FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Nie Lut 01, 2015 9:58 pm Temat postu: |
|
|
wind my szliśmy złą drogą...
Co z tego, że poświęcałam mojemu synkowi mnóstwo czasu i uwagi? Że bawiłam się z nim, kiedy tylko chciał? Co z tego, że dbałam zawsze o zróżnicowane posiłki - śniadanko to u nas od zawsze coś konkretnego+coś mlecznego+owoce (najlepiej różne rodzaje)?
Wydawało mi się, że jestem dobrą mamą, co poświęcam mu naprawdę mnóstwo czasu... Żadna mama, którą znam, nie spędzała tyle czasu ze swoim dzieckiem... Ale czułam wewnątrz, że coś jest nie tak.
Pamiętam wiele wieczorów, gdy mówiłam do męża: "Mam wrażenie, że nie jestem dobrą ,kochającą mamą..." A on na to:"Co ty gadasz? Poświęcasz się zupełnie naszemu dziecku, dbasz o niego, jak możesz najlepiej, wymyślasz mu zabawy, jesteś kreatywna, jesteś lepszą matką, niż te wszystkie twoje leniwe koleżanki, które po powrocie z pracy wyciągają syry przed TV i odsyłają dziecko do pokoju, aby bawiło się samo."
Te słowa mnie uciszały. Na chwilkę. Ale nie uciszały mojego sumienia...
W takim razie co było nie tak??
Adaś musiał mnie słuchać. Jeśli pokazywał swą dziecięcą krnąbrność - krzyczałam. Drażniło mnie jego ociąganie się każdego ranka, gdy spieszyłam się do pracy, więc pospieszałam go krzykiem. Mówiłam zła: "Dobrze, to ty tu zostań, a ja idę." No i leciał za mną z płaczem, aby go jednak nie zostawiać...
Zwracałam mu uwagę, gdy coś zbroił. Też krzyczałam. Pokazywałam swoje wielkie niezadowolenie. Już sobie wyobrażam, jaką miałam przy tym minę, jak wyglądała moja twarz... A mnóstwo z tych rzeczy, o które się wściekałam, wynikało po prostu z dziecięcej beztroski, nieuwagi, z ciekawości... Często denerwowało mnie, kiedy wręcz byłam przekonana, że motywem działań Adasia był premedytacja...
Przy takim moim zachowaniu Adaś sam z siebie nauczył się prawie o wszystko pytać: "Mogę?" Nie uznałam tego za przejaw dobrego zachowania, ale raczej strachu - bo gdy ja - Adaś - coś zrobię niechcący, to mama może znowu na mnie krzyczeć, a nie do końca wiem, kiedy robię dobrze, kiedy źle, bo naprawdę mnóstwo rzeczy robię ze zwykłej ciekawości i w nieświadomości, co akurat moją nerwową mamę zdenerwuje...
Wydawałam Adasiowi polecenia. Nie były one w formie próśb... Adaś musiał wykonywać, bo inaczej mama znowu się złościła... A kiedy mały bardzo się upierał i chciał pokazać też, że ma swoje zdanie - rodzice stłumili strachem...
Jego płacz działał na mnie, jak płachta na byka. Już samo to mnie zastanawiało, skąd takie reakcje u mnie, skoro u innych normalnych mam płacz dziecka wywołuje chęć pomocy, ukojenia dziecięcych nerwów, u mnie to było raczej :"No już ciszej, ileż można ryczeć??"
No i jak takie małe dziecko widzi taką mamę swoimi oczkami?.. Jak kochającą, pełną cierpliwości i godną zaufania pocieszycielkę, do której zawsze można przybiec w biedzie?.. Czy raczej jako "herszt-mamę", mamę wydzierającą się, której lepiej do niczego się nie przyznawać, bo zaraz zacznie krzyczeć..
