Dyziek:)
na pewno bedzie dobrze!!!!
jak chcesz, możesz sobie dla poprawy nastroju "walnąć" sikacza... moja znajoma, jak nachodziły ją czarne myśli robiła jeszcze jeden, i kolejny test dla poprawy nastroju... tak dla sprawdzenia, czy poziom bety jest wysoki ale już bez kłucia się;) tyle sie naczekała na te dwie krechy, że za każdym razem to był wybuch szczęscia i ulgi...
alez Ci zazdroszczę... ale tak pozytywnie, oczywiście;)
ciekawa jestem, czy mi sie kiedys uda. powoli trace nadzieję. wbrew pozorom, ten ostatni przypadek zdołował mnie najmocniej. nie wiem, na czym polegał błąd - oszczędzałam sie, dobrze sie odzywiałam, brałam luteinę na podtrzymanie. a mimo to lipa...
wiecie co sobie teraz zaczynam myślec...
nic to. pożyjemy, zobaczymy...
nigerowa04-01-2011 20:37
A ja tak sobie myślę czemu to jest tak, że te dwa tygodnie do owulacji mijają tak szybciutko, a te dwa po owulacji, żeby test zrobić to się ciągną i ciągną...
Chiara, ja też myślę, że te wakacje to dobry pomysł. Może być tak, że organizm już zaskoczył ale mu sił brakuje, więc warto się doładować a nóż widelec podczas odpoczynku cuś się zagnieżdzi;) Wiem, że chciałabyś teraz zaraz, ale zasługujesz na to by odpocząć i dać sobie jeszzce jedną szansę. Buziaki!
chiara05-01-2011 08:04
cześć...
no tak, wakacje to może i dobry pomysł... zobaczymy. to juz postanowione i wyjezdzamy 16 stycznia.
nie wiem, czy to coś da, ale jakas zmiana to bedzie na pewno.
a ja - jak kretynka, jeszcze wczoraj hipotetycznie rozważałam sytuację, ze może jednak się udało, skoro @ nie ma.
alez głupia jestem, nawet wynik bety mnie nie przekonywał. kupiłam nawet test, żeby rano zrobić.
na szczęście (jezu, co ja piszę...) wczoraj zaczełam plamić, no i dziś rano jestem prawie pewna, ze @ przyszła.
postaram sie zapisac do gina. spróbujemy postymulować, żeby akurat na wakacje wypadła owulacja.
nie łudzę sie dziewczynki, że wyjdzie, ale spróbuje. jakby co, podziałamy konkretniej po powrocie. pewnie jeszcze jedna insemka, bo M się uparł, ale ja już i tak nastawiam sie na kwietniowe in vitro.
tak czy inaczej - na razie lipa, zobaczymy co dalej.
pozdrowionka!
wiolka805-01-2011 08:21
A ja wczoraj przeryczałam pół nocy.
Coraz częściej nachodzą mnie czarne myśli, że ja nigdy nie będę miała dzieci. Przecież są małżeństwa bezdzietne, może my też takim będziemy. Tylko nie wyobrażam sobie życia bez dziecka, zastanawiam się po co to wszystko w takim wypadku. Po co dom, ogród. Nam dwojgu wystarczyłoby małe M w bloku. Byłoby bezproblemowo.Nie potrafie wyobrazić sobie siebie w ciąży. Nie mam już to wszystko siły.
Żeby jeszcze było wiadomo co mi jest? A tak bad. ok. owu. niby jest(raz nie było i gin. tego się uczepił) a dzidzi nie ma. Gdybym znała problem potrafiłabym z nim walczyć, a tak moje pseudoleczenie polega na strzelaniu na oślep.
A no i ja oczywiście stawiam sama sobie pseudodiagnozy, jeszcze bardziej się dołując. Ostatnio jestem na etapie endometriozy, przedtem miałam PCOS. To chore.
Przepraszam, że tak smęce od rana. Mam dziś gorszy dzień i tyle.
chiara05-01-2011 10:24
Wiolka,
rozumiem Cie doskonale...
my teraz budujemy dom... i po co, skoro nie możemy miec dzieci? wystarczyłoby nam nasze malutkie mieszkanko.
ale nie, marzylismy o rodzinie, o małych brzdącach...
niby ustaliliśmy, że jak in vitro nie wypali, to w ostateczności adoptujemy, ale jakos chyba bym się zapłakała... nie czuje tego jeszcze zupełnie.
a teraz... odretwiała jakas jestem. idę w sobotę do gina. może mnie pocieszy.
