Muzyka i mózg
Za każdym razem, kiedy ktoś ośmiela się powiedzieć, że muzyka niczemu nie służy, zaprzeczenie jest od razu bardzo żywe: to nieprawda, muzyka przecież pokazuje emocje. Służy do komunikowania się, tak samo jak mowa, ale ma więcej kolorów emocjonalnych i jest mniej precyzyjna semantycznie. I jest to prawda. Muzyka ma dużo wspólnych punktów z językiem. Jednak, porównanie staje się bardzo interesujące, kiedy badamy struktury mózgowe używane do jednego i do drugiego.
Jeśli więc te struktury są zbieżne albo wręcz nakładają się na siebie, i to bardzo szeroko, powstaje hipoteza, według której muzyka „pasożytuje” na tych strefach mózgu, które zostały wybrane w procesie ewolucji dla mowy. Natomiast, jeśli znajdujemy jakąś część mózgu, która jest odpowiedzialna tylko za muzykę, należało by zrozumieć, dlaczego właściwie muzyka została wybrana przez ewolucję. Na przykład, możemy się zapytywać, czy muzyka rozwinęła się wcześniej, niż mowa, czy też może rozwinęła się przy okazji powstawania języka, tak jak to myślał Darwin. A może, obydwie te zdolności narodziły się niezależnie od siebie, w tym samym czasie, ze wspólnego protoplasty?
Jeszcze w bardzo bliskiej przeszłości, aby przebadać i zlokalizować funkcje mózgu, trzeba było czekać, aby ktoś zachorował, doznał udaru mózgu, albo utracił określoną funkcję. Następnie, trzeba było czekać na autopsję pacjenta, aby odszukać miejsce uszkodzenia. Jeśli chodzi o muzykę, było to jeszcze trudniejsze, ponieważ, poza jasnym opisem klinicznym i anatomicznym, trzeba było, aby chory był muzykiem, kimś, kto ma zdolności muzyczne zdefiniowane i podlegające ocenie.
Słynne przypadki kliniczne
Taki był przypadek rosyjskiego kompozytora, Wissariona Szebalina, który padł ofiarą udaru lewej półkuli mózgu, a także francuskiego kompozytora, Maurice’a Ravela, autora słynnego Bolera. Ravel również ucierpiał z powodu udaru lewej półkuli mózgu. Obydwaj stracili mowę, ale w dalszym ciągu rozumieli i doceniali muzykę, nawet na różnych poziomach. Kliniczne przypadki Ravela i Szebalina dotyczą osób, które ucierpiały z powodu uszkodzenia lewej półkuli, i które, tracąc mowę, zachowały w różnych stopniach swoje zdolności muzyczne. Podobny przypadek został opisany po raz pierwszy w Szwecji w 1745 roku – chodziło o mężczyznę, który mógł powiedzieć tylko „tak”, ale który ciągle potrafił śpiewać.
Zadziwiające zdolności muzyczne w obliczu zaburzeń mowy?
Możemy stwierdzić, że najczęściej, jeśli uszkodzenie dotyczy lewej półkuli mózgu, wynika z niego upośledzenie muzykalności oraz mowy albo upośledzenie tylko mowy. Na przykład, możemy mieć trudności z przypomnieniem sobie albo z rozpoznawaniem słów mówionych lub śpiewanych. Natomiast, w bardzo rzadkich przypadkach, gdzie zaobserwowano utratę zdolności muzycznych, którym nie towarzyszyła utrata mowy, uszkodzenie mózgu generalnie dotyczyło prawej półkuli mózgu. Zresztą, pacjenci dotknięci uszkodzeniem prawej półkuli, zdają się być niezdolni do rozpoznawania melodii śpiewanych bez słów. Wniosek może być taki, że słowa związane z mową są po lewej, a słowa związane z muzyką – po prawej albo głównie po prawej stronie mózgu. Rozdział między dwoma funkcjami został przebadany przez Dianę Deutsch, psycholog z uniwersytetu w Kalifornii. W 1969 roku, udało jej się wykazać, że pamięć muzyczna oraz pamięć werbalna są dwoma niezależnymi funkcjami.
Zobacz również:
Kilka lat później, Doreen Kimura, psycholog kanadyjska, zlokalizowała te dwie funkcje. Kazała ona bowiem grupie ochotników (tylko i wyłącznie prawostronnym), słuchać muzyki jednym uchem, podczas gdy do drugiego ucha pewien głos wymieniał po kolei cyfry. Doświadczenie to po raz pierwszy pokazało bez żadnej wątpliwości większą rolę prawej półkuli mózgowej, jeśli chodzi o pamięć muzyczną. Ideę tę obalono w 1974 roku, kiedy to artykuł opublikowany w czasopiśmie Science, przez amerykańskich psychologów Thomasa Bevera i Roberta Chiarello, wykazał, że większe znaczenie roli półkuli prawej dotyczy tylko nie-muzyków. Muzycy natomiast rozpoznają łatwiej usłyszane kawałki dzięki prawemu uchu.
