O trudnych relacjach damsko-męskich, czy warto mieć sekrety przed partnerem?
Naga prawda czy słodkie kłamstwo? Co lepsze? Co zdrowsze? Jakoś tak się zdarza, że nie zawsze i nie wszędzie chcemy słyszeć szczere wypowiedzi. Dlaczego tak się dzieje? Szczerość czy „prawie szczerość”? Co jest lepszym rozwiązaniem udanego związku?
Kiedy on i ona szukają swojej wymarzonej, drugiej połówki jabłka zazwyczaj w pewnym stopniu oszukują się wzajemnie. Czy te małe kłamstwa są w stanie wpłynąć na jakość związku? Wszystko zależy od intencji. Weźmy pod uwagę przykład, kiedy to nie chcemy wyrazić swojej opinii na temat ubioru partnera. Na pytanie: „Kochanie, jak wyglądam?”, odpowiadamy „Pięknie, jak zwykle pięknie Kochanie” tylko dlatego, że nie chcemy sprawić drugiej osobie przykrości. Intencja: wytłumaczalna. Skutek doraźny: zadowolenie partnerki. Cel: osiągnięty. Milczenie jest złotem.
Okazuje się, że kłamstwo często broni nas przed konfliktem. W istocie tak jest, jeśli dotyczy to małych, nieistotnych spraw. Te, tak zwane błahostki, rzecz jasna nie przełożą się na relacje w związku, ale mogą zasmucić, zdenerwować partnera lub stać się przyczyną większej kłótni. A tego nie chcemy. Co do większych spraw, rzecz jest bardziej skomplikowana.
Skoki w boki, rozwody i powroty – mieszanka wybuchowa
Jeżeli przedmiotem kłamstwa jest zdrada, nie zalicza się już do kategorii „codziennych błahostek”. Jest to duży i istotny problem. Ryzyko szczerości może zniszczyć relacje, a w ostateczności grozi - rozwodem. Prawda sprawia ból, ale jedno kłamstwo pociąga za sobą kolejne, powoduje wyrzuty sumienia, zżera nas psychicznie i dzień po dniu niszczy zaufanie.
Zobacz również:
Trudno stwierdzić, czy lepiej żyć w „błogosławionej nieświadomości” czy też bolesnej, ale uczciwej świadomości. Wydaje się, że w tym wypadku szczerość jest najlepszym rozwiązaniem. Mamy prawo poznać prawdę, nikt z nas nie powinien być oszukiwanym. Zwłaszcza jeżeli żyje w związku, którego definicją jest zaufanie i wiara, że ta druga osoba nas nigdy nie zawiedzie i będzie poświęcała czas dla nas, a nie na trudnienie się bigamią...
Kiedy się poznajemy...
Każdy z nas w oczach tej drugiej osoby pragnie być ideałem. Świadomi własnych wad, kompleksów często uciekamy się do zatajania prawdy. Boimy się odrzucenia, co jest całkowicie normalne. Zdarza się nawet tak, że chcemy okłamywać się wzajemnie. Ideały nie istnieją, doskonale o tym wiemy, ale chcemy żyć „zaczarowani”. Chcemy żyć tym, o czym marzymy. Życie nie zawsze daje nam to, czego pragniemy, dlaczego więc nie dodać odrobiny cukru, dla smaku?
Jednakże wg badań amerykańskich naukowców, gotowość do wyznawania swoich tajemnic i ufność, że druga osoba zachowa informacje w sekrecie – to klucz do uzyskania autentycznej bliskości i intymności w związku. Zaczynamy rozumieć partnera, wiemy dlaczego w danych sytuacjach zachowuje się tak, a nie inaczej.
A co z seksem?
O... A tu już szczerość graniczy z sytuacją stąpania po lodzie, bardzo cienkim! Ujawnienie naszej przeszłości seksualnej w 90% nie sprzyja relacji. Zespół psychologów z Illinos State University przeprowadził badanie, które miało pokazać pożądane przez nas cechy w sprawie doboru partnera. Jedną z najbardziej atrakcyjnych cech okazała się... cnotliwość! A więc informacje na temat naszej bujnej lub mniej bujnej przeszłości niech pozostanie w strefie tabu. Okazując sobie w tej kwestii bezwzględną szczerość, przestajemy być dla siebie wyjątkowi, myślimy o swoich eks i zaczynamy porównywać się do nich. W rezultacie nasz związek traci na jakości.
Nasz idealny związek...
… miał być oparty na szczerości. No niestety, bezwzględna szczerość występuje jedynie po alkoholu, u małych dzieci i wariatów. Udany związek to dzielenie się tym, co mamy: swoimi marzeniami, opiniami, emocjami, doświadczeniem. Jeżeli jednak zdarzy nam się skłamać, ale intencją będzie realne dobro drugiej połówki nie będzie to przyczyną tragedii. Tajemnica (świętego) spokoju tkwi w szczegółach.
Autor:
Katarzyna Komenda
Komentarze do: O trudnych relacjach damsko-męskich, czy warto mieć sekrety przed partnerem?