Promyczku, oj widzę że Cie to znieczulenie ogólne wymęczyło...Pamiętam jak ja zaczęłam wymiotować po przebudzeniu to siedziałam przy kibelku i zaczęłam marudzić że tyle się człowiek musi namęczyć a tu później taki gówniarz pyskuje jak podrośnie-musiało to zabawnie wyglądać bo mój mąż się zaczął ze mnie śmiać. Jak dobrze że już ten cały zabieg za Tobą, szybko o tym zapomnisz, teraz troszkę wyluzuj i baraszkujcie sobie z mężusiem na całego, a resztą to już pewnie Twój gin się zajmie:-)) Miłego dnia!
Agakrak22-05-2009 08:56
Jeszcze się Wam pochwale dziewczyny że wczoraj znów zadzwoniła Pani embriolog z kliniki i powiedziała że wszystko dzieli się jak trzeba, nic "po drodze się nie popsuło" zarodków jest nadal 14, a wyciągając średnią są one średniej klasy, czyli jest ok. Dzisiaj jeszcze będą dzwonić i umawiać się na jutrzejszy transfer. Tak więc dam Wam znać o której jutro macie przerwać sprzątanie by trzymać za mnie i moje maluchy kciuki:-))
Ola8022-05-2009 09:32
Witajcie dziewczynki.
Motylku ty się niczym nie zamarwiaj na zapas. Wszystko będzie dobrze. Promyczku widzisz te nasze kciuki pomogły jednak i też teraz już będzie tylko lepiej.
Agakrak czyli jutro ważny dzień? Pisz o której ten transfer, to będę intensywnie myśleć.
A u mnie małe dołki. Małżonek był na badaniu nasienia i niestety wyniki najgorsze z tych wszystkich dotychczasowych. Nasza Pani magister stwierdziła, że przez 25 lat pracy nigdy nie miała pacjenta z takimi wynikami złymi. Więc teraz szukamy na szybko dobrego urologa, bo okazało się że ten do którego mąż wcześniej chodził, to już wcześniej powinien coś zauważyć, a nawet USG nie zlecił. A już myślałam, że będzie coś lepiej, a tu d..a. Tych leukocytów jest aż tyle, że nie było sensu ich liczyć, bo zakrywały wszystko w polu widzenia. Tak więc jakiś czas to potrwa zanim męża podleczą. Ja idę w czerwcu do mojego ginka i chciałam z nim pogadać o drożności jajowodów, bo kiedyś coś mi tam wspominał, ale ja nie czułam się na siłach. Teraz chyba dojrzałam do tej decyzji i chcę z nim to przedyskutować, tylko nie wiem czy jest sens iść od razu, skoro mąż ma takie wyniki. Wolałabym chyba jednak poczekać, aż choć trochę się mężowi poprawi. Chociaż sama już nie wiem co robić. Mam nadzieję, że mój ginek mi na wszystko odpowie.
Pozdrowienia
promyczeeek2822-05-2009 18:36
Ola80 wiem ze to dla Ciebie i Twojego meza nieciekawe wiesci, ale jesteście juz tak daleko w swej wedrowce ku wymarzonej fasolce ze teraz to musi juz byc blizej niz dalej- a ja jednak wierze ze do 30 urodzisz dwojke pociesznych maluchow.
Aga super ze wszystko idzie tak jak trzeba- mysle ze juz nie jestes sama, za chwile male brzdace beda Ci baraszkowac w brzuszku:)
promyczeeek2822-05-2009 18:41
Mam przed soba na karcie informacyjnej leczenia szpitalnego wynik badan hormonalnych, orientujecie sie moze jakie sa normy FSH, LH, E2 Prolaktyny, testosteronu i SHBG.
Probuje to znalezc w necie ale jakos mi nie wychodzi. Obawiam sie ze poziom testosteronu mam za wysoki 0,96ng/ml
Ogolnie cierpie z powodu zbyt duzego owlosienia nawet tam gdzie nie trzeba no i te moje humory tez by sugerowaly podwyzszony poziom meskich hormonow. Zreszta przy PCO to jest raczej normalne ze tesosteron jest wysoki- niestety...
Agakrak22-05-2009 21:13
Olka, strasznie zmartwiłaś mnie tym co tu dzisiaj napisałaś...Bardzo mi przykro że wyniki męża tak się pogorszyły. Ale pamiętaj że medycyna teraz pomaga bez poblemu właśnie takim parom jak Wy i pary te mają cudowne dzieciaki. Tak więc nie załamujcie się, nigdy nie jest tak źle by nie mogło być gorzej.A Ty zrób sobie wreszcie tą drożność, tym bardziej że Twój gin też już Ci to proponował.Nie ma na co czekać. Badanie trwa dosłownie parę minut, a będziesz pewna przynajmniej jednej z najważniejszych rzeczy- że Twoje jajowody są drożne, bo bez tego możecie próbować do końca życia i nic nie wyjdzie, a ztego co ostatnimi czasy czytałam to cały ogrom kobiet ma włąśnie problem z drożnością i dlatego nie mogą zajść w ciążę, tym bardziej jeżeli Twój mąż ma problem z chłopakami. Głowa do góry, będzie dobrze:-))
Agakrak22-05-2009 21:15
Promyczku, ja sama dokładnie nie orientuję się jeżeli chodzi o te wszystkie poziomy hormonów, ale już kilka razy polecałam tu forum na stronie www.naszbocian.pl- tam wszystkiego się dowiesz.
