O magicznej mocy dotyku...
Dotyk jest jedną z najbardziej podstawowych potrzeb człowieka – tak samo silną jak głód, a czasami nawet silniejszą. Dotyk oznacza bliski kontakt ze wszystkim, zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa, koi nasze nerwy, odnawia siły witalne, czasami nawet leczy. Wreszcie, dzięki dotykowi nasz organizm funkcjonuje prawidłowo.
Dotyk – pierwszy ze zmysłów!
Warto pamiętać, że dotyk zaczyna rozwijać się najwcześniejszej, dlatego nie możemy umniejszać jego roli. Następuje to już w siódmym tygodniu ciąży, czyli zanim kształtuje się zmysł wzroku czy słuchu. Umiejscowione w skórze receptory czuciowe pokrywają całe ciało, dlatego też jest to zmysł najbardziej rozległy. Obszar, gdzie odbierany jest dotyk występuje w całym mózgu.
Dziecko potrzebuje dotyku od pierwszych chwil życia – naukowcy zauważyli, że dzięki stosowanej terapii dotykowej, niemowlęta urodzone za wcześnie, szybciej nabierają sił witalnych i szybciej przybierają na wadze i wzroście. Często jest to najlepsza metoda, by zmniejszyć ryzyko śmierci u takich niemowląt. Badania wskazują na to, że dzieci, które są pozbawione ciepła i bliskości fizycznej, rozwijają się znacznie gorzej niż te, którym zapewniono troskliwą opiekę i które często przytulano. Już na początku XX wieku lekarz John Hopkins zwrócił uwagę na to, że całkowity brak dotyku zmniejsza u niemowląt szansę na przeżycie. Odkrył on, że dzieci umieszczane w sierocińcach, mimo tego, że były karmione i otoczone opieką medyczną, nie dożywały nawet roku, gdyż były pozbawione dotyku. Inny lekarz, psycholog dziecięcy Rene Spitz, w latach czterdziestych XX wieku odkrył, że u niemowląt, które zostały odłączone od matek w pierwszym roku życia, częściej występowały poważne zaburzenia. Nawet gdy zostały dane pod opiekę innym osobom, które zapewniały im podstawowe funkcje biologiczne, nie odczuwały one miłości poprzez dotykanie i przytulanie.
Bliskość – skąd się bierze?
Człowiek jest istotą społeczną, a więc stworzoną do tego, by żyć w kontakcie z innymi. Nikt z nas nie jest stworzony do tego, by przebywać w całkowitej samotności. Już od najwcześniejszych lat nawiązujemy kontakt z innymi: na samym początku z matką, później rówieśnikami w szkole, własnym partnerem, a następnie z własnymi dziećmi.
Co sprawia, że jesteśmy sobie bliscy? Czy najważniejszy jest instynkt przeżycia, czy instynkt bliskości?
Idąc tropem Zygmunta Freuda, a także innych ewolucjonistów, u podstaw przywiązania do drugiej osoby leżą pobudki, które mają charakter praktyczny i ewolucyjny. Według nich, dziecko nawiązuje relację z rodzicami przez to, że zapewniają mu oni warunki odpowiednie do przeżycia: dostarczają mu pokarmu i zaspokajają potrzeby fizjologiczne. Na pierwszym miejscu stoi więc instynkt przeżycia. Inny psycholog, Harry Harlow, nie zgadzał się z tymi poglądami. Przeprowadził on badania na małpkach (które pod względem biologicznym są podobne do ludzi) i odkrył, że prócz zaspokojenia potrzeby głodu, ważna jest potrzeba fizycznego kontaktu z czymś miękkim w dotyku. Mało tego, badania Harlowa dowodzą, że potrzeba dotyku jest nawet bardziej zaznaczona. W chwili urodzenia odłączył on małpki od swoich matek i zastąpił je sztucznymi: jedną drucianą, a drugą z miękkiego materiału. Okazało się, że małpki częściej wybierały „miękkie” matki, chociaż te druciane mogły im zapewnić pożywienie. Harlow tym samym wykazał, jak ważny jest kojący dotyk w powstawaniu relacji między osobami.
Zobacz również:
Poprzytulajmy się...
