Wiolka, chyba każdy lekarz robi inaczej, moja gin. absolutnie nie chce stymulacji dopóki nie będzie wiadomo że mam drożne jajowody, bo nie chce mnie faszerować hormonami skoro może być tak że jajeczko nawet nie dociera do macicy :(
beciksu05-02-2011 23:21
czesc kochane.. no wlasnie rozpoczelam 2 cykl z clo i dokupilam wiesiolka zobaczymy efekty... a jak przyszla @ to 2h wylam bo widzialam w myslach wszystkie kolezanki z dziecmi i moje meczarnie z ich braku....
wiolka806-02-2011 11:04
Viki wszystko się zgadza. Długo rozmawialiśmy z gin. o odpowiedniej "strategi" mojej walki o dzidzie. I wspólnie podjęliśmy decyzje, że skoro ja tak bardzo boję się szpitala, to możemy najpierw spróbować stymulacji, ale jeżeli w ciągu 2 cykli nic nie wyjdzie to hsg będze konieczne. Clo to najmnej inwazyjny i w miarę bezpieczny lek do stymulacji. i tyle...
Od kilku dni co wieczór boli mnie podbrzusze. Muszę się położyć i poleżeć a i tak nie przechodzi. Nie chce brać nospy. M. nic nie mówię, bo sama zastanawiam się, czy to nie moja psychka płata mi figla. Podobno można wmówić sobie wszystko.
viki3106-02-2011 21:12
Wiolka a kiedy spodziewasz się @? Może się jednak udało :). Ja już czekam na szpital, we wtorek idę na badania krwi i wizytę u internisty. Najgorsze jest to, że wysiadła mi bateria w termometrze i nie wiem czy już była owulacja, termin zabiegu mam na 21.02 a nie wiem czy jeszcze @ nie będzie trwała. Już i tak samym zabiegiem się denerwuję a tu jeszcze stres bo nie wiem czy termin będzie dobry :(
Szczęściara07-02-2011 14:07
Witam,
Ostatnio mam dużo wolnego czasu, w związku z czym baraszkuję po Internecie. Przypadkiem napotkałam na http://www.przedciaza.pl/24-test-plodnosci-dla-mezczyzn-5060069350183.html i zastanawiam się, czy wyniki są miarodajne, chciałabym go zakupić, bo mój M. jakiś taki niechętny jest na badania w klinice. Poza tym zastanawiam się nad skutecznością http://www.przedciaza.pl/14-fertilman-zwieksza-jakosc-spermy-oraz-plodnosc-5060069350442.html, w związku z czym moje pytanie, czy któraś z Was używała tego kompleksu witamin? Jeśli tak proszę o opinię na ich temat.
Pozdr,
Sz.
wiolka809-02-2011 22:20
Cześć
Wczoraj napisałam ooooolbrzymi post, ale go wcieło.
No to może dziś mały skrót. Dzis jestem w lepszym humorze i nie będzie tak dołujaco jak wczoraj.
Viki pytasz kiedy @. Franca powinna byc na początku przyszłego tygodnia. Co dzień mam inne myśli odnośnie testu. Jednego dnia chce go zrobić jak najprędzej a kolejnego czekać cierpliwie. Mam hustwkę nastrojów, od takiej pewności, że przecież czemu ma się nie udać skoro cała stymulacja poszła super, po zrezygnowanie i pytanie samej siebie dlaczego z kolei teraz miałoby się nam udać. To jest straszne. To czekanie mnie zbija. Obgryzłam paznokcie. Brzydki nałóg, od dłuszego czasu juz miałam z tym spokój, ale wczoraj nie wytrzymałam. Tata zastanawiał się jak zamocować furtkę na schodach, bo jak w końcu będzie wnuk to żeby nia spadł. Chciałam się schować w mysiej dziurze i wyć. Dziś juz jest lepiej. Choć troche.