Wiolka, widzisz, wiem, ze to zadne pocieszenie, ale przynajmniej wiecie, ze jesteście zdrowi... a u nas? ja pco i brak owu, M słabiutkie pływaki...
trudno liczyć na cud:(
nigerowa05-01-2011 18:13
chiara, wiola tak chciałabym Was przytulić, bo co będę Wam mówić, że będzie dobrze... Ja w to wierzę, że w końcu sie ułoży a narazie mooocno i cieplutko tulam. Jestem z Wami dziewczyny=*
nigerowa05-01-2011 19:49
chiara, wiola tak chciałabym Was przytulić, bo co będę Wam mówić, że będzie dobrze... Ja w to wierzę, że w końcu sie ułoży a narazie mooocno i cieplutko tulam. Jestem z Wami dziewczyny=*
dyziek8306-01-2011 15:59
dzieki Chiara za dobre slowo, mimo, ze Tobie samej jest ciezko...
A gdzie sie wybieracie na urlopik? :))))
Wiola glowa do góry, uda nam sie!!!!
Ewka3106-01-2011 20:17
witajcie. Ja trochę się podłamałam. byłam w Poznaniu w klinice na 1 wizycie i lekarz kazał zrobić kilkanaście badań!my oboje!mój M 5 badań ,a ja 16! hormony,posiew,cytologia itp. dodatkowo badanie nasienia u nich w Poznaniu koszt 160 zł plus podróż. same badania które musimy zrobić to ponad 500zł!!!! Inseminacja 750zł. dwie następne wizyty to 160 zł za jedna.... szkoda gadać! jak ktoś nie ma kasy i ma problem z poczęciem to musi chyba kredyt wziąść!!!! razem z inseminacja to jakieś 2 tysiące!!! a jak się nie uda za pierwszym,drugim,trzecim razem? to wyjdzie ogromna suma tyle co invitro które jest bardziej skuteczne. sama nie wiem co mam robić :-( naiwnie wierzę że uda się za pierwszym razem.jakie to niesprawiedliwe! dlaczego nie ma dofinansowania! chyba poproszę rodziców o wsparcie bo u nas ostatnio ciężko. wszystkie pieniądze zainwestowaliśmy i narazie się nie zwracają :-(
Kamelcia2607-01-2011 07:52
Ewka powiem że strasznie drogo u was ja za moje badanka cytologia,posiew i hormony nic nie płacilam miała ze skierowania. A inseminacja u nas to koszt 500 zł tak mi powiedziała ginka ale pewnie ze stymulacją to i tyle wyjdzie ale na te badanka to dziwne że musisz płacić chyba że chodzisz prywatnie? Co do in vitro to szykuje sie teraz mój kuzyn z żoną i wyliczyli im za 1 podejście 14000 szok skąd te pieniądze wziąść. Masz racje że powinni finansowac nasze stranka to jest okropne że ludzie cierpiący na swoje szczęście muszą jeszcze tyle kasy wydawac to jest absurd.
chiara07-01-2011 12:02
Hej..
Ewka, doskonale Cie rozumiem. ja juz wczesniej pisałam, ze w tych klinikach to majątek zostawiłam. kilkanascie badań dla mnie i M, do tego HSG(uwaga - 660zeta!!!), kazda inseminacja (na razie robilismy 2) - 800 stów. plus leki. normalnie pare tysi na badania plus po 2 tysiące za cykle ze stymulacją do inseminacji.
dlatego juz sie powoli wkurzam i namawiam M na in vitro - niby drożej, ale jak popatrzec na to całościowo, to wole raz wydac 8000 i mieć 50% skuteczności a nie parę razy znowu po 2 tysie i 2-7%...
na razie jeszcze oszczędności mamy, a jak się skończa - nie wiem, k...wa, samochód chyba sprzedam, zeby miec dziecko.
normalnie granda - a za granica po 3 próby in vitro refundują....
