Każdego roku tysiące żołnierzy z różnych krajów udaje się na misje zagraniczne. Niektórzy pracują w oddziałach medycznych czy zaopatrzeniowych, inni walczą na froncie. Niejednokrotnie muszą być świadkami najstraszniejszych scen, co na trwale zapada w ich pamięci. Skutkiem tego bywa zespół stresu pourazowego.
Coraz więcej żołnierzy z Niemiec wyjeżdża w ostatnich latach do Afganistanu. Niestety, w kraju objętym wojną jest coraz niebezpieczniej, co nie pozostaje bez wpływu na ludzką psychikę. Zespół naukowców z Instytutu Psychologii Klinicznej i Psychoterapii Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie oszacował, że u 2,9% żołnierzy niemieckich, którzy stacjonowali w Afganistanie, wystąpiło zaburzenie stresowe pourazowe (ang. PTSD – posttraumatic stress disorder). Jednocześnie pojawia się pytanie, jak duża jest ich faktyczna liczba – ilu żołnierzy z PTSD nie rozpoznało choroby i nie poddało się leczeniu?
Badania niemieckich naukowców wykazały również, że jedynie połowa żołnierzy dotkniętych zespołem stresu pourazowego poddaje się leczeniu. Ponadto u żołnierzy występują znacznie częściej także inne zaburzenia psychiczne. To jednak nie dziwi naukowców, gdyż aż 29,6% przebadanych mężczyzn widziało w trakcie misji ludzkie zwłoki bądź ich fragmenty, natomiast 30% miało kontakt z chorymi dziećmi i kobietami, którym nie było w stanie pomóc.
Zobacz również:
Według danych szpitali wojskowych w Berlinie i Hamburgu oraz Kliniki Uniwersyteckiej Schleswig-Holstein w latach 2010-2011 po raz pierwszy po pomoc medyczną z powodu PTSD a także innych zaburzeń psychicznych (zaburzenia adaptacyjne, depresje) zgłosiło się łącznie 615 żołnierzy.
Ku zaskoczeniu lekarzy liczba zachorowań na PTSD była wyższa u żołnierzy wracających z misji w Kosowie, aniżeli u stacjonujących w Afganistanie. Ponadto po pomoc znacznie częściej sięgały kobiety.
Leczenie pacjentów dotkniętych zespołem stresu pourazowego polega przede wszystkim na rozmowie i konfrontacji z problemem. – Zajęcie się pacjentem po przejściu traumy jest bardzo ważne - twierdzi Günter H. Siedler z Kliniku Uniwersyteckiej w Heidelbergu. – Muszą być oni [pacjenci] postrzegani jako ofiary i należy im uświadomić, że brali udział w czymś strasznym.
Przeprowadzenie głębszej analizy psychologicznej jest w tym wypadku niezwykle trudne, gdyż pacjent nie potrafi znaleźć słów na opisanie przeżytych wydarzeń. Stosuje się natomiast metody relaksacyjne oraz techniki obchodzenia się ze złością i poczuciem winy. Niekiedy łączy się terapię behawioralną z odpowiednimi lekami.
PTSD rozwija się jednak stosunkowo rzadko, w Niemczech odsetek zachorowań wynosi 2-3%. W sytuacji zagrażającej życiu w organizmie człowieka ilość hormonów odpowiedzialnych za stres (kortyzol i adrenalina) gwałtownie się powiększa. W efekcie dochodzi m.in. do zakłóceń pewnych funkcji mózgu. Później wystarczy już tylko drobny czynnik – zapach, dźwięk – i traumatyczne sceny powracają.
Zespół stresu pourazowego dotyka jednak nie tylko żołnierzy. W grupie ryzyka znajdują się strażacy, policjanci, ratownicy medyczni, a także ofiary katastrof, przemocy domowej oraz gwałtów. Bardzo często na zaburzenia psychiczne cierpią również krewni tych osób.
Dla porównania odsetek żołnierzy cierpiących na PTSD wynosi w USA aż 9 do 20%, natomiast w Wielkiej Brytanii 4%.
Komentarze do: Niemcy: Liczba żołnierzy z zespołem stresu pourazowego wzrasta z każdym rokiem