Agakrak22-05-2009 21:17
Dodam tylko że jutro około 11 mam transfer, trochę sie denerwuję, chociażby tym że nie wiem co mam odpowiedzieć gdy mnie gin zapyta ile zdecydowaliśmy transferować zarodków...To jednak trudna decyzja.
Monuska22-05-2009 21:52
Cześć Dziewczyny:)Dawno się nie odzywałam,ale cały czas jestem na bieżąco na tym forum. Matko ile tutaj się dzieje:)Tak jak w życiu hehe:)
A u mnie już 17 tydzień i nie wiem czy już się chwaliłam ale najprawdopodobniej będę miała synka:))Po ostatnim USG okazało się, że temperament ma po tatusiu- robił fikołki, machał rączkami i nóżkami do takiego stopnia,że ginekolog miał problem, żeby go zmierzyć. Co za przeżycie- aż mi się łezka koło oka zakręciła,a sam tatuś stał obok dumny jak paw:)
HOPE23-05-2009 11:30
Hej dziewczyny.
Nasza kochana Aga wlasnie przechodzi transfer, mysle o niej intensywnie i trzymam kciuki zeby sie udalo :)Wiem ze wy napewno tez, w koncu jej historia jest nam bardzo bliska...
Olu kurcze strasznie mi przykro ze wyniki Twojego meza wyszly takie zle...Ale jestem pewna ze z tym idzie cos zrobic, grunt to sie nie poddawac i walczyc az osiagnie sie cel.Trzymaj sie kochana dzielnie, glowa do gory a bedzie wszystko ok.
Promyczku jesli chodzi o normy hormonow to ja tez robilam badania i mi na wynikach napisali normy, tylko sadzac po Twoim poziomie progesteronu to sa to chyba inne normy tzn moze w innych jednostkach...A w ktorym dniu cyklu robilas te badania??Bo to roznica w normach.Ja podam Ci to co mi napisali a Ty porownaj ze swoimi wynikami czy to pasuje...
FSH faza folikularna (czyli poczatek cyklu) normy od 3.5 - 12.5,
środek cyklu normy od 4.7 - 21.5
faza lutealna normy od 1.7 - 7.7
LH faza folikularna od 2.4 - 12.6
srodek cyklu od 14.0 - 95.6
faza lutealna od 1.0 - 11.4
Takie normy mam ja, niewiem czy Ci pomoglam no ale probowalam :)
Monuska bardzo Ci gratuluje Twojego synka!!!Napewno pekasz z radosci, o mezu nawet nie wspomne :)Super, duzo zdrowka zycze Tobie i Malemu !!!
MOTYLEK2323-05-2009 14:55
CZEŚĆ DZIEWCZYNKI!
OLU PRZYKRO MI ŻE WYNIKI TOWOJEGO MĘŻA SĄ NIE NAJLEPSZE, ALE NIE ZALAMUJ SIĘ POPATRZ NA MOJĄ SYTUŁACJE,U MOJEGO MĘŻĄ NASIENIE TEŻ BARDZO SŁABE ALE MIMO TO LEKARZ NAMÓWIŁ MNIE ŻEBYM ZROBIŁA DROŻNOŚĆ JAJOWODÓW ŻEBYŚMY MIELI PEWNOŚĆ ŻE U MNIE WSZYSTKO OK I ZOBACZ W STYCZNIU W PIERWSZYM CYKLU PO MOIM BADANIU UJRZAŁAM DWIE KRESECZKI NO NIESTETY NIE CIESZYŁAM SIĘ ZBYT DŁUGO NO ALE TRZEBA BYŁO ŻYĆ DALEJ CHOCIAŻ CHWILAMI CIĘŻKO BYŁO,A TERAZ MAMY MAJ I ZNOWU DWIE KRESECZKI,CHOCIAŻ JESTAM PAŁNA OBAW CIESZE SIĘ BO PRZEDTEM JAK DŁUGO SIĘ STARALIŚMY I NIC, TAK.ŻE POMYŚL O TEJ DROŻNOŚCI MOŻE NAPRAWDE WARTO JĄ ZROBIĆ.
A TAK PO ZATYM TO U MNIE TAK SOBIE CZESTO MYŚLE ŻEBY TYM RAZEM NAM SIĘ UDAŁO, NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ PONIEDZIAŁKU I WIZYTY U LEKARZA CHOCIAŻ PEWNIE I TAK ZA WCZEŚNIE ŻEBY ZOBACZYĆ FASOLKE, A OPRÓCZ TEGO BRZUSZEK TROSZKE POBOLEWA NO I CAŁY CZAS SENNA JESTEM.
Ola8023-05-2009 16:51
Aguś kochanie i jak po transferze. Jeśli to nie problem to napisz na ile zarodków "się zdecydowaliście" bo to zapewne trudna decyzja. Rozumiem, że czekamy jakieś dwa tygodnie i testujesz?
Czy ten zabieg był bolesny? Bo ten nasz były lekarz z kliniki tak mi opowiadał jakie to jest straszne przeżycie ten zabieg in vitro (jeśli chodzi o dochodzenie do siebie po zabiegu i o ból), dltego pytam. Choć tamtemu "lekarzowi" to już w nic nie wierzę.
