Mierzy się, ale tak naprawdę nie chce się zmierzyć. Asia Monitor Resource Center (AMRC) ostrzega w ostatnim raporcie, iż pracownicy w Azji są dosłownie dręczeni coraz większą epidemię chorób zawodowych. Dokładnie nie wiadomo, ilu tak naprawdę pracowników fizycznych w Azji cierpi z tego powodu, ponieważ po prostu brak oficjalnych danych na ten temat.
Ostatni raport dla tego regionu został opublikowany w 2008 roku przez International Labor Organization i wtedy oceniano, że ponad 1 100 000 osób każdego roku umiera w Azji z powodu chorób zawodowych, takich jak pylica, zatrucie kadmem, na przykład.
Jak mówi Sanjiv Pandita, dyrektor wykonawczy Asia Monitor Resource Center: milion sto tysięc to naprawdę duża liczba. Ale nawet teraz nie jesteśmy pewni, czy jest to prawdziwa liczba, czy tylko bardzo zachowawcza.
Sfrustrowany brakiem oficjalnych rejestrów, Sanjiv Pandita wraz ze swoim zespołem postanowili dowiedzieć się jaki jest prawdziwy rozmiar tego problemu w sześciu azjatyckich krajach: Tajlandia, Kambodża, Indonezja, Filipiny, Indie i Chiny.
Raport ten przedstawiony został tuż przed światowym dniem pracowników International Workers' Memorial Day (28 kwietnia), i stwierdził on ten sam problem we wszystkich krajach objętych obserwacją: brak oficjalnych danych na temat liczby przypadków, częściowo z powodu niechęci do diagnozowania chorób zawodowych pracowników ze strachu przed fiansowymi kosztami.
Sanjiv Pandita stwierdza: problemem jest to, że tutaj nie ma żadnych danych. Absolutnie żadnych danych na ten temat. Możesz uzyskać dane statystyczne dla gospodarki, ale nie jesteś w stanie zdobyć jakichkolwiek danych na temat pracowników. Co z ich zdrowiem? Jak sobie radzą? Nie wiadomo.
Zobacz również:
- Rozmowa kwalifikacyjna kobiety
- Jak mądrze zarządzać czasem?
- Jak zaplanować karierę?
- Pracownicy biurowi prowadzą „zbyt siedzący tryb życia”
- Praca na nocne zmiany szkodzi myśleniu?
- Stres związany ze zmianą pracy
- Przyczyny braku motywacji
- Brak umiejętności oddzielenia pracy od czasu wolnego niszczy nasze zdrowie!
Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Jak przypuszcza dyrektor wykonawczy Asia Monitor Resource Center, chodzi po prostu o to, że rządy i przemysł w krajach azjatyckich na pierwszym miejscu stawiają rozwój gospodarczy, a nie ludzi.
Uważam, mówi Sanjiv Pandita, że rządy wykazują się całkowitą apatią. Tak samo jak i przemysł, tak samo jak i całe społeczeństwo. Jesteśmy po prostu zbyt niewrażliwi. Uważamy, że jest to w porządku, kiedy ludzie umierają produkując różne rzeczy. Nie potrafię tego zrozumieć.
Kolejnym problemem jest o, że pracownicy w Indiach muszą szukać lekarzy w innych krajach, którzy potwierdzą, że ich choroby są chorobami zawodowymi. Takie potwierdzenie lekarskie jest niezbędne, żeby poszkodowany pracownik mógł się domagać odszkodowania.
Sanjiv Pandita dodaje: w wielu przypadkach, pracownicy muszą nawet udowadniać, że w ogóle byli zatrudnieni. Nikt o nich nie dba.
Jest to podstawowy problem w Chinach: pierwszą rzeczą, jaką muszą zrobić pracownicy, to przedstawić umowę o pracę. A w wielu przypadkach nie mają nawet tego, ponieważ pracodawy odmawiają im wydania dokumentu, albo nawet sporządzenia go. Jest to bardzo skomplikowana procedura, przez którą ciężko się przedrzeć.
W innych przypadkach, jeśli chodzi o migranów na przykład, nie są oni chronieni przez prawo pracy. Kiedy chorują, wracają do domu, a dla pracodawcy problem znika.
Brak prawidłowej regulacji dotyczącej posługiwania się toskycznymi matriałami również nasila problem chorób zawodowych, mówi jeszcze Sanjiv Pandita. Problemem w Azji jest to, że przemysł na tym kontynencie w dalszym ciągle jest bardzo beztroski odnośnie niebezpiecznych materiałów i chemikaliów, które w każdym innymi miejscu na świecie po prostu zostały zakazane.
Takch jak azbest, na przykład, który jest zakazany w 80 krajach na całej planecie. W Azji, w dalszym ciągu jest używany, ubolewa Sanjiv Pandita.