Szczęściara nie pomogę ci w przypadku tych witaminek.
chiara10-02-2011 07:56
cześć...
wiolka - doskonale Cię rozumiem... od paru miesięcy mam stymulację, monitoring, 2 inseminacje - za kazdym razem jestem pewna że powinno się udać, bo przeciez parametry ksiażkowe, a podskórnie czuję że to wszystko o kant d..py...
jestem smutna i zgaszona, czasem mam lepszy humor jak jakies wydarzenia (nie wiem, wizyta znajomych) choc na chwilę pozwala mi zapomnieć o TYM.
mój mąz próbuje mnie zroumieć, ale nie potrafi, pociesza, ze nie jestesmy w beznadziejnej sytuacji, bo mamy dużą szanse na powodzenie in vitro, ale to takie nędzne porównanie w dół:(
nie umiem sie ogarnąc i choc mam przebłyski optymizmu - permanentnie sie dołuję.
wczoraj byłam u gina. w tym cyklu nie robiliśmy mocnej stymulacji (3x mniejsza dawka), zeby oszczędzić jajorki przed stymulacją do in vitro w przyszłym cyklu. ale mimo wszystko jakoś wierzyłam, ze nawet na tej małej dawce cosik urosnie. no i lipa...
jeszcze jeden z lekarzy zaczął mi mieszać, który protokól bedzie dla mnie lepszy - juz byłam zdecydowana, a teraz zasial niepewność i choć chcę zostac przy krótkim to juz tak w niego nie wierzę.
do tego mam kolejną baterie badań, nie robię nic innego po pracy jak jeżdżenie po lekarzach i juz wkurza mnie ile to wszystko kosztuje... a tak naprawde to początek wydatków:(
sorry za rozpisanie...
szczęściara - nic nie wiem na ten temat, przestałam wierzyć w suplementy z netu po feminfertilu czy jakoś tak. lipa i tyle.
buźka, laski!
viki3110-02-2011 08:28
Wiolka ja też powinna @ dostać najpóźniej w poniedziałek bo inaczej mój termin laparoskopii się przesunie :( tylko że dziwny mam ten cykl, temperatura wogóle nie wzrosła, cały czas utrzymuje się w okolicach 36,0 (czasami zastanawiam się czy jeszcze żyję :) ) Piersi też nie bolą, a zazwyczaj tydzień przed @ to mam wrażenie że eksplodują. Nie mam żadnego wyznacznika, nie wiem czy już dzwonić do szpitala i przesuwać termin czy poczekać bo wczoraj wieczorem zaczął boleć brzuch. To wszystko chyba wina zapalenia gardła, z którego nie mogę się do końca wyleczyć. Taką mam nadzieję, bo nie chcę żeby znowu cykl się rozregulował :(
Szczęściara też nie pomogę. Też brałam femiferthil i nic nie pomogło więc jeśli to jakaś odmiana dla mężczyzn to w nią nie wierzę :(
wiolka810-02-2011 23:06
Boję się mieć nadzieję.
Dziś jest 23dc jutro ostatni dzień z duphastonem. I dziś pierwszy raz od niewiadomo jakiego czasu nie plamiłam po stosunku. Zawsze pod koniec cyklu miałam takie problemy. I teraz się zastanawiam czy to zasługa duphastonu i w końcu prawidłowej owu i powstałego prawidłowego ciałka żółtego, czy może to coś jeszcze, coś cudownego, wspaniałego. Duphaston brałam już wcześniej, sam bez clo i nie pomagał na plamienia, tak samo jak luteina.
Boję się mieć nadzieję.
nigerowa11-02-2011 05:20
Hej dziewczynki, pamiętacie mnie? Miesoąc temu pisałam, że zostawiam Was na jakiś czas, że musze odpocząć bo nie daje rady. I tak też zrobiłam. Zapisałam się na aerobic, poszłam na jakąś imprezkę i ogólnie sobie dogadzałam. O dziecku myśleć przestałam, czasem tylko... I dobrze zrobiłam bo dzisiaj zobaczyłam na teście DWIE KRESKI!!!! Rozpłakałam się, jeszcze to do mnie nie do ciera, cieszę się jak nie wiem, mężulkowi w Walentynki powiem, niech ma prezent;)Jestem najlepszym dowodem tego, że główna przyczyna to psychika, w tym cyklu nawet nie wiedziałam, że mam dni płodne. Dziwzynki trzymam za Was gorrące kciuki, nie djajsie sie swojej psychice!!! Buziaki
chiara11-02-2011 08:27
hejka.
nigerowa!!!! gratulacje!!!!!!!!!! ale fajnie:):):)
to teraz uważaj na siebie i dbaj jak najlepiej możesz.
jak najbardziej zgadzam sie z tym niemyśleniem. tez tak uważałam. niemniej jest to możliwe, kiedy nie macie żadnych większych problemów. ja z całych sił próbuję nie myslec, ale łykając tabsy i chodząc na kontrole do gina co 2-3 dzień, naprawdę nie da sie nie zastanawiać nad tym...