DZięki dziewczynki za ciepłe słowa. Bardzo ich potrzebowałam. Znajomy dał nam już namiary do dobrego urologa, więc w poniedziałek będziemy tam telefonować. Ja zdecyduję się oczywiście na tą drożność tak jak już pisałam. Wizytę mam u gina mam 16 VI więc jest jeszcze trochę czasu. Dziś dostałam wreszcie @, już tak na nią czekałam bo się czułam jak napompowana, a tu się spóźniła prawie 2 tygodnie. No cóż czasami tak bywa.
Udanego weekendu dziewczynki.
promyczeeek2823-05-2009 16:51
HOPE
Dziekuje ci serdecznie za odpoiedz, g tych norm ktore masz u siebie to u mnie wszystko jest dobrze, szkoda ze nie masz testosteronu, ale i tak bardzo duzo mi to pomogło, szukalam tez w necie i jak slusznie zauwazylas sa rozne jednostki, nie umiem za bardzo tego przeliczyc, ale jak spotkalam podobne skroty to porownywalam swoje cyferki i wychodzilo ze wszystko w normie, zapytam jeszcze swojego ginka czy jest dobrze.
promyczeeek2823-05-2009 17:09
wiecie co dziewczyny, bedac w szpitalu poznałam dwie fajne dziewczyny,w tym z jedna przez dwa dni lezalam na sali, bardzo sie zzylysmy i nawet gdy nas porozrzucali po roznych salach to ona caly czas u mnie siedziała. Az sie poplakalam gdy sie rozstawalysmy9 w ten sam dzien mialysmy wypis). Jednak niedola zbliża ludzi, fajnie jest moc z kims pogadac i pomilczec kiedy sie ma ochote .
Co tez moze nie byc takie proste gdy wspollokatorka okazuje sie gadula, a chce sie odpoczac hehe
Druga kolezanka miala identyczny zabieg jak ja, podobne problemy, w tym miala usuwany torbiel. Niestety laparoskopia wykryla rozlegle endometrium wiec teraz czekaja ja zastrzyki hormonale prze kilka miesiecy- zalamala sie troszke, ale teraz gdy rozmaiwamy na gg widac ze nabrala nowej nadziei ze bedzie ok troszke pozniej ale bedzie. Powiedziała mi bardzo mila rzecz ze jestem bardzo pozytywna osobka co mocno sie czuje i pomaga innym obok. milo jest uslyszec takie slowa, bo tego w sumie ja sama nie czuje, non stop mam jakies watpliwosci i dolki duze lub mniejsze, ale faktem jest ze duzo we mnie empatii i potrafie sluchac:)
Ale dosc juz tych samopochwał- tej kwestii na pewno odmienne zdanie ma moj maz ktoremu ciagle truje o swoich niedobrych przeczuciach...Ale przeciez od tego mamy mezow:)
promyczeeek2823-05-2009 17:12
Aga czekamy na wiescie, jak poszlo i jak sie czujesz fizycznie i psychicznie. i wlasnie kiedy bedziesz wiedziala juz na bank ze wszystko sie powiodlo za pierwszym razem- bo wszystkie tu wierzymy ze wlasnie tak bedzie:)
Odezwij sie jak bedziesz miala sily i ochote, pozdrawiam serdecznie
Agakrak23-05-2009 17:37
Jestem, jestem:-)) Kurcze, jak to miło przeczytać że tyle osób myślami było dziś ze mną-to baaardzo miłe.
Zabieg zaczął się dopiero o godz 12, zaczęło się od rozmowy z doktorkiem, na zdjęciach z mikroskopu zobaczyliśmy jak rozwinęły się nasze zarodki, doktor wytłumaczył że wszystko jest z nimi ok. Z 14 chyba około 3 rozwinęło się do blastocysty, reszta to morule które muszą jeszcze dojrzeć i zostaną zamrożone (mam nadzieje że nie pomyliłam nazw)Zdecydowaliśmy się na podanie 2 zarodków, musieliśmy podpisać zgodę na piśmie-ja i mój mąż. Mój mąż powiedział, że przecież jak mógłby się nie zgodzić, a wtedy lekarz opowiedział nam zdarzenie jak to z pewnymi pacjentami było, gdy byli już na etapie jak my, przed samym transferem i nagle mąż tej kobiety stwierdził że nie wyraża zgody na podanie zarodka no i nie doszło do transferu- po tym przykłądzie widać jak mocne psychicznie jest to przeżycie.Ale wracając do mnie- po 15 min od podpisania zgody, doktor podał mi te dwa zarodki, mój mąż siedział obok i patrzył lekko przerażony na monitor usg obserwując jak zarodki zostały tam wprowadzone. Potem musiałam poleżeć pół godzinki bez ruchu, co ledwo wytrzymałam bo do zabiegu musiałam mieć pełny pęcherz i tak go dopełniłam że aż pani położna pytała co chwilkę czy wytrzymam, bo inaczej pewnie przyniosłaby mi "kaczuszkę". Ale wytrzymałam:-) i to wszystko, potem już do domku, doktor kazał dziś odpoczywać. Po 9 dniach mam wykonać betkę, dlatego po 9 bo liczy się 14 dni od samej punkcji ponieważ już w dniu punkcji dochodzi do zapłodnienia, więc tak naprawde to juz jest dzisiaj 5 dzien od zapłodnienia. Gin uprzedził odrazu bym nie robiła testu sikanego a tylko i wyłącznie bete, ponieważ mówił że już nie raz było tak że panie przychodziły do kliniki z płaczem że na teście wyszła 1 kreska, a po kilku godzinach od pobrania krwi na bete wychodziło że są w ciąży.A jeszcze jak policzył że za 9 dni będzie 1 czerwca i dzień dziecka to stwierdził że mi musi się udać:-)
