Dobre wieści dla ludzi, którzy lubią bicze, więzy i szpicruty w sypialni – prawdopodobnie nie jesteście chorzy umysłowo. Tak wynika z badania naukowców z Tilburg University w Holandii, które ukazało się w The Journal of Sexual Medicine.
Andreas Wismeijer oraz Marcel van Assen mówią, że rezultaty ich obserwacji wydają się sprzeczne z tym, w co wierzy opinia publiczna i lekarze.
Wcześniejsze badania sugerowały, że praktyki BDSM są związane z zaburzeniami umysłowymi i podatnością na nadużycia. Holendrzy natomiast twierdzą, że ludzie, którzy lubią BDSM (wiązanie, sadyzm, dominacja, masochizm), wydają się być dobrze przystosowani do rzeczywistości i cieszyć nieco lepszym samopoczuciem niż inni.
Dr Beverly Stiles z Midwestern State University, niezwiązana z holenderskim projektem, ale badająca świat BDSM od dawna, mówi: - Mamy wiele naukowej literatury na ten temat, która opisuje te pozytywne cechy praktyk BDSM. Ludzie, którzy identyfikują się z tą subkulturą, czują się w niej jak ryba w wodzie.
Zobacz również:
Dr Richard Krueger z Columbia University College of Physisian & Suegeons, seksuolog niezwiązany z tymi pracami, mówi: - W Finlandii przeprowadzono kilka badań na ten temat. Pokazały one, że nie ma większych poziomów psychopatologii pośród tych, którzy praktykują BDSM, niż pośród tych, którzy wolą bardziej konwencjonalne życie seksualne.
Holendrzy zrekrutowali 902 zwolenników BDSM oraz 434 osoby, które nie praktykowały BDSM. Kwestionariusze, które wypełnili uczestnicy badania, dotyczyły osobowości, samopoczucia, radzenia sobie z przywiązaniem i odrzuceniem.
Praktykujący BDSM osiągnęli nieco lepsze wyniki w kwestiach takich jak: otwartość, samopoczucie, świadomość, neurotyzm, żądza przygód, wrażliwość na odrzucenie.
Nowa edycja DSM-5 (American Psychological Association’s Diagnostic and Statistical Manual) w dalszym ciągu uważa seksualny masochizm za zaburzenie, o ile powoduje on u ludzi stres i negatywnie wpływa na ich życie.
Komentarze do: BDSM: to nie jest choroba psychiczna