Margareth no chyba oszaleli w tej przychodni!!!! czekać na wynik bety prawie tydzień masakra. Dobrze, że masz blisko i jutro mozesz odebrac bo razem z Tobą byśmy paznokcie gryzły do pon;)
Ola8018-08-2010 15:47
Margareth ja też dlatego nie robiłam w moim mieście, bo wszystkie próbki i tak wiozą do tego ogólnego w K-cach, więc ja tam od razu postanowiłam pojechać zresztą mój lekarz też mówił że tak najlepiej.
Ja byłam na zakupach, trochę posprzątałam, bo gości dzisiaj mamy, zaraz się biorę za sałatkę i jakoś tak mi szybko czas leci.
Sama nie wiem co czuję tzn. jaki będzie wynik, jestem tak nastawiona że jeśli się uda to super, jeśli nie to cóż, mamy jeszcze dwa eskimoski. W sumie to ja nadal nie wierzę i nie dociera do mnie że już po in vitro, że te dwa bąbelki w brzuszku miałam (lub nadal są) i że to wszystko się tak szybko dzieje. Na razie nic do mnie nie dociera. Jeśli wynik wyjdzie pozytywny, to i tak uwierzę chyba dopiero po usg :)
Całuski
Ola8018-08-2010 16:58
Niestety nie udało się. Mój wynik bety jest ujemny. Aż nie wiem jak mam mężowi to powiedzieć jak wróci, bo będzie niebawem w domu.
Dziękuję wam kochane za kciuki i że mnie wspierałyście i byłyście myślami ze mną.
Całuski
margareth18-08-2010 17:21
Ola, tak mi przykro :( Ja czuję się tak samo jak TY, więc myślę, że i wynik będę miała podobny :( niestety. Też mam 2 mrozaczki, więc trzymam się tej nadziei. Ja muszę czekać do jutra. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko.
malwiśka18-08-2010 17:30
Olu kochanie-bardzo mi przykro-jejku az mi łzy lecą-badz dzielna!!kuR*** mac-czemu tak jest ze na swiecie tyle dzieci zabijaja a te pragnące nie mogą miec??ktos H*** zaplanował ten świat!! wsciekła jestem,,,,,,,
Agakrak18-08-2010 18:02
Olka, jak Ci już pisałam, wierzyć mi się nie chce..byłam pewna że się uda....Przypomniało mi się co ja czułam jak dwie wcześniejsze inseminacje mi nie wychodziły..Cóż, ale trzeba dalej do przodu, grunt to się nie poddawać bo przeciez jeszcze dwa mrozaczki czekają. Widocznie to nie miały być te które dostałaś więc jeszcze nic straconego a jedynie w czasie się troche przeciągnie.I tak bardzo szybko to wszystko jakoś Wam poszło, u mnie trwało to rok. Olka, z całego serca jestem z Tobą...
Agakrak18-08-2010 18:04
Margareth, a za Ciebie dalej mam kciuki zaciśnięte! Trochę mnie dziwi że już po 2 dniach podali Ci zarodki, minimum o jakim słyszałam to 3 dni.Ale trzeba być dobrej myśli. Czekamy na wieści!
margareth18-08-2010 18:15
ja czytałam, ze już po 2 dniach podają zarodki. nie wiem jaki bedzie rezultat. pożyjemy-zobaczymy. jutro się okaże. pozdrawiam
MoniaW18-08-2010 18:58
Dziewczyny:)
Ja was nigdy nie nadrobię, a racej tego co skrobiecie:))Na 500 stronę się nie załapałam ale co tam...
Olu, bardzo mi przykro, aż nie chcę się wierzyć:(((Wszystkie tu, myślę, byłysmy przekonane że się udało:(((Kochana, trzymać będziemy za Was kciuki dalej:))
Margareth za Ciebie dalej trzymamy kciuki i czekamy na wieści:))
Musiu wszystkiego najpiękniejszego z okazji rocznicy ślubu:))Niech się wam spełnią wszystkie wasze marzenia i pragnienia:)))
Agarko, tez mi się wydaje że jesli tyle snu potrzebuje to niech spi, ale noce u nas sa okropne, Piotrek się nie budzi tylko ciągle wybudza:(((I ja tak wstaje do niego az w koncu biore go do łózka bo nie mam siły wstawac:(((I tak kazda noc:((raz jest lepiej raz jest tragcznie, że ja np śpię tylko trzy godziny i to z przerwami:(((Nie wiem czy to nadmiar wrazen czy co???nie ma juz pomyslu:(((
Mój Piotrek 7 sierpnia skończył pół roku i tez już sam siedzi, raczkuje do tyłu oczywiście, gaworzy , krzyczy no i zaczynaja się histerie u niego, czyli jak się mu coś zabierze to jest płacz i wrzask, wtedy biorę go na przeczekanie i mu przechodzi, mały terrorysta z charakterkiem...