Agakrak23-05-2009 17:43
Olka, nie wiem co Twój lekarz miał na myśli że to bolesny zabieg, ale myślę że nie chodziło mu o transfer, bo to zupełnie nic nie boli. Może tylko sam założony wziernik powoduje lekki dyskomfort, ale nic poza tym. To już bardziej sama punkcja jest mało przyjemna, tzn kilka dni po punkcji kiedy dokuczają jajniki no i jeżeli ktoś źle reaguje na znieczulenie jak ja to ma dzień punkcji wyjęty z kalendarza, ale już sam transfer to "pestka" Właściwie to nawet nie czujesz jak wprowadza lekarz cieniutką rureczkę (sama nie wiem jak to nazwać) wielkości słomki siana, widzisz tylko na usg jak ją wkłada i tyle.Sam zabieg trwa tylko około 2-3 min. Myślę że gorszy będzie poród hihiihihihii... I dobrze że zdecydowałaś się na drożność, zacznij odrazu przygotowania do niej już podczas tej wizyty, bo będziesz musiała wcześniej zrobić badania, a jeśli wyjdą Ci jakieś bakterie jak ja miałam to minie miesiąc lub więcej zanim gin zrobi Ci to badanie. Poza tym badanie robi się w odpowiednim dniu cyklu, więc jak nie trafisz odrazu dobrze, to potrwać może troche czasu. U mnie potrwało 3 mieś zanim wszystko było ok i mogłam je wykonać.
promyczeeek2823-05-2009 17:58
Agakrak czytam Twoja wypowiedz z wielkim wzruszeniem. Tak to ladnie i prosto wszystko opisujesz. Cieszę sie mocno że wszystko idzie po Waszej myśli i oby tak zostalo az do konca. Bedziecie miec najcudowniejszy prezent na dzien dziecka jaki mozna sobie tylko wymarzyc- samo dzieciatko:)
Teraz samo czekanie przed toba, pewnie bedzie sie dłuzylo, ale musi zakonczyc sie powodzeniem. A powiedz mi jak dlugo czekalas na in vitro od momentu podjecia decyzji? Czy dużo jest formalności i jak w Twoim przypadku wygladaly koszta ?
Trzymam kciuki :)
Agakrak23-05-2009 18:17
Promyczku, wygląda to tak że decyzje podjęliśmy dokładnie w Wielką Sobotę na wizycie u doktora przed samymi Świętami. Miałam wtedy 2 dzień cyklu i już w tym dniu zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne. Przy 15 tabletce zaczęłam zastrzyki z decapeptylu. Po zakończeniu 21 tabletek antykoncepcyjnych pojawiła się @. W 2 dniu cyklu musiałam zbadać poziom LH i estradiol i po dobrym wyniku dostałam zgode na następne zastrzyki z merionalu cały czas biorąc decapeptyl. I tak brałam te leki do samego zabiegu punkcji, po drodze miałam kilka razy usg i pod koniec co drugi dzień badany poziom hormonów.Gdy poziom ich był już odpowiedni na koniec dostałam zastrzyk z pregnylu na pęknięcie pęcherzyków i po 36 godz miałam punkcje, a po 5 dniach transfer. Większość klinik robi transfer już po 2 dniach, ale zarodki wtedy jeszcze nie są tak podzielone jak po 5 dniach. Jeżeli chodzi o koszty to sam zabieg in vitro czyli punkcja i transfer kosztuje 4200zł. Za zastrzyki zapłaciłam troche ponad 2000zł. (jedne z nich ściągałam z Czech, bo jest różnica w cenie 30zł na jednym).Za każde usg płaciłam 50 zł (było ich chyba około 5) za badanie krwi za każdym razem po około 20-30zł. No i dodatkowo płaciłam również za robienie zastrzyków (w sumie około 250 zł) nie robiłam ich w klinice chociaż tam są zastrzyki darmowe, bo mam kawałek żeby dojechać do kliniki. I niestety dzisiaj miałam jeszcze dodatkowy wydatek 600zł za tak zwane AH, czyli nacięcie otoczki zarodka ponieważ okazało się że jest dość gruba i nie chcieliśmy ryzykować że się nie przerwie sama. No i jak na tą chwilę to chyba wszystkie wydatki, jeżeli o czymś nie zapomniałam.Aaa i jeszcze oczywiście będziemy płacić za mrożenie zarodków ale to chyba zależy ile ich będzie ostatecznie. Jeszcze na dzień dzisiejszy tego nie wiem bo jeszcze zarodki się rozwijają.
niunia2523-05-2009 22:32
Aguś ja tak samo wierzę jak Twój lekarz że na dzień dziecka będzie już mieć Wasze wymarzone dzieciątko. Bardzo,ale to bardzo się ciesze że wszystko poszło ok. Dziś na studiach opowiadałam moim koleżankom , że moja znajoma ma właśnie zabieg in vitro i trzymam za nią kciuki,więc one mówią że też potrzymają,więc nie ma innej opcji-musi się udać bo tyle kciuków było trzymanych. Będę z niecierpliwością wyczekiwać na wiadomość, że są wreszcie te Wasze wymarzone bliźniaki.