Ewka3107-01-2011 12:48
chyba się z tej polski wyprowadze!!! bo tu tylko bieda, problemy i zawsze pod górkę! Ja robie wszystko prywatnie bo u mnie w mieście niewiem czy robią na nfz. stymulacji nie muszę mieć bo mam cykle z owulacją,pęcherzyki rosną. tylko na pęknięcie pęcherzyka mi dadzą jakieś tabletki(chyba) mimo tego że pęka sam. czekam na wstrętną @ i w 3 dniu jadę na hormony,będę dokładnie wiedziała ile mnie te badania wyjdą. żadnego skierowania nie dostałam tylko na specjalnej kartce pozaznaczane co mam zrobić i kiedy.chyba udam się do mojego gina(też prywatnie) i poproszę o skierowanie dla mnie i mojego M, może to taniej wyjdzie. albo pojadę do przychodni i normalnie pójdę do gina na nfz i powiem o co chodzi. sama nie wiem co robić :-(
dzasta_2250407-01-2011 22:58
hej dziewczynki i ja sie przyłanczam do watku nowego u mnie nic sie niedzieje bez zmian oczywiscie i lipaaaa ale jak widze to chociaz niektorej z nas sie szczesci :)))) pozdrawiam gorąco.
dzasta_2250408-01-2011 20:21
hej dziewczynki czytam was i normalnie szok z tego co piszecie o tych kosztach to az mi si eslabo robi bo i ja bede musiala wkoncu sie wybrac na takie badanka z mezem a to tyle wszystko koztuje a skąd to nabrac na to wszystko :(((((( i jeszcze do tego niewiadomo czy poskutkują one :((((( wiecie ja coraz czesciej mysle juz ze nigdy dziecka niebedziemy mieli z nikim o tym nierozmawiam ,kazdy sie tylko dopytuje czemu go jeszcze nie mamy :((((((((( tak jak na złosc -tak jak bym ja naprawde jego niechciala miec niewiem co juz myslec i robic mam mysle juz nawet o adopcji ze moze bylo by łatwiej ale z drugiej strony to bym chciala sama byc w ciązy i to przezywac i miec takie juz malusie niunio a nie takie adoptowane wieksze :(((((((((((((
wiolka808-01-2011 20:25
Dzięki dziewczynki za potrzymanie na duchu. Takie dobre słowo było mi potrzebne. Ogólnie mam doła. Jestem też strasznie przeziebiona, co dodatkowo wpływa na mój humor.
My niby też mamy plan działania, tylko wkurza mnie to strzelanie na oślep. Ja lubie jasne sytuacje, a w przypadku naszego leczenia mamy do czynienia z diagnozą "co nie zaszkodzi to może pomoże". Teraz od następnego cyklu zaczynam stymulacje Clo. Zobaczymy co będzie. Trzeba wierzyć i walczyć.
A co do adopcji. Gdyby chodziło tylko o mojego M i mnie to może byśmy się zdecydowali, ale ja zawsze powtarzam, że szkoda mi tego dziecka. Moja tesciowa nigdy by nie zaakceptowała adoptowanego dziecka, a mi by się serce krajało gdybym musiała patrzeć jak go traktuje. A wierzcie mi ona jest zdolna do wielu okrucieństw. Mogę się założyć o wszystko, że gdyby dowiedziała sie, że ja nie mogę dać jej synowi dzieci to kazałby się mu rozwieść i zrobiłaby by wszystko, żeby do tego doprowadzić.
Ewka3111-01-2011 13:15
wiolka współczuję ci takiej teściowej! czasami tak bywa,teściowej się nie wybiera.moja znajoma też ma taką sytuacje i wiem jak to jest i jak musi byś wtedy przykro. Ja mam to szczęście że moja teściowa to naprawdę wspaniała kobieta i mogę z nią o wszystkim porozmawiać. wczoraj do mnie przyszła paskudna @ i w czwartek 3 dc więc badanie hormonów.
nigerowa11-01-2011 15:34
Ja też współczuje... I musze powiedzieć Wam, że na jakiś czas Was opuszczam. Otuż znów przyszła @, przeżyłam to strasznie, nie stać mnie na kolejną taką załamkę.... Rozsypuje się na maleńkie kawałeczki i każdy z nich cholernie boli. Mój mąż zasugerował, że powinnismy zawiesić starania. Przemyślałam to i zdecydowałam, że koniec z monitorigiem, kalendarzykami i wyczekiwaniami na cud. Poprostu nie będziemy się zabepieczać i postaram się nie myśleć o tym czego tak bardzo pragnę. Zajrzę do Was od czasu do czasu i mam nadzieje, że będę mogła przeczytać o każdej z Was, że ZAFASOLKOWAŁA! Trzymajcie się dziewczynki ciepluteńko i bardzo mooocno życzę Wam Tego cudu, na który czekamy. Buziaki!