Ok, uciekam dziewczyny bo już wrzeszczy a wróciliśmy właśnie z działki;)))papap
margareth18-08-2010 20:15
Po informacji od Oli nie mogę się pozbierać :( Zapłapałam totalnego doła :( Cholerka, to życie jest takie niesprawiedliwe!!! Jak tylko pomyślę o jutrzejszym wyniku to mi się ryczeć chce. Co najgorsze mój M poszedł do pracy i jestem sama z własnymi myślami. Teraz z tego wszystkiego pobolewa mnie brzuch, głowa i plecy. A do tego mam opuchnięte dziąsła. Mam nadzieję, że płyn, który przepisał mi stmatolog mi pomoże. Trzymajcie się dziewczynki - szczególnie Ty Olu
Agakrak18-08-2010 20:20
Margareth, wstrzymaj sie jeszcze z dołem do jutra. U Ciebie jeszcze nic nie jest przesądzone. Ja czułam się dokładnie tak samo jak Wy i się udało tyle ze miałam jeszcze plamienie implantacyjne.
margareth18-08-2010 20:30
a ja kilka dni temu miałam 2 skurcze a później 2 plamki na wkładce. obawiam się, ze te 2 plamki to moje maleństwa, stąd dół...
asia_2418-08-2010 20:36
Olu tak mi przykro że się nie udało:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:
musiu wszystkiego naj naj z okazji rocznicy:):):):):):):)
szylwinka86:))18-08-2010 20:40
Czesc skarby!:)
wybaczcie, ale nie mam czasu nadrobic dzisiejszego i wczorajszego dnia, jak nadrobie to z pewnoscia odezwe sie do kazdej:)
Na początek-Musiu Tobie i Twojemu mężowi życzę długich , szczęsliwych lat razem:)
Margareth- szkoda, że wyniki dopiero jutro... cały czas trzymam kciuki, za Ciebie i dodatni wynik betki:) tak jak Aga radzi(jak udało się zerknąć) martwienie sie na zapas nic nie da, a może zaszkodzić, także życze spokoju ducha.
Olu- kochana moja, bardzo mi przykro, że sie nie powiodło:( ale ja myslę ,że nic nie dzieje sie bez przyczyny i z jakiegos powodu, Bóg nie pozwolił Ci aby te dzieciaczki były z Tobą i Twoim Mężem.... i wierzę w to, że dwa zarodeczki, które czekają na to, aby zamieszkać w Twoim brzuszku teraz zadomowią się na dobre i zostaną z Tobą.... ja też za każdym razem jak przychodzi @ płaczę, pytam dlaczego... ale potem mysle "widocznie tak miało być, nie jestem taką zła kobietą, żeby Bóg nie dał mi dziecka. na pewno jest jakas przyczyna niepowodzen..." ja w to wierzę.... i trzymam za Ciebie kciuki abys już niedługo cieszyła sie darem macierzyństwa. sciskam Cię i całuję najmocniej jak umiem:******
dziewczynki przepraszam jeszcze raz , że tak na skróty, ale obiecuję ,że nadrobię:)
miłego wieczorku, dobranoc:*****
HOPE18-08-2010 21:11
Olenko Skarbusiu jak przeczytalam Twojego smska to az mi lzy do oczu nalecialy.....Tak czekalam na dobre wiesci, wrecz bylam przekonana ze sie udalo i tylko bylam ciekawa jak wielka bedzie betka....Kochana wyobrazam sobie co musisz czuc choc sama tego nie przezylam to mialam taka sama sytuacje w rodzinie...jak wiesz moj brat i bratowa tez nie mogli miec dzieci, 5 lat staran, inseminacje chyba 3 i sie nie udalo...W koncu in vitro na ktore tak liczyli i za pierwszym razem rowniez sie nie powiodlo...to ich zalamalo na jakis czas bo bardzo wierzyli ze w koncu sie uda....No i byl placz i smutek ale nie trwalo to dlugo, pozbierali sie i postanowili wykorzystac kolejne zarodeczki...Wtedy juz podchodzila do tego inaczej, myslala ze znowu sie nie uda, ze takie wady w organizmie ma ze po prostu nie jest w stanie utrzymac fasolki...I co??Jest piekna i cudowna 2.5 letnia Marysia za ktora by zycie oddali...No i po Marysi jest sliczny roczny Franio, jeden z piekniejszych chlopczykow jakie widzialam :)A wiec kochana nic straconego, tez jestem zdania ze byc moze to nie te dzieciaczki mialy byc Wam dane tylko trzeba poczekac na te kolejne...Trzeba tak myslec i tego sie trzymac....Ja zycze Ci teraz duzo sily zebys przetrwala ten smutek a wszystko sie ulozy...Zreszta pogadamy o tym w niedziele, jesli oczywiscie bedziesz chciala rozmawiac na ten temat...No i jesli niedziela jest dalej aktualna oczywiscie...Zgadamy sie jeszcze ale bardzo sie ciesze ze mozemy sie spotkac i sobie porozmawiac...Bede czekala na jakis odzew co do tego spotkanka...