Hura! Chyba się udało!
Promyczku, oj widzę że Cie to znieczulenie ogólne wymęczyło...Pamiętam jak ja zaczęłam wymiotować po przebudzeniu to siedziałam przy kibelku i zaczęłam marudzić że tyle się człowiek musi namęczyć a tu później taki gówniarz pyskuje jak podrośnie-musiało to zabawnie wyglądać bo mój mąż się zaczął ze mnie śmiać. Jak dobrze że już ten cały zabieg za Tobą, szybko o tym zapomnisz, teraz troszkę wyluzuj i baraszkujcie sobie z mężusiem na całego, a resztą to już pewnie Twój gin się zajmie:-)) Miłego dnia!
Jeszcze się Wam pochwale dziewczyny że wczoraj znów zadzwoniła Pani embriolog z kliniki i powiedziała że wszystko dzieli się jak trzeba, nic "po drodze się nie popsuło" zarodków jest nadal 14, a wyciągając średnią są one średniej klasy, czyli jest ok. Dzisiaj jeszcze będą dzwonić i umawiać się na jutrzejszy transfer. Tak więc dam Wam znać o której jutro macie przerwać sprzątanie by trzymać za mnie i moje maluchy kciuki:-))
Witajcie dziewczynki.
Motylku ty się niczym nie zamarwiaj na zapas. Wszystko będzie dobrze. Promyczku widzisz te nasze kciuki pomogły jednak i też teraz już będzie tylko lepiej.
Agakrak czyli jutro ważny dzień? Pisz o której ten transfer, to będę intensywnie myśleć.
A u mnie małe dołki. Małżonek był na badaniu nasienia i niestety wyniki najgorsze z tych wszystkich dotychczasowych. Nasza Pani magister stwierdziła, że przez 25 lat pracy nigdy nie miała pacjenta z takimi wynikami złymi. Więc teraz szukamy na szybko dobrego urologa, bo okazało się że ten do którego mąż wcześniej chodził, to już wcześniej powinien coś zauważyć, a nawet USG nie zlecił. A już myślałam, że będzie coś lepiej, a tu d..a. Tych leukocytów jest aż tyle, że nie było sensu ich liczyć, bo zakrywały wszystko w polu widzenia. Tak więc jakiś czas to potrwa zanim męża podleczą. Ja idę w czerwcu do mojego ginka i chciałam z nim pogadać o drożności jajowodów, bo kiedyś coś mi tam wspominał, ale ja nie czułam się na siłach. Teraz chyba dojrzałam do tej decyzji i chcę z nim to przedyskutować, tylko nie wiem czy jest sens iść od razu, skoro mąż ma takie wyniki. Wolałabym chyba jednak poczekać, aż choć trochę się mężowi poprawi. Chociaż sama już nie wiem co robić. Mam nadzieję, że mój ginek mi na wszystko odpowie.
Pozdrowienia
Ola80 wiem ze to dla Ciebie i Twojego meza nieciekawe wiesci, ale jesteście juz tak daleko w swej wedrowce ku wymarzonej fasolce ze teraz to musi juz byc blizej niz dalej- a ja jednak wierze ze do 30 urodzisz dwojke pociesznych maluchow.
Aga super ze wszystko idzie tak jak trzeba- mysle ze juz nie jestes sama, za chwile male brzdace beda Ci baraszkowac w brzuszku:)
Mam przed soba na karcie informacyjnej leczenia szpitalnego wynik badan hormonalnych, orientujecie sie moze jakie sa normy FSH, LH, E2 Prolaktyny, testosteronu i SHBG.
Probuje to znalezc w necie ale jakos mi nie wychodzi. Obawiam sie ze poziom testosteronu mam za wysoki 0,96ng/ml
Ogolnie cierpie z powodu zbyt duzego owlosienia nawet tam gdzie nie trzeba no i te moje humory tez by sugerowaly podwyzszony poziom meskich hormonow. Zreszta przy PCO to jest raczej normalne ze tesosteron jest wysoki- niestety...
Olka, strasznie zmartwiłaś mnie tym co tu dzisiaj napisałaś...Bardzo mi przykro że wyniki męża tak się pogorszyły. Ale pamiętaj że medycyna teraz pomaga bez poblemu właśnie takim parom jak Wy i pary te mają cudowne dzieciaki. Tak więc nie załamujcie się, nigdy nie jest tak źle by nie mogło być gorzej.A Ty zrób sobie wreszcie tą drożność, tym bardziej że Twój gin też już Ci to proponował.Nie ma na co czekać. Badanie trwa dosłownie parę minut, a będziesz pewna przynajmniej jednej z najważniejszych rzeczy- że Twoje jajowody są drożne, bo bez tego możecie próbować do końca życia i nic nie wyjdzie, a ztego co ostatnimi czasy czytałam to cały ogrom kobiet ma włąśnie problem z drożnością i dlatego nie mogą zajść w ciążę, tym bardziej jeżeli Twój mąż ma problem z chłopakami. Głowa do góry, będzie dobrze:-))
Promyczku, ja sama dokładnie nie orientuję się jeżeli chodzi o te wszystkie poziomy hormonów, ale już kilka razy polecałam tu forum na stronie www.naszbocian.pl- tam wszystkiego się dowiesz.
