W towarzystwie chcemy się pokazać zazwyczaj jako awanturnicy i wielcy miłośnicy przygody, jeśli chodzi o nasze wymarzone wakacje: potwierdzamy, że mamy ochotę na trekking w Andach, na zdobycie najwyższych szczytów Himalajów albo na wycieczkę po Azji (czemu nie?) na rowerze.
W rzeczywistości, nasz mózg ma po prostu szczerą ochotę poleżeć sobie spokojnie nad brzegiem basenu z najnowszym kryminałem ulubionego autora i z drinkiem z parasolką.
Tak przynajmniej stwierdzają autorzy badania zamieszczonego w brytyjskim piśmie The Independent. Jaki z tego wniosek? Otóż, jak piszą autorzy, zbiorową klęską jest to, iż wybieramy bez ustanku zły typ wakacji, krótko mówiąc.
Na swojej stronie internetowej, Jack Lewis, naukowiec, który przeprowadził te badania, wyjaśnia, jak przebiegały jego prace, które prowadził na zlecenie agencji marketingowej Sparkler, na rachunek wielkiego touroperatora, Thomson Holidays.
Naukowiec zdecydował się użyć do swoich prac badawczych pewnego urządzenia, elektroencefalogramu, dokładniej mówiąc, aby zmierzyć w jakim stopniu naprawdę ludzi pociągają zdjęcia przedstawiające różnego rodzaje aktywności związane z wakacjami. Następnie, porównano te obiektywne wyniki z subiektywną oceną tych zajęć dokonaną przez tych samych ludzi.
Omawiane zajęcia wakacyjne przechodziły od tych najspokojniejszych (wygodnie się położyć na leżaku na plaży) do najbardziej awanturniczych (trekking w dżungli albo wspinanie się po górach), od tych najbardziej skoncentrowanych na sobie samym (wyjście do knajpy, pobyt w spa), do tych najbardziej socjalnych albo intelektualnych (eksploracja lokalnych społeczności, wizyty w muzeum, oglądanie zabytków).
Zobacz również:
Dziennikarz The Independent, który sam wziął udział w tym teście, opowiada przebieg tego doświadczenia: Siedzę przed komputerem, na głowie mam coś, co przypomina czepek kąpielowy, do którego są przyczepione przewody i elektrody mające kontrolować aktywność mojego mózgu, podczas gdy ja sam przeglądam znajome wakacyjne obrazki: słoneczna plaża, nurkowanie, przyjemny spacer wieczorem, przeludniony lokal nocny. W tym samym czasie oceniam każdy z tych obrazków w pięciopunktowej skali (1-5), według stopnia przyjemności, jaką, jak sądzę, takie aktywności mi sprawiają.
Jedynie niespokojni introwerycy znają siebie samych naprawdę
Badanie to podzieliło 32 biorące w nim osoby na cztery grupy, w zależności od tego, czy były one raczej niespokojne, raczej rozluźnione, raczej introweryczne, raczej ekstrawertyczne.
W końcu, „niespokojni ekstawertycy” oraz „rozluźnieni introwertycy” oraz „rozluźnieni ekstrawertcy” oficjalnie przyznawali się, iż wolą aktywności bardzo ożywione i ryzykowne, pełne przygów, ale okazało się w ostatecznym rozrachunku, że ich mózg wolał jednak aktywności bardziej spokojne albo relaksujące.
Najwidoczniej, jedynie „niespokojni introwerycy” znają swoje własne myśli, dorzuca badanie, które usprawiedliwia te różnice „rozsądnymi wyjaśnieniami”.
Może nam się bardzo podobać i możemy bardzo cenić nasz pomysł uprawiania trekkingu w dżungli, jednocześnie mając ochotę na zmarnowanie cennego tygodnia na byciu gryzionym przez różnego rodzaju insekty, na spaniu między niebezpiecznymi drapieżnikami oraz na walce o ostatnią kroplę wody pitnej. [...] Trzeba również wspomnieć [...] potencjalne konflikty, które pojawiają się w naszych mózgach, kiedy badamy znaczenie każdej z opcji wakacyjnych – konflikty dotyczące naszych własnych życzeń, ale także konflikty dotyczące życzeń naszych współmałżonków i dzieci.
Cytowany przez The Independent, Jack Lewis ocenia w każdym razie, że nie ma żadnego powodu, dla którego powinniśmy się “wstydzić” tej różnicy między naszymi stwierdzanymi głośno preferencjami a pragnieniami realnymi. Kto by nie chciał, przede wszystkim, zrelaksować się w czasie wakacji? Przede wszystkim, zasłużyliśmy na to bardzo solidnie.
W swoim komunikacie dotyczącym omawianego badania, Thomson Holidays wyraża ze swej strony – dobrze zrozumiały interes handlowy – radość, chyba jednak nieco nieszczerą: popularny stereotyp brytyjskiego turysty spalonego przez słońce, spragnionego piwa, kipiącego od gotowości spędzania całych nocy na imprezowaniu, głośnego i kompletnie ignorującego kulturę lokalną, od tej pory należy do przeszłości.
Komentarze do: Nasz mózg woli wakacje spokojne, wielkie przygody raczej nie dla niego (1)
Świadomość to nie mózg.
1Nasz mózg jest tylko holograficznym, kwantowym odbiornikiem duchowej świadomości. Neuronauka, kognitywistyka - są w błędzie. Penrose i Hameroff - mają rację. Są na świecie przypadki ludzi z 100% wodogłowiem (czaszkę w... pokaż całość