W zeszłym tygodniu, ministrowie zdrowia krajów zachodnich zebrali się w Paryżu, aby porozmawiać na bardzo delikatny temat: śmiertelnego superwirusa, stworzonego w laboratoriach holenderskich. Publikacja tych prac została zresztą zablokowana ze względów bezpieczeństwa. Należy czy nie, opublikować badania, które przeprowadził Ron Fouchier ze swoimi kolegami?
Jest to kluczowa kwestia, która obudziła żywą debatę, trwającą już od kilku tygodni. W rzeczywistości, pod koniec listopada, wirolog z medycznego centrum Erasmus (Centre Medical Erasmus) w Holandii, ogłosił, iż wraz ze swoją ekipą stworzył, na podstawie wirusa H5N1, rodzaj superwirusa, równie śmiertelnego, ale jeszcze bardziej zaraźliwego.
Prace te następnie zostały zaproponowane do publikacji przeglądowi amerykańskiemu Science. Stąd też intensywne dyskusje. Albowiem, badacze obawiają się, że kiedy prace te zostaną opublikowane, rezultaty te mogą być wykorzystane w złym celu przez źle nastawione do społeczeństwa jednostki.
Na tę chwilę, amerykańska komisja konsultacyjna zablokowała również pojawienie się artykułu z badaniami holenderskich naukowców, wyjaśniając, iż mogą one być użyte w złych intencjach, aby stworzyć zagrożenie biologiczne. Tak samo, medyczne centrum Erasmus zablokowało również wszelkie informacje na ten temat, stwierdzając, że oczekuje na decyzję amerykańską, a na tę chwilę niemożliwe jest porozmawianie ze słynnmi już naukowcami.
Zobacz również:
Ale ten superwirus raczej nie budzi zaniepokojenia za Atlantykiem. Ministrowie zdrowia krajów zachodnich, którzy spotkali się w ubiegłym tygodniu, przywołali również tę kwestię, w ramach światowej inicjatywy na rzecz bezpieczeństwa sanitarnego (GHSI, jest to grupa wymiany informacji na temat zagrożeń sanitarnych, która gromadzi kraje z grupy G7, Meksyk, Komisję Europejską, a także Światową Organizację Zdrowia).
Jest to kwestia, o której bardzo dużo mówiliśmy, wyjaśnił francuski minister zdrowia, Xavier Bertrand, cytowany przez Agence France Presse.
On oraz jego odpowiednicy z innych krajów, wraz z dyrektor naczelną Światowej Organizacji Zdrowia, panią Margaret Chan, zadają sobie pytania nad zasadnością tego typu badań oraz nad sposobem przedstawiania rezultatów.
Technologia ekstremalnie trudna do odtworzenia
Badanie to jest jak najbardziej zasadne. Ważne jest wiedzieć, czy ten wirus może stać się zaraźliwy u ssaków czy nie, jest to kwestia fundamentalna, uważa Jean-Claude Manuguerra z Instytutu Pasteur.
Szkopuł w tym, że odpowiedź na to pytanie wymagała wygenerowanie wirusa potencjalnie bardziej niebezpiecznego niż te, które wcześniej istniały, wyjaśnia Jean-Claude Manuguerra w wywiadzie dla Agence France Presse.
Oczywiście, najlepszym sposobem na zamknięcie debaty to zniszczenie wirusa, ale tej opcji badacze nawet teraz nie biorą pod uwagę. Głównie dlatego, iż niektórzy wysnuwają hipotezę, iż bioterroryści mogą opracować takiego samego zabójczego wirusa, opierając się na komunikacie profesora Fouchier.
Są to technologie ekstremalnie skomplikowane. Laboratoria, które są zdolne do takich działań, można policzyć na palcach dwóch, może czterech rąk, na całym świecie, podkreśla Jean-Claude Manuguerra z Instytutu Pasteur.
Poza tym, kiedy tylko wirus ten przedostanie się do atmosfery, ciężko jest przewidzieć, czy zachowa swój niebezpieczny charakter, ponieważ przechodząc na człowieka, mutuje on z ogromną prędkością, dodaje jeszcze specjalista.
Komentarze do: Co zrobić z superwirusem H5N1