Wątpliwości wokół małżeństwa rozwiane - dzięki raportowi psychologów UCLA, zamieszczonemu w Journal of Marriage and Family. Dane opierają się na badaniach na temat małżeństwa, związków i wartości, analizowanych w poszczególnych grupach dochodowych z 2003 roku. Po co to wszystko? By sprawdzić jak efektywnie wydany został miliard rządowych pieniędzy na promowanie małżeństwa wśród ludzi biednych.
„Polityka rządu opiera się na twierdzeniu, że ludzie o mniejszych dochodach mają mniej tradycyjne podejście do małżeństwa” - mówi Benjamin Karney, profesor psychologii na UCLA i główny autor raportu.
Tym czasem okazuje się, że zauważalne są jedynie nieznaczne różnice.
„Bitwa została wygrana" - mówi Karney. Dzięki rządowym pieniądzom, ludzie uczą się jak wartościowa jest rodzina i małżeństwo.
Przebadano 6 012 ludzi - 29,4% z niskimi dochodami, 26% z umiarkowanymi i 34,7% z wysokimi, z różnych stanów. Wyniki są porównywalne. Ankieta była telefoniczna, 27-minutowa.
I tak, ludzie o niższych dochodach mają bardziej tradycyjne podejście: przykładowo, zgadzają się z twierdzeniami, że „mąż i żona powinni być tej samej rasy i narodowości” oraz „kiedy są dzieci, rodzice powinni trwać w związku małżeńskim”.
Nieszczególnie popierają rozwody, za to akceptują samotne rodzicielstwo.
Zaś wszystkie grupy zgodziły się, że „szczęśliwa, zdrowa rodzina to jedno z najważniejszych rzeczy w życiu” oraz, że „dzieci mają się lepiej, jeśli rodzice są w związku małżeńskim.”
Zobacz również:
Powstaje więc pytanie: skoro ludzie o mniejszych dochodach wyznają tradycyjne wartości, to dlaczego spada wśród nich liczba małżeństw i dzieci spoza związków małżeńskich? Właśnie dlatego!
Kobiety z tej grupy boją się wziąć ślub, właśnie z obawy przed przyszłym rozwodem, przed tym, że zrobią coś nie tak. Nie mają wzorów szczęśliwego małżeństwa - wszyscy z ich otoczenia mają problemy, czy to finansowe, czy inne. Poza tym, za wartościami nie zawsze idzie też postępowanie - widać to również i w tym wypadku.
Dlaczego kobiety o niskich dochodach wolą mieć dziecko niż wychodzić za mąż? Nie mogą liczyć na stabilność finansową i partnera - za to wiedzą że potrafią wychować dziecko - przecież wszyscy wokół nich tak robią. A samotne matki zyskują już szacunek społeczeństwa i osobę, która będzie ją kochać.
Więc w przeciwieństwie do zamożnej 18-latki, która nie chce zajść w ciążę, gdyż koliduje z jej planami uniwersyteckimi, biedna dziewczyna planuje dziecko - ślub jest jej do tego niepotrzebny, bo i tak nie wiadomo czy małżeństwo będzie trwałe. W ich środowisku macierzyństwo i małżeństwo to dwie oddzielne rzeczy.
Thomas Trail, adiunkt z UCLA, mówi, że partnerzy o niskich dochodach wcale nie radzą sobie w związkach gorzej niż ich odpowiednicy o wysokich dochodach - nie maja już problemu z komunikacją, seksem czy podziałem ról. Za to niewątpliwie są bardziej pragmatyczni.
„To, czy twoje małżeństwo to sukces, zależy od tego jak radzisz sobie z problemami dnia codziennego” - mówi Karney. „Nawet mimo wielkiej miłości i oddania, trudności i wyzwania mogą utrudnić życie”.
By rozwiązać problemy ludzi biedniejszych, nie powinniśmy „wmuszać” w nich gotowych rozwiązań, lecz posłuchać co mają do powiedzenia oni sami - rządowe pieniądze powinny pomóc im związywać koniec z końcem każdego miesiąca, a nie edukować o wartościach małżeństwa - ci ludzie już dawno o nich wiedzą.
Komentarze do: Biedni cenią sobie małżeństwo tak samo jak klasa średnia czy bogacze