viki3111-01-2011 16:54
Cześć dziewczyny. Trochę się nie odzywałam bo próbowałam na spokojnie przeżyć ten cykl. Cały czas powtarzałam sobie że nie będę mieć dzieci, żeby się nie nakręcać :( Tak sobie tłumaczyłam przez pierwsze dwa tygodnie i kicha. Nie chciałam sobie robić wogóle nadziei bo jak @ przychodzi to strasznie przeżywam. Ale nic to nie pomogło...znowu sobie wkręciłam że może się udało i jak za parę dni przyjdzie @ to znowu będzie wielki płacz :(.
Moja znajoma urodziła córeczkę po świętach, nawet o tym nie wiedziałam, M. widział zdjęcia na NK i nawet się nie zająknął że wie, potem się przyznał że wolał mi nie mówić bo bał się że znowu wpadnę w histerię. Już mi chyba całkiem odbiło skoro nawet nikt mi nie chce powiedzieć że się dzieci naokoło rodzą :(
Też myślałam o adopcji ale przy naszej sytuacji finansowej mogą nam odmówić i boję się tej całej procedury, rozmów, przepytywania. Dodatkowo w Polsce jest bardzo mało dzieci, które nie mają rodziców, zazwyczaj rodzice są tyle że pozbawieni praw rodzicielskich a nuż się któremuś przypomni że ma dziecko albo będzie chciało odwiedzać, nie wiem czy wytrzymałabym taką sytuację. Jak zawsze wynajduję sobie problemy na zapas :)
chiara12-01-2011 08:13
cześć...
wiecie, ja tez strasznie się boję, ze nie będę mogła mieć "naszych" dzieci. i tez mam przeżycia zwiazane z rodziną mojego M. wiem, ze niemożność zajścia w ciąże stałaby się dla nich argumentem, żeby M mnie rzucił - nawet jeśli część problemów lezy po jego stronie. Kilka z Was może pamięta moje przejścia z zeszłych świat i inne zwiazane z teściową i moją kochaną szwagierką (Dyziek;)). na razie stoimy na stanowisku, ze zrobimy wszystko - jak nawet po kilku próbach in vitro sie nie uda, bedziemy rozważac adopcję...
teraz przygotowujemy sie do urlopu. ja się stymuluję, w sobotę idę na kontrole i jak będzie ok, na wyjeździe próbujemy. jak to nie zaskoczy, to po powrocie "gruba artyleria".
nie wiem, czy będę miała jeszcze okazję coś napisać - wiec nie myślcie, że Was porzuciłam, tylko za 2 tygodnie nadrobię wszystkie zaległości. albo będę płakac ze szczęścia, albo z rozpaczy.
we will see;)
ściskam!!!!
viki3112-01-2011 17:56
Cześć dziewczyny. Opowiem wam co mi sę dziś przydażyło.
Wczoraj pisałam, że sobie wkręciłam że jestem w ciąży, oczywiście nie mogłam przez to zasnąć, chyba z 10 razy biegałam do toalety bo cały czas chciało mi się siku, w końcu zasnełam chyba o 2 w nocy. O 6 rano pobudka, mięrzę temperturę, niestety spadła do 36,5, no nic myslę sobie i tak zrobię test, zrobiłam ale pokazała się jedna kreska (jak zawsze). Wziełam tabletkę przeciwbólową (brzuch mnie boli od kilku dni) i poszłam spać dalej..... No i teraz zaczyna się najlepsze, wstaję po dwóch godzinach, idę wyrzucić test a tam druga bladziutka kreska :( I to kara dla mnie że nie poczekałam tych głupich 3 minut tak jak było w instrukcji bo po dwóch godzinach to wszystko może na teście wyjść. W sumie to śmieszne i mam nauczkę na przyszłość że muszę być bardziej cierpliwa, więc teraz cierpliwie na wredną @ poczekam :)
Ale powiem wam że nigdy drugiej kreski na teście nie widziałam, niesamowite wrażenie... chyba ten test sobie zostawię na pamiątkę mojej głupoty :)
ZAFASOLKUJEMY w 2011 ROKU***
Dyziek:)
na pewno bedzie dobrze!!!!
