Odkąd mam silny stres, nie sypiam normalnie. Gdy się kładę spać mam stres wewnętrzny coś się we mnie trzęsie. Zrywam się gdy tylko zasnę. Na dodatek cały czas jest mi smutno i często płaczę :( Dzieje się tak od roku, gdy zostawił mnie chłopak i do niedawna robił złudne nadzieje na pojednanie. Sama w końcu zrozumiałam, ze to była jakaś zabawa albo niezdecydowanie z jego strony... Pozatym ma kogoś ( tak słyszałam ). Od nowego roku powiedziałam stop i zacznam na nowo. Cały czas walczę ze sobą i staram się nie załamywać. W dodatku jestem na pierwszym roku studiów i właśnie mam sesje. Nie daje rady z nauką. Byłam w klinice i taraz mam zaległości. Niewiem jak to będzie ale mimo braku koncentracji walczę i się uczę. Jeszcze sporo egzaminów a ja na wyczerpaniu. Ogólnie jestem wesołą dziewczyną, potrafię rozbawić towarzystwo. Lubię tańczyć, chodzę na dyskoteki. Wiekszość znajomych niewie, że tak cierpię a nawet jak im mówie to robią wielkie oczy i mówią - " Taka wesoła osoba potrafi się smucić?" Wydaje mi się, że mam dwie osobowości. Ostatnio moje złe samopoczucie emocjonalne bardzo się pogorszyło. Już nawet między znajomymi jestem z boku, nie uśmiecham się i nie żartuję. Jestem raczej obserwatorką. Patrze się na ludzi i zastanawiam się nad życiem. Dlaczego niektórzy potrafią sobie lepiej radzić z problemami niż inni? Zapewne to kwestia doświadczeń, wychowania a przedewszystkim tego jakie mieli dzieciństwo...
Jestem bardzo wrażliwa i nieufna. Ostatnio zauważyłam, że mam fobie a mianowicie wącham wszystko a szczególnie jedzenie. Nawet dopiero kupiony produkt sprawdzam i się zastanawiam czy nie jest jakiś zatruty. Niewiem co się ze mną dzieje mam 22 lata a boję się, że już mnie nic dobrego w życiu nie spotka...
Niedawno zarejstrowałam się na tej stronie a znalazłam ją przez przypadek. Miło, że można wyrazić swoje myśli i opinie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie...
RynioV04-08-2008 23:00
Miałem bardzo podobne objawy,mam trochęwięcej latek (30), zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym przestało się układać, rozszedłem się z partnerką po 7 latach związku,musiałem opuścić nasze wspólne lokum, w sferach zawodowych ciągły stres i praca ponad siły (pracuje w pewnej korporacji od 8 lat), na dodatek miałem wypadek samochodowy, potrąciłem dziecko (na szczęście nic się nie stało - dzieciak wybiegł mi wprost pod koła). zacząłem mieć olbrzymie trudności z zasypianiem, pomagałem sobie alkoholem, ale to starczało na zaledwie pare godzin snu i samoczynna pobudka około 4-5 nad ranem,i tak przez jakiś miesiąc. Cały czas pracowałem, bojąc się o utratę posady i tak skrajnie wyczerpany jeździłem do pracy aż wreszcie pewnego dnia z trasy zabrała mnie karetka z objawami arytmii serca i podwyższonym ciśnieniem. Wcześniej raczej na nic nie chorowałem więc był to dla mnie swoisty szok, zacząłem ganiać po lekarzach, robić wyniki, szukać przyczyny. Przeszedłem od echa serca aż do rezonansu i nic. Wyniki w normie, poza jakimiś pierdołami, ale to każdy lekarz jak chce to wynajdzie. Potem miałem jeszcze z 3 takie ataki z objawami wskazującymi na problem z sercem i pomógł mi pewien lekarz pogotowia, który po wysłuchaniu listy objawów powiedział.... proszę pana, niech pan zwizytuje psychiatrę, bo to mi wygląda na sprawy związane z psychosomatyką. Bałem się tego, ale nie widząc innej alternatywy poszedłem. Na całe szczęście prywatnie i do dobrego specjalisty. Nie nafaszerował mnie lekami nasennymi, ale zapisał antydepresant i dalikatne leki przeciwlękowe, co więcej skierował na psychoterapię i powiedział fajnie wprost - panie Ryśku... wysrać się na to wszystko, ruch na świeżym powietrzu, sport, odpoczynek i relaks codzień. W rezultacie brania leków przez około 8 miesięcy, zmiany trybu życia i przede wszystkim zmiany postrzegania własnej osoby oraz nastawienia do rzeczywistości udało mi się dojść do jako takiego ładu ze wszystkim, ale trwało to dla mnie wieki całe. Codziennie obiecywałem sobie, że będzie lepiej, ale czym bardziej chciałem tym było gorzej. Potem wreszcie przestałęm o tym myśleć, koncentrować się na sobie i wtedy jakoś wszystko znormalniało. Nadal mam objawy psychosomatyczne, ale ignoruję je, nie walczę z nimi poddaje się temu i szybko mijają. A sen??? po pracowitym psychicznie dniu spacer z psem, wieczorne bieganie, basen, lub jakikolwiek wydatek energetyczny na świeżym powietrzu, naprawdę nic tego nie zastąpi (może być sex przy otwartym oknie również :)
Brak stresu, brak bezsenności
Witam
Odkąd mam silny stres, nie sypiam normalnie. Gdy się kładę spać mam stres wewnętrzny coś się we mnie trzęsie. Zrywam się gdy tylko zasnę. Na dodatek cały czas jest mi smutno i często płaczę :( Dzieje się tak od roku, gdy zostawił mnie chłopak i do niedawna robił złudne nadzieje na pojednanie. Sama w końcu zrozumiałam, ze to była jakaś zabawa albo niezdecydowanie z jego strony... Pozatym ma kogoś ( tak słyszałam ). Od nowego roku powiedziałam stop i zacznam na nowo. Cały czas walczę ze sobą i staram się nie załamywać. W dodatku jestem na pierwszym roku studiów i właśnie mam sesje. Nie daje rady z nauką. Byłam w klinice i taraz mam zaległości. Niewiem jak to będzie ale mimo braku koncentracji walczę i się uczę. Jeszcze sporo egzaminów a ja na wyczerpaniu. Ogólnie jestem wesołą dziewczyną, potrafię rozbawić towarzystwo. Lubię tańczyć, chodzę na dyskoteki. Wiekszość znajomych niewie, że tak cierpię a nawet jak im mówie to robią wielkie oczy i mówią - " Taka wesoła osoba potrafi się smucić?" Wydaje mi się, że mam dwie osobowości. Ostatnio moje złe samopoczucie emocjonalne bardzo się pogorszyło. Już nawet między znajomymi jestem z boku, nie uśmiecham się i nie żartuję. Jestem raczej obserwatorką. Patrze się na ludzi i zastanawiam się nad życiem. Dlaczego niektórzy potrafią sobie lepiej radzić z problemami niż inni? Zapewne to kwestia doświadczeń, wychowania a przedewszystkim tego jakie mieli dzieciństwo...