wiec - jedyne co może na mnie podziałac to to, że już sie tyle na ten temat namyślałam, że główka juz absolutnie przyzwyczaiła do permanentego starania o dziecko i może tak zaskoczy...
choć tez - jak przy in vitro sie nie zastanawiac? nie wiem... jak macie jakies pomysły...
nigerowa11-02-2011 15:43
Chiara, wim że to co Ci teraz proponuje zabrzmi jak szaleństwo, ale.... nie pokusiłabyś się na odstawienie wszytskoego na jakiś czas. Wogóle wszytskiego, wszytskiego i całą energie spozytkowała na dbanie o siebi i Wasz związek. Wiem, że to dość trudne, ale może warto spróbować. I znów sypnę przykładem mojej kolezanki a własciwie znajomej. Starali sie strali przez kilka lat, pienądze mają wic żadnych problemów z leczeniem i wszytskimi dostępnymi metodami, a tu nic, nic, wieelkie nic! Zwątpili już we wszystko więc zgłosili się jako rodzice zastępczy. Maja teraz dwuch chłopców którzy tak zaobsorbowali ich uwagę i energię, po niecałym pół roku się okazało, że są w ciąży. Piszę Ci to dlatego, żeby mój pomysł nie wydawał sie zupełnie kretyński;) Buziaki!
OLIGO11-02-2011 19:01
Witajcie dziewczyny :)Dawno mnie tu nie było - miałam sporego doła. Już powoli wracam do normalności!!!
Na wstępie chciałam serdecznie pogratulować "zafasolkowanej" koleżance. Dbaj kochana o siebie i maleństwo. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie!!!
Tak, tak masz rację, by nie myśleć o starankach. Niestety jest to bardzo trudne. Mnie się też nie raz wydawało, że nie myślę o malenstwie - jednak tak mi się tylko wydawało :(.
Któraś z Was pytała mnie czy miałam robiony zabieg inseminacji. Jeszcze nie.Poza tym z tego co czytałam: przeciwciała przeciwpleminkowe w surowicy krwi trudno się leczy. Z tego co się zorientowałam w niskich mianach tylko ograniczają płodność (oby tak było w moim przypadku). W tym miesiącu (jeśli nam się nie uda) kolejna wizyta u gin. Zobaczymy jaki będzie kolejny krok. Mam cichą nadzieję, że globulki "coś zrobiły" i w końcu zobaczę dwie kreseczki. Obecnie jestem przed @ (ma przyjść około 20 lutego). Trzymajcie dziewczyny kciuki za mnie ;). Ja trzymam za Was!!! Która w najbliższym czasie oczekuje nieprzyjścia @???
Pozdrawiam Was serdecznie!!!
wiolka812-02-2011 12:08
Nigerowa z tym dawaniem sobie na luz to jest tak, że jak jest wszystko w porządku to owszem mozna, ale jak sie nie ma owu, lub jest ona nieprawidłowa to żaden luz nie pomoże. Cuda się nie zdarzają, albo bardzo rzadko się zdarzają. Ja straciłam w ten sposób pół roku, luz nie pomógł, a mój mąż zrozumiał, że coś jest nie tak. Bo jak do tej pory to on też cały czas uparcie twierdził, że zbytnio panikuje i nas zdrowych ludzi takie rzeczy jak niepłodność nie dotycza.
Tak w ogóle serdecznie gratuluję 2 kresek.
Chiara trzyma kciuki za invitro.
A ja dzis w 25dc 13 dpo zrobiłam test rano i nic dupa, lipa. Jestem zła sama na siebie, bo tak chociaż jeszcze ze 2-3 dni bym się połudziła, a tak .....
Dobrze że jestem w pracy to chociaż nie mogę tak non stop o tym myuśleć.
viki3113-02-2011 12:57
Nigerowa gratulacje :) !!!!