Dodam tylko że jutro około 11 mam transfer, trochę sie denerwuję, chociażby tym że nie wiem co mam odpowiedzieć gdy mnie gin zapyta ile zdecydowaliśmy transferować zarodków...To jednak trudna decyzja.
Cześć Dziewczyny:)Dawno się nie odzywałam,ale cały czas jestem na bieżąco na tym forum. Matko ile tutaj się dzieje:)Tak jak w życiu hehe:)
A u mnie już 17 tydzień i nie wiem czy już się chwaliłam ale najprawdopodobniej będę miała synka:))Po ostatnim USG okazało się, że temperament ma po tatusiu- robił fikołki, machał rączkami i nóżkami do takiego stopnia,że ginekolog miał problem, żeby go zmierzyć. Co za przeżycie- aż mi się łezka koło oka zakręciła,a sam tatuś stał obok dumny jak paw:)
Hej dziewczyny.
Nasza kochana Aga wlasnie przechodzi transfer, mysle o niej intensywnie i trzymam kciuki zeby sie udalo :)Wiem ze wy napewno tez, w koncu jej historia jest nam bardzo bliska...
Olu kurcze strasznie mi przykro ze wyniki Twojego meza wyszly takie zle...Ale jestem pewna ze z tym idzie cos zrobic, grunt to sie nie poddawac i walczyc az osiagnie sie cel.Trzymaj sie kochana dzielnie, glowa do gory a bedzie wszystko ok.
Promyczku jesli chodzi o normy hormonow to ja tez robilam badania i mi na wynikach napisali normy, tylko sadzac po Twoim poziomie progesteronu to sa to chyba inne normy tzn moze w innych jednostkach...A w ktorym dniu cyklu robilas te badania??Bo to roznica w normach.Ja podam Ci to co mi napisali a Ty porownaj ze swoimi wynikami czy to pasuje...
FSH faza folikularna (czyli poczatek cyklu) normy od 3.5 - 12.5,
środek cyklu normy od 4.7 - 21.5
faza lutealna normy od 1.7 - 7.7
LH faza folikularna od 2.4 - 12.6
srodek cyklu od 14.0 - 95.6
faza lutealna od 1.0 - 11.4
Progesteron faza folikularna 0.2 - 1.5
srodek cyklu 0.8 - 3.0
faza lutealna 1.7 - 27.0
Prolaktyna ogolnie od 4.79 - 23.3
Takie normy mam ja, niewiem czy Ci pomoglam no ale probowalam :)
Monuska bardzo Ci gratuluje Twojego synka!!!Napewno pekasz z radosci, o mezu nawet nie wspomne :)Super, duzo zdrowka zycze Tobie i Malemu !!!
CZEŚĆ DZIEWCZYNKI!
OLU PRZYKRO MI ŻE WYNIKI TOWOJEGO MĘŻA SĄ NIE NAJLEPSZE, ALE NIE ZALAMUJ SIĘ POPATRZ NA MOJĄ SYTUŁACJE,U MOJEGO MĘŻĄ NASIENIE TEŻ BARDZO SŁABE ALE MIMO TO LEKARZ NAMÓWIŁ MNIE ŻEBYM ZROBIŁA DROŻNOŚĆ JAJOWODÓW ŻEBYŚMY MIELI PEWNOŚĆ ŻE U MNIE WSZYSTKO OK I ZOBACZ W STYCZNIU W PIERWSZYM CYKLU PO MOIM BADANIU UJRZAŁAM DWIE KRESECZKI NO NIESTETY NIE CIESZYŁAM SIĘ ZBYT DŁUGO NO ALE TRZEBA BYŁO ŻYĆ DALEJ CHOCIAŻ CHWILAMI CIĘŻKO BYŁO,A TERAZ MAMY MAJ I ZNOWU DWIE KRESECZKI,CHOCIAŻ JESTAM PAŁNA OBAW CIESZE SIĘ BO PRZEDTEM JAK DŁUGO SIĘ STARALIŚMY I NIC, TAK.ŻE POMYŚL O TEJ DROŻNOŚCI MOŻE NAPRAWDE WARTO JĄ ZROBIĆ.
A TAK PO ZATYM TO U MNIE TAK SOBIE CZESTO MYŚLE ŻEBY TYM RAZEM NAM SIĘ UDAŁO, NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ PONIEDZIAŁKU I WIZYTY U LEKARZA CHOCIAŻ PEWNIE I TAK ZA WCZEŚNIE ŻEBY ZOBACZYĆ FASOLKE, A OPRÓCZ TEGO BRZUSZEK TROSZKE POBOLEWA NO I CAŁY CZAS SENNA JESTEM.
Aguś kochanie i jak po transferze. Jeśli to nie problem to napisz na ile zarodków "się zdecydowaliście" bo to zapewne trudna decyzja. Rozumiem, że czekamy jakieś dwa tygodnie i testujesz?
Czy ten zabieg był bolesny? Bo ten nasz były lekarz z kliniki tak mi opowiadał jakie to jest straszne przeżycie ten zabieg in vitro (jeśli chodzi o dochodzenie do siebie po zabiegu i o ból), dltego pytam. Choć tamtemu "lekarzowi" to już w nic nie wierzę.