Mnóstwo rzeczy zrobiłam źle. Wiem, że jest to w moim synku wciąż zakorzenione... Dzisiaj wylał kompot i od razu wystraszony zaczął przepraszać... A mi się zrobiło smutno:"Oto, jak wytresowałaś swoje dzieciątko..." Wzięłam go za rączkę i powiedziałam:"Zaraz wszystko wytrzemy!" Wcześniej bym się wydarła... Jak jakaś głupia, na małe dziecko, że wylało kompot... Dziś dałam mu ścierkę - którą sam chciał - pozwoliłam mu też wycierać razem ze mną. Podobało mu się, że sam sprzątnął swój stolik...
Mam zamiar uwolnić Adasia od strachu przede mną. Na razie zaczynam i potrzebuję jeszcze dużo czasu. Ale wierzę, że mi się uda, bo Adaś jest jeszcze małym Smykiem i te wszystkie moje błędy nie wbiły mu się jeszcze na tyle mocno w psychikę, aby nie móc ich stamtąd wymieść i wyrzucić w zapomnienie. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Pon Lut 02, 2015 2:31 pm Temat postu: |
|
|
Łobuz napisał: | Coś, co jest zdrowe? |
No pewnie, jest wiele zdrowych produktów. Ja będąc nie z wyboru, a z powodów zdrowotnych na diecie bezglutenowej, bezcukrowej, oraz o niskim indeksie glikemicznym, przekonałam się o tym po paru miesiącach diety. Jest naprawdę sporo zdrowych produktów, tylko trzeba chcieć zmienić nastawienie, i nie szukać „szybkiego” jedzenia, gotowych jogurtów, sosów czy innych przetworzonych produktów.
Oczywiście Łobuz, ja niczego nie krytykuję, tylko napisałam jak to z mojego punktu widzenia wygląda. Ja tam się cieszę, że moje dziecko na śniadania je owsiankę z suszonymi owocami, kaszę jaglaną z jabłkiem, pierogi leniowe, naleśniki wszelkiej maści, omlety itp. niż by miało jeśli parówki, białe bułki, słodkie jogurty i serki Danio itp, na kolacje jada zupy warzywne zamiast kanapek, to zdrowiej i lżej
Dodano po 2 minutach:
Łobuz napisał: | lizelotko a Ty po tych wielu miesiącach pracy z dzieckiem czujesz, że jeszcze coś musisz udoskonalić, poprawić?.. |
No jasne Dziecko się zmienia więc codziennie muszę szukać nowego języka porozumienia, nowych metod, często brak mi jeszcze cierpliwości, chociaż u nas już usłysze wtedy od Adasia: Nie krzycz, nie musisz krzyczeć! No i od razu jestem sprowadzona do pionu
Dodano po 17 minutach:
Łobuz, czytam to co Wind napisałaś…. Cieszę się, że jesteś dobrej myśli, bo Adaś jest mały jeszcze i na pewno sobie wszystko wyprostujecie. Na pewno będzie to trochę trwało, bo Adaś się musi przestawić, ale będzie dobrze! Zresztą, już widzisz rezultaty, więc chyba nie muszę Cię przekonywać _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Wto Lut 03, 2015 7:28 am Temat postu: |
|
|
Chciałabym coś Wam napisać.
Wczoraj rano, gdy ubierałam Adaśka, powiedział mi:" Mama, kiedyś dam ci kwatka." Zapytałam:"A dlaczego chcesz dać mi kwiatka?" "Bo lubiś kwatki" - odpowiedział. Uśmiechnęłam się, przytuliłam go i powiedziałam:"Tak, lubię kwiatki."
A po południu wrócił mąż z pracy z... różą...
Poinformował mnie, że Adaś przybiegł do niego rano na górę i powiedział mu, że chce dać mamie kwiatka no i nie mógł mu odmówić i nie kupić w jego imieniu...
Rozpłynęłam się...
Wcale nie odebrałam tego jako wyrazu jakiś podziękowań ze strony Adasia, raczej jako przejaw empatii...
lizelotko taka dieta wymaga na pewno większych poświęceń czasu, nie?.. Nie wątpię że jest zdrowsza.