Jeśli naprawdę trzeba się wyluzować i nie myśleć to ja chyba nigdy w ciążę nie zajdę :( U mnie 30 dc, jak @ jutro nie przyjdzie to wszystkie moje plany związane z laparoskopią biorą w łeb i będę musiała przesuwać termin zabiegu. Chociaż brzuch trochę pobolewa już parę dni i może to akurat na @, więc zamiast luzu mam podwójny stres :(
chiara14-02-2011 08:11
hm... cześć.
więc kontynuując wątek wyluzowywania - zgadzam się, ze bezstresowe podejście mega pomaga. ale te historie cudownych "zajść" po latach starań dotycza tych par, któe leczą sie na tzw niepłodność idiopatyczną - czyli niby badania ok, oboje zdrowi, a dzidzi brak - nawet przez lata. u nas niestety obustronna diagnoza - ja pco, praktycznie zero szans na normalną owulkę, u mojego M słabe plemniczki (niby nie całkowita masakra ale poniżej normy).
ok - mogę czekac pare lat na cud, ale po co? szanse na cud niestety niewielkie;)
muszę rzeczywiście próbowac do tego luźno podchodzić, ale to nie jest łatwe. nawet mój M, największy chyba luzak i optymista, którego znam, nie jest w stanie min. co drugi dzień się nie podpytać o coś zwiazanego ze starankami.
wiolka - nie-dzięki za kciuki. jak mi się nic nie poprzesuwa, ruszamy w marcu z krótkim protokołem. byłam w sobotę u gina i na szczęście pomimo malutkiej dawki leków był juz 17mm pęcherzyk, więc wczoraj ovitrelle i jeszcze dziś popróbujemy naturalnie, ale bez nastawiania się że coś wyjdzie. z owulki cięszę sie o tyle, ze może nie będzie opóźnień, które najczęściej sa skutkiem bezuwulacyjnego cyklu.
ale zobaczymy... tak naprawde od 2 tygodni myśle tylko o in vitro. czytam, szukam newsów na ten temat... i staram się oswoić ten paraliżujący strach.
jak zwykle gaduła ze mnie;)
buziaki!
Lulu14-02-2011 23:10
Witam Was dziewczyny :)
Jestem nowa i z niemałymi obawami piszę ten post. Mam nadzieję, że zostanę przez Was przyjęta :) Otóż jestem w takiej samej sytuacji jak Wy- od trzech lat bezskutecznie staramy się z partnerem o dzieciątko. Umownie, ponieważ na początku nie przejmowałam się zbytnio brakiem ciąży. Mam pytanie, czy któraś z Was cierpi na endometriozę? Podejrzewam, że mogę ją mieć. Moja siostra po 10 latach starania o dziecko zaszła w ciążę dopiero dzięki in vitro i w styczniu urodziła się śliczna zdrowa i przekochana dziewczynka. Dodam, że miała zdiagnozowane endo. Nie wiem, na ile jest to genetyczne, a takie badania sporo kosztują. W tym tygodniu wybieram się do polecanego lekarza i zobaczymy co powie. Pozdrawiam cieplutko i wytrwałości dla nas wszystkich życzę :)
viki3117-02-2011 08:41
Hej dziewczyny!
No i wielka lipa z moją laparoskopią :( zaraz będę ryczeć, porobiłam wszystkie badania a @ nie ma. Zacięła się kompletnie :( dziś 34 dc, brzuch boli od tygodnia, pewnie wredota przyjdzie jutro ale termin musiałam przesunąć a nowy mam za 1,5 miesiąca (!!!) i też wyznaczony na oko :( Znowu wszystko się przesuwa, bez laparoskopii gin nie będzie mnie stymulować. Chyba w tym roku nie uda się urodzić :(
A ile ja się brzuszków naoglądałam wczoraj w szpitalu jak czekałam na ekg :(((((
chiara17-02-2011 16:02
Viki,
rozumiem Cie doskonale. to tak jak ja, gdy pobiegłam do gina na skrzydłach, żeby zaczac stymulację, a ona mi że nie mam posiewu i musze czekac jeszcze miesiąc - zresztą to samo było pół roku temu przed inseminacją...
jak juz sie psychicznie nastawiamy, to z tego zawsze potem jakas lipa wychodzi:(
nic to.
ja czekam. jeszcze ze 2 tygodnie i znów biegnę do gina jak na skrzydłach. mam nadzieję ze już zacznę protokół i w marcu jeszcze zrobimy transfer.
porobiłam juz niemal wszystkie badania, więc chyba tylko kataklizm mnie odwiedzie od podjęcia stymulacji.
nawet mój M już zacząl mówić, ze w marcu to musimy się oszczędzac, bo robimy in vitro...
cudnie.
chce juz, juz już:)
giera8518-02-2011 12:30
a ja mam dziś urodziny i myślałam że bede mieć prezent typu dzidzi ale nic z tego,powoli zaczynam wierzyć że ciąża jest poza moim zasięgiem .....
