Powszechnie wiadomo, że ziewanie jest zaraźliwe. Okazuje się, że podobnie jest z drapaniem się. Dla niektórych chociaż samo rozmawianie o ziewaniu lub ukąszeniu owada jest wystarczającym powodem, by samemu ziewnąć lub podrapać się.
Co więcej, podobne spostrzeżenie odnotowali lekarze leczący pacjentów z chorobami skóry. Wielu z nich drapie się, gdy widzi chorego ze swędzącymi zmianami skórnymi.
Badania potwierdzające zaraźliwość drapania przeprowadził Henning Holle z University of Hull (Anglia). Holle zaprosił do eksperymentu 51 dorosłych ochotników. Każdy wykonał test sprawdzający pięć głównych cech charakteru: otwartość, sumienność, ekstrawertyzm, ugodowość i neurotyczność.
Zobacz również:
W kolejnej fazie badania, każdy z uczestników obejrzał film, na którym ktoś drapał się lub klepał po ramieniu. Podczas projekcji, mózgi ochotników były obserwowane za pomocą techniki obrazowania (fMRI).
Okazało się, że 75% spośród tych, którzy widzieli na filmie osobę drapiącą się, również się podrapało.
Jak funkcjonuje ten mechanizm? Obserwacja drapania się pobudza aktywność mózgu w rejonach odpowiedzialnych za odbiór informacji sensorycznych. Tak samo reaguje nasz mózg wówczas, gdy faktycznie odczuwamy swędzenie.
Autor badania, Henning Holle, początkowo przypuszczał, że zaraźliwość drapania się jest pochodną empatii. Podczas badania okazało się jednak, że taki związek nie istnieje.
W rzeczywistości częściej na widok kogoś drapiącego zareagują neurotycy. Drapaniem zarażą się również ci, którzy przeżywają większe wahania nastrojów, poddenerwowanie lub zazdrość.
Komentarze do: Ziewanie i śmiech są zaraźliwe. Co jeszcze?