Urządzenie opracowane przez Boston Scientific Corp – całkiem nowy bezprzewodowy wszczepialny defibrylator – mimo że określane jako przełomowe, powinno być na tę chwilę używane w sposób ograniczony, dopóki nie będzie dostępna większa ilość danych, jak pisze kardiolog Robert Hauser na łamach Journal of the American College of Cardiology.
Przewody, które doprowadzają elektryczne impulsy z defibrylatora - wszczepionego w klatkę piersiową - do serca, zawsze były słabym ogniwem całego systemu, który służy do leczenia nieregularnego bicia serca.
Wszyscy produceci tych urządzeń mieli w pewnym momencie problemy z przewodami.
Firma Boston Scientific Corp kupiła bezprzewodową technologię znaną jako S-ICD (ang. subcutaneous implantable cardioverter-defibrillator) firmy Cameron Health, zatwierdzoną przez FDA w ubiegłym roku.
Zobacz również:
Nie wykazano jeszcze, że technologia ta jest skuteczna i bezpieczna w różnych populacjach pacjentów, niepokoi się Robert Hauser z Minneapolis Heart Institute.
Specjalista odnotwuje także, że nie wykazano jeszcze, czy bezprzewodowy defibrylator jest równie dobry co tradycyjne urządzenia tego typu, które posługują się normalnymi kablami.
Dodaje, że cała technologia jest wysoce interesująca i może zapełnić ważną lukę, zwłaszcza w krajach, gdzie dostęp do tradycyjnych urządzeń jest utrudniony. Ale, przede wszystkim, potrzebujemy więcej danych.
Hauser pisze: dopóki nie odpowiemy na pytania dotyczące bezpieczeństwa i skuteczności w prewencji podstawowej i wtórnej, urządzenie powinno być stosowane jedynie w określonych podgrupach.
Komentarze do: Bezprzewodowy defibrylator serca – nie tak prędko?