jak chcesz, możesz sobie dla poprawy nastroju "walnąć" sikacza... moja znajoma, jak nachodziły ją czarne myśli robiła jeszcze jeden, i kolejny test dla poprawy nastroju... tak dla sprawdzenia, czy poziom bety jest wysoki ale już bez kłucia się;) tyle sie naczekała na te dwie krechy, że za każdym razem to był wybuch szczęscia i ulgi...
alez Ci zazdroszczę... ale tak pozytywnie, oczywiście;)
ciekawa jestem, czy mi sie kiedys uda. powoli trace nadzieję. wbrew pozorom, ten ostatni przypadek zdołował mnie najmocniej. nie wiem, na czym polegał błąd - oszczędzałam sie, dobrze sie odzywiałam, brałam luteinę na podtrzymanie. a mimo to lipa...
wiecie co sobie teraz zaczynam myślec...
nic to. pożyjemy, zobaczymy...
A ja tak sobie myślę czemu to jest tak, że te dwa tygodnie do owulacji mijają tak szybciutko, a te dwa po owulacji, żeby test zrobić to się ciągną i ciągną...
Chiara, ja też myślę, że te wakacje to dobry pomysł. Może być tak, że organizm już zaskoczył ale mu sił brakuje, więc warto się doładować a nóż widelec podczas odpoczynku cuś się zagnieżdzi;) Wiem, że chciałabyś teraz zaraz, ale zasługujesz na to by odpocząć i dać sobie jeszzce jedną szansę. Buziaki!
cześć...
no tak, wakacje to może i dobry pomysł... zobaczymy. to juz postanowione i wyjezdzamy 16 stycznia.
nie wiem, czy to coś da, ale jakas zmiana to bedzie na pewno.
a ja - jak kretynka, jeszcze wczoraj hipotetycznie rozważałam sytuację, ze może jednak się udało, skoro @ nie ma.
alez głupia jestem, nawet wynik bety mnie nie przekonywał. kupiłam nawet test, żeby rano zrobić.
na szczęście (jezu, co ja piszę...) wczoraj zaczełam plamić, no i dziś rano jestem prawie pewna, ze @ przyszła.
postaram sie zapisac do gina. spróbujemy postymulować, żeby akurat na wakacje wypadła owulacja.
nie łudzę sie dziewczynki, że wyjdzie, ale spróbuje. jakby co, podziałamy konkretniej po powrocie. pewnie jeszcze jedna insemka, bo M się uparł, ale ja już i tak nastawiam sie na kwietniowe in vitro.
tak czy inaczej - na razie lipa, zobaczymy co dalej.
pozdrowionka!
A ja wczoraj przeryczałam pół nocy.
Coraz częściej nachodzą mnie czarne myśli, że ja nigdy nie będę miała dzieci. Przecież są małżeństwa bezdzietne, może my też takim będziemy. Tylko nie wyobrażam sobie życia bez dziecka, zastanawiam się po co to wszystko w takim wypadku. Po co dom, ogród. Nam dwojgu wystarczyłoby małe M w bloku. Byłoby bezproblemowo.Nie potrafie wyobrazić sobie siebie w ciąży. Nie mam już to wszystko siły.
Żeby jeszcze było wiadomo co mi jest? A tak bad. ok. owu. niby jest(raz nie było i gin. tego się uczepił) a dzidzi nie ma. Gdybym znała problem potrafiłabym z nim walczyć, a tak moje pseudoleczenie polega na strzelaniu na oślep.
A no i ja oczywiście stawiam sama sobie pseudodiagnozy, jeszcze bardziej się dołując. Ostatnio jestem na etapie endometriozy, przedtem miałam PCOS. To chore.
Przepraszam, że tak smęce od rana. Mam dziś gorszy dzień i tyle.
