Już drugi nastolatek z Minnesoty zmarł z powodu powikłań infekcji grypy typu A w czasie trwającego sezonu grypowego, co skłoniło służby zdrowia w całym stanie do namawiania obywateli na szczepienia przeciwko grypie, motywując ich ochroną własnego zdrowia. Niemniej jednak w wielu doniesieniach prasowych dotyczących tej tragedii nie ma wzmianki o tym, że czternastoletnia Carly Christenson już została zaszczepiona, co potwierdzałoby nieskuteczność szczepionek w profilaktyce grypy.
CBS 4 News w Minnesocie informuje, że Carly zmarła 8 stycznia 2013 roku, niedługo po zgłoszeniu się do ambulatorium z ostrym bólem gardła. Lekarze, przekonani o łagodnej infekcji, przepisali jej Prednizon - sterydy stosowane w leczeniu silnych stanów zapalnych, a następnie odesłali do domu. Jednakże następnego poranka sprawy przybrały poważny obrót...
Według komunikatów ból gardła przerodził się w wysoką gorączkę, której towarzyszył płytki i świszczący oddech. Płuca Carly wypełniły się płynem, przez co musiała natychmiast zostać przewieziona do szpitala w celu podłączenia do aparatu ECMO, stosowanego w przypadkach niewydolności oddechowej. W kolejnych dniach dziewczynie regularnie przetaczano krew, co niestety okazało się niewystarczające - zmarła niedługo potem.
Gdy rodzice Carly pierwszy raz zwrócili się do lekarzy o pomoc, ani oni, ani personel medyczny nie byli specjalnie zaniepokojeni łagodną infekcją u dziecka, zważywszy na fakt, iż w sierpniu zostało ono zaszczepione przeciwko grypie. Innymi słowy: wszyscy potraktowali szczepionkę jako niezawodną tarczę ochronną - władze nie zalecałyby szczepienia, gdyby ono rzeczywiście nie działało, nieprawdaż?
Zobacz również:
Ta złudna wiara w niezawodność szczepionki dała rodzinie Carly nadzieję, że zabezpieczy ona dziewczynę przed wirusem grypy; wiarę, która w ostateczności została zmiażdżona przez realia – kompletną nieskuteczność środka.
Natychmiast po śmierci Carly władze usiłowały zaprzeczać jakoby zmarła ona na grypę, nazywając jej stan „grypopodobnym”. A dyrektor Minnesota Department of Health - Kris Ehresmann - posunął się nawet do stwierdzenia, iż „nie może potwierdzić”, czy dziewczynę kiedykolwiek zaszczepiono przeciwko grypie, mimo że liczne źródła już zaświadczyły o tym fakcie.
Jeszcze inni próbowali uspokoić społeczeństwo zapewnieniami, że szczepionki działają, natomiast śmierć czternastolatki stanowi jakiś rodzaj medycznej anomalii.
Tymczasem nauka jasno wyraża się na ten temat: w najlepszym wypadku szczepionka przeciwko grypie zapewnia ochronę około 1,5% pacjentów, co nie daje nawet dwóch osób w przeliczeniu na stu zaszczepionych.
Pozostałe przypadki – 98,5 – to ludzie, którzy zostali niepotrzebnie wystawieni na działanie toksycznych adiuwantów i materiałów wirusowych, mogących narazić ich na rozwój grypy (lub nawet gorzej).
Szokuje również przypadek siedmioletniej Kaylynne Matten z Vermont. Jak donosi dziennikarka śledcza, Christina England - dziecko zmarło w zeszłym roku, zaledwie cztery dni po otrzymaniu szczepionki przeciwko grypie podczas corocznej wizyty kontrolnej.
Rodzice zapewniają, że dziewczynka nie miała wcześniej żadnych przypadłości i cieszyła się bardzo dobrym zdrowiem. Natomiast kilkanaście godzin po tamtym badaniu pojawił się u niej silny ból głowy oraz gorączka. Trzy dni później Kaylynne nagle przestała oddychać i zmarła w ramionach matki.
Komentarze do: Brutalna prawda o szczepionkach przeciwko grypie