Witam dziewczyny!
Mam 27 lat,nazywam się Agnieszka;-)
Gdy czytałam Wasze komentarze zasmuciłam się.To tak jak bym czytała o sobie-swoich przeżyciach.
Ja pół roku temu straciłam dzieciątko..był to zaledwie siódmy tydzień ciąży.
Bardzo to przeżyłam.Tak bardzo z męzem pragnęliśmy dzidziusia...
Niestety stało się.
Poroniłam w szpitalu w Anglii.Otrzymałam wsparcie lekarzy i psychologa.Miałam u boku meża.Ale w sercu ogromny smutek,żal...ciężko to opisać.
Krzyczałam oddajcie mi moją fasolke(bo tak jeszcze nazywałam mój maleńki zarodek)
Jednak doszłam do siebie..lekarze zapenwili,że jestem zdrowa i po zaledwie dwóch miesiącach możemy ponownie starć sie o upragnione dziecie.
Minęło pół roku....i niestety nie mogę zajść w ciaże.Zadaje sobie pytanie-zadaje je całemu światu-DLACZEGO?
Jednak wierzymy z mężem,że nam się uda.że tak poprostu musi być.
Wierzymy,że wszystko jest odgórnie zaplanowane przez Boga.
Chcę życzyć wszystkim ogromu wiary!
Nie poddawajcie się,bo jest o co walczyć.Mimo ogromnej presji,smutku-uśmiechnijcie się...rozweselcie swoje życie.
I spokój...potrzeba jak najwięcej.
Napewno sie uda....i wszyscy będziemy cudownymi rodzicami.
Pozdrawiam serdecznie...i piszcie do mnie.Chętnie nawiąze nowe kontakty;)
Z ciekawością wysłucham,dodam otuchy...ciepłego słowa.
Agulek;)
limi09-12-2007 09:29
witaj. ja wlasnie jestem na etapie strachu o nasze Malenstwo.. lekarz kazal mi lezec i lezec. i to robie, ale dziwne brazowe plamienia wciaz sie pojawiaja zwlaszcza nad ranem.czsem mam w sobie wiele ufnosci, czasem ogarnia mnie taki moment przerazenia.
prosze modlcie sie za to Zycie..
Tak bardzo pragniemy z mężem naszego maleństwa....
Witam dziewczyny!
Mam 27 lat,nazywam się Agnieszka;-)
Gdy czytałam Wasze komentarze zasmuciłam się.To tak jak bym czytała o sobie-swoich przeżyciach.
Ja pół roku temu straciłam dzieciątko..był to zaledwie siódmy tydzień ciąży.
Bardzo to przeżyłam.Tak bardzo z męzem pragnęliśmy dzidziusia...
Niestety stało się.
Poroniłam w szpitalu w Anglii.Otrzymałam wsparcie lekarzy i psychologa.Miałam u boku meża.Ale w sercu ogromny smutek,żal...ciężko to opisać.
Krzyczałam oddajcie mi moją fasolke(bo tak jeszcze nazywałam mój maleńki zarodek)
Jednak doszłam do siebie..lekarze zapenwili,że jestem zdrowa i po zaledwie dwóch miesiącach możemy ponownie starć sie o upragnione dziecie.
Minęło pół roku....i niestety nie mogę zajść w ciaże.Zadaje sobie pytanie-zadaje je całemu światu-DLACZEGO?
Jednak wierzymy z mężem,że nam się uda.że tak poprostu musi być.
Wierzymy,że wszystko jest odgórnie zaplanowane przez Boga.
Chcę życzyć wszystkim ogromu wiary!
Nie poddawajcie się,bo jest o co walczyć.Mimo ogromnej presji,smutku-uśmiechnijcie się...rozweselcie swoje życie.
I spokój...potrzeba jak najwięcej.
Napewno sie uda....i wszyscy będziemy cudownymi rodzicami.
Pozdrawiam serdecznie...i piszcie do mnie.Chętnie nawiąze nowe kontakty;)
Z ciekawością wysłucham,dodam otuchy...ciepłego słowa.
Agulek;)
witaj. ja wlasnie jestem na etapie strachu o nasze Malenstwo.. lekarz kazal mi lezec i lezec. i to robie, ale dziwne brazowe plamienia wciaz sie pojawiaja zwlaszcza nad ranem.czsem mam w sobie wiele ufnosci, czasem ogarnia mnie taki moment przerazenia.
prosze modlcie sie za to Zycie..
Polecamy:
Badania kobiecej i męskiej płodności
Marihuana a trudności z poczęciem
Co negatywnie wpływa na męską płodność?
Jaka żywność może niekorzystnie wpłynąć na twoją płodność?
Alkohol a płodność mężczyzny
Objawy ciąży
Alkohol a płodność kobiety
Jak zwiększyć płodność u kobiet?