Podczas takiej zwyczajnej, wydawałoby się, czynności, nasz mózg wytwarza wiele substancji chemicznych, które pomagają nam łatwiej poradzić sobie ze stresem. Wytwarzany jest hormon wzrostu GH, wazopresyny i endorfiny, które są powszechnie nazywane hormonami szczęścia. Podczas przytulania zmniejsza się również wydzielanie kortyzolu, hormonu towarzyszącego odczuwaniu stresu. Podczas wykonywania tej czynności, zmniejsza się tempo bicia serca i staje się bardziej regularne, a dodatkowo spada ciśnienie krwi. Zauważono, że pacjenci, którzy są obdarzani dotykiem, szybciej adaptują się do warunków szpitala, mniej się stresują przed zabiegami, nawet tymi poważnymi, a także są bardziej przychylnie nastawieni do lekarzy i pielęgniarek, obdarzają ich większym zaufaniem. Magiczne działanie dotyku sprawia również, że pacjent lepiej znosi np. zszywanie rany, czy zabiegi rekonwalescencyjne. Przytulanie się wpływa także na odporność organizmu, a nawet działa jak środek przeciwbólowy. Ułatwia też zasypianie i sprowadza głęboki sen. Jest to bardzo ważne w przypadku obniżenia napięcia i uspokojenia zszarganych nerwów. Jak wykazały badania, przyjazny dotyk zmniejsza lęk i alienację u osób dotkniętych demencją, tacy pacjenci stają się bardziej otwarci i potrafią zaakceptować siebie.
Dotyk narzędziem manipulacji?
Dotyk nie tylko ułatwia nam nawiązanie relacji z drugą osobą i komunikowanie się, ale zwiększa także naszą uległość. Okazało się mianowicie, że jeśli czyjejś prośbie towarzyszy lekkie dotknięcie dłoni lub ramienia, to bardziej jesteśmy skłonni, by tę prośbę spełnić. Jako pierwszy zjawisko to opisał Chris Kleinke, który przeprowadził badanie w związku z budką telefoniczną. Mianowicie, badani wchodzili do budki, w której przebywająca wcześniej osoba zostawiała pieniądze. Po pewnym czasie, osoba ta wracała, prosząc o zwrot tej monety. Badania wykazały, że jeśli prośbie tej towarzyszył „przypadkowy” dotyk, np. ramienia, to częściej zwracał on monety znalezione w budce. Inni naukowcy przeprowadzili eksperyment w bibliotece, kiedy pracownicy przy wypożyczaniu książek dotykali dłoni niektórych studentów. Okazało się, że osoby te miały później lepszą opinię o bibliotece. Inne badania wykazały również, że przypadkowe, przelotne dotknięcie dłoni lub ramienia klienta w restauracji, przynosi kelnerowi wyższe napiwki. Także osoby są wtedy zamówić więcej potraw czy drinków u kelnera. Widzimy więc, jak magiczną moc może posiadać dotyk, jak może nami podświadomie manipulować, dlatego coraz częściej wykorzystuje się go w biznesie i marketingu.
Kultura i płeć – wpływ na dotyk
Psychologowie społeczni i antropolodzy zwrócili uwagę na to, że częstotliwość dotykania się zależna jest od danej kultury i płci. Podzielili oni społeczeństwa na kultury bliskiego i dalekiego kontaktu albo na takie, które są kontaktowe, jak np. Afryka Północna, i te zupełnie niekontaktowe, np. Indie. Badania przeprowadzane w kawiarniach wykazały, że mieszkańcy Puerto Rico dotykali się średnio 180 razy na godzinę, paryżanie 110 razy, natomiast londyńczycy w ogóle. Nie bez powodu Anglia nazywana jest wstrzemięźliwym narodem. W Ameryce częstotliwość dotyku zmienia się w różnych grupach etnicznych. Kontakt przez dotyk może być różnie przyjmowany w różnych kulturach, jego odbiór zależny też jest od relacji między osobami. Nie każdy dotyk może być chciany i aprobowany, często bywa przyczyną wielu problemów, a także spraw o molestowanie seksualne. Nie każdy dotyk ze strony lekarza, terapeuty, czy nawet przełożonego musi alarmować o przekroczeniu granic, jednak zawsze musimy być ostrożni jeśli chodzi o takie kontakty, w razie czego zgłosić się do odpowiedniej osoby lub instytucji. Jeśli chodzi o płeć, kobiety z natury lepiej się czują w kontakcie dotykowym niż mężczyźni, częściej chcą się przytulać i częściej tego potrzebują.
Przytul się – bezinteresownie!
Promowanie przytulania – jakkolwiek dziwne może się nam to wydawać na początku, w rzeczywistości niesie ze sobą wiele korzyści i jest potrzebne w społeczeństwie. I tak, 31 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Przytulania, a w Polsce dzień ten przypada na 24 czerwca.
W te dni, na ulicach miast, spotkać możemy dużo ludzi obdarowujących się uściskiem, całkowicie za darmo. Chodzą oni z tabliczką z napisem „Przytul się”, a i sami przytulają napotkanych przechodniów. W społeczeństwie współczesnym mówi się, że mamy deficyt dotyku – twierdzi psycholog społeczny, dr Joanna Heidtman. Dlatego też nie wstydźmy się przytulać! Takie nietypowe święta, jak właśnie Międzynarodowy Dzień Przytulania, pomagają zmniejszyć ten deficyt,a jednocześnie zachęcają nas do częstszego obdarzania dotykiem i uściskiem na co dzień – przytulania nigdy za dużo.
Autor:
Dorota Bucka
Komentarze do: O magicznej mocy dotyku...