Wiolka,
rozumiem Cie doskonale...
my teraz budujemy dom... i po co, skoro nie możemy miec dzieci? wystarczyłoby nam nasze malutkie mieszkanko.
ale nie, marzylismy o rodzinie, o małych brzdącach...
niby ustaliliśmy, że jak in vitro nie wypali, to w ostateczności adoptujemy, ale jakos chyba bym się zapłakała... nie czuje tego jeszcze zupełnie.
a teraz... odretwiała jakas jestem. idę w sobotę do gina. może mnie pocieszy.
Wiolka, widzisz, wiem, ze to zadne pocieszenie, ale przynajmniej wiecie, ze jesteście zdrowi... a u nas? ja pco i brak owu, M słabiutkie pływaki...
trudno liczyć na cud:(
chiara, wiola tak chciałabym Was przytulić, bo co będę Wam mówić, że będzie dobrze... Ja w to wierzę, że w końcu sie ułoży a narazie mooocno i cieplutko tulam. Jestem z Wami dziewczyny=*
chiara, wiola tak chciałabym Was przytulić, bo co będę Wam mówić, że będzie dobrze... Ja w to wierzę, że w końcu sie ułoży a narazie mooocno i cieplutko tulam. Jestem z Wami dziewczyny=*
dzieki Chiara za dobre slowo, mimo, ze Tobie samej jest ciezko...
A gdzie sie wybieracie na urlopik? :))))
Wiola glowa do góry, uda nam sie!!!!
witajcie. Ja trochę się podłamałam. byłam w Poznaniu w klinice na 1 wizycie i lekarz kazał zrobić kilkanaście badań!my oboje!mój M 5 badań ,a ja 16! hormony,posiew,cytologia itp. dodatkowo badanie nasienia u nich w Poznaniu koszt 160 zł plus podróż. same badania które musimy zrobić to ponad 500zł!!!! Inseminacja 750zł. dwie następne wizyty to 160 zł za jedna.... szkoda gadać! jak ktoś nie ma kasy i ma problem z poczęciem to musi chyba kredyt wziąść!!!! razem z inseminacja to jakieś 2 tysiące!!! a jak się nie uda za pierwszym,drugim,trzecim razem? to wyjdzie ogromna suma tyle co invitro które jest bardziej skuteczne. sama nie wiem co mam robić :-( naiwnie wierzę że uda się za pierwszym razem.jakie to niesprawiedliwe! dlaczego nie ma dofinansowania! chyba poproszę rodziców o wsparcie bo u nas ostatnio ciężko. wszystkie pieniądze zainwestowaliśmy i narazie się nie zwracają :-(
Ewka powiem że strasznie drogo u was ja za moje badanka cytologia,posiew i hormony nic nie płacilam miała ze skierowania. A inseminacja u nas to koszt 500 zł tak mi powiedziała ginka ale pewnie ze stymulacją to i tyle wyjdzie ale na te badanka to dziwne że musisz płacić chyba że chodzisz prywatnie? Co do in vitro to szykuje sie teraz mój kuzyn z żoną i wyliczyli im za 1 podejście 14000 szok skąd te pieniądze wziąść. Masz racje że powinni finansowac nasze stranka to jest okropne że ludzie cierpiący na swoje szczęście muszą jeszcze tyle kasy wydawac to jest absurd.
Hej..
Ewka, doskonale Cie rozumiem. ja juz wczesniej pisałam, ze w tych klinikach to majątek zostawiłam. kilkanascie badań dla mnie i M, do tego HSG(uwaga - 660zeta!!!), kazda inseminacja (na razie robilismy 2) - 800 stów. plus leki. normalnie pare tysi na badania plus po 2 tysiące za cykle ze stymulacją do inseminacji.
dlatego juz sie powoli wkurzam i namawiam M na in vitro - niby drożej, ale jak popatrzec na to całościowo, to wole raz wydac 8000 i mieć 50% skuteczności a nie parę razy znowu po 2 tysie i 2-7%...
na razie jeszcze oszczędności mamy, a jak się skończa - nie wiem, k...wa, samochód chyba sprzedam, zeby miec dziecko.
normalnie granda - a za granica po 3 próby in vitro refundują....