U nas na razie mamy etap ograniczonych możliwości... Adaś od zawsze uwielbiał zupki - wszystkie bez wyjątku. Teraz nie chce żadnej. I tak samo z wieloma innymi rzeczami, odkąd poszedł do przedszkola... Podobno minie.
PS. Jak robisz tę kaszę jaglaną z jabłuszkiem? Jabłko też gotujesz, czy dajesz surowe?
Cytat: | często brak mi jeszcze cierpliwości, chociaż u nas już usłysze wtedy od Adasia: Nie krzycz, nie musisz krzyczeć! |
No tak, to też już znam...
U nas jest tekst:"Dlaciego ksiciś?" _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Wto Lut 03, 2015 8:28 am Temat postu: |
|
|
Łobuz, no z tym kwiatkiem to serce się rozpływa Aż mi się buzia sama śmieje jak to czytam
Łobuz napisał: | lizelotko taka dieta wymaga na pewno większych poświęceń czasu, nie?.. |
Na początku tak, bo trzeba się rozeznać w nowych możliwościach, ja korzystam z kilku blogów kulinarnych jako inspiracji, z czasem można się przestawić i to czego kiedyś się szukało, co się wymyślało z wysiłkiem staje się oczywistością Poza tym teraz dopiero jak czasami zjem coś gotowego kupionego w sklepie, jakieś sosy, pasty czy bułki, nawet pasztety czy wędliny, to czuję w nich chemię, sztuczność jakąś, przestało mi takie jedzenie smakować i wcale za nim nie tęsknię. Czasami zjem kanapkę z pełnoziarnistym chlebem choć to gluten i nie powinnam, ale zdarza się to gdy rano zaśpię i mam na jedzenie 5 minut zamiast 15
Cytat: | Jak robisz tę kaszę jaglaną z jabłuszkiem? |
Jabłko gotuję na parze, rozgniatam widelcem i dodaję cynamon do smaku. Kaszę prażę w suchym rondlu aż zacznie wydawać zapach, potem płuczę wrzątkiem, zalewam wrzątkiem w proporcji 1 do 2 i od zagotowania gotuję 10 minut bez mieszania. Po ugotowaniu przelewa zimną wodą. Mieszam z jabłkiem i podgrzewam jeszcze, bo Adaś woli mocno ciepłe.
Cytat: | Teraz nie chce żadnej. I tak samo z wieloma innymi rzeczami, odkąd poszedł do przedszkola... Podobno minie. |
To faza, minie jeśli nie będziesz namawiać za mocno, skupiać się na tym. U nas minęło
.Może popróbuj mu pasty warzywne do chleba robić, skoro pieczywo jada? Nie musi jeść zup przecież, niech je warzywa w innej formie. A np. rosołek z kubeczka można pić, wtedy to nawet nie jest zupa _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
wind_of_hope Moderator
Dołączył: 06 Gru 2006 Posty: 10731
Wysłał podziekowań: 5 Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach
|
Wysłany: Wto Lut 03, 2015 9:28 pm Temat postu: |
|
|
łobuz miałam dzis podobna sytuacja co Ty z kwiatkiem.
Mam za 2dni urodziny(nie pytac ktore) wiec dzis opowiadałam Zu jak to bedzie. ze bedzie tort, swieczki, prezenty..babcia jedna, babcia druga,tata.
i Zu stwierdziła ze narysuje mi laurke a na niej balony
i zapakuje w torebke z myszka minnie i mi da
hehehe _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sro Lut 04, 2015 6:04 pm Temat postu: |
|
|
Nie wpadłabym na to, aby przed ugotowaniem najpierw uprażyć jakieś ziarna...
Co do jedzenia... Można by dużo pisać... Często mamy swojskie produkty typu kiełbasa z dziczyzny, wędzony schab, czy polędwiczki, kiełbasa ze słoika, w sezonie mnóstwo warzyw z ogródka, jajka od kur z babcinego podwórka... Ale prócz tego jemy też jasne pieczywo (lubię) i rzeczy przetworzone, typu wędliny, parówki, czy paluszki rybne. Wiadomo, że NIE CODZIENNIE... W domu nie mamy chipsów, krakersów, chińskich zupek. Nie mogłabym zrezygnować z owoców - u nas idą codziennie w ilościach hurtowych!