Margareth a Ty kochana sie nie zalamuj jeszcze...Wiem ze bardzo liczylas na to ze Oli sie udalo i wtedy Ty czulabys sie lepiej i pewniej..No ale przeciez sprawa w Twoim przypadku nie jest jeszcze przesadzona...Tak jak Aga pisze, ona sie czula tak jak Wy, Ty nawet tez mialas male plamienie jak Aga a ona teraz cieszy sie przekochanymi trojaczkami wiec glowka do gory...Do jutra juz nieduzo zostalo, postaraj sie teraz jakos wyciszyc a najlepiej isc spac i przespac te zle mysli...A jutro bedziemy sie cieszyc z Twojego sukcesu, zobaczysz :)Tego zycze Ci z calego serduszka!!!!!!
Kornik18-08-2010 22:18
Oleńko tak bardzo, bardzo mi przykro, że tym razem znowu się nie udało :( :( :( :(
Margareth, a Ty nie załamuj się i nie myśl o tym, że się nie powiodło! wierzę, że jutro przekażesz nam wspaniałe wiadomości!
Musiu, Wam życzę wszystkiego co najlepsze w każdym kolejnym roku Waszej wspólnej przyszłości :) ściskam mocno :)
Ola8019-08-2010 06:46
Dzień dobry dziewczynki.
Dziękuję wam za wszystkie miłe słowa. Ja wczoraj jak usłyszałam wynik, to totalnie mnie zaskoczył. Nawet nie umiałam powiedzieć do widzenia tej pani z laboratorium, coś mi stanęło w gardle i z ledwością wydukałam dziękuję i odłożyłam słuchawkę. Męża wtedy nie było, więc spokojnie na niego czekałam. Potem wam napisałam wiadomość tutaj i potem smsy i było w miarę ok. Jak zaczęły przychodzić smsy zwrotne to dopiero poczułam że tak mi źle i wtedy wrócił mąż. Ja nawet nie wiedziałam jak mam mu to przekazać, bo tak bardzo wierzył i był pewien że się nam udało. Tylko się przytuliłam i pokiwałam głową na nie. Na co on mówi: żartujesz? Ja znów pokiwałam głową że nie i wtedy się rozpłakałam i tak staliśmy chyba z 15 minut przytuleni. Zeszło wtedy chyba ze mnie to napięcie (a przynajmniej tak mi się wydawało), pogdadaliśmy i przyszli akurat nasi goście. Było ok, dopóki znajomi nie zapytali jak się czuję, wtedy ja spojrzałam na męża bo nie byłam w stanie nic powiedzieć i on im powiedział że się nie udało, i wtedy ja znów w płacz. Ale szybko się pozbierałam bo coś tam zaczęliśmy inny temat i jakoś tak się trzymałam. Znajomi poszli po 22 i wtedy się zrobiło tak smutno i pusto. Mąż mnie przytulił a ja w taki ryk, że powstrzymać się nie mogłam, i tak płakałam cały wieczór, mąż płakał ze mną. Czułam się taka pusta, do niczego, tak mi strasznie źle było. Tak jak Hope pisała o bratowej, zaczęłam się zastanawiać, że może mój organizm się nie nadaje na mamę, że może coś jest nie tak. Mąż był przy mnie i tylko tego było mi potrzeba. Wypłakałam się, pogadaliśmy, on nawet nie wiedział co ma mówić, bo bał się że mnie czymś urazi, powie coś co mnie jeszcze bardziej zrani. I tak zasnęliśmy. Dziś rano wstałam z bólem głowy, ale już inaczej o tym wszystkim myślę. Na pewno spróbujemy z mrozaczkami, nie wiem jednak kiedy. Będę miała we wrześniu wizytę w klinice to pogadamy z lekarzem. Natomiast tak jak już mężowi jakiś czas temu powiedziałam - jeśli z mrozaczkami nie wyjdzie, to chyba więcej nie chcę walczyć. Wtedy chyba odpuścimy. Piszę chyba, bo w życiu różnie bywa i może nam się coś odmienić. Natomiast widzę jak to wszystko wpływa na moje zdrowie, na psychikę i nie jestem pewna czy od nowa znów chcę zaczynać. Cieszę się że mam tak cudownego męża, który mnie wspiera i nie naciska abyśmy już teraz szli do kliniki i poddali się kolejnej próbie. Daje mi czas, a ja chyba teraz tego potrzebuję. Ah rozpisałam się, ale chyba musiałam bo mi jakoś tak ulżyło. Odstawiłam wszystkie leki, bo od razu do kliniki dzwoniłam co robić. I 1dc mam dzwonić aby zapisać się na wizytę. Boję się tylko jaka przyjdie @, bo reguły mam bardzo bolesne, a po tym wszystkim nie wiem jak będzie wyglądała. Nie mam pojęcia jak wygląda sprawa z mrożonymi zarodkami, jak to wszystko potem wygląda, ale na dzień dzisiejszy nie chcę grzebać w necie, bo to tylko stresa mi przynosi jak coś dziwnego wyczytam. Wolę poczekać na wizytę.