ZAFASOLKUJEMY w 2011 ROKU***
Wiolka, chyba każdy lekarz robi inaczej, moja gin. absolutnie nie chce stymulacji dopóki nie będzie wiadomo że mam drożne jajowody, bo nie chce mnie faszerować hormonami skoro może być tak że jajeczko nawet nie dociera do macicy :(
czesc kochane.. no wlasnie rozpoczelam 2 cykl z clo i dokupilam wiesiolka zobaczymy efekty... a jak przyszla @ to 2h wylam bo widzialam w myslach wszystkie kolezanki z dziecmi i moje meczarnie z ich braku....
Viki wszystko się zgadza. Długo rozmawialiśmy z gin. o odpowiedniej "strategi" mojej walki o dzidzie. I wspólnie podjęliśmy decyzje, że skoro ja tak bardzo boję się szpitala, to możemy najpierw spróbować stymulacji, ale jeżeli w ciągu 2 cykli nic nie wyjdzie to hsg będze konieczne. Clo to najmnej inwazyjny i w miarę bezpieczny lek do stymulacji. i tyle...
Od kilku dni co wieczór boli mnie podbrzusze. Muszę się położyć i poleżeć a i tak nie przechodzi. Nie chce brać nospy. M. nic nie mówię, bo sama zastanawiam się, czy to nie moja psychka płata mi figla. Podobno można wmówić sobie wszystko.
Wiolka a kiedy spodziewasz się @? Może się jednak udało :). Ja już czekam na szpital, we wtorek idę na badania krwi i wizytę u internisty. Najgorsze jest to, że wysiadła mi bateria w termometrze i nie wiem czy już była owulacja, termin zabiegu mam na 21.02 a nie wiem czy jeszcze @ nie będzie trwała. Już i tak samym zabiegiem się denerwuję a tu jeszcze stres bo nie wiem czy termin będzie dobry :(
Witam,
Ostatnio mam dużo wolnego czasu, w związku z czym baraszkuję po Internecie. Przypadkiem napotkałam na http://www.przedciaza.pl/24-test-plodnosci-dla-mezczyzn-5060069350183.html i zastanawiam się, czy wyniki są miarodajne, chciałabym go zakupić, bo mój M. jakiś taki niechętny jest na badania w klinice. Poza tym zastanawiam się nad skutecznością http://www.przedciaza.pl/14-fertilman-zwieksza-jakosc-spermy-oraz-plodnosc-5060069350442.html, w związku z czym moje pytanie, czy któraś z Was używała tego kompleksu witamin? Jeśli tak proszę o opinię na ich temat.
Pozdr,
Sz.
Cześć
Wczoraj napisałam ooooolbrzymi post, ale go wcieło.
No to może dziś mały skrót. Dzis jestem w lepszym humorze i nie będzie tak dołujaco jak wczoraj.
Viki pytasz kiedy @. Franca powinna byc na początku przyszłego tygodnia. Co dzień mam inne myśli odnośnie testu. Jednego dnia chce go zrobić jak najprędzej a kolejnego czekać cierpliwie. Mam hustwkę nastrojów, od takiej pewności, że przecież czemu ma się nie udać skoro cała stymulacja poszła super, po zrezygnowanie i pytanie samej siebie dlaczego z kolei teraz miałoby się nam udać. To jest straszne. To czekanie mnie zbija. Obgryzłam paznokcie. Brzydki nałóg, od dłuszego czasu juz miałam z tym spokój, ale wczoraj nie wytrzymałam. Tata zastanawiał się jak zamocować furtkę na schodach, bo jak w końcu będzie wnuk to żeby nia spadł. Chciałam się schować w mysiej dziurze i wyć. Dziś juz jest lepiej. Choć troche.