Nie zachwalam swojej diety, bo wiem, że do najzdrowszych nie należy, ale nie mam też wyrzutów sumienia, bo nie należy też do najgorszych.
wind tak, te pierwsze laurki są najbardziej wzruszające...
No i wszytkiego najlepszego!! Pewnie będzie już 3 z przodu, nie?..
lizelotko nie namawiam do zupek... Zwykle gotuję tak, że Adaś ma alternatywę.
Dzisiaj miałam taką sytuację:
bawiłam się z Adasiem, aż nagle obudził się przedwcześnie Jasio... Wiadomo, przewijanie, karmienie, skończyła się zabawa. Adaś co chwilę pukał Jasia, trącał, ściskał - zupełnie "niechcący"... Poprosiłam, aby przyniósł podusię i pokazał na niej, jak chciałby zrobić Jasiowi. No i zobaczyłam serię ciosów pięścią, zgniatanie podusi palcami i na koniec istne zapasy... Zatkało mnie, ale kazałam mu zrobić tak jeszcze raz i raz i raz... Mały się wyładował. A potem na spokojnie wytłumaczyłam, że zabawa i tak już się kończyła, bo trwała bardzo długo i miałam zamiar zacząć robić coś innego i że to nie przez Jasia.
Ech, zaczynam czuć, jak trudno będzie wychowywać obydwóch Juniorów tak, aby się nawzajem nie pozabijali... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
wind_of_hope Moderator
Dołączył: 06 Gru 2006 Posty: 10731
Wysłał podziekowań: 5 Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach
|
Wysłany: Czw Lut 05, 2015 9:56 pm Temat postu: |
|
|
Cytat: | wind tak, te pierwsze laurki są najbardziej wzruszające...
No i wszytkiego najlepszego!! Pewnie będzie już 3 z przodu, nie?.. |
hahaha! tak
dzieki _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sob Lut 07, 2015 9:59 pm Temat postu: |
|
|
Skrzyczałam dziś Adasia, po mi zachlapał pół firanki i ściany w kuchni rączkami, którymi wcześniej ugotował "zupę" z rozmrożonych malinek i wody, którą mu dałam do picia...
Niestety nerwy miałam na wyczerpaniu, bo Adaś dzisiaj już wcześniej mi dokazywał, poza tym w tym tygodniu czuję się coraz bardziej wyczerpana (Jasio robi mi pobudki już o 5 rano, Adaś wymaga mnóstwa energii ode mnie, mąż wracał później, niż zwykle), natomiast jego "humorki" zapewne podyktowane były tym, że nie mogłam z nim się bawić tyle, ile by tego chciał i nie chciałam włączyć jeszcze więcej bajek tłumacząc, że na dziś wystarczy, bo oczka już powoli zeza robią...
Tłumaczyłam mu, żeby sam się pobawił podsuwając pomysły, które jednak mu nie odpowiadały...
Potem poszedł taki biedny na kanapę i zaczął popłakiwać niby z innego powodu, ale wiedziałam, że mu smutno, że krzyknęłam... Podeszłam i przytuliłam go, powiedziałam: "Przepraszam, że krzyczałam..." a on do mnie :"Psieplasiam, zie pochlapałem ci ścianę i filankę..." , powiedziałam jeszcze: "Już nie będę krzyczeć na ciebie."
Dziś śpimy razem w sypialni w trójkę: ja, Adaś i Jasio. Mąż ma zjazd. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Nie Lut 08, 2015 12:20 pm Temat postu: |
|
|
U nas też widzę że Michał chciałby coraz częściej ścisnąć mocniej rączkę czy mocniej pogłaskać Pawełka. I nie przez przypadek. O krzykach jak go usypiam nie liczę.
