Kanon estetyczny, piękno i zdrowie nie zawsze się rymują
Pewien sonadaż przeprowadzony na 1000 kobietach amerykańskich na temat ich zdrowia, ich wagi, a przede wszystkim - na temat postrzegania przez nie własnego ciała, dał co najmniej fascynujące rezultaty (Worry over weight przez L. Neergaard, Associated Press). Rezultaty fascynujące, żeby nie powiedzieć koszmarne.
Sondaż ten podkreśla z całą mocą niemożliwość pogodzenia obrazu ciała proponowanego przez media, w szczególności przez modelki i świat mody, z rzeczywistością indywidualną.
Nierealistyczny obraz tych top modelek, ultraszczupłych, zachęca kobiety do postaw i zachowań przeciwnych naturze i bardzo dalekich od zdrowych zachowań. Dodatkowo, dowiadujemy się również, że 60% dorosłych Amerykanów ma nadwagę albo jest po prostu otyłych. To już wiedzieliśmy.
Połowa respondentek nie lubi swojej wagi, swojego wyglądu. Zgoda. Ale tu właśnie pies jest pogrzebany: 26% z tych, które mają wskaźnik masy ciała (BMI) normalny (wiadomo, nie jest to wartość wiarygodna, ale jest to mimo wszystko wskaźnik), nie lubi swojej wagi. Natomiast, jedynie jedna trzecia ze wszystkich kobiet niepokoi się swoją
kondycją fizyczną!
Dlatego też, mamy kobiety z koszmarym obrazem ciała, które czynią wszelkie możliwe wysiłki dietetyczne, aby schudnąć, ale które nie interesują się w ogóle – albo prawie wcale – zmianą przyzwyczajeń na dłuższą metę. Niektóre z nich nawet nawet nie jedzą tyle, co stanowi minimum, a nawet o wiele mniej niż minimum niezbędne dla zachowania zdrowia. Zresztą, jedynie 8% kobiet je minimalne 5 porcji warzyw i owoców dzienie. A 28% kobiet konsumuje warzywa i owoce raz w tygodniu albo nawet rzadziej!
Długa droga przed nami...
Skąd to rozdarcie między rzeczywistością stale rosnącego obwodu talii i tak pożądanym obrazem ciała: zawsze anorektycznym, żeby nie powiedzieć ... „pedofilskim”? Skąd ten ideał piękna, tak nieosiągalny? Dlaczego różnorodność, w całym swoim bogactwie, nie jest doceniana?
Sugestie?
Jasne jest, że wiele czynników wchodzi w grę w pojęciu „zdrowa waga”. Są pewne „widełki”, jest pewien zakres zdrowej wagi. ALE ta waga statystyczna nie jest ani odbiciem piękna, ani zdrowia. Ważne jest, żeby czuć się dobrze w swoim ciele ... i czuć się po prostu dobrze! A do tego niezbędne jest zdrowe odżywianie i trochę ćwiczeń fizycznych.
Oto więc, w sposób bardzo telegraficznie skrócony, kilka zaleceń odnośnie zdrowej postawy, które pozwolą nam czuć się dobrze, a więc dobrze się czuć w swoim ciele. Nie jest to dieta, ale jeśli masz nadwagę, z pewnością pozwoli ci to schudnąć. Jest to raczej tryb życia, który wpisuje się w zdrową postawę pozwalającą pięknie żyć i pięknie się starzeć.
- Po pierwsze, zapomnij więc o wadze; jest to wielka prośba. Narzędzie to, co prawda precyzyjne, nie jest wiarygodnym wskaźnikiem stanu zdrowia ani postępów diety... Nasza waga może zmienić się o 3 kilogramy w ciągu jednego dnia, nawet jeśli nie zrobiliśmy nic szczególnego.
- Po drugie, najlepszym wkaźnikiem pozostaje obwód talii. Taśma do mierzenia bardziej wiernie wskazuje, czy udaje ci się tracić tłusz. O ile nie cierpisz na wzdęcia, taśma do mierzenia nie gra w jo-jo.
- Po trzecie, z punktu widzenia odżywiania, jedz więcej warzyw i owoców. Dziesięć porcji po pół filiżanki, to bardzo łatwe, jeśli się nad tym poważnie zastanowić. Pomyśl o tym, żeby dwie trzecie twojego talerza zawierało owoce i kolorowe warzywa.
- Po czwarte, jedz co najmniej jedną porcję zielonych warzyw dziennie.
- Po piąte, całkowicie wyeliminuj słodzone napoje, z dodatkami cukru, syrop kukurydziany bogaty we fruktozę i/lub słodziki. Dotyczy to więc napojów gazowanych i napojów energetycznych, nie zapominając o koktajlach owocowych, które usiłują uchodzić z soki.
