Mam 32 lata , właściwie 32 i pół.
Mam wolny zawód , dobrze a może bardzo dobrze zarabiam ,mam dużo wolnego czasu, jestem dość utalentowany w kilku dziedzinach.
Moje życie to długie okresy samotności , moje życie głównie z samotności się składa.
Od 25 do 31 roku życia byłem sam - bez stałego związku z niezbyt częstymi przygodami seksualnymi , a był to marny seks dosyć.
Potem przypadkowo dość zamieszkałem z dużo młodszą dziewczyną - nie umiałem jednak wykrzesać w sobie uczuć , różnica wieku , a może spojżenia na świat była zbyt duża.
Znowu samotność tym razem stosunkowo krótka!
Przez internet poznałem piękną dziewczynę (nie często mi się dziewczyny podobają tzn.jestem wybredniejszy niż przeciętny mężczyzna - nie wystarczy , że się rusza)
Dziewczyna z dzieckiem - trochę się tego bałem , bo dotychczas nie miałem styczności z NIMI (dziećmi) , okazało się czym jestem zaskoczony , że bardzo dobrze sobie radziłem jako ojciec.
Dosyć szybko zamieszkaliśmy razem i dosyć szybo zaczęło być źle.
NIestety zdaje się , że to kwestia mojego rozwoju - moich przyzwyczajeń - zatęskniłem do samotności.
Zatęskniłem do słodkiego nic-nie-robienia , zatęskniłem do beztroski (czyli braku odpowiedzialności)
Poczułem się źle - mieszkaliśmy w podwórku studni i paląc na balkonie (bo nie w domu!!!) dostrzegałem analogię pomiędzy mną w związku a otaczającą mnie , przytłaczającą architekturą.
Czułem się nie rozumiany i nie akceptowany , obwiniany ,jednak ja też nie wykazałem się za bardzo - nie potrafiłem wniknąć w jej mózg - w jej świat.Nasze relacje na początku (kilka miesięcy codziennego pisania bardzo długich maili)głembokie w miare stykania się z prozą życia stawały się coraz bardziej powieżchowne...
Rozstaliśmy się oczywiście chyba dwa tygodnie temu.
Dla mnie i tak cudem byłó to , że choć przez chwile czułem się zakochany.
Jestem teraz w takim dziwnym momencie - nie wiem co dalej .
W związku (wymarzonym przez lata samotności) było mi źle , teraz (w niedawno utęsknionej samotności) też mi źle.
Plany życiowe, które miałem zanim ją poznałem stały się realne , ale już nie chcę sam ich realizować.
Nie chcę być sam , ale nie widzę/nie myślę o innych kobietach.
CZuję się zawieszony.
Obawiam się , że TAKI JESTEM - w każdym stanie (samotny lub związany) jest mi źle.
Szkoda...
Dziękuję , że mnie wysłuchałeś/aś
Moniaa23-12-2007 19:29
Miales wystarczajaco duzo czasu kiedy byles sam i na pewno sprecyzowałeś swoje wymagania co do osoby z która chciałbys byc. Wychodze z takiego załozenia :)Czujesz cos jeszcze do tej dziewczyny? Jesli tak to mysle ze nie powinienes tak łatwo rezygnowac. Najwazniejsze jest to zeby ze soba otwarcie rozmawiac, czyli przedstawic swoje obawy, swoje pragnienia tej dziewczynie i oczywiscie wysluchac jej. Powiedz Jej ze nie jest Ci łatwo po tylu latach samotnego zycia nagle przystosowac sie do nowych warunkow, ze byc moze potrzebujesz do tego wiecej czasu, ze musisz nauczyc sie tak jak małe dziecko ktore dopiero wchodzi w swiat tak jakby nowych regul, ze teraz troszczysz sie nie tylko o siebie ale i o ukochana dziewczyne no i dziecko. Skoro mieszkaliscie razem to znaczy ze coś was połączylo, wiadomo ze z czasem ludzie lepiej sie poznaja i wady, których wczesniej sie nie dostrzegalo teraz uwieraja, ale sztuka jest je zaakceptowac. Zastanow sie nad tym i zaryzykuj, przeciez nic nie stracisz :)
Renata3528-02-2008 14:46
Witaj.Mysle ze musisz sam
zdecydowac,zrozumiec i wiedziec czego tak naprawde chcesz.Zrobic prawdziwy rachunek sumienia i po nim zadac sobie pytanie czy jest tak naprawde byc latwo samemu.Wez wszystko ZA i PRZECIW i bedziesz mial odp.Musisz zrozumiec co to jest zycie w zwiazku i na czym ono polega.Zasada jest prosta zeby BRAC trzeba DAWAC.W zwiazku nie liczy sie jednostka, tylko calosc i wszystko co sie z tym laczy.Nigdy nie bedziesz szczesliwy gdy nie zmienisz swojego egoistycznego myslenia,bo inaczej nie idzie tego nazwac.Unieszczesliwiasz w ten sposob siebie jak i swoja partnerke,czyli Twoj zwiazek i tesknisz do samotnosci.Gdy to wszystko zrozumiesz,poczujesz spokuj i szczescie.Pamietaj ze lat nam przybywa a zycie ucieka.Nie mamy zbyt duzo czasu.Gdy sie zmiarkujesz moze byc zapozno i zostaniesz SAM ZE SOBA,a to jest bolesne.Pozdrawiam i trzymam kciuki.
zielonaherbata28-02-2008 17:37
zgadzam się ze slowami moich poprzedniczek:)czyli już 3 kobiety, uważają, abyś przeanalizowal swoje życie, schowal do kieszeni swoje ja ( samotność), zaryzykowal i zawalczyl o swoją kobietę!!
Xiant10-03-2008 21:23
Sadzicie, ze to takie latwe ? Zawalczyc ? Kiedy nawet nie wiesz jak zaczac ? Nie mam wolnego zawodu, zarabiam dobrze ale niezwykle duzo, jestem przecietny i tez jestem sam. Z poprzednia dziewczyna z ktora bylem poznala mnie moja wlasna mama. Mam 32 lata i jestem sam, watpie czy cokolwiek to zmieni. Jak mozna walczyc kiedy nie bardzo nawet wiem co mam ze soba zrobic ?
Wylewka
Mam 32 lata , właściwie 32 i pół.
Mam wolny zawód , dobrze a może bardzo dobrze zarabiam ,mam dużo wolnego czasu, jestem dość utalentowany w kilku dziedzinach.
Moje życie to długie okresy samotności , moje życie głównie z samotności się składa.
Od 25 do 31 roku życia byłem sam - bez stałego związku z niezbyt częstymi przygodami seksualnymi , a był to marny seks dosyć.
Potem przypadkowo dość zamieszkałem z dużo młodszą dziewczyną - nie umiałem jednak wykrzesać w sobie uczuć , różnica wieku , a może spojżenia na świat była zbyt duża.
Znowu samotność tym razem stosunkowo krótka!
Przez internet poznałem piękną dziewczynę (nie często mi się dziewczyny podobają tzn.jestem wybredniejszy niż przeciętny mężczyzna - nie wystarczy , że się rusza)
Dziewczyna z dzieckiem - trochę się tego bałem , bo dotychczas nie miałem styczności z NIMI (dziećmi) , okazało się czym jestem zaskoczony , że bardzo dobrze sobie radziłem jako ojciec.
Dosyć szybko zamieszkaliśmy razem i dosyć szybo zaczęło być źle.
NIestety zdaje się , że to kwestia mojego rozwoju - moich przyzwyczajeń - zatęskniłem do samotności.
Zatęskniłem do słodkiego nic-nie-robienia , zatęskniłem do beztroski (czyli braku odpowiedzialności)
Poczułem się źle - mieszkaliśmy w podwórku studni i paląc na balkonie (bo nie w domu!!!) dostrzegałem analogię pomiędzy mną w związku a otaczającą mnie , przytłaczającą architekturą.
Czułem się nie rozumiany i nie akceptowany , obwiniany ,jednak ja też nie wykazałem się za bardzo - nie potrafiłem wniknąć w jej mózg - w jej świat.Nasze relacje na początku (kilka miesięcy codziennego pisania bardzo długich maili)głembokie w miare stykania się z prozą życia stawały się coraz bardziej powieżchowne...
Rozstaliśmy się oczywiście chyba dwa tygodnie temu.
Dla mnie i tak cudem byłó to , że choć przez chwile czułem się zakochany.
Jestem teraz w takim dziwnym momencie - nie wiem co dalej .
W związku (wymarzonym przez lata samotności) było mi źle , teraz (w niedawno utęsknionej samotności) też mi źle.
Plany życiowe, które miałem zanim ją poznałem stały się realne , ale już nie chcę sam ich realizować.
Nie chcę być sam , ale nie widzę/nie myślę o innych kobietach.
CZuję się zawieszony.
Obawiam się , że TAKI JESTEM - w każdym stanie (samotny lub związany) jest mi źle.
Szkoda...
Dziękuję , że mnie wysłuchałeś/aś
Miales wystarczajaco duzo czasu kiedy byles sam i na pewno sprecyzowałeś swoje wymagania co do osoby z która chciałbys byc. Wychodze z takiego załozenia :)Czujesz cos jeszcze do tej dziewczyny? Jesli tak to mysle ze nie powinienes tak łatwo rezygnowac. Najwazniejsze jest to zeby ze soba otwarcie rozmawiac, czyli przedstawic swoje obawy, swoje pragnienia tej dziewczynie i oczywiscie wysluchac jej. Powiedz Jej ze nie jest Ci łatwo po tylu latach samotnego zycia nagle przystosowac sie do nowych warunkow, ze byc moze potrzebujesz do tego wiecej czasu, ze musisz nauczyc sie tak jak małe dziecko ktore dopiero wchodzi w swiat tak jakby nowych regul, ze teraz troszczysz sie nie tylko o siebie ale i o ukochana dziewczyne no i dziecko. Skoro mieszkaliscie razem to znaczy ze coś was połączylo, wiadomo ze z czasem ludzie lepiej sie poznaja i wady, których wczesniej sie nie dostrzegalo teraz uwieraja, ale sztuka jest je zaakceptowac. Zastanow sie nad tym i zaryzykuj, przeciez nic nie stracisz :)
Witaj.Mysle ze musisz sam
zdecydowac,zrozumiec i wiedziec czego tak naprawde chcesz.Zrobic prawdziwy rachunek sumienia i po nim zadac sobie pytanie czy jest tak naprawde byc latwo samemu.Wez wszystko ZA i PRZECIW i bedziesz mial odp.Musisz zrozumiec co to jest zycie w zwiazku i na czym ono polega.Zasada jest prosta zeby BRAC trzeba DAWAC.W zwiazku nie liczy sie jednostka, tylko calosc i wszystko co sie z tym laczy.Nigdy nie bedziesz szczesliwy gdy nie zmienisz swojego egoistycznego myslenia,bo inaczej nie idzie tego nazwac.Unieszczesliwiasz w ten sposob siebie jak i swoja partnerke,czyli Twoj zwiazek i tesknisz do samotnosci.Gdy to wszystko zrozumiesz,poczujesz spokuj i szczescie.Pamietaj ze lat nam przybywa a zycie ucieka.Nie mamy zbyt duzo czasu.Gdy sie zmiarkujesz moze byc zapozno i zostaniesz SAM ZE SOBA,a to jest bolesne.Pozdrawiam i trzymam kciuki.
zgadzam się ze slowami moich poprzedniczek:)czyli już 3 kobiety, uważają, abyś przeanalizowal swoje życie, schowal do kieszeni swoje ja ( samotność), zaryzykowal i zawalczyl o swoją kobietę!!
Sadzicie, ze to takie latwe ? Zawalczyc ? Kiedy nawet nie wiesz jak zaczac ? Nie mam wolnego zawodu, zarabiam dobrze ale niezwykle duzo, jestem przecietny i tez jestem sam. Z poprzednia dziewczyna z ktora bylem poznala mnie moja wlasna mama. Mam 32 lata i jestem sam, watpie czy cokolwiek to zmieni. Jak mozna walczyc kiedy nie bardzo nawet wiem co mam ze soba zrobic ?
Polecamy:
Uzależnienie od partnera
Jak nauczyć się przebaczać?
Strach przed związkiem
Zaburzenia osobowości
Jak być odważnym?
Kryzys w małżeństwie
Sport najlepszą terapią dla zdrowia psychicznego?
Jak osiągnąć cel?