz oki i jestescie cale i zdrowe;-))) Ja to dopiero sie boje za 3 tygodnie wyjezdzamy do Niemiec na stale i strasznie sie boje porodu tam , gdyz nie znam jezyka a wiecie jak to jest uczyc sie w polsce jeszcze w taka pogode, mam zamiar sie tam zapisac na kurs ale czy zdaze sie tyle nauczyc zeby do porodu wystarczyło??? ach stressik jest;-(((

Madziu 27 czy ty juz czyjesz ruchy??? ja sie skupiam, wyciszam i czasem cos tam poczuje ale czy to juz jest to to nie mam pojecia;-(( tak bardzo bym juz chciala dostac porzadnego kopniaka heheh Wiem ze jeczcze bede na to narzekac ale poki co to jest moje najwieksze marzenie;-)) mam nadzieje ze niedlugo sie zreazlizuje , choc moze juz maly sie rozpycha a ja nie wiem ze to on hehehhe
Pozdrawiam kochane buzka;-**

katka32
katka32 10-06-2010 14:03

Nynka a następna w kolejce jestem ja !!! Ojej ale się boję.... dobiega 34 tydz, za 3 tyg . cesarka i Ziemek bedzie już z nami :)) Wszystko przygotowane zostało tylko spakować torbę do szpitala. Dziś w ten upał staram się nie wychodzić za wiele z domu, jakoś słabo mi się zrobiło, niedobrze, jabym miała zwymiotować. M poszedł do pracy i siedzę sama do 15 zanim córki wrócą więc boję sie trochę abym nie zasłabła w ten upał. Nynko mi nogi trochę puchną, bardziej stopy - kostki na szczęście mam widoczne i tak jak Ty popłakuję sobie gdy nikt nie słyszy....Sama nie rozumiem siebie dlaczego tak się dzieje, boję się cesarki, tego , że wszystko się zmieni, to trochę głupie wiem, przecież wychowuję już 2 dzieci i to na dodatek bliźnieta ale chyba jak człowiek starszy tym bardziej zastanawia sie nad życiem .....

Ruziu gratuluję i podziwiam za wytrzymałość, ja jednak wolałabym rodzić naturalnie, cesarka mnie wręcz przeraża....

Pozdrawiam i życzę dobrego samopoczucia w ten upalny dzień :))

kasia0333
kasia0333 10-06-2010 15:43

nynka- Wiki ładnie nam śpi jak narazie upały ją męczą jak każdego z nas , karmie swoim mlekiem ale odciagam i daje jej też mleko modyfikowane NAN 1 bo coś mi sie zdaje że sie nie najada moim .Najważniejsze żebyś pamiętała o oddychaniu i dotlenianiu dzidziusia między skurczami mi to bardzo pomogło i o szybkim złapaniu oddechu w czasie skurczy bo dzidzia może wrócić spowrotem i od nowa trzeba zacząć przeć i poród może sie wydłużyć może dlatego mi tak szybko poszło bo pamiętałam o oddychaniu i dotlenieniu siebie i małej no nie wiem a może to zbieg okoliczności moje siostry też tak szybko rodziły moja mama tez może to mam w genach no ciężko mi to powiedzieć .

Ruzia80- domyślam sie co czułaś tam gdzie rodziłam była kobieta która też miała takie skurcze co ty i zero rozwarcia az było ją słychac cały dzien az do 23.00 u mnie w sali. Ale każdy poród może być inny ja całe szczęście miałam bardzo lekki bo dużo sie nasuchałam w sali jak dwie dziewczyny rodziły ja dziękowałam Bogu , że rodziłam tak jak powinno być :)

My z mężem wczoraj zabraliśmy Wiki na pierwszy spacerek taki 30 minutowy ale jej sie dobrze spało jak to na polu dzieciom lepiej sie spi a dzisiaj była na poly aż godzine przed tym najgorszym słoncem oczywiście spała jak mops hihi budzi nam sie na jedzenie ewentualnie żeby ja dopoić wodą a tak śpi ale nie ma co zachwalać zobaczymy co nam dzisiaj przygotuje po kąpieli hihi wczoraj nam poszła spać o 23.00 .

nynka
nynka 10-06-2010 15:51

Madziu: przepraszam najmocniej, że tak skopiowałam bez twojej Majeczki :) Wydawao mi się, że kopiuję najaktualniejsze :) A jak ty się w ogóle czujesz w te upały?

