Szukaj

Ośrodek Samotnej Matki z Dzieckiem w Zopowej stracił dotację

Podziel się
Komentarze0

Zopowy, a może Zopowa - tak naprawdę nikt nie jest pewien, jak nazywa się ta mała wioska pod czeską granicą. Nawet lokalni urzędnicy. Jedyną dostępną dla mieszkańców atrakcją jest gminne boisko do piłki nożnej. Wieś mieści w sobie jednak prawdziwy skarb - Ośrodek Samotnej Matki z Dzieckiem, prowadzony z prawdziwym poświęceniem przez ludzi dobrej woli. Niestety, stracił on w tym roku jedyną państwową dotację, jaka mu dotąd przysługiwała. Zyskał natomiast nową możliwość pomagania bliźnim - konie do hipoterapii.




Z niejasnych dla pensjonariuszy przyczyn, dotacje obcięto około siedemdziesięciu podobnym placówkom prowadzonym przez Markot, fundację założoną przez nieżyjącego już Marka Kotańskiego. A przecież to organizacja, której rolę trudno przecenić - od lat pomaga bowiem bezdomnym z całej Polski, aby potrafili na nowo odnaleźć się w życiu.

Kierowniczka zopowskiego Ośrodka, pani Halina Skrzypek - przez dzieci z placówki zwana „ciocią" - to osoba o wielkim, choć schorowanym sercu.

Pani Halina boi się mikrofonów i kamer. Kiedy widzi je skierowane w swoją stronę, jej nogi nabierają konsystencji waty. - Niech mnie pan ratuje, panie Tomku! - szepcze ukradkiem do znajomego w przerwie między wywiadami. Ale nie poddaje się. Całą sobą czuje, że dobro jej podopiecznych jest ważniejsze od strachu przed mediami. Wie, że musi stawić mu czoła szczególnie podczas uroczystości przekazania koni, które zyskawszy drugie życie, posłużą do hipoterapii.

  • Przede wszystkim myślę o dzieciach, które zostały pokrzywdzone przez los - mówi do kamer pani Halina. - W naszym ośrodku dzieciaki stale mają kontakt ze zwierzętami, a teraz będzie go jeszcze więcej.

Zopowski Markot, to jedyne we wsi gospodarstwo, które posiada kozy i krowę a także, co ciekawe, psa - wegetarianina z własnego wyboru. Od początku września za sprawą hojności sponsorów wzbogaciło się również o dwa konie - dotąd niespełnione marzenie maluchów, także tych niepełnosprawnych.

- Marzy nam się ośrodek hipoterapeutyczny z prawdziwego zdarzenia. Dzięki ludziom z firmy Reinhold oraz organizacji Centaurus, każdy będzie mógł podjąć rehabilitację w naszym Ośrodku. Najważniejszy dla nas jest uśmiech dzieci, kochanych dzieci, dlatego nie pobieramy żadnych opłat. Jeśli ktoś chciałby podziękować, niech przyniesie choćby garść owsa czy siano dla konia - dodaje Pani Halina.


Same konie również mają powody do radości, bowiem gdyby nie dobre serce firm, po prostu trafiłyby pod nóż, a później najpewniej do puszek z karmą dla zwierząt.

  • Kucyka Tuptusia wykupiliśmy dla tego ośrodka już wcześniej - mówi Ewa Mastyk z Fundacji Centaurus. - Niespodziewanie, w ostatniej chwili znalazł się sponsor, szwedzki developer, który wykupił drugiego konia, Reina. Ma on własne siodło i chodził już pod wierzchem. Oba są cudownie spokojne, a dzieci dosłownie do nich lgną.


Przekazania czworonogów dokonała Pani Beata Olisadebe - wielka miłośniczka koni oraz wykształcona specjalistka w zakresie hipoterapii, żona znanego piłkarza Emmanuela Olisadebe, który z całego serca popiera jej zaangażowanie w tę akcję.

  • Już sam kontakt z koniem poprawia samopoczucie. Dodatkowo osoby z uszkodzonym aparatem ruchu podczas terapii w naturalny sposób pobudzają te same grupy mięśni, które pracują podczas samodzielnego marszu. Te zwierzęta to bardzo skuteczne lekarstwo. - podkreśla Pani Beata.

Pomoc ośrodka skierowana jest do wszystkich potrzebujących. W pobliżu działa Dzienny Dom Pobytu dla Osób Niepełnosprawnych, który organizuje czas swoim podopiecznym. Leczone są tam również chore i niepełnosprawne dzieci, które od teraz będą miały szansę na jeszcze skuteczniejszą terapię, terapię z wielkim sercem.

Mimo, że Rein oraz Tuptuś zostały wykupione wprost z drogi do rzeźni, nie spotkała ich w życiu żadna trauma. Są wyjątkowo spokojne i zrównoważone, nigdy nie okazały śladu agresji. Nawet podczas uroczystości przekazania Ośrodkowi Samotnych Matek z Dziećmi, oblegane przez dzieci i fotoreporterów, pozostały bardzo łagodne.

  • Z Fundacją Centaurus znamy się od dawna, ale pomoc od tak wielkiej firmy jak Reinhold bardzo mnie zaskoczyła. Wiem, że się powtarzam, lecz to cudownie mieć tylu przyjaciół, bo tylko dzięki nim istniejemy. Dzięki sponsorom i mediom.

Na rozwiązanie czeka jednak jeszcze jeden problem: Ośrodek nie dysponuje wykwalifikowanym hipoterapeutą. Wprawdzie zaprzyjaźniona placówka Monaru w Zbicku, co najmniej raz na tydzień będzie przysyłać swojego specjalistę od tego typu leczenia, jednak to za mało. Proszone o pomoc lokalne władze nie dały żadnej wiążącej odpowiedzi. Czyżby znowu Ośrodek musiał polegać tylko na sobie i sponsorach?

  • A to naprawdę działa! - mówi z entuzjazmem Pani Halina Skrzypek. - Kiedy po tej uroczystości odjechali ostatni nasi goście, byłam cała roztrzęsiona. Poszłam więc do tych koników, pogadałam sobie do nich, przytuliłam i co? Od razu lepiej! Byłam chyba ich pierwszą pacjentką.

Miłe wspomnienie wywołuje na jej twarzy uśmiech oraz poczucie wdzięczności, bo zaraz dodaje:

- Skoro mam taką okazję, chciałabym jeszcze raz za pośrednictwem mediów bardzo gorąco podziękować ludziom z Reinholda i Centaurusa , bo to, co dla nas zrobili, to naprawdę wielka rzecz!

Komentarze do: Ośrodek Samotnej Matki z Dzieckiem w Zopowej stracił dotację

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz