Czy choroby weneryczne pomagają ludziom ewoluować?
Sto lat temu genetycy uważali, że natura usiłując uniknąć marnowania cennego miejsca w chromosomach mogła wyposażyć je w możliwie największą ilość genów. A więc kiedy genetycy rozpoczęli odkrywanie dokładnej lokalizacji genów w chromosomach założyli, że muszą być one ściśnięte jak pasażerowie w autobusie MPK w godzinach szczytu.
Jednakże nie mieli racji, ponieważ w rzeczywistości białko produkujące DNA jest niezwykle rzadkie i rozproszone.
Najmniej „płodnym” chromosomem jest chromosom 13. Jego krótkie ramię nie zawiera prawie żadnych genów, a długie zawiera ich kilka na milion cząsteczek DNA. Stosunek genów, do wolnej do zagospodarowania przestrzeni można porównać do długości tego artykułu do 400-stronicowej książki w twardej oprawie.
A więc, co by tu można było zrobić z tym wolnym, dodatkowym DNA? Nic? Naukowcy uznali je po prostu za DNA niekodujące. Brzmi to dziwnie, jednakże to niekodujące DNA zawiera kilka odcinków, które mogą w pