Don Thompson, jeden z dyrektorów McDonald’s, pochwalił się ostatnio, że zrzucił ok. 20 funtów (9 kg) w ciągu ostatniego roku - co prawda intensywnie ćwicząc, ale nic nie zmieniając w swoich zwyczajach odżywiania. Krótko mówiąc: schudł, jedząc w McDonald’s niezmiennie każdego dnia.
Wyznanie to uczynił na konferencji, którą zwołano, aby powiadomić opinię publiczną, w jaki sposób największa na świecie sieć restauracji fast food ma zamiar odpowiedzieć na coraz większą epidemię otyłości.
Thompson sugeruje, że to nie śmieciowe jedzenie odpowiada za otyłość w USA, lecz brak aktywności fizycznej, ponieważ „Europejczycy chodzą dużo, a ciężko jest spotkać naprawdę grubego Europejczyka”.
Dyrektor nie dostarczył jednak żadnych dodatkowych szczegółów na temat swojej diety, wagi i ćwiczeń.
Jego wystąpienie zbiegło się z narastającą falą krytyki, której muszą stawić czoła sieci restauracji fast food i inne firmy produkujące przetworzone jedzenie, oskarżane o przyczynianie się do napędzania otyłości w USA.
Zobacz również:
Ostatnio firma Coca-Cola rozpoczęła kampanię promującą jej zdrowsze, nisko kaloryczne napoje, a także aktywność fizyczną i zrównoważony tryb życia.
W ostatnich latach McDonald’s także skupił swoje działania marketingowe na promowaniu zdrowszych opcji w menu, takich jak sałatki, grillowany kurczak czy kanapki z jajkiem.
Na konferencji Thompson podkreślał, że klienci McDonald’s mają wiele posiłków do wyboru – tych zdrowych i tych mniej zdrowych - w ponad 34 000 lokalach firmy na całym świecie. Na przykład, jednego dnia można zjeść tłustego Big Maka, a drugiego dnia zrekompensować to sobie grillowanym kurczakiem i sałatką z octem balsamicznym.
Dodał, że sałatki stanowią 2 – 3% wszystkich sprzedawanych produktów w McDonald’s. Firma ma też możliwość wprowadzenia większych ilości owoców i warzyw do menu. Tylko czy z niej skorzysta?
Komentarze do: Powinni zacząć nazywać to “McDiet”