DZięki dziewczynki za ciepłe słowa. Bardzo ich potrzebowałam. Znajomy dał nam już namiary do dobrego urologa, więc w poniedziałek będziemy tam telefonować. Ja zdecyduję się oczywiście na tą drożność tak jak już pisałam. Wizytę mam u gina mam 16 VI więc jest jeszcze trochę czasu. Dziś dostałam wreszcie @, już tak na nią czekałam bo się czułam jak napompowana, a tu się spóźniła prawie 2 tygodnie. No cóż czasami tak bywa.
Udanego weekendu dziewczynki.
HOPE
Dziekuje ci serdecznie za odpoiedz, g tych norm ktore masz u siebie to u mnie wszystko jest dobrze, szkoda ze nie masz testosteronu, ale i tak bardzo duzo mi to pomogło, szukalam tez w necie i jak slusznie zauwazylas sa rozne jednostki, nie umiem za bardzo tego przeliczyc, ale jak spotkalam podobne skroty to porownywalam swoje cyferki i wychodzilo ze wszystko w normie, zapytam jeszcze swojego ginka czy jest dobrze.
wiecie co dziewczyny, bedac w szpitalu poznałam dwie fajne dziewczyny,w tym z jedna przez dwa dni lezalam na sali, bardzo sie zzylysmy i nawet gdy nas porozrzucali po roznych salach to ona caly czas u mnie siedziała. Az sie poplakalam gdy sie rozstawalysmy9 w ten sam dzien mialysmy wypis). Jednak niedola zbliża ludzi, fajnie jest moc z kims pogadac i pomilczec kiedy sie ma ochote .
Co tez moze nie byc takie proste gdy wspollokatorka okazuje sie gadula, a chce sie odpoczac hehe
Druga kolezanka miala identyczny zabieg jak ja, podobne problemy, w tym miala usuwany torbiel. Niestety laparoskopia wykryla rozlegle endometrium wiec teraz czekaja ja zastrzyki hormonale prze kilka miesiecy- zalamala sie troszke, ale teraz gdy rozmaiwamy na gg widac ze nabrala nowej nadziei ze bedzie ok troszke pozniej ale bedzie. Powiedziała mi bardzo mila rzecz ze jestem bardzo pozytywna osobka co mocno sie czuje i pomaga innym obok. milo jest uslyszec takie slowa, bo tego w sumie ja sama nie czuje, non stop mam jakies watpliwosci i dolki duze lub mniejsze, ale faktem jest ze duzo we mnie empatii i potrafie sluchac:)
Ale dosc juz tych samopochwał- tej kwestii na pewno odmienne zdanie ma moj maz ktoremu ciagle truje o swoich niedobrych przeczuciach...Ale przeciez od tego mamy mezow:)
Aga czekamy na wiescie, jak poszlo i jak sie czujesz fizycznie i psychicznie. i wlasnie kiedy bedziesz wiedziala juz na bank ze wszystko sie powiodlo za pierwszym razem- bo wszystkie tu wierzymy ze wlasnie tak bedzie:)
Odezwij sie jak bedziesz miala sily i ochote, pozdrawiam serdecznie
Jestem, jestem:-)) Kurcze, jak to miło przeczytać że tyle osób myślami było dziś ze mną-to baaardzo miłe.
Zabieg zaczął się dopiero o godz 12, zaczęło się od rozmowy z doktorkiem, na zdjęciach z mikroskopu zobaczyliśmy jak rozwinęły się nasze zarodki, doktor wytłumaczył że wszystko jest z nimi ok. Z 14 chyba około 3 rozwinęło się do blastocysty, reszta to morule które muszą jeszcze dojrzeć i zostaną zamrożone (mam nadzieje że nie pomyliłam nazw)Zdecydowaliśmy się na podanie 2 zarodków, musieliśmy podpisać zgodę na piśmie-ja i mój mąż. Mój mąż powiedział, że przecież jak mógłby się nie zgodzić, a wtedy lekarz opowiedział nam zdarzenie jak to z pewnymi pacjentami było, gdy byli już na etapie jak my, przed samym transferem i nagle mąż tej kobiety stwierdził że nie wyraża zgody na podanie zarodka no i nie doszło do transferu- po tym przykłądzie widać jak mocne psychicznie jest to przeżycie.Ale wracając do mnie- po 15 min od podpisania zgody, doktor podał mi te dwa zarodki, mój mąż siedział obok i patrzył lekko przerażony na monitor usg obserwując jak zarodki zostały tam wprowadzone. Potem musiałam poleżeć pół godzinki bez ruchu, co ledwo wytrzymałam bo do zabiegu musiałam mieć pełny pęcherz i tak go dopełniłam że aż pani położna pytała co chwilkę czy wytrzymam, bo inaczej pewnie przyniosłaby mi "kaczuszkę". Ale wytrzymałam:-) i to wszystko, potem już do domku, doktor kazał dziś odpoczywać. Po 9 dniach mam wykonać betkę, dlatego po 9 bo liczy się 14 dni od samej punkcji ponieważ już w dniu punkcji dochodzi do zapłodnienia, więc tak naprawde to juz jest dzisiaj 5 dzien od zapłodnienia. Gin uprzedził odrazu bym nie robiła testu sikanego a tylko i wyłącznie bete, ponieważ mówił że już nie raz było tak że panie przychodziły do kliniki z płaczem że na teście wyszła 1 kreska, a po kilku godzinach od pobrania krwi na bete wychodziło że są w ciąży.A jeszcze jak policzył że za 9 dni będzie 1 czerwca i dzień dziecka to stwierdził że mi musi się udać:-)
Olka, nie wiem co Twój lekarz miał na myśli że to bolesny zabieg, ale myślę że nie chodziło mu o transfer, bo to zupełnie nic nie boli. Może tylko sam założony wziernik powoduje lekki dyskomfort, ale nic poza tym. To już bardziej sama punkcja jest mało przyjemna, tzn kilka dni po punkcji kiedy dokuczają jajniki no i jeżeli ktoś źle reaguje na znieczulenie jak ja to ma dzień punkcji wyjęty z kalendarza, ale już sam transfer to "pestka" Właściwie to nawet nie czujesz jak wprowadza lekarz cieniutką rureczkę (sama nie wiem jak to nazwać) wielkości słomki siana, widzisz tylko na usg jak ją wkłada i tyle.Sam zabieg trwa tylko około 2-3 min. Myślę że gorszy będzie poród hihiihihihii... I dobrze że zdecydowałaś się na drożność, zacznij odrazu przygotowania do niej już podczas tej wizyty, bo będziesz musiała wcześniej zrobić badania, a jeśli wyjdą Ci jakieś bakterie jak ja miałam to minie miesiąc lub więcej zanim gin zrobi Ci to badanie. Poza tym badanie robi się w odpowiednim dniu cyklu, więc jak nie trafisz odrazu dobrze, to potrwać może troche czasu. U mnie potrwało 3 mieś zanim wszystko było ok i mogłam je wykonać.