chyba się z tej polski wyprowadze!!! bo tu tylko bieda, problemy i zawsze pod górkę! Ja robie wszystko prywatnie bo u mnie w mieście niewiem czy robią na nfz. stymulacji nie muszę mieć bo mam cykle z owulacją,pęcherzyki rosną. tylko na pęknięcie pęcherzyka mi dadzą jakieś tabletki(chyba) mimo tego że pęka sam. czekam na wstrętną @ i w 3 dniu jadę na hormony,będę dokładnie wiedziała ile mnie te badania wyjdą. żadnego skierowania nie dostałam tylko na specjalnej kartce pozaznaczane co mam zrobić i kiedy.chyba udam się do mojego gina(też prywatnie) i poproszę o skierowanie dla mnie i mojego M, może to taniej wyjdzie. albo pojadę do przychodni i normalnie pójdę do gina na nfz i powiem o co chodzi. sama nie wiem co robić :-(
hej dziewczynki i ja sie przyłanczam do watku nowego u mnie nic sie niedzieje bez zmian oczywiscie i lipaaaa ale jak widze to chociaz niektorej z nas sie szczesci :)))) pozdrawiam gorąco.
hej dziewczynki czytam was i normalnie szok z tego co piszecie o tych kosztach to az mi si eslabo robi bo i ja bede musiala wkoncu sie wybrac na takie badanka z mezem a to tyle wszystko koztuje a skąd to nabrac na to wszystko :(((((( i jeszcze do tego niewiadomo czy poskutkują one :((((( wiecie ja coraz czesciej mysle juz ze nigdy dziecka niebedziemy mieli z nikim o tym nierozmawiam ,kazdy sie tylko dopytuje czemu go jeszcze nie mamy :((((((((( tak jak na złosc -tak jak bym ja naprawde jego niechciala miec niewiem co juz myslec i robic mam mysle juz nawet o adopcji ze moze bylo by łatwiej ale z drugiej strony to bym chciala sama byc w ciązy i to przezywac i miec takie juz malusie niunio a nie takie adoptowane wieksze :(((((((((((((
Dzięki dziewczynki za potrzymanie na duchu. Takie dobre słowo było mi potrzebne. Ogólnie mam doła. Jestem też strasznie przeziebiona, co dodatkowo wpływa na mój humor.
My niby też mamy plan działania, tylko wkurza mnie to strzelanie na oślep. Ja lubie jasne sytuacje, a w przypadku naszego leczenia mamy do czynienia z diagnozą "co nie zaszkodzi to może pomoże". Teraz od następnego cyklu zaczynam stymulacje Clo. Zobaczymy co będzie. Trzeba wierzyć i walczyć.
A co do adopcji. Gdyby chodziło tylko o mojego M i mnie to może byśmy się zdecydowali, ale ja zawsze powtarzam, że szkoda mi tego dziecka. Moja tesciowa nigdy by nie zaakceptowała adoptowanego dziecka, a mi by się serce krajało gdybym musiała patrzeć jak go traktuje. A wierzcie mi ona jest zdolna do wielu okrucieństw. Mogę się założyć o wszystko, że gdyby dowiedziała sie, że ja nie mogę dać jej synowi dzieci to kazałby się mu rozwieść i zrobiłaby by wszystko, żeby do tego doprowadzić.
wiolka współczuję ci takiej teściowej! czasami tak bywa,teściowej się nie wybiera.moja znajoma też ma taką sytuacje i wiem jak to jest i jak musi byś wtedy przykro. Ja mam to szczęście że moja teściowa to naprawdę wspaniała kobieta i mogę z nią o wszystkim porozmawiać. wczoraj do mnie przyszła paskudna @ i w czwartek 3 dc więc badanie hormonów.
Ja też współczuje... I musze powiedzieć Wam, że na jakiś czas Was opuszczam. Otuż znów przyszła @, przeżyłam to strasznie, nie stać mnie na kolejną taką załamkę.... Rozsypuje się na maleńkie kawałeczki i każdy z nich cholernie boli. Mój mąż zasugerował, że powinnismy zawiesić starania. Przemyślałam to i zdecydowałam, że koniec z monitorigiem, kalendarzykami i wyczekiwaniami na cud. Poprostu nie będziemy się zabepieczać i postaram się nie myśleć o tym czego tak bardzo pragnę. Zajrzę do Was od czasu do czasu i mam nadzieje, że będę mogła przeczytać o każdej z Was, że ZAFASOLKOWAŁA! Trzymajcie się dziewczynki ciepluteńko i bardzo mooocno życzę Wam Tego cudu, na który czekamy. Buziaki!