Asiulku: ty to się masz z tą infekcją... a jakie antybiotyki już brałaś? Mi lekarz w maju przepisał Nystatynę, bo chyba mu się coś nie podobało w moim śluzie... Nic dziwnego, po moich wizytach u byłego gina, co chwilę miałam podrażnienia i dziwny śluz, a po antybiotykach jak byłam w szpitalu też mi było tak jakoś "nie tak". Chyba mi się flora bakteryjna rozregulowała. Pobrałam tą nystatynę tydzień i już mi ulżyło.

Monikka: zobaczysz, że jak wyjedziesz z Polski, to szybciej się nauczysz języka, niż ci się to może wydawać :) Nie martw się, poza tym, w szpitalu muszą z tobą tak rozmawiać, żebyś rozumiała o co im chodzi. Do porodu masz jeszcze dużo czasu, szybko opanujesz słownictwo, jak będziesz chodzić na kontrole... i nie będzie tak żle :)
A pomyśl, że niemiecka służba zdrowia to nie to, co u nas... i w tym przypadku powinnaś czuć się bardziej komfortowo :) Mam nadzieję, że jak wyjedziesz, to będziesz miała nadal internet i będziesz nadal do nas pisać.
A jeśl ichodzi o ruchy dzidzi... to możliwe, że je czujesz, tylko nie wiesz, że to jest to :) Na początku to czasem czuć takie dziwne chlupanie, bulkanie... wydawałoby się, że to może żołądek, albo jelita... ale cierpliwości :) Jeszcze chwilka i sama zaczniesz odróżniać :)

Pomyślałam o Agniesszzce. Ciekawe jak się miewa po powrocie do Polski? Jak tam remonty domku? Agniesszzka, jeśli masz zasem możliwość choć na chwilkę skorzystać z natu, to napisz nam, co u ciebie?

Balbinka nie odzywa się już od bardzo dawna :( Może do nas już nie zagląda? :( Balbinko, jeśli zaglądasz, napisz nam jak się masz? W kalendarzyku nie mamy nawet wpisane, czy będzie córcia, czy synio?

Katko: jeszcze się okaże, że urodzisz przede mna... :/ Widzisz... ty masz zaplanowaną cesarkę, wiesz co i jak... a ja siedzę jak na szpilkach, czuje, że coś się dzieje... ale nie zauważam postępów. Boli, jak bolało, gniecie jak gniotło... Chociaż w Twoim przypadku tak jest bezpieczniej, więc nosek do góry :)
Ja nawet nie wiem, ile Małgosia teraz mierzy i waży. Nie wiem, jak jest ułożona... choć lekarz powiedział, że się ciśnie główką w dół, to ja i tak jakoś tak niedowierzam i obawiam się, że jeszcze zrobi jakiegoś psikusa i zmieni pozycję. Przeraża mnie też myśl o tym, czy czasem nie owinęła się pępowiną. Lekarz powiedział, że usg zrobimy już w szpitalu. Więc nawet nie wiem na co się w ogóle nastawiać... A ona taka ruchliwa wciąż.
Masz rację Katko, nie wychodź... ja też już sobie odpuszczam. Troszkę się boję sama być w domu, ale jeszcze bardziej mnie przeraża myśl, jakbym wyszła gdzieś do miasta i coś by mnie złapało. To już nawet nie chodzi o taką panikę, że urodzę na ulicy, czy w sklepie. Ale łapią mnie czasem takie skurcze, że muszę się skulić, postękać... i co? ludzie wokół będą się gapić? W sumie, nie ma się czego wstydzić... ale w takich sytuacjach niechętnie ludzie pomogą.
A jeśli chodzi o płacz... to w sumie działa oczyszczająco. Jak nikt nie widzi, to popłaczę do woli, zmęczę się czasem, przysnę i potem jest lepiej :) Myślę, że nawet, gdybyś miała już 5 dzieci, to lęki mimo wszystko się pojawią... nigdy nic nie wiadomo... to zawsze jest jakaś zmiana i trudno się nie martwić.
A tak z przyjemnych rzeczy: Twoje panny już są po balu? Zobaczysz, za kilkanaście lat, będziesz Ziemusiowi krawat wiązać z tej samej okazji :D

Ja dziś się kleję... jest gorąco i duszno... Byłam przed południem u teściów, ale mąż mnie przywiózł do domu przed wyjazdem do pracy. We własnym domu czuję się swobodniej i bardziej komfortowo... wiadomo, jak to u siebie. A zauważam, że teściowie ze szwagierką i tak zaczynają mnie unikać, bo wiedzą, że w każdej chwili mogę zacząć rodzić. A oni nie wiedzą chyba jak się przy tym zachować. Dziś jak mnie złapał skurcz u nich, to szwagierka z teściową cofnęły się do drugiego pokoju i patrzyły tępo co będzie dalej :), aż w końcu któraś przemówiła, żebym poszła się położyć (a jak tu "isć" samej, skoro skurcz łapie?) :D Wolą, żebym siedziała u siebie i w razie czego zawołała sobie karetkę. No i dobrze... przynajmniej mnie nie wkurzają takimi głupimi reakcjami.

