Zespół nagłej śmierci niemowlęcia
Według statystyk, w Polsce około 160 dzieci rocznie umiera na zespół śmierci łóżeczkowej. Najczęściej zdarza się to w okresie od trzeciego tygodnia do siódmego miesiąca życia i nie ma medycznych podstaw, by określić, co konkretnie je wywołuje.
Istnieje kilka teorii, na temat tego, co może być przyczyną tego stanu. Należy do nich niedobór neuroprzekaźników, odpowiadających za przepływ impulsów w mózgu lub przeciwnie - ich nadprodukcja, której konsekwencją jest zatrucie. Za śmierć niemowląt mogą odpowiadająć także wady budowy układu oddechowego, których konsekwencją jest niedotlenienie, nieprawidłowa regulacja ciśnienia krwi czy zaburzona praca mózgu. Powodem może być również zaciśnięcie się tętnicy szyjnej podczas unoszenia przez dziecko głowy i różnego rodzaju infekcje.
Oczywiście, jest grupa dzieci bardziej niż reszta narażona na syndrom, skrótowo określany jako SIDS (z amgielskiego: Sudden Infant Death Syndrome). Według badań, zjawisko występuje najczęściej u potomków młodych, samotnych matek o niskim statusie społecznym, które nie karmią dziecka w naturalny sposób bądź przyjmują używki w czasie przebiegu ciąży (zalicza się do tego również bierne palenie). Jeśli przebieg ciąży nie był prawidłowy, np. matka zachorowała na zatrucie ciążowe, ryzyko jest znacznie wyższe. Duże znaczenie ma też termin narodzin dziecka, jego waga urodzeniowa, płeć (znacznie częściej spotyka chłopców), ilość punktów w skali Apgar, które otrzymało oraz fakt czy była to ciąża mnoga, czy pojedyncza. Możliwość śmierci łóżeczkowej wzrasta także w wypadku, kiedy wystąpiła już w rodzinie.
Zobacz również:
W celach profilaktycznych należy zmienić sposób, w jaki układa się niemowlę do snu – zawsze na plecach, na brzuchu jedynie w wypadku przeciwwskazań medycznych. Zmniejsza to możliwość śmierci niemowlęcia aż o 50%. Ważne jest także, żeby materac był odpowiednio twardy, przerwy między szczeblami łóżeczka wąskie i aby nic nie ograniczało ruchów leżącego w nim dziecka - nawet pluszowe zabawki nie są bezpiecznymi kompanami. Istotne jest również zachowanie odpowiedniej temperatury w pomieszczeniu, w którym śpi dziecko – powinna wynosić nie więcej niż 20°C, a ono samo nie powinno być grubo ubrane. Należy kontrolować oddech specjalnymi monitorami, jednak tylko w wypadku wcześniaków - to u nich najczęściej pojawia się bezdech. W razie wystąpienia takiej sytuacji uruchomi się alarm. Niestety, nawet zachowanie wszelkich środków ostrożności nie da gwarancji, że uniknie się syndromu śmierci łóżeczkowej.
Zniknięcie niemowlęcia oddziałuje na stan psychiczny każdego członka rodziny. Jego rodzice często mają problemy z koncentracją, popadają w bezsenność, a nawet trwającą miesiącami depresję. Panicznie zaczynają się bać o resztę swoich dzieci i stają się nadopiekuńczy lub przeciwnie, mają ich dosyć i marzą, by nie musieć się nimi zajmować. Reakcją młodszych dzieci jest wtedy próba zwrócenia na siebie uwagi za wszelką cenę, czym często wywołują jeszcze większe rozdrażnienie pogrążonych w żałobie rodziców. Starsze, broniąc się przed poczuciem winy, często udają zobojętnienie na zaistniałą sytuację. Dlaczego czują się winne? Większość dzieci ma negatywny stosunek do nowego członka rodziny, czują się jakby ktoś zajął miejsce, które dotąd należało do nich. Po incydencie śmierci łóżeczkowej mają przeświadczenie, że spowodowały ją swoim magicznym myśleniem.
Dobrym wyjściem w takiej sytuacji jest wizyta w poradni zdrowia psychicznego bądź, w zależności od preferencji, w innych miejscach, w których można dostać wsparcie duchowe – chociażby u zaufanego księdza. Taka terapia z pewnością pomoże zrozumieć przytłaczające odczucia.
Autor:
Weronika Fryben
Komentarze do: Zespół nagłej śmierci niemowlęcia