Jestem bardzo wrażliwa i nieufna. Ostatnio zauważyłam, że mam fobie a mianowicie wącham wszystko a szczególnie jedzenie. Nawet dopiero kupiony produkt sprawdzam i się zastanawiam czy nie jest jakiś zatruty. Niewiem co się ze mną dzieje mam 22 lata a boję się, że już mnie nic dobrego w życiu nie spotka...
Niedawno zarejstrowałam się na tej stronie a znalazłam ją przez przypadek. Miło, że można wyrazić swoje myśli i opinie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie...
Miałem bardzo podobne objawy,mam trochęwięcej latek (30), zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym przestało się układać, rozszedłem się z partnerką po 7 latach związku,musiałem opuścić nasze wspólne lokum, w sferach zawodowych ciągły stres i praca ponad siły (pracuje w pewnej korporacji od 8 lat), na dodatek miałem wypadek samochodowy, potrąciłem dziecko (na szczęście nic się nie stało - dzieciak wybiegł mi wprost pod koła). zacząłem mieć olbrzymie trudności z zasypianiem, pomagałem sobie alkoholem, ale to starczało na zaledwie pare godzin snu i samoczynna pobudka około 4-5 nad ranem,i tak przez jakiś miesiąc. Cały czas pracowałem, bojąc się o utratę posady i tak skrajnie wyczerpany jeździłem do pracy aż wreszcie pewnego dnia z trasy zabrała mnie karetka z objawami arytmii serca i podwyższonym ciśnieniem. Wcześniej raczej na nic nie chorowałem więc był to dla mnie swoisty szok, zacząłem ganiać po lekarzach, robić wyniki, szukać przyczyny. Przeszedłem od echa serca aż do rezonansu i nic. Wyniki w normie, poza jakimiś pierdołami, ale to każdy lekarz jak chce to wynajdzie. Potem miałem jeszcze z 3 takie ataki z objawami wskazującymi na problem z sercem i pomógł mi pewien lekarz pogotowia, który po wysłuchaniu listy objawów powiedział.... proszę pana, niech pan zwizytuje psychiatrę, bo to mi wygląda na sprawy związane z psychosomatyką. Bałem się tego, ale nie widząc innej alternatywy poszedłem. Na całe szczęście prywatnie i do dobrego specjalisty. Nie nafaszerował mnie lekami nasennymi, ale zapisał antydepresant i dalikatne leki przeciwlękowe, co więcej skierował na psychoterapię i powiedział fajnie wprost - panie Ryśku... wysrać się na to wszystko, ruch na świeżym powietrzu, sport, odpoczynek i relaks codzień. W rezultacie brania leków przez około 8 miesięcy, zmiany trybu życia i przede wszystkim zmiany postrzegania własnej osoby oraz nastawienia do rzeczywistości udało mi się dojść do jako takiego ładu ze wszystkim, ale trwało to dla mnie wieki całe. Codziennie obiecywałem sobie, że będzie lepiej, ale czym bardziej chciałem tym było gorzej. Potem wreszcie przestałęm o tym myśleć, koncentrować się na sobie i wtedy jakoś wszystko znormalniało. Nadal mam objawy psychosomatyczne, ale ignoruję je, nie walczę z nimi poddaje się temu i szybko mijają. A sen??? po pracowitym psychicznie dniu spacer z psem, wieczorne bieganie, basen, lub jakikolwiek wydatek energetyczny na świeżym powietrzu, naprawdę nic tego nie zastąpi (może być sex przy otwartym oknie również :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Polecamy:
Dlaczego nie możemy zasnąć?
Bezsenność w ciąży
Bezsenność u dzieci – jak ją rozpoznać?
Bezsenność - co zrobić, by w końcu się wyspać?
8 naprawdę zadziwiających zaburzeń snu
Chrapanie – uciążliwe i niebezpieczne!
Bezdech senny
Lunatyzm, czyli nocne wędrówki