Ja się zaraz zabiorę za małe prasowanko, ogarnę w domku, w sobotę przyjedzie do mnie ciocia w odwiedziny, to jeszcze ciacho z rabarbarem i budyniem upiekę. A może się okaże że już mnie w szpitalu odwiedzi? :)

Trzymajcie się mamusie w dwupaku... I te z maleństwami też... pewnie to trudne dni dla Was, bo dzieciaczki mogą być markotne w taki zaduch.

klaudia28
klaudia28 10-06-2010 16:34

Hej dziewczyny ale tu ruch sie zrobił hihihi....
Ruzia no rzeczywiście bardzo duzo przeszłaś , bardzo współczuję , jak to czytałam to zaraz przypomniał mi sie mój tez koszmarny poród. Juz troche zapomniałam bo to ponad 4 miesiace u mnie mineły ale jednak czasem to wspomnienie wraca.
Pozdrawiam cie cielutko,dobrze ze juz masz to za sobą.

Anikaaa masz rację ze fajnie mamy z Monia ze nasze maluszki maja taka mała róznice wieku i mozemy sie wymieniac doswiadczeniami,poradzic sie i wymieniac obserwacjami na temat naszych maluszkow.
Ja rowniez cenię sobie wszystko co do mnie pisze Agatha bo ona ma 2 miesiace starsze dziecko od mojego i lubie sie jej czasem cos zapytac ,poradzic jednak ona juz przeszła to co ja i Monia aktualnie mamy z dzieciaczkami na topie.takze tez jest to bardzo fajne.



Monia u mniez wprowadzaniem stalych posilkow roznie to wyglada, marchwki ktora dawalam kilka dni nie chcial wcale jesc ,wszystko wypluwał,zjadl maksymalnie moze w calosci z 4-5 lyzeczek,to samo z marchewka z ziemniaczkami oraz spaghetti bolognese tez wiecej wypluwa niz zjada.
Natomiast deserek jabłko z gruszka chyba lubi bo wcina 1/3 słoiczka za jednym razem.
Narazie innych smakow nie wprowadzałam, ale mam juz zakupione szpinak,szpinak z ziemniaczkami oraz cukinie z ziemniaczkami i po malu zobacze jak idze mu z tym.
A jesli chodzi o kleiki to nie stosowalam tego jeszcze natomist kaszke juz daje od kilku dni na noc tylko.
Dodaje do butelki mleka 2 małe łyzeczki kaszki ( mam dwie bezsmakowa tylko zbozowa czy jakas tam i taka specjalna Gute Nacht to znaczy Dobranoc na noc o samku bananowym ) i bardzo chetnie wypija maly te butelki mleka z kaszka wymieszane, nie mam zadnego problemu z tym.
Ja Pascal wypija taka butelke mleka 170-180 ml z kaszka przed snem to śpi od około 22 godz do 4-5 nad ranem ,budzi sie do karmienia ,wypija butlę i spi dalej do około godziny 8.
Z tym roznie bywa bo czasem juz o 7 nie spi a czasem do 8.30 potrafi spac ale tak mniej wiecje do około 8 rana pospi jeszcze.

jak tam Monia u twojego bobaska z tym kaszelkiem i katarkiem.
U Pascala katarek juz minał, a z kaszelkiem tez lepiej niby tez go nie ma ale dzis z 2 razy zakasłał.
No ale jest lepiej a nic nie podawałam bo nie wiem co mozna dac takiem maleństwu a bez konstltacji z lekarzem tot ez bym sie obawiała, co innego ja -dorosły człowiek a co innego takie malenstwo.
No ale u lekarza nie bylismy ,jak narazie nic sie nie dzieje niepokojącego.

