Depresja może uderzyć nagle, po traumatycznym wydarzeniu, albo niezauważona przeniknąć do życia codziennego i przejść w stan przewlekły. Depresja może dotknąć każdego z nas, niezależnie od wieku, płci, zawodu. Choroba ta jest zagrożeniem nie tylko dla zdrowia umysłowego, albowiem osoba chora na depresję jest również bardziej zagrożona rakiem i chorobą serca.
Naukowcy amerykańscy z University of Michigan właśnie przeprowadzili badanie, w którym analizują wpływ relacji społecznych na depresję. Prace przedstawili w Plos One. Wyjaśniają one, w jaki sposób relacje międzyludzkie wpływają na rozwój depresji.
Badacze obserwowali przez 10 lat 5000 osób w wieku od 25 do 75 lat. Przeanalizowali liczbę oraz jakość realacji społecznych tych ludzi, a także ich stan umysłowy.
Rezultaty tych obserwacji pokazują jasno, że osoby żyjące pod presją społeczną albo niedoświadczające wsparcia ze strony bliskich, są bardziej zagrożone depresją.
Zobacz również:
Psychiatra Alan Teo, kierujący tymi pracami, mówi: - Nasze doświadczenie pokazuje, że także wsparcie współmałżonka oraz jakość związku odgrywają podstawową rolę dla równowagi życiowej i zdrowia umysłowego.
Pary, które przeżywają kryzys, powinny więc udać się na terapię nie tylko po to, by ratować związek, ale także po to, by ustrzec się przed depresją.
Jego zdaniem, poprawiając jakość relacji małżeńskich, będziemy w stanie zredukować albo całkowicie zapobiec niszczycielskim skutkom depresji.
Poza tym, amerykańskie badanie pokazuje także, że ludzie żyjący w związku, w którym dzieje się źle, są bardziej podatni na depresję niż osoby samotne.
Do wszystkich tych wniosków trzeba jednak podchodzić dość rozważnie, nie zapominając, że przecież depresja to choroba bardzo złożona, na którą wpływają rozliczne czynniki, mniej lub bardziej wyraźne.
Komentarze do: Depresja: lepiej żyć samemu niż w złym towarzystwie