Szczęściara nie pomogę ci w przypadku tych witaminek.
cześć...
wiolka - doskonale Cię rozumiem... od paru miesięcy mam stymulację, monitoring, 2 inseminacje - za kazdym razem jestem pewna że powinno się udać, bo przeciez parametry ksiażkowe, a podskórnie czuję że to wszystko o kant d..py...
jestem smutna i zgaszona, czasem mam lepszy humor jak jakies wydarzenia (nie wiem, wizyta znajomych) choc na chwilę pozwala mi zapomnieć o TYM.
mój mąz próbuje mnie zroumieć, ale nie potrafi, pociesza, ze nie jestesmy w beznadziejnej sytuacji, bo mamy dużą szanse na powodzenie in vitro, ale to takie nędzne porównanie w dół:(
nie umiem sie ogarnąc i choc mam przebłyski optymizmu - permanentnie sie dołuję.
wczoraj byłam u gina. w tym cyklu nie robiliśmy mocnej stymulacji (3x mniejsza dawka), zeby oszczędzić jajorki przed stymulacją do in vitro w przyszłym cyklu. ale mimo wszystko jakoś wierzyłam, ze nawet na tej małej dawce cosik urosnie. no i lipa...
jeszcze jeden z lekarzy zaczął mi mieszać, który protokól bedzie dla mnie lepszy - juz byłam zdecydowana, a teraz zasial niepewność i choć chcę zostac przy krótkim to juz tak w niego nie wierzę.
do tego mam kolejną baterie badań, nie robię nic innego po pracy jak jeżdżenie po lekarzach i juz wkurza mnie ile to wszystko kosztuje... a tak naprawde to początek wydatków:(
sorry za rozpisanie...
szczęściara - nic nie wiem na ten temat, przestałam wierzyć w suplementy z netu po feminfertilu czy jakoś tak. lipa i tyle.
buźka, laski!
Wiolka ja też powinna @ dostać najpóźniej w poniedziałek bo inaczej mój termin laparoskopii się przesunie :( tylko że dziwny mam ten cykl, temperatura wogóle nie wzrosła, cały czas utrzymuje się w okolicach 36,0 (czasami zastanawiam się czy jeszcze żyję :) ) Piersi też nie bolą, a zazwyczaj tydzień przed @ to mam wrażenie że eksplodują. Nie mam żadnego wyznacznika, nie wiem czy już dzwonić do szpitala i przesuwać termin czy poczekać bo wczoraj wieczorem zaczął boleć brzuch. To wszystko chyba wina zapalenia gardła, z którego nie mogę się do końca wyleczyć. Taką mam nadzieję, bo nie chcę żeby znowu cykl się rozregulował :(
Szczęściara też nie pomogę. Też brałam femiferthil i nic nie pomogło więc jeśli to jakaś odmiana dla mężczyzn to w nią nie wierzę :(
Boję się mieć nadzieję.
Dziś jest 23dc jutro ostatni dzień z duphastonem. I dziś pierwszy raz od niewiadomo jakiego czasu nie plamiłam po stosunku. Zawsze pod koniec cyklu miałam takie problemy. I teraz się zastanawiam czy to zasługa duphastonu i w końcu prawidłowej owu i powstałego prawidłowego ciałka żółtego, czy może to coś jeszcze, coś cudownego, wspaniałego. Duphaston brałam już wcześniej, sam bez clo i nie pomagał na plamienia, tak samo jak luteina.
Boję się mieć nadzieję.
Hej dziewczynki, pamiętacie mnie? Miesoąc temu pisałam, że zostawiam Was na jakiś czas, że musze odpocząć bo nie daje rady. I tak też zrobiłam. Zapisałam się na aerobic, poszłam na jakąś imprezkę i ogólnie sobie dogadzałam. O dziecku myśleć przestałam, czasem tylko... I dobrze zrobiłam bo dzisiaj zobaczyłam na teście DWIE KRESKI!!!! Rozpłakałam się, jeszcze to do mnie nie do ciera, cieszę się jak nie wiem, mężulkowi w Walentynki powiem, niech ma prezent;)Jestem najlepszym dowodem tego, że główna przyczyna to psychika, w tym cyklu nawet nie wiedziałam, że mam dni płodne. Dziwzynki trzymam za Was gorrące kciuki, nie djajsie sie swojej psychice!!! Buziaki
hejka.
nigerowa!!!! gratulacje!!!!!!!!!! ale fajnie:):):)
to teraz uważaj na siebie i dbaj jak najlepiej możesz.
jak najbardziej zgadzam sie z tym niemyśleniem. tez tak uważałam. niemniej jest to możliwe, kiedy nie macie żadnych większych problemów. ja z całych sił próbuję nie myslec, ale łykając tabsy i chodząc na kontrole do gina co 2-3 dzień, naprawdę nie da sie nie zastanawiać nad tym...
wiec - jedyne co może na mnie podziałac to to, że już sie tyle na ten temat namyślałam, że główka juz absolutnie przyzwyczaiła do permanentego starania o dziecko i może tak zaskoczy...
choć tez - jak przy in vitro sie nie zastanawiac? nie wiem... jak macie jakies pomysły...
Chiara, wim że to co Ci teraz proponuje zabrzmi jak szaleństwo, ale.... nie pokusiłabyś się na odstawienie wszytskoego na jakiś czas. Wogóle wszytskiego, wszytskiego i całą energie spozytkowała na dbanie o siebi i Wasz związek. Wiem, że to dość trudne, ale może warto spróbować. I znów sypnę przykładem mojej kolezanki a własciwie znajomej. Starali sie strali przez kilka lat, pienądze mają wic żadnych problemów z leczeniem i wszytskimi dostępnymi metodami, a tu nic, nic, wieelkie nic! Zwątpili już we wszystko więc zgłosili się jako rodzice zastępczy. Maja teraz dwuch chłopców którzy tak zaobsorbowali ich uwagę i energię, po niecałym pół roku się okazało, że są w ciąży. Piszę Ci to dlatego, żeby mój pomysł nie wydawał sie zupełnie kretyński;) Buziaki!
Witajcie dziewczyny :)Dawno mnie tu nie było - miałam sporego doła. Już powoli wracam do normalności!!!
Na wstępie chciałam serdecznie pogratulować "zafasolkowanej" koleżance. Dbaj kochana o siebie i maleństwo. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie!!!
Tak, tak masz rację, by nie myśleć o starankach. Niestety jest to bardzo trudne. Mnie się też nie raz wydawało, że nie myślę o malenstwie - jednak tak mi się tylko wydawało :(.
Któraś z Was pytała mnie czy miałam robiony zabieg inseminacji. Jeszcze nie.Poza tym z tego co czytałam: przeciwciała przeciwpleminkowe w surowicy krwi trudno się leczy. Z tego co się zorientowałam w niskich mianach tylko ograniczają płodność (oby tak było w moim przypadku). W tym miesiącu (jeśli nam się nie uda) kolejna wizyta u gin. Zobaczymy jaki będzie kolejny krok. Mam cichą nadzieję, że globulki "coś zrobiły" i w końcu zobaczę dwie kreseczki. Obecnie jestem przed @ (ma przyjść około 20 lutego). Trzymajcie dziewczyny kciuki za mnie ;). Ja trzymam za Was!!! Która w najbliższym czasie oczekuje nieprzyjścia @???
Pozdrawiam Was serdecznie!!!
Nigerowa z tym dawaniem sobie na luz to jest tak, że jak jest wszystko w porządku to owszem mozna, ale jak sie nie ma owu, lub jest ona nieprawidłowa to żaden luz nie pomoże. Cuda się nie zdarzają, albo bardzo rzadko się zdarzają. Ja straciłam w ten sposób pół roku, luz nie pomógł, a mój mąż zrozumiał, że coś jest nie tak. Bo jak do tej pory to on też cały czas uparcie twierdził, że zbytnio panikuje i nas zdrowych ludzi takie rzeczy jak niepłodność nie dotycza.
Tak w ogóle serdecznie gratuluję 2 kresek.
Chiara trzyma kciuki za invitro.
A ja dzis w 25dc 13 dpo zrobiłam test rano i nic dupa, lipa. Jestem zła sama na siebie, bo tak chociaż jeszcze ze 2-3 dni bym się połudziła, a tak .....
Dobrze że jestem w pracy to chociaż nie mogę tak non stop o tym myuśleć.
Nigerowa gratulacje :) !!!!
Jeśli naprawdę trzeba się wyluzować i nie myśleć to ja chyba nigdy w ciążę nie zajdę :( U mnie 30 dc, jak @ jutro nie przyjdzie to wszystkie moje plany związane z laparoskopią biorą w łeb i będę musiała przesuwać termin zabiegu. Chociaż brzuch trochę pobolewa już parę dni i może to akurat na @, więc zamiast luzu mam podwójny stres :(
hm... cześć.
więc kontynuując wątek wyluzowywania - zgadzam się, ze bezstresowe podejście mega pomaga. ale te historie cudownych "zajść" po latach starań dotycza tych par, któe leczą sie na tzw niepłodność idiopatyczną - czyli niby badania ok, oboje zdrowi, a dzidzi brak - nawet przez lata. u nas niestety obustronna diagnoza - ja pco, praktycznie zero szans na normalną owulkę, u mojego M słabe plemniczki (niby nie całkowita masakra ale poniżej normy).