Niestety moje prośby do męża żeby nawet na sekundę nie zostawiał chlopakow samych skończyły się źle... Ja jak wychodzę z kuchni czy pokoju a dzieci są razem to jednego zawsze zabieram ze soba. A moj mąż twierdzi że ja widzę wszystko w czarnych barwach i on zawsze zareaguje nawet jak będzie 10 m od nich. Tak tak ale wczoraj te 5 metrów mu zabrakło.
Prasowałam, chłopaki z M byli w pokoju. Mały leżał na kanapie, naraz słuszę jak mój M tłumaczy Michałkowi że nie wolno stać na kanapie jak leży Pawełek, żwby zszedł, żeby nie skakał ale reakcji żeby wziąć go z tej kanapy żadnej. Wystarczy że się potknie chcący czy nie to wpadnie na niego i go zmiażdzy ... Mój M dalej nic a słyszę że Michał skacze. Nagle cisza, nie wiem gdzie jest M, wbiegam do pokoju a Michał wziął i przewrócił Pawełka. Paweł lezal na plecach to on wziął i go przekulał z całej siły na brzuch i mały wpadł głową na ścianę. W sumie dobrze że na ścianę a nie na podłogę. A mój M dalej nic bo stał 5 metrów od niech obrócony do szafy bo coś szukał. Jednak nie zdążył zareagować... Pawełek długo płakał, mamu pierwszego guza i siniaka na środku czoła. Całą noc czuwałam i obserwowałam go...
Łobuz mój dokazuje tak jak twój chociaż do mnie ma dystans i wystraczy że na niego spojrzę i rękę odsuwa od Pawełka. Ale wiecsory tzn koło 17-18 wstępuje coś w niego i nie można go opanować. Czasem jak Paweł marudny i na rękach i nie mogę poświęcić mu uwagi to on dba o to by a uwaga skierowana na nim była
A jak M ma Pawełka na rekach to zaczyna się bicie taty i brata.
Michał ma ostanio manię rozlewania wszystkiego, wezmie kubek i wyleje wszystko co tam ma na podłogę. Daję mu już w zamknietych kubeczkach picie bo panele niestety od tgo się wybrzuszyły.
Jeszcze na początku nie chciał nikomu oddać brata a teraz chętnie by to zrobił. Jak moja mama zabierała na chwilę małego jak ja usypiałam Michałka to on awanturował się, nie chciał go zostawiać a teraz mówi idz go zanieść
Dzisiaj jedziemy do teściów to stwierdził że Pawel zostanie w domu
No nic trzeba na wszystko czasu i cierpliwości... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
wind_of_hope Moderator
Dołączył: 06 Gru 2006 Posty: 10731
Wysłał podziekowań: 5 Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach
|
Wysłany: Nie Lut 08, 2015 2:22 pm Temat postu: |
|
|
łobuz kazdemu pewnie pusciłyby nerwy...
a jak juz nakrzyczałas to wrociłas pamiecia do tej metody NVC? miałas zal do siebie że nie zrobiłas,tak jak tam radzą?
mi sie wydaje ze to wszystko nie jest takie kolorowe jak opisuja.
czasem metoda jest skuteczna,ale wystarczy bardziej nerwowa sytuacja,zachowanie dziecka itd i czar pryska...
ciezko nerwusom sie pohamować,opanowac nad krzykiem...
sa ludzie spokojni,flegmatyczni i sa nerwowi..
a Twoj mąz to oaza spokoju? on wogole sie denerwuje czy przymyka oko i wychodzi
Anetko..ah faceci.
masz matczyną intuicję i wiedzialas ze źle sie moze skonczyc taka zabawa..
dobrze ze nic powaznego sie nie stało.
ja jak WAs czytam to nie obraźcie sie ale naprawde ciesze sie ze mam jedno dziecko..
chyba bym wykorkowała z nerwow w obawie o malenstwo i poswiecanie mniej uwagi dla starszaka.
wiem ze dzieci wyrosna i beda potem wspaniałym rodzenstwem ale widze po Was jak ciezko jest na poczatku.
tym bardziej chyle czoła i wcale nie dziwie sie ze krzyczycie.. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|