Nasze szpitale stały się celem tzw. turystyki porodowej dla Ukrainek oraz kobiet Romów z Rumunii i Słowacji, które wolą dzieci rodzić w Polsce. Problem w tym, że nie są ubezpieczone, a same nie chcą płacić szpitalom za opiekę medyczną
- Co roku szpital traci na tym kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówi Bernard Waśko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie - Musimy w nagłych wypadkach przyjmować obcokrajowców. Dotyczy to również rodzących kobiet. Niestety, rachunki wystawione przez szpital nie są regulowane.
- Moja siostra dwa lata temu rodziła w Lublinie. Najpierw chciała w Przemyślu albo Rzeszowie, ale sąsiedzi powiedzieli jej, że lepiej jest w Lublinie. - mówi Natalia spod Lwowa. - Jak to się załatwia? Na kilka dni przed terminem trzeba przyjechać do Polski i czekać na poród. Wiemy, że szpitale u was muszą przyjąć rodzącą. Czy siostra płaciła za poród? Tak. Dała lekarzowi 50 dolarów. Rachunek? Nie, nie płaciła rachunku - zaprzecza.
Zobacz również:
- Jakie są czynniki zwiększające ryzyko przedwczesnego porodu?
- Poród w domu - za i przeciw
- Poród prowokowany
- Poród i pierwsze chwile z noworodkiem
- Pierwszy tydzień po porodzie, czyli jak pomóc młodej mamie?
- Cesarskie cięcie vs. poród naturalny!
- Połóg - trudny czas dla młodej mamy
- Współżycie po porodzie, kiedy pojawia się problem
Dyrektor Waśko pytany o możliwości windykacji należności, mówi, że próbowano już stworzyć taki system. - Koszty windykacji długu przewyższałyby jednak należność za opiekę medyczną nad pacjentem zza granicy - dodaje dyrektor - Dlatego zrezygnowaliśmy z pomysłu zatrudniania firm windykacyjnych i kancelarii prawnych.
Zdaniem dyrektora Waśko, im bliżej granicy położony jest szpital, tym większy ma problem z pacjentami - "turystami" niepłacącymi za usługi medyczne. Goście z zagranicy wybierają jednak te bardziej znaczące placówki medyczne, stąd najwięcej takich przypadków zdarza się w szpitalach wojewódzkich oraz tych położonych w dawnych stolicach regionów.
Komentarze do: Ukraińska turystyka porodowa do Polski