Margareth ty się kochana nie załamuj, to że mi się nie udało, nie oznacza że i u ciebie tak będzie. Ja trzymam za ciebie kciuki.
Hope jak mogłaś pomyśleć, że nasze spotkanie nie jest aktualne. Jasne że jest :) nagadamy się ile wlezie
Dziewczynki życzę wam przyjemnego dnia i dziękuję za wsparcie
Całuski
raratka19-08-2010 08:28
Cześć Słoneczka :)
Olu jak przeczytałam twojego posta to az się popłakałam, tak mi przykro, że musisz przez to przechodzić... skarbie fajnie że masz wspaniałego i wyrozumiałego męża, który cię wspiera w trudnych momentach a nie o wszystko obwinia ...
Musiu spóźnione ale szczere życzonka rocznicowe- abyście zawsze byli szcześliwi, uśmiechnięci,zakochani, szybciutko ujrzeli II kreseczki i... aby t. przestała Wam życie zatruwać :)) buziaczki :*****
Sylwinka ja bym zrobiła tak jak dziewczynki- papierek zawsze można zrobić a jak małżeństwo zacznie się rozwalać to ciężko później poskładać je do kupy :)
raratka19-08-2010 08:46
Margareth trzymam i nie puszczam :))
Kornik bardzo mi przykro, że musiałaś tyle cierpieć ale skarbie jesteś teraz pewna, że masz drożne dojście dla żołnierzyków i teraz tylko przyjemność a później oczekiwanie na II kreseczki przed tobą :))
Monia jak przeprowadzicie się do mamy to zawsze będziesz miała większą pomoc przy Piotrusiu i więcej czasu dla siebie :) Ja jak bym miała możliwość przeprowadzki na wieś to nawet bym się chwilę nie zastanawiała :))
Promyczku bardzo mi przykro, że znowu się nie udało ale skoro lekarz powiedział, że zwiększyły się szanse bo jajeczko pękło więc skarbie kolejny cykl kolejne próby- musimy wierzyć, że wkońcu się uda!!!!
Edytko masz dzielnego synka skoro nawet szczepionka go nie doprowadziła do płaczu :) a T. jak zechce brać Kubusia to może jej powiedz aby go nie podnosiła bo on waży więcej niż 2 kg a jej przecież nie wolno dzwigać, i kochana jak tesc zacznie robic kolejne wymówkki to powiedz jak było i że ty nie kazałaś jej bawić Kubusia, bo sama sobie świetnie radzisz :)
Buziaczki :***
muśka19-08-2010 09:27
Witam Kochane.
Oleńko dziś tylko do Ciebie chciałam napisać. Wczoraj jak dostałam smska od Ciebie to nawet nie wiedziałam co mam odpisać, czułam sie taka pusta jak by to mnie spotkało to wielkie rozczarowanie.
Normalnie nie mogę w to uwierzyć bo zawsze myslałam, że zarodeczki po zapłodnieniu in vitro mało kiedy się nie przyjmują, byłam pewna że spokojnie sobie w brzuszku juz siedzą.
rzeczywiście ten nasz świat jest porąbany. Jednak nie możecie tracić nadziei, nie będę pisała że kolejnym razem na pewno się uda bo to nie ma sensu, nikt nie jest w stanie przewidzieć losu. Pamiętaj jednak, że z całych sił trzymam za Was kciuki i głęboko wierze, te zarodeczki które czekają w kolejce będą tymi upragnionymi blizniakami czego z całego serduszka życzę.
Kto jak Kto ale Ty kochana zasługujesz na wielkie szczęście, spełnienie największego marzenia i mam nadzieje, że ból, smutek zostanie Ci wynagrodzony.
