Szukaj

Samotnosc małzenska i rodzinna!

Komentarze do: Samotność
Odpowiedz w wątku
Krystis48
Krystis48 15-09-2010 14:52

Witam!Jestem męzatką po raz drugi od 7 lat a wogóle razem od 21 lat.Mialam 1-go meza ex alkocholika i po 7 latach pozycia rozeszłam się,podjęłam pracę i zajęłam się wychowywaniem córki.Niestety wychowanie córki nie było dla mnie łatwe jako samotnej matki,która odeszła jak stała z dzieckiem donikąd bo nawet stancji nie mogłam znalezc bo dziecka nie chcieli,więc przyjęła mnie na trochę kolezanka z pracy,pózniej znalazłam stancję a kiedy mi tata zmarł wróciłam do mamy do rodzinnego miasta.Kiedy pracowałam w przedszkolu poznałam mojego obecnego teraz męza i razem z nim zamieszkalismy u mojej mamy.Dodam,ze jako dziecko dziecinstwo moje to ciągły strach o mamę bo ojciec często ją bił o byle co,czasami bez powodu i pod wpływem alkocholu.Kiedy tata zmarł to mama po jakims czsie odzyła wreszcie.Ja niestety zajmowałam się córką,miałam obowiązki i robiłam wszystko za wszystkich.Mój jeszcze nie mąz pracował i nic go nie obchodziło poza pracą wówczas.On siedział ja robiłam,czasami mu powiedziałam,ze albo siedzimy razem albo sprzatamy razem.On zawsze zwalał ,ze się krępuje mojej mamy,chociaz nie miał powodu bo to tylko wymówka ,bo jest leniwy.Następnie kiedy córka dorosła i wyjechała za pracą za granicę,my wzielismy slub bo mąz nalegał po 15 latach bycia razem a takze przeszedł na emeryturę MSW to 4 lata jakos się układało bo i córka dzwoniła co 2 tyg. i pamiętala o matce ,ja byłam zdrowsza i szczęsliwsza.Jednak kiedy córka 2 lata temu poznała innego polaka zmieniła się tak bardzo,ze nawet udaje,ze nic się nie stało.Najpierw przestała dzwonic ,moze raz na 2 m-ce,przestała pisac smsy,i kiedy ja pierwsza nie napisałam to ona wogóle.Bardzo mnie to zaczęło serce bolec prawie codziennie płakałam,pisalam do niej ,pytałam dlaczego tak się zmieniła wobec mnie,stała się opryskliwa,nawet mi powiedziała,ze nic odemnie nie potrzebuję ani rad ani rozmów ani prezentów mam na mysli swięta czy urodziny jej,zawsze pamiętałam.Tak bardzo mi zadała ból,ze próbowałam porozmawiac z kims o tym.Niestety mój mąz nie chce ze mną rozmawiac o problemach bo to go nie interesuję,wogóle o czym kolwiek chcem pogadac to jak tylko zacznę rozmowę to albo wychodzi do drugiego pokoju,albo ogląda przez słuchawki bezprzewodowe telewizję albo siedzi godzinami przy komputerze.Ja go nie interesuję ani moje problemy,traktuje mnie jak powietrze,nawet gdy płaczę z nerwów nie zwraca uwagi na mnie.Kiedy czasami wybuchnę z nerwów bo mam dosyc to odpowiada,ze ma dosyc i się niedługo wyprowadzi.Ciekawe czego ma dosyc skoro nie rozmawiamy.Przeciez nie ma zycia bez konfliktów czy problemów ,trzeba je rozwiązywac i ze sobą rozmawiac.Więc nie rozumiem o co mu chodzi,a w dodatku całą winę za wszystkich zwala na mnie,co nie ma absolutnie racjii,bo ja zawsze pomagałam innym ludziom i zawsze pomagam ale najgorsze jest to ,ze pózniej sama zostaje ofiarą.Nie wiem,moze mąz ma inną bo nie wiem dokąd chodzi nawet w niedzielę.Dodam,ze tylko pamieta o swojej siostrze bracie a o naszej rocznicy nawet nie pamiętał,czy w nowy rok tez absolutnie.Któregos dnia nazwałam go gburem i nie zaprzeczył.To ja ze szczęsliwej i pogodnej kobiety stalam się wrakiem tak mnie stres niszczy zadawany ze strony rodziny.Nawet jedna z sióstr mnie się wyrzekła,kiedy poznała faceta który nią pomiata i rządzi a ja jej całe zycie pomagałam.Ale nie dziwię się jej,ze tak zrobiła bo kiedys mamę tez wygoniła z domu.Ja mimo ,ze jestem po 40-tce dopiero to moje zycie to ciągłe cierpienie,bo w ciągu tych 3 lat straciłam jedynego brata a po nim 1.5 roku matkę zmarła nagle w tamtym roku i nie mogę się pozbierac wszyscy mnie odzucili jak psa,nikt o mnie nie pamięta,ze nawet gdybym umarła nikogo by to nie interesowało.Dodam,ze choruję na serce lekka wada i muszę zazywac betablokery i mam po nich takie działania uboczne,ze tylko 10 minut mogę wystac,serce zwalnia lecz mam zawroty głowy i zachwianie równowagi ,ze sama wyjsc nie mogę.Syałam się więzniem w 4 scianach ale nikogo to nie obchodzi,wiem co inni myslą o mnie dlatego mnie zostawili samą sobie.Nawet córka uwaza mnie za niedołęzną i moze dlatego tak mną pomiata no ale charakterek ma po tatusiu ,a i tez teraz mi dziękuję za wychowanie ,co poswięciłam się dla niej,ze nawet szkoła mi gratulowała takiej wzorowej uczennicy kiedys.Dodam,ze nie zuszałam jej do niczego ,tylko jeszcze pomagałam w nauce a teraz mam i ze strony męza i córki i siostry.Znajomych nie mam bo nigdy nigdzie nie chodziłam poza zakupami.Trudno mi tak zyc z natłokiem mysli,nie mając z kim porozmawiac.JEDYNĄ osobą jest listonosz który przychodzi do mnie.Jest mi okropnie przykro mając bliskich i byc samotną.Nie wiem ile jeszcze to wytrzymam tę samotnosc i ten stres ,który mnie zzera,ze niczym nie potrafię się zając tylko myslę.Byłam u lekarza nie raz,mam leki uspakajające ale cóz z tego ,skoro nie mam nikogo bliskiego,jestem nieszczęsliwa.Nie wiem ile to wytrzymam i jak się to dalej potoczy ale myslę,ze czeka mnie kolejny rozwód ,moze będę wtedy szczęsliwsza bo co to za zycie takie jakie mam.POZDRAWIAM WSZYSTKICH SAMOTNYCH!KRYSTIS!

Odpowiedz w wątku
Zobacz wszystkie komentarze do "Samotność"