Chikungunya to choroba wirusowa, roznoszona przez komary z gatunku Aedes, takie jak komar tygrysi. Choroba uderza przede wszystkim w kraje tropikalne, raczej biedne. Na przykład, w latach 2005 – 2006 wyspa Reunion doświadczyła ogromnej epidemii tej choroby: blisko 40% populacji zostało zarażone (300 000), a w wyniku infekcji zmarło 248 osób.
Na tę chwilę nie ma żadnych metod leczenia chikungunya. Można jedynie uśmierzać bolesne objawy choroby.
Naukowcy od lat pracują nad szczepionką, bezskutecznie. Nie dlatego jednak, żeby opracowanie szczepionki było niemożliwe. Frederic Tangy, dyrektor badań w Institut Pasteur wyjaśnia, że chodzi tu raczej o... pieniądze.
Specjalista mówi: - W 1971 miała miejsce pierwsza próba nad inaktywowaną szczepionką. Ale okazała się ona zbyt droga w produkcji. Trzeba było z niej zrezygnować.
Dziesięć lat później armia amerykańska opracowała szczepionkę atenuowaną – próby kliniczne bezpieczeństwa okazały się negatywne. Wirus nie był wystarczająco atenuowany i niektórzy ludzie po prostu zachorowali.
Zobacz również:
Od tamtej pory naukowcy przemierzają wiele ścieżek, aby opracować skuteczną szczepionkę. Kilka prób weszło już w fazę kliniczną – niektóre w pierwszą, inne są na początku fazy II. Trzeba jeszcze 5 – 6 lat, zanim taki produkt znajdzie się na rynku.
Jak podkreśla Tangy, głównym problemem nie jest stworzenie skutecznej szczepionki. Badacz konkretyzuje: - Możliwe jest opracowanie ochronnej szczepionki, i to o wiele łatwiej niż w przypadku malarii czy dengi. Pytanie jest takie: kto za to zapłaci? Wielkie laboratoria angażują się w projekt jedynie wtedy, gdy jest on opłacalny. Trzeba wiedzieć, dla kogo będą przeznaczone szczepionki, czy produkcja będzie masowa, czy zainteresują się nimi władze narodowe i międzynarodowe. Chikungunya jest bolesna, ale nie jest śmiertelna, czy trzeba więc angażować się w tę walkę? Od odpowiedzi na te pytania laboratoria uzależniają swoją decyzję.
Komentarze do: Chikungunya: wkrótce doczekamy się szczepionki?