Coś smutniejszego niż śmierć matki jelonka Bambi? Trzeba zobaczyć (albo ponownie obejrzeć film The Champ, wyreżyserowany przez Franco Zeffirelli, w 1979 roku. W każdym razie, jest to film najczęściej pokazywany w większości laboratoriów psychologicznych na całym świecie, kiedy badacze chcą wywołać smutek u jakiejś osoby, donosi magazyn Smithsonian.
Historia tego tragicznie podłego filmu (wynik 38% na Rotten Tomatoes), która stała się narzędziem dla naukowców, pochodzi z roku 1988, jak donosi Smithsonian, kiedy to Robert Levenson, wtedy profesor psychologii na Uniwersytecie w Berkeley w Kalifornii, spróbował określić, jaki ekstrakt z filmu może spowodować silną odpowiedź emocjonalną w laboratorium.
Naukowcy chcący przetestować ludzkie emocje używali różnych technik, wliczając w to, na przykład, słuchanie muzyki pełnej emocji, dobrowolnej ekspozycji na siarkowodór (śmierdzący jak nieszczęście) aby spowodować niesmak, albo prosząc ochotników o przeczytanie serii depresyjnych stwierdzeń...
Zobacz również:
Ludzie otrzymywali w nagrodę pieniądze albo ciastka, aby przestudiować radość, a aby przestudiować złość, naukowcy kazali im wykonywać zadania nużące i frustrujące.
Jednakże pojawia się kwestia etyki, stawiająca wiele przeszkód przed naukowcami chcącymi studiować emocje negatywne, a w szczególności smutek. Jak wywołać u kogoś uczucie straty lub klęski w laboratorium, bez jednoczesnego sprawienia, że ta osoba będzie się czuła zawiedziona bądź godna politowania?
Jak uważa James Gross, student Levensona kiedyś, a teraz profesor na Uniwersytecie Stanford, filmy mają ten naprawdę szczególny statut, ponieważ są wyjątkiem etycznym. W rzeczywistości, ludzie są gotowi płacić, aby iść do kina na filmy, które wyciskają łzy z oczu, i wychodzą z kina bez żadnych skutków ubocznych.
Konkluzje Grossa i Levensona, które ukazały się w 1995 roku, pokazują, że scena z filmy The Champ, trwająca 2 minuty i 51 sekund, czyni ludzi bardziej nieszczęśliwymi niż śmierć matki jelonka Bambi.
Ostatnie badania użyły więc tej sceny. Naukowcy z Instytutu Nauki Weizmann, w Izraelu, posłużyli się nim przede wszystkim, aby ocenić odpowiedź seksualną mężczyzn w obliczu płaczących kobiet.
Komentarze do: Najsmutniejszym filmem świata wcale nie jest Jelonek Bambi