Prawie cała żywność w Unii Europejskiej prezentuje dozwolone poziomy pozostałości pestycydów, jak oznajmił w ubiegłym tygodniu Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Jest to dobra nowina, biorąc pod uwagę ostatnie skandale żywnościowe (głównie z końskim mięsem sprzedawanym jako wołowina). Raport EFSA dostępny jest w internecie.
Jak możemy w nim przeczytać, ekspozycja na pozostałości pestycydów stosowanych w rolnictwie przeciwko chorobom, pasożytom i chwastom, nie stanowi długoterminowego ryzyka dla zdrowia konsumentów.
Jest to już czwarty roczny raport, który opiera się na narodowych kontrolach, prowadzonych od 2010 w 27 krajach UE oraz w Islandii i Norwegii.
W sumie, kontrole przebadały ponad 77 000 próbek 500 różnych produktów (świeżych bądź przetworzonych, bio bądź nie bio), w poszukiwaniu 982 różnych pestycydów.
Rezultat? 97,4% próbek nie przedstawiało zawartości tych związków chemicznych wyższych niż ustalone normy europejskie - norma bezpieczeństwa zakłada zawartość danej substancji toksycznej 100 razy niższą niż próg toksyczności.
Zobacz również:
Raport informuje także, że przekroczone normy stwierdzono przede wszystkim w roślinach strączkowych, przyprawach i orzechach (od 11,1% do 8,3%).
Najściślej norm trzymają się producenci produktów ze zwierząt.
Natomiast, 0,8% próbek produktów bio miało zawartość pestycydów większą niż dozwolona granica.
A w końcu, okazało się, że rolnicy europejscy ściślej przestrzegają norm niż ich koledzy spoza UE: poziom przekroczenia normy w produktach importowanych był większy niż w produktach z UE – 7,9% do 1,5%.
Jednocześnie UE wprowadziła swój własny program oceny żywności, który polega na analizowaniu różnych próbek produktów roślinnych i zwierzęcych uważanych z główne składniki żywności europejskiej przez 3 lata. W 2010 przyglądano się 12 wybranym produktom, np. jabłka, mleko, gruszki, owies, truskawki, wieprzowina, pomidory.
Komentarze do: Europa: niewiele pestycydów w jedzeniu