ok - mogę czekac pare lat na cud, ale po co? szanse na cud niestety niewielkie;)
muszę rzeczywiście próbowac do tego luźno podchodzić, ale to nie jest łatwe. nawet mój M, największy chyba luzak i optymista, którego znam, nie jest w stanie min. co drugi dzień się nie podpytać o coś zwiazanego ze starankami.
wiolka - nie-dzięki za kciuki. jak mi się nic nie poprzesuwa, ruszamy w marcu z krótkim protokołem. byłam w sobotę u gina i na szczęście pomimo malutkiej dawki leków był juz 17mm pęcherzyk, więc wczoraj ovitrelle i jeszcze dziś popróbujemy naturalnie, ale bez nastawiania się że coś wyjdzie. z owulki cięszę sie o tyle, ze może nie będzie opóźnień, które najczęściej sa skutkiem bezuwulacyjnego cyklu.
ale zobaczymy... tak naprawde od 2 tygodni myśle tylko o in vitro. czytam, szukam newsów na ten temat... i staram się oswoić ten paraliżujący strach.
jak zwykle gaduła ze mnie;)
buziaki!
Witam Was dziewczyny :)
Jestem nowa i z niemałymi obawami piszę ten post. Mam nadzieję, że zostanę przez Was przyjęta :) Otóż jestem w takiej samej sytuacji jak Wy- od trzech lat bezskutecznie staramy się z partnerem o dzieciątko. Umownie, ponieważ na początku nie przejmowałam się zbytnio brakiem ciąży. Mam pytanie, czy któraś z Was cierpi na endometriozę? Podejrzewam, że mogę ją mieć. Moja siostra po 10 latach starania o dziecko zaszła w ciążę dopiero dzięki in vitro i w styczniu urodziła się śliczna zdrowa i przekochana dziewczynka. Dodam, że miała zdiagnozowane endo. Nie wiem, na ile jest to genetyczne, a takie badania sporo kosztują. W tym tygodniu wybieram się do polecanego lekarza i zobaczymy co powie. Pozdrawiam cieplutko i wytrwałości dla nas wszystkich życzę :)
Hej dziewczyny!
No i wielka lipa z moją laparoskopią :( zaraz będę ryczeć, porobiłam wszystkie badania a @ nie ma. Zacięła się kompletnie :( dziś 34 dc, brzuch boli od tygodnia, pewnie wredota przyjdzie jutro ale termin musiałam przesunąć a nowy mam za 1,5 miesiąca (!!!) i też wyznaczony na oko :( Znowu wszystko się przesuwa, bez laparoskopii gin nie będzie mnie stymulować. Chyba w tym roku nie uda się urodzić :(
A ile ja się brzuszków naoglądałam wczoraj w szpitalu jak czekałam na ekg :(((((
Viki,
rozumiem Cie doskonale. to tak jak ja, gdy pobiegłam do gina na skrzydłach, żeby zaczac stymulację, a ona mi że nie mam posiewu i musze czekac jeszcze miesiąc - zresztą to samo było pół roku temu przed inseminacją...
jak juz sie psychicznie nastawiamy, to z tego zawsze potem jakas lipa wychodzi:(
nic to.
ja czekam. jeszcze ze 2 tygodnie i znów biegnę do gina jak na skrzydłach. mam nadzieję ze już zacznę protokół i w marcu jeszcze zrobimy transfer.
porobiłam juz niemal wszystkie badania, więc chyba tylko kataklizm mnie odwiedzie od podjęcia stymulacji.
nawet mój M już zacząl mówić, ze w marcu to musimy się oszczędzac, bo robimy in vitro...
cudnie.
chce juz, juz już:)
a ja mam dziś urodziny i myślałam że bede mieć prezent typu dzidzi ale nic z tego,powoli zaczynam wierzyć że ciąża jest poza moim zasięgiem .....
Polecamy:
Badania kobiecej i męskiej płodności
Marihuana a trudności z poczęciem
Co negatywnie wpływa na męską płodność?
Jaka żywność może niekorzystnie wpłynąć na twoją płodność?
Alkohol a płodność mężczyzny
Objawy ciąży
Alkohol a płodność kobiety
Jak zwiększyć płodność u kobiet?