Pozdrawiam wszystkich
pa

klaudia28
klaudia28 10-06-2010 16:57

Aha Monia zapomniałam dodać żeby nie dawać wiecej jak 2 łyżeczki czy 2 miarki z mleka tej kaszki do butelki zeby nie było za gęste i ze jak dajesz na noc dziecku kaszke to w dzien juz nie dawaj zeby dziecko zatwardzenia nie miało.... to tyle ,czasem przydaje sie siostra choc o 2 lata młodsza odemnie, ale za to z bobaskiem o 4,5 miesiaca starszym od mojego wiec duzo od niej sie tez dowiaduje ( szkoda tylko ze mieszka tak daleko odemnie 800 km) zostaja e-maile,smsy,gadu,telefon itp.


pa,pa

MoniaW
MoniaW 10-06-2010 17:57

Klaudia, Ty nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę:-( Mój Piotrek budzi się w nocy średnio z dziecięc razy, w tym dwa na karmienie:-( Ja już jestem u kresu wytrzymałości:-( Wczoraj zemdlałam w kuchni:-( Ale wydaje mi się że za długo na słońcu przebywałam bo mi było niedobrze i słabo:-( Dzięki Bogu nie miałam Piotrka na rękach.
Mój Piotrek zjada cały słoik i butelkę mleka, a to za dużo- zobaczę co mi pediatra powie na szczepieniu. Ja mam kleik ryżowy i w końcu muszę spróbować.
Dziś cały dzień płakałam bo nie dość że całą noc wstawałam do Piotrka albo nosiłam go na rękach to w dzień cały czas marudzil, mało spał i nie chciał się bawić:-( Mam już dość:(
Nie daje już po prostu rady:-(
Jeśli chodzi o katar to został i czyszcze aspiratorem ale to od tych upałów, poza tym my mamy okna od południa więc u nas jest z 30 stopni w mieszkaniu:-( Kaszel mu przeszedł całkowicie.
Idę trochę poleźec jak mąż się małym zajmuje. Buzki

klaudia28
klaudia28 10-06-2010 19:07

Monia to ci bardzo wspołczuje, ja na szczescie w nocy mam nie najgorzej.
Czasem w dzien duzo marudzi i malo spi ale jak narazie daje rade tylko tyle ze nic nie umiem w domu sobie porobic co zaplanowałam bo potem sie okazuje ze musze sie z nim bawic albo gadac do niego caly czas albo nosic na rekach i nic nie zrobie w domu i tak odkladam sprzatanie z dnia na dzien.
A z tym zemdleniem to juz nie sa żarty ,moze ty idź do lekarza i powiedz co sie stało to chociaz dostaniesz jakies witaminy na wzmocnienie.
Ja ci sie nie dziwie ze masz czasem dośc, ja tez czasem mam ( na szczescie wiecej dni jest jak narazie tych lepszych niz tych gorszych).
Trzymaj sie Monia, powodzenia zycze z kleikiem czy kaszka na noc ,moze wtedy bedzie lepiej i dluzej spał i ty sie wyspisz wiecej.
Duzo cierpliwosci i siły życze.
pa

nynka
nynka 10-06-2010 19:33

Monia, Klaudia ma rację... może powiedz lekarzowi o tym zasłabnięciu... szczególnie, że ty jeszcze masz problemy z tarczycą... Przemęczona jesteś... może warto się przebadać, wzmocnić...
Uważaj na siebie... życzę ci siły i cierpliwości... ech... jakoś to musisz przetrzymać... wyboru nie ma :(

madzia27
madzia27 10-06-2010 21:21

<asiulek_85> ja mam ciągle lekkie upławy i muszę nosić wkładkę, ale wydawało mi się, że to coś normalnego bo gdzieś kiedyś słyszałam...powiem szczerze, że nigdy nie wspominałam o nich ginowi bo i wyniki choćby moczu wychodzą ok więc jakoś ciągle o tym zapominałam...

<monikka26> sama nie wiem co Ci odpisać:/ Za bardzo nie wiem jak odczuć te ruchy bo ja potrzebuje tak jak i Ty porządnego kopa by powiedzieć, że czuję ruch;-P ale z tego co pisały dziewczyny to pierwsze ruchy są delikatne i objawiają się różnie więc u mnie czuję niekiedy przelewanie się w brzuszku, czasem takie dziwne ruchy jelit no i często wieczór jest mi tak ciężko w podbrzuszu jakby mnie coś uciskało-to przeważnie mam wieczorami, sporadycznie w czasie dnia też się zdarzy i wtedy czuję mocne uciskanie na pęcherz i biegam co sekundę do łazienki...więc jeśli to wszystko to ruchy dziecka to można by powiedzieć, że czuję;-)

<nynka> nic się nie stało;-) tak sobie zażartowałam;-P W upały czuję się nawet nieźle, a to dlatego, że wolę tą pogodę niż ciągłe opady deszczu które zapowiadają:-/ Wszyscy mi mówią, że jak na ten miesiąc to nie mam zbytnio dużego brzucha więc nie jest mi ciężko ani bardzo mi nie przeszkadza...Można by powiedzieć, że czujemy się z Mają świetnie i oby tak dalej;-)

pozdrawiam Wszystkie mamusie i bobaski oraz mamusie z brzuszkami:-***

Odpowiedz w wątku