Pamięć muzyczna i pamięć językowa
Dzisiaj wiemy, że czyste odróżnienie półkuli odpowiadającej za muzykę oraz półkuli odpowiadającej za mowę, ma mało sensu. Badania oparte na neuroobrazowaniu potwierdzają to: podczas gdy muzycy, mierzący się z zadaniami badającymi ich poczucie melodii albo harmonii, używają bardziej lewej części mózgu, to nie-muzycy używają w większym stopniu części prawej. Tak więc, strategie poznawcze, które uruchamiamy podczas słuchania muzyki są inne: jest bardzo możliwe, że aby zapamiętać i skutecznie używać danych muzycznych, muzycy używają także częściowo kompetencji werbalnych.
Eksperymentów tych dokonano przy pomocy arii operowych, zmodyfikowanych tak, że kończyła je fałszywa nuta albo ostatnie fałszywe słowo. Czas reakcji mózgu nie jest taki sam w obydwu przypadkach. A jeśli fałszywe słowo zbiega się z fałszywą nutą, obydwie reakcje się kumulują. Możemy więc prawdopodobnie stwierdzić, że istnieją składniki muzykalności, które można oddzielić od mowy. Jednakże, istnieją także składniki muzyki oraz składniki mowy, które są bardzo blisko i bezpośrednio ze sobą powiązane. Przypadki zawodowych muzyków, którzy przeszli udar mózgu, potwierdzają ten związek, tym silniejszy i bliższy, im wyższy był ich poziom muzykalności.
Postępy w badaniach nad muzyką i mową
Dzięki nowym technikom diagnozy opartych na obrazowaniu, można było dokonać innych postępów. Stwierdzono na przykład, że niektóre bardzo szczególne funkcje mózgu, takie jak składnia, należą zarówno do muzykalności, jak i do mowy. Kiedy mówimy, używamy składni, aby uporządkować słowa wewnątrz zdania. Każdy język ma charakterystyczną dla siebie składnię. Kiedy natomiast mamy do czynienia z muzyką, składnia zdaje się robić to samo, porządkując dźwięki wewnątrz zdań muzycznych. Konkluzja? Muzyka i język dzielą między sobą tę funkcję, ale używają jej w inny sposób.
Percepcja muzyki
Inne, bardzo świeże odkrycie, pokazało, że kora mózgowa półkuli prawej, odpowiedzialna za słuch, ma większe zdolności do bardzo szybkiego i bardzo dokładnego wyłapywania różnic w wysokości dźwięków. Ponad to, naukowcy francuscy przestudiowali mózgi 45 osób, w czasie interwencji neurochirurgicznej. W przebiegu tych operacji, zaobserwowali oni, że w korze mózgowej prawej mapy tonotopiczne są bardzo wyraźne, podczas gdy w korze mózgowej lewej są one znacznie mniej zaznaczone. Możemy więc przypuszczać, że półkula prawa jest wyspecjalizowana w rozpoznawaniu wysokości dźwięków, a półkula lewa w rozpoznawaniu rytmu. Według badaczy, za tym rozdziałem kryje się bardzo ważny czynnik: konieczność wyboru między prędkością a precyzją przetwarzania informacji dźwiękowych, dochodzących do nas z naszego otoczenia.
Jakby nie było, dzisiaj jeszcze nie jesteśmy w stanie zlokalizować ściśle określonego obszaru mózgu, poświęconego muzyce. Techniki neuroobrazowania mózgowego pokazują wiele nakładających się elementów między regionami aktywowanymi przez muzykę oraz tymi, które dotyczą mowy. Neuropsychologia natomiast, w dalszym ciągu znajduje i obserwuje kliniczne przypadki, pokazujące, że utrata jednej zdolności nie wywołuje szkód w drugiej – to znaczy, utrata zdolności muzycznych nie uszkadza mowy (i na odwrót). A to zdaje się iść w kierunku tezy o rozdzielności tych dwóch. Ale przestudiowanie związków między muzyką a mową nie wystarczy, być może, aby wyczerpać tę kwestię. Należało by zrozumieć, co się dzieje u innych, na przykład – u zwierząt. One przecież nie rozmawiają. A przynajmniej, z naszego punktu widzenia...
Komentarze do: Muzyka i mózg