Agakrak czytam Twoja wypowiedz z wielkim wzruszeniem. Tak to ladnie i prosto wszystko opisujesz. Cieszę sie mocno że wszystko idzie po Waszej myśli i oby tak zostalo az do konca. Bedziecie miec najcudowniejszy prezent na dzien dziecka jaki mozna sobie tylko wymarzyc- samo dzieciatko:)
Teraz samo czekanie przed toba, pewnie bedzie sie dłuzylo, ale musi zakonczyc sie powodzeniem. A powiedz mi jak dlugo czekalas na in vitro od momentu podjecia decyzji? Czy dużo jest formalności i jak w Twoim przypadku wygladaly koszta ?
Trzymam kciuki :)
Promyczku, wygląda to tak że decyzje podjęliśmy dokładnie w Wielką Sobotę na wizycie u doktora przed samymi Świętami. Miałam wtedy 2 dzień cyklu i już w tym dniu zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne. Przy 15 tabletce zaczęłam zastrzyki z decapeptylu. Po zakończeniu 21 tabletek antykoncepcyjnych pojawiła się @. W 2 dniu cyklu musiałam zbadać poziom LH i estradiol i po dobrym wyniku dostałam zgode na następne zastrzyki z merionalu cały czas biorąc decapeptyl. I tak brałam te leki do samego zabiegu punkcji, po drodze miałam kilka razy usg i pod koniec co drugi dzień badany poziom hormonów.Gdy poziom ich był już odpowiedni na koniec dostałam zastrzyk z pregnylu na pęknięcie pęcherzyków i po 36 godz miałam punkcje, a po 5 dniach transfer. Większość klinik robi transfer już po 2 dniach, ale zarodki wtedy jeszcze nie są tak podzielone jak po 5 dniach. Jeżeli chodzi o koszty to sam zabieg in vitro czyli punkcja i transfer kosztuje 4200zł. Za zastrzyki zapłaciłam troche ponad 2000zł. (jedne z nich ściągałam z Czech, bo jest różnica w cenie 30zł na jednym).Za każde usg płaciłam 50 zł (było ich chyba około 5) za badanie krwi za każdym razem po około 20-30zł. No i dodatkowo płaciłam również za robienie zastrzyków (w sumie około 250 zł) nie robiłam ich w klinice chociaż tam są zastrzyki darmowe, bo mam kawałek żeby dojechać do kliniki. I niestety dzisiaj miałam jeszcze dodatkowy wydatek 600zł za tak zwane AH, czyli nacięcie otoczki zarodka ponieważ okazało się że jest dość gruba i nie chcieliśmy ryzykować że się nie przerwie sama. No i jak na tą chwilę to chyba wszystkie wydatki, jeżeli o czymś nie zapomniałam.Aaa i jeszcze oczywiście będziemy płacić za mrożenie zarodków ale to chyba zależy ile ich będzie ostatecznie. Jeszcze na dzień dzisiejszy tego nie wiem bo jeszcze zarodki się rozwijają.
Aguś ja tak samo wierzę jak Twój lekarz że na dzień dziecka będzie już mieć Wasze wymarzone dzieciątko. Bardzo,ale to bardzo się ciesze że wszystko poszło ok. Dziś na studiach opowiadałam moim koleżankom , że moja znajoma ma właśnie zabieg in vitro i trzymam za nią kciuki,więc one mówią że też potrzymają,więc nie ma innej opcji-musi się udać bo tyle kciuków było trzymanych. Będę z niecierpliwością wyczekiwać na wiadomość, że są wreszcie te Wasze wymarzone bliźniaki.
Polecamy:
Badania kobiecej i męskiej płodności
Marihuana a trudności z poczęciem
Co negatywnie wpływa na męską płodność?
Jaka żywność może niekorzystnie wpłynąć na twoją płodność?
Alkohol a płodność mężczyzny
Dni niepłodne
Alkohol a płodność kobiety
Jak zwiększyć płodność u kobiet?