Rok szkolny wielkimi krokami zmierza ku końcowi, a uczniowie i nauczyciele w całym kraju zgodnie odetchnęli z ulgą. I niezależnie od tego, dlaczego właściwie odczuwamy ulgę (np. właśnie udajemy się na zasłużoną emeryturę bądź otrzymaliśmy negatywny wyniki badania lekarskiego), prawdą jest, że naukowcy zadziwiająco mało wiedzą na temat tego jakże powszechnego uczucia. Dwoje amerykańskich naukowców postanowiło pochylić się nad uczuciem ulgi, aby nakreślić jego wyraźniejszy obraz. Badanie zostało opublikowane w przeglądzie naukowym Psychological Science.
Czym jest ta ulga? Co o niej wiemy, poza tym, że wyrażamy ją słynnym „uffff”, jakby właśnie przeogromny ciężar spadł z naszych barków?
Doktor Kate Sweeny, główna autorka badania, a także asystentka profesora Psychologii na University of California w Riverside, wyjaśnia - Ulga zawiera w sobie kontrast między dobrym uczuciem w danej chwili, a złym uczuciem, które właśnie minęło. Jest to poczucie, że rzeczy mają się lepiej teraz niż miały się wcześniej.
W artykule opublikowanym w Psychological Science, naukowcy stwierdzają, że ulga nie należy do prostych emocji - jest to uczucie złożone znacznie bardziej, niż może się zdawać. Co więcej, dwie odrębne postaci, które wpływają na nas w zgoła odmienny sposób.
Jedną z tych postaci jest tzw. ulga „o włos”, czyli wrażenie, iż właśnie ominęło nas coś straszliwego, a do katastrofy brakowało naprawdę niewiele.
Drugą postacią jest ulga związana z zakończeniem jakiegoś trudnego zadania, wymagającego niezwykłej wytrwałości (np. ciężki projekt w pracy, koniec roku szkolnego, trening i przebiegnięcie maratonu).
Zobacz również:
Aby przebadać uczucie, jakim jest ulga, naukowcy przeprowadzili serie eksperymentów. Jedno z tych doświadczeń objęło grupę 80 studentów. Mieli oni zaśpiewać do mikrofonu piosenkę „Feelings” Morrisa Alberta. W trakcie śpiewu studenci byli nagrywani i dokładnie obserwowani.
Połowa z uczestników - grupa „zakończenie zadania” - śpiewała. Drugiej połowie - grupa „o włos” -powiedziano, że nagrywarka się zepsuła, a więc nie muszą śpiewać.
Po eksperymencie obydwie grupy wypełniły kwestionariusz na temat odczuwanych emocji. Badacze odkryli, iż grupa „o włos” skupiała się na tym, co złego mogło się stać, gdyby nagrywarka się nie zepsuła: - O mój Boże, jak to dobrze, nikt nie musi słuchać mojego okropnego głosu!
- Ich myśli krążyły wokół bliskiego zagrożenia, a to oznacza, że ludzie w takiej sytuacji zamykają się w sobie i czują się emocjonalnie odizolowani od innych, którzy nie przeszli takiego doświadczenia - mówi dr Kate Sweeny.
Natomiast osoby, które śpiewały „Feelings”, również odczuwały ulgę... że się już skończyło.
- Mniej skupiali się nad zakończonym zadaniem, a ich myśli biegły do przodu, wolne od ciężaru, któremu trzeba było stawić czoła. Ludzie ci nie mają powodu, aby czuć się społecznie odizolowanymi - wyjaśnia dr Kate Sweeny. - Mogą oni nawet czuć większą więź z innymi, ponieważ nie rozprasza ich tak kosztowne emocjonalnie zadanie.
Badanie to potwierdza, że odczuwanie ulgi nie jest takie samo w każdej sytuacji, a emocje służą konkretnym celom psychicznym.
- Uważamy, że ulga może odgrywać kluczową rolę w tym, w jaki sposób ludzie doskonalą się po jej doświadczeniu - wyjaśnia dr Kate Sweeny. - To znaczy, odczuwanie ulgi, że właśnie skończyliśmy z czymś nieprzyjemnym bądź trudnym, może nas motywować do większej wytrzymałości w przyszłości. Natomiast odczuwanie ulgi, iż właśnie umknęliśmy „o włos” czemuś straszliwemu, może motywować nas do unikania takiego zagrożenia następnym razem.
Komentarze do: Uff! Nareszcie koniec!