Ściskam Cię Skarbie tak mocno jak tylko potrafię, chciała bym zrobić to w rzeczywistości ale mam nadzieję, że wiesz iz jestem myślami z Tobą:*:*:*
Margareth za Ciebie kochana cały czas trzymam kciuki i nie przestawaj wierzyć:)
Hura! Chyba się udało!
Margareth no chyba oszaleli w tej przychodni!!!! czekać na wynik bety prawie tydzień masakra. Dobrze, że masz blisko i jutro mozesz odebrac bo razem z Tobą byśmy paznokcie gryzły do pon;)
Margareth ja też dlatego nie robiłam w moim mieście, bo wszystkie próbki i tak wiozą do tego ogólnego w K-cach, więc ja tam od razu postanowiłam pojechać zresztą mój lekarz też mówił że tak najlepiej.
Ja byłam na zakupach, trochę posprzątałam, bo gości dzisiaj mamy, zaraz się biorę za sałatkę i jakoś tak mi szybko czas leci.
Sama nie wiem co czuję tzn. jaki będzie wynik, jestem tak nastawiona że jeśli się uda to super, jeśli nie to cóż, mamy jeszcze dwa eskimoski. W sumie to ja nadal nie wierzę i nie dociera do mnie że już po in vitro, że te dwa bąbelki w brzuszku miałam (lub nadal są) i że to wszystko się tak szybko dzieje. Na razie nic do mnie nie dociera. Jeśli wynik wyjdzie pozytywny, to i tak uwierzę chyba dopiero po usg :)
Całuski
Niestety nie udało się. Mój wynik bety jest ujemny. Aż nie wiem jak mam mężowi to powiedzieć jak wróci, bo będzie niebawem w domu.
Dziękuję wam kochane za kciuki i że mnie wspierałyście i byłyście myślami ze mną.
Całuski
Ola, tak mi przykro :( Ja czuję się tak samo jak TY, więc myślę, że i wynik będę miała podobny :( niestety. Też mam 2 mrozaczki, więc trzymam się tej nadziei. Ja muszę czekać do jutra. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko.
Olu kochanie-bardzo mi przykro-jejku az mi łzy lecą-badz dzielna!!kuR*** mac-czemu tak jest ze na swiecie tyle dzieci zabijaja a te pragnące nie mogą miec??ktos H*** zaplanował ten świat!! wsciekła jestem,,,,,,,
Olka, jak Ci już pisałam, wierzyć mi się nie chce..byłam pewna że się uda....Przypomniało mi się co ja czułam jak dwie wcześniejsze inseminacje mi nie wychodziły..Cóż, ale trzeba dalej do przodu, grunt to się nie poddawać bo przeciez jeszcze dwa mrozaczki czekają. Widocznie to nie miały być te które dostałaś więc jeszcze nic straconego a jedynie w czasie się troche przeciągnie.I tak bardzo szybko to wszystko jakoś Wam poszło, u mnie trwało to rok. Olka, z całego serca jestem z Tobą...
Margareth, a za Ciebie dalej mam kciuki zaciśnięte! Trochę mnie dziwi że już po 2 dniach podali Ci zarodki, minimum o jakim słyszałam to 3 dni.Ale trzeba być dobrej myśli. Czekamy na wieści!
ja czytałam, ze już po 2 dniach podają zarodki. nie wiem jaki bedzie rezultat. pożyjemy-zobaczymy. jutro się okaże. pozdrawiam
Dziewczyny:)
Ja was nigdy nie nadrobię, a racej tego co skrobiecie:))Na 500 stronę się nie załapałam ale co tam...
Olu, bardzo mi przykro, aż nie chcę się wierzyć:(((Wszystkie tu, myślę, byłysmy przekonane że się udało:(((Kochana, trzymać będziemy za Was kciuki dalej:))
Margareth za Ciebie dalej trzymamy kciuki i czekamy na wieści:))
Musiu wszystkiego najpiękniejszego z okazji rocznicy ślubu:))Niech się wam spełnią wszystkie wasze marzenia i pragnienia:)))
Agarko, tez mi się wydaje że jesli tyle snu potrzebuje to niech spi, ale noce u nas sa okropne, Piotrek się nie budzi tylko ciągle wybudza:(((I ja tak wstaje do niego az w koncu biore go do łózka bo nie mam siły wstawac:(((I tak kazda noc:((raz jest lepiej raz jest tragcznie, że ja np śpię tylko trzy godziny i to z przerwami:(((Nie wiem czy to nadmiar wrazen czy co???nie ma juz pomyslu:(((
Mój Piotrek 7 sierpnia skończył pół roku i tez już sam siedzi, raczkuje do tyłu oczywiście, gaworzy , krzyczy no i zaczynaja się histerie u niego, czyli jak się mu coś zabierze to jest płacz i wrzask, wtedy biorę go na przeczekanie i mu przechodzi, mały terrorysta z charakterkiem...
