Perfekcjonista w każdym calu, bolesny ideał?
Pełne zdyscyplinowanie, zaangażowanie, ciężka praca, dążenie do ulepszenia samego siebie i otaczającego nas świata. Jednym słowem perfekcjoniści robią wszystko, jak tylko najlepiej potrafią. Mają swoje zasady, ostro ich przestrzegają i co najważniejsze uważają swoje życie za perfekcyjne!
W rzeczywistości jednak perfekcjonista nie jest perfekcyjny, wręcz przeciwnie, przymus doskonałości i ciągłe niezadowolenie ze swoich osiągnięć prowadzi do depresji, zaburzeń trawienia i zwiększa poziom odczuwanego napięcia. Wydawać by się mogło, że „poukładanie” samego siebie ułatwia życie. Jednak jak stwierdził dr Paul Hewitt z Uniwersytetu British Columbia, potrzeba bycia idealnym potrafi skutecznie odebrać chęć do życia.
Perfekcjonizm uznawany jest często za czynnik osiągnięć sukcesu, a predyspozycję do bycia takim człowiekiem mają przede wszystkim dzieci, których rodzice są perfekcjonistami. Tendencję wykazują jedynacy i pierworodni, którzy przez całe życie musieli być przykładem dla młodszego rodzeństwa i wizytówką rodziców. Od początku są oceniani na podstawie tego, co osiągną, a to przekonanie skutkuje staraniem o akceptację ze strony innych poprzez stawianie i osiąganie trudnych do zdobycia celów.
Należy zwrócić uwagę na różnice w dążeniu do osiągnięć, a chorobliwym pragnieniu doskonałości. Stawianie sobie wysokiej poprzeczki, narzucanie ambitnych celów i standardów jest jednym ze składników perfekcjonizmu, ale nie czyni nas perfekcjonistami. Tych, nie opuszcza nigdy przeświadczenie, że skoro robią coś dobrze, to zawsze mogą to robić jeszcze lepiej.
Wśród odmian perfekcjonizmu możemy wyróżnić zewnętrzny i wewnętrzny. Pierwszy to poczucie, że tylko będąc nieskazitelnym, możemy zyskać wysoką ocenę i sympatie innych. Osoby te doświadczają nacisku i braku wsparcia ze strony otoczenia, często towarzyszą im objawy poczucia beznadziejności i depresji. Wewnętrzny przymus dążenia do ideału jest nieco bardziej skomplikowany i nie da się go zdefiniować w paru zdaniach.
Zobacz również:
Taki perfekcjonista radzi sobie doskonale z sytuacjami o niskim natężeniu lęku. Jednak, kiedy poziom stresu wzrasta człowiek taki ma trudności z wykonaniem danego zadania, jest poddenerwowany, przygnębiony lub myśli o samobójstwie. Niezaspokojone potrzeby interpersonalne prowadzą człowieka do szaleńczych wysiłków mających prowadzić do osiągnięcia ideału.
Perfekcjoniści ryzykują zespołem nadwrażliwego jelita- do takich wniosków doszli naukowcy z University of Southampton. Na podstawie wywiadów z 620 osobami ze stanem zapalnym żołądka i jelit wywnioskowali, że pacjenci wywierający sami na siebie nacisk lub zmuszający się do różnych rzeczy, są bardziej podatni na choroby układu pokarmowego.
Badani wspominali o wysokim poziomie stresu i niepokoju oraz o objawach psychosomatycznych. Nie odpoczywali do czasu, aż coś ich to tego nie zmusiło. W ten sposób ich stan pogarszał się, a choroba przeciągała w czasie. Byli bardzo aktywni, a bezczynność zaprzeczała ich perfekcji. Postępowanie to ma również związek z anoreksją, czyli dążeniem do perfekcji swojego ciała i ciągłe niezadowolenie z jego wyglądu.
Dodatkowe wymagania w stosunku do siebie przenoszą się na oczekiwania ideałów ze strony otoczenia, czyli znajomych, rodziny, pracowników. Może to być zagrożeniem dla wszelkich związków interpersonalnych, ponieważ wysokie żądania wysuwane w stronę bliskich są podłożem wielu kłótni i kłopotów.
Nikt na dłuższą metę nie jest w stanie wytrzymać ciągłych poleceń, zarzutów i oczekiwań, rzeczy dla przeciętnego człowieka niemożliwych. Jednak zdaniem badaczy lekarstwem nie jest obniżanie poprzeczki, które wcale nie przynosi poprawy, a jedynie zmienia obszar, w którym chory maksymalizuje swoje cele.
W parze z perfekcjonistami idą maksymaliści, którzy równie często doświadczają poczucia żalu i przygnębienia. Deklarują oni wysoki poziom depresyjności i przygnębienia. Mają ogromny problem z podejmowaniem decyzji i gdy nie sprawdzą wszystkich opcji nie są w stanie wybrać najlepszej opcji. Zatem zwiększając gamę możliwości, zmniejszają prawdopodobieństwo uzyskania wyniku satysfakcjonującego.
Pragną najlepszej z możliwych alternatyw, a to sprowadza się do żmudnej weryfikacji możliwości i silnego poczucia niewykorzystanych szans. Zadręczanie się innymi wyjściami, skutecznie obniża satysfakcję wyborów. Gdy opcji jest mało- odpowiedzialnością obarczyć można niedoskonałość otoczenia, natomiast gdy możliwości jest zbyt wiele- wówczas wina spada na decydującego. Wygórowane standardy maksymalistów wpływają na ich poczucie depresyjności.
Nie ulega wątpliwości, że perfekcjonizm i maksymalizm źle wpływają na kontakty z otoczeniem i niekorzystnie odbijają się na naszym zdrowiu. W niektórych sytuacjach postawy te możemy uznać za zaspokajanie potrzeba adaptacyjnych, jednak w powszechnym przekonaniu osoby takie są dziwakami, wyróżniającymi się spośród masy usatysfakcjonowanych ze swego życia ludzi.
Okazuje się, że systematyczna praca nad sobą pozwoli złagodzić nam perfekcjonizm i nieustanne dążenie do ideałów. Pierwszym krokiem jest dopuszczenie do swojej świadomości myśli, że nasze cele są nieco wygórowane, a nasze możliwości zbyt skąpe, aby im dorównać.
Następnie musimy nakreślić sobie zasadę małych kroczków, czyli robić wszystko powoli, stopniowo. Nauczmy się patrzeć na siebie przez wzgląd na to zrobiliśmy sami, a nie przez pryzmat innych. Nie wybiegajmy też daleko w przyszłość, skupmy się na tym co tu i teraz, ciesząc się przy tym z małych rzeczy.
Autor:
Angelika Szkuta
Komentarze do: Perfekcjonista w każdym calu, bolesny ideał?