- Po szóste, pij wodę. Idealnie, od 1 litra do 2 litrów na dzień. Ale, zanim skoczysz na główkę, zacznij od picia o jedną szklankę wody więcej każdego dnia, między posiłkami.
- Po siódme, wyeliminuj wszelkie syntetyczne słodziki (aspartam, acesulfam K, sacharyna, etc.).
- Po ósme, wyeliminuj MSG (glutaminian sodu).
- Po dziewiąte, jedz więcej protein, idealnie pochodzenia roślinnego. Tutaj również, zacznij od porcji roślin strączkowych dziennie. Pomyśl o strąkach, o fasoli i o grochu każdego rodzaju, zielony groszek, fasolka szparagowa, soczewica, soja, jasiek, ciecierzyca i pochodne... Nie musisz spędzać w kuchni całego dnia, żeby gotować godzinami. Dobry humus albo zupa z grochu kupionego w sklepie również się liczą.
- Po dziesiąte, zwiększ dawki omega-3: ryby oraz produkty pochodzenia morskiego, orzechy, siemię lniane, etc.
- Po jedenaste, zmniejszaj liczbę produktów spożywczych gotowych do spożycia albo przygotowywanych przemysłowo. Chemia przemysłowa, która ma je uczynić atrakcyjnymi, nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Przyjrzyj się etykietkom: jeśli lista składników zawiera składniki, których nie znasz, zostaw produkt na półce.
- Po dwunaste, jedz tak, aby nasycić głód. Jeśli obcinasz porcje, dajesz swojemu ciału sygnał niedoboru. Automatycznie przestawi się wtedy na tryb gromadzenia zapasów. Jest to początek efektu jo-jo.
- Po trzynaste, jedz śniadanie!
- Po czternaste, jedz zdrowe podwieczorki i drugie śniadania. Jedz więc tak, aby się najeść (bez obżarstwa), nawet sześć razy dziennie. Trzy podstawowe posiłki i trzy mniejsze pomiędzy nimi. W ten sposób, twoje ciało nie będzie miało potrzeby gromadzenia rezerw.
- Po piętnaste, ćwicz. Jeśli masz czas i chęci, a także potrzebę, zorganizowany program ćwiczeń jest idealny. Natomiast, w prawdziwym życiu, większość ludzi nie ma ani czasu, ani środków, żeby iść na siłownię. Pomyśl więc o włączeniu do swojej codzienności gestów, które pozwolą na spalanie energii. Schody są wszechobecne, używaj ich! Kosztuje to o wiele mniej niż rower stacjonarny! OK, pracujesz na 41 piętrze w wielkim biurowcu. Powiesz, że to o wiele za dużo. A więc, zacznij spokojnie. Wysiądź z windy na 37 piętrze. Włączenie aktywności, pozwalających stracić energię, do twojej codzienności, polega przede wszystkim na właściwej postawie. Szukaj okazji, żeby się ruszać, na pewno ją znajdziesz!
- Po szesnaste, aby dobrze spać i wypoczywać, wyrzuć z sypialni wszystko, co przeszkadza w nadejściu snu. A jego najgorszym wrogiem jest telewizja.
- Po siedemnaste, im więcej świadomie się uśmiechasz, tym więcej jest w twoim otoczeniu uśmiechniętych ludzi i tym bardziej spada poziom stresu i agresji.
Zobacz również:
Żaden z tych punktów nie daje szybkiego rezultatu. Każdy z nich poprawi jakość twojego życia, ale żeby się czuć najlepiej jak to możliwe, wszystkie powinny wchodzić w grę. Zdrowie, piękno, postawa są ze sobą bardzo blisko związane. Tak jak Rzym nie powstał w jeden dzień, tak my powinniśmy stopniowo modyfikować nasze przyzwyczajenia życiowe. Idź w swoim rytmie zachowując w głowie swój cel. Zdrowie to podejście.
Chyba nie ma nikogo, kto miałby NAPRAWDĘ idealne zdrowie. Zdrowie jest dynamiczne, to stały proces ewolucyjny. To, co jest prawdą dla ciebie, niekoniecznie musi być prawdą dla innego. To, co jest prawdą w wieku 18 lat, niekoniecznie będzie prawdą, jeśli przekroczysz osiemdziesiątkę. I nigdy nie zapominaj o czynniku-katalizatorze dla tej metody pozwalającej pięknie żyć i pięknie się starzeć: PRZYJEMNOŚĆ.
Bez przyjemności, wszystkie podjęte wielkie wysiłki bardzo szybko spełzną na niczym. Wprowadź więc „współczynnik przyjemności” do swojego podejścia, jest to jedyna metoda, żeby się powiodło. Nawet „barbarzyńskie” jedzenie może być brane pod uwagę, potrzeba jedynie nieco kreatywności.
Komentarze do: Kanon estetyczny, piękno i zdrowie nie zawsze się rymują