Ok, uciekam dziewczyny bo już wrzeszczy a wróciliśmy właśnie z działki;)))papap
Po informacji od Oli nie mogę się pozbierać :( Zapłapałam totalnego doła :( Cholerka, to życie jest takie niesprawiedliwe!!! Jak tylko pomyślę o jutrzejszym wyniku to mi się ryczeć chce. Co najgorsze mój M poszedł do pracy i jestem sama z własnymi myślami. Teraz z tego wszystkiego pobolewa mnie brzuch, głowa i plecy. A do tego mam opuchnięte dziąsła. Mam nadzieję, że płyn, który przepisał mi stmatolog mi pomoże. Trzymajcie się dziewczynki - szczególnie Ty Olu
Margareth, wstrzymaj sie jeszcze z dołem do jutra. U Ciebie jeszcze nic nie jest przesądzone. Ja czułam się dokładnie tak samo jak Wy i się udało tyle ze miałam jeszcze plamienie implantacyjne.
a ja kilka dni temu miałam 2 skurcze a później 2 plamki na wkładce. obawiam się, ze te 2 plamki to moje maleństwa, stąd dół...
Olu tak mi przykro że się nie udało:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:
musiu wszystkiego naj naj z okazji rocznicy:):):):):):):)
Czesc skarby!:)
wybaczcie, ale nie mam czasu nadrobic dzisiejszego i wczorajszego dnia, jak nadrobie to z pewnoscia odezwe sie do kazdej:)
Na początek-Musiu Tobie i Twojemu mężowi życzę długich , szczęsliwych lat razem:)
Margareth- szkoda, że wyniki dopiero jutro... cały czas trzymam kciuki, za Ciebie i dodatni wynik betki:) tak jak Aga radzi(jak udało się zerknąć) martwienie sie na zapas nic nie da, a może zaszkodzić, także życze spokoju ducha.
Olu- kochana moja, bardzo mi przykro, że sie nie powiodło:( ale ja myslę ,że nic nie dzieje sie bez przyczyny i z jakiegos powodu, Bóg nie pozwolił Ci aby te dzieciaczki były z Tobą i Twoim Mężem.... i wierzę w to, że dwa zarodeczki, które czekają na to, aby zamieszkać w Twoim brzuszku teraz zadomowią się na dobre i zostaną z Tobą.... ja też za każdym razem jak przychodzi @ płaczę, pytam dlaczego... ale potem mysle "widocznie tak miało być, nie jestem taką zła kobietą, żeby Bóg nie dał mi dziecka. na pewno jest jakas przyczyna niepowodzen..." ja w to wierzę.... i trzymam za Ciebie kciuki abys już niedługo cieszyła sie darem macierzyństwa. sciskam Cię i całuję najmocniej jak umiem:******
dziewczynki przepraszam jeszcze raz , że tak na skróty, ale obiecuję ,że nadrobię:)
miłego wieczorku, dobranoc:*****
Olenko Skarbusiu jak przeczytalam Twojego smska to az mi lzy do oczu nalecialy.....Tak czekalam na dobre wiesci, wrecz bylam przekonana ze sie udalo i tylko bylam ciekawa jak wielka bedzie betka....Kochana wyobrazam sobie co musisz czuc choc sama tego nie przezylam to mialam taka sama sytuacje w rodzinie...jak wiesz moj brat i bratowa tez nie mogli miec dzieci, 5 lat staran, inseminacje chyba 3 i sie nie udalo...W koncu in vitro na ktore tak liczyli i za pierwszym razem rowniez sie nie powiodlo...to ich zalamalo na jakis czas bo bardzo wierzyli ze w koncu sie uda....No i byl placz i smutek ale nie trwalo to dlugo, pozbierali sie i postanowili wykorzystac kolejne zarodeczki...Wtedy juz podchodzila do tego inaczej, myslala ze znowu sie nie uda, ze takie wady w organizmie ma ze po prostu nie jest w stanie utrzymac fasolki...I co??Jest piekna i cudowna 2.5 letnia Marysia za ktora by zycie oddali...No i po Marysi jest sliczny roczny Franio, jeden z piekniejszych chlopczykow jakie widzialam :)A wiec kochana nic straconego, tez jestem zdania ze byc moze to nie te dzieciaczki mialy byc Wam dane tylko trzeba poczekac na te kolejne...Trzeba tak myslec i tego sie trzymac....Ja zycze Ci teraz duzo sily zebys przetrwala ten smutek a wszystko sie ulozy...Zreszta pogadamy o tym w niedziele, jesli oczywiscie bedziesz chciala rozmawiac na ten temat...No i jesli niedziela jest dalej aktualna oczywiscie...Zgadamy sie jeszcze ale bardzo sie ciesze ze mozemy sie spotkac i sobie porozmawiac...Bede czekala na jakis odzew co do tego spotkanka...