Cześć dziewczyny. Trochę się nie odzywałam bo próbowałam na spokojnie przeżyć ten cykl. Cały czas powtarzałam sobie że nie będę mieć dzieci, żeby się nie nakręcać :( Tak sobie tłumaczyłam przez pierwsze dwa tygodnie i kicha. Nie chciałam sobie robić wogóle nadziei bo jak @ przychodzi to strasznie przeżywam. Ale nic to nie pomogło...znowu sobie wkręciłam że może się udało i jak za parę dni przyjdzie @ to znowu będzie wielki płacz :(.
Moja znajoma urodziła córeczkę po świętach, nawet o tym nie wiedziałam, M. widział zdjęcia na NK i nawet się nie zająknął że wie, potem się przyznał że wolał mi nie mówić bo bał się że znowu wpadnę w histerię. Już mi chyba całkiem odbiło skoro nawet nikt mi nie chce powiedzieć że się dzieci naokoło rodzą :(
Też myślałam o adopcji ale przy naszej sytuacji finansowej mogą nam odmówić i boję się tej całej procedury, rozmów, przepytywania. Dodatkowo w Polsce jest bardzo mało dzieci, które nie mają rodziców, zazwyczaj rodzice są tyle że pozbawieni praw rodzicielskich a nuż się któremuś przypomni że ma dziecko albo będzie chciało odwiedzać, nie wiem czy wytrzymałabym taką sytuację. Jak zawsze wynajduję sobie problemy na zapas :)
cześć...
wiecie, ja tez strasznie się boję, ze nie będę mogła mieć "naszych" dzieci. i tez mam przeżycia zwiazane z rodziną mojego M. wiem, ze niemożność zajścia w ciąże stałaby się dla nich argumentem, żeby M mnie rzucił - nawet jeśli część problemów lezy po jego stronie. Kilka z Was może pamięta moje przejścia z zeszłych świat i inne zwiazane z teściową i moją kochaną szwagierką (Dyziek;)). na razie stoimy na stanowisku, ze zrobimy wszystko - jak nawet po kilku próbach in vitro sie nie uda, bedziemy rozważac adopcję...
teraz przygotowujemy sie do urlopu. ja się stymuluję, w sobotę idę na kontrole i jak będzie ok, na wyjeździe próbujemy. jak to nie zaskoczy, to po powrocie "gruba artyleria".
nie wiem, czy będę miała jeszcze okazję coś napisać - wiec nie myślcie, że Was porzuciłam, tylko za 2 tygodnie nadrobię wszystkie zaległości. albo będę płakac ze szczęścia, albo z rozpaczy.
we will see;)
ściskam!!!!
Cześć dziewczyny. Opowiem wam co mi sę dziś przydażyło.
Wczoraj pisałam, że sobie wkręciłam że jestem w ciąży, oczywiście nie mogłam przez to zasnąć, chyba z 10 razy biegałam do toalety bo cały czas chciało mi się siku, w końcu zasnełam chyba o 2 w nocy. O 6 rano pobudka, mięrzę temperturę, niestety spadła do 36,5, no nic myslę sobie i tak zrobię test, zrobiłam ale pokazała się jedna kreska (jak zawsze). Wziełam tabletkę przeciwbólową (brzuch mnie boli od kilku dni) i poszłam spać dalej..... No i teraz zaczyna się najlepsze, wstaję po dwóch godzinach, idę wyrzucić test a tam druga bladziutka kreska :( I to kara dla mnie że nie poczekałam tych głupich 3 minut tak jak było w instrukcji bo po dwóch godzinach to wszystko może na teście wyjść. W sumie to śmieszne i mam nauczkę na przyszłość że muszę być bardziej cierpliwa, więc teraz cierpliwie na wredną @ poczekam :)
Ale powiem wam że nigdy drugiej kreski na teście nie widziałam, niesamowite wrażenie... chyba ten test sobie zostawię na pamiątkę mojej głupoty :)
Polecamy:
Badania kobiecej i męskiej płodności
Marihuana a trudności z poczęciem
Co negatywnie wpływa na męską płodność?
Jaka żywność może niekorzystnie wpłynąć na twoją płodność?
Alkohol a płodność mężczyzny
Objawy ciąży
Alkohol a płodność kobiety
Jak zwiększyć płodność u kobiet?