Margareth a Ty kochana sie nie zalamuj jeszcze...Wiem ze bardzo liczylas na to ze Oli sie udalo i wtedy Ty czulabys sie lepiej i pewniej..No ale przeciez sprawa w Twoim przypadku nie jest jeszcze przesadzona...Tak jak Aga pisze, ona sie czula tak jak Wy, Ty nawet tez mialas male plamienie jak Aga a ona teraz cieszy sie przekochanymi trojaczkami wiec glowka do gory...Do jutra juz nieduzo zostalo, postaraj sie teraz jakos wyciszyc a najlepiej isc spac i przespac te zle mysli...A jutro bedziemy sie cieszyc z Twojego sukcesu, zobaczysz :)Tego zycze Ci z calego serduszka!!!!!!
Oleńko tak bardzo, bardzo mi przykro, że tym razem znowu się nie udało :( :( :( :(
Margareth, a Ty nie załamuj się i nie myśl o tym, że się nie powiodło! wierzę, że jutro przekażesz nam wspaniałe wiadomości!
Musiu, Wam życzę wszystkiego co najlepsze w każdym kolejnym roku Waszej wspólnej przyszłości :) ściskam mocno :)
Dzień dobry dziewczynki.
Dziękuję wam za wszystkie miłe słowa. Ja wczoraj jak usłyszałam wynik, to totalnie mnie zaskoczył. Nawet nie umiałam powiedzieć do widzenia tej pani z laboratorium, coś mi stanęło w gardle i z ledwością wydukałam dziękuję i odłożyłam słuchawkę. Męża wtedy nie było, więc spokojnie na niego czekałam. Potem wam napisałam wiadomość tutaj i potem smsy i było w miarę ok. Jak zaczęły przychodzić smsy zwrotne to dopiero poczułam że tak mi źle i wtedy wrócił mąż. Ja nawet nie wiedziałam jak mam mu to przekazać, bo tak bardzo wierzył i był pewien że się nam udało. Tylko się przytuliłam i pokiwałam głową na nie. Na co on mówi: żartujesz? Ja znów pokiwałam głową że nie i wtedy się rozpłakałam i tak staliśmy chyba z 15 minut przytuleni. Zeszło wtedy chyba ze mnie to napięcie (a przynajmniej tak mi się wydawało), pogdadaliśmy i przyszli akurat nasi goście. Było ok, dopóki znajomi nie zapytali jak się czuję, wtedy ja spojrzałam na męża bo nie byłam w stanie nic powiedzieć i on im powiedział że się nie udało, i wtedy ja znów w płacz. Ale szybko się pozbierałam bo coś tam zaczęliśmy inny temat i jakoś tak się trzymałam. Znajomi poszli po 22 i wtedy się zrobiło tak smutno i pusto. Mąż mnie przytulił a ja w taki ryk, że powstrzymać się nie mogłam, i tak płakałam cały wieczór, mąż płakał ze mną. Czułam się taka pusta, do niczego, tak mi strasznie źle było. Tak jak Hope pisała o bratowej, zaczęłam się zastanawiać, że może mój organizm się nie nadaje na mamę, że może coś jest nie tak. Mąż był przy mnie i tylko tego było mi potrzeba. Wypłakałam się, pogadaliśmy, on nawet nie wiedział co ma mówić, bo bał się że mnie czymś urazi, powie coś co mnie jeszcze bardziej zrani. I tak zasnęliśmy. Dziś rano wstałam z bólem głowy, ale już inaczej o tym wszystkim myślę. Na pewno spróbujemy z mrozaczkami, nie wiem jednak kiedy. Będę miała we wrześniu wizytę w klinice to pogadamy z lekarzem. Natomiast tak jak już mężowi jakiś czas temu powiedziałam - jeśli z mrozaczkami nie wyjdzie, to chyba więcej nie chcę walczyć. Wtedy chyba odpuścimy. Piszę chyba, bo w życiu różnie bywa i może nam się coś odmienić. Natomiast widzę jak to wszystko wpływa na moje zdrowie, na psychikę i nie jestem pewna czy od nowa znów chcę zaczynać. Cieszę się że mam tak cudownego męża, który mnie wspiera i nie naciska abyśmy już teraz szli do kliniki i poddali się kolejnej próbie. Daje mi czas, a ja chyba teraz tego potrzebuję. Ah rozpisałam się, ale chyba musiałam bo mi jakoś tak ulżyło. Odstawiłam wszystkie leki, bo od razu do kliniki dzwoniłam co robić. I 1dc mam dzwonić aby zapisać się na wizytę. Boję się tylko jaka przyjdie @, bo reguły mam bardzo bolesne, a po tym wszystkim nie wiem jak będzie wyglądała. Nie mam pojęcia jak wygląda sprawa z mrożonymi zarodkami, jak to wszystko potem wygląda, ale na dzień dzisiejszy nie chcę grzebać w necie, bo to tylko stresa mi przynosi jak coś dziwnego wyczytam. Wolę poczekać na wizytę.
Margareth ty się kochana nie załamuj, to że mi się nie udało, nie oznacza że i u ciebie tak będzie. Ja trzymam za ciebie kciuki.
Hope jak mogłaś pomyśleć, że nasze spotkanie nie jest aktualne. Jasne że jest :) nagadamy się ile wlezie
Dziewczynki życzę wam przyjemnego dnia i dziękuję za wsparcie
Całuski
Cześć Słoneczka :)
Olu jak przeczytałam twojego posta to az się popłakałam, tak mi przykro, że musisz przez to przechodzić... skarbie fajnie że masz wspaniałego i wyrozumiałego męża, który cię wspiera w trudnych momentach a nie o wszystko obwinia ...
Musiu spóźnione ale szczere życzonka rocznicowe- abyście zawsze byli szcześliwi, uśmiechnięci,zakochani, szybciutko ujrzeli II kreseczki i... aby t. przestała Wam życie zatruwać :)) buziaczki :*****
Sylwinka ja bym zrobiła tak jak dziewczynki- papierek zawsze można zrobić a jak małżeństwo zacznie się rozwalać to ciężko później poskładać je do kupy :)
Margareth trzymam i nie puszczam :))
Kornik bardzo mi przykro, że musiałaś tyle cierpieć ale skarbie jesteś teraz pewna, że masz drożne dojście dla żołnierzyków i teraz tylko przyjemność a później oczekiwanie na II kreseczki przed tobą :))
Monia jak przeprowadzicie się do mamy to zawsze będziesz miała większą pomoc przy Piotrusiu i więcej czasu dla siebie :) Ja jak bym miała możliwość przeprowadzki na wieś to nawet bym się chwilę nie zastanawiała :))
Promyczku bardzo mi przykro, że znowu się nie udało ale skoro lekarz powiedział, że zwiększyły się szanse bo jajeczko pękło więc skarbie kolejny cykl kolejne próby- musimy wierzyć, że wkońcu się uda!!!!
Edytko masz dzielnego synka skoro nawet szczepionka go nie doprowadziła do płaczu :) a T. jak zechce brać Kubusia to może jej powiedz aby go nie podnosiła bo on waży więcej niż 2 kg a jej przecież nie wolno dzwigać, i kochana jak tesc zacznie robic kolejne wymówkki to powiedz jak było i że ty nie kazałaś jej bawić Kubusia, bo sama sobie świetnie radzisz :)
Buziaczki :***
Witam Kochane.
Oleńko dziś tylko do Ciebie chciałam napisać. Wczoraj jak dostałam smska od Ciebie to nawet nie wiedziałam co mam odpisać, czułam sie taka pusta jak by to mnie spotkało to wielkie rozczarowanie.
Normalnie nie mogę w to uwierzyć bo zawsze myslałam, że zarodeczki po zapłodnieniu in vitro mało kiedy się nie przyjmują, byłam pewna że spokojnie sobie w brzuszku juz siedzą.
rzeczywiście ten nasz świat jest porąbany. Jednak nie możecie tracić nadziei, nie będę pisała że kolejnym razem na pewno się uda bo to nie ma sensu, nikt nie jest w stanie przewidzieć losu. Pamiętaj jednak, że z całych sił trzymam za Was kciuki i głęboko wierze, te zarodeczki które czekają w kolejce będą tymi upragnionymi blizniakami czego z całego serduszka życzę.
Kto jak Kto ale Ty kochana zasługujesz na wielkie szczęście, spełnienie największego marzenia i mam nadzieje, że ból, smutek zostanie Ci wynagrodzony.
Ściskam Cię Skarbie tak mocno jak tylko potrafię, chciała bym zrobić to w rzeczywistości ale mam nadzieję, że wiesz iz jestem myślami z Tobą:*:*:*
Margareth za Ciebie kochana cały czas trzymam kciuki i nie przestawaj wierzyć:)
Polecamy:
Badania kobiecej i męskiej płodności
Marihuana a trudności z poczęciem
Co negatywnie wpływa na męską płodność?
Jaka żywność może niekorzystnie wpłynąć na twoją płodność?
Alkohol a płodność mężczyzny
Dni niepłodne
Alkohol a płodność kobiety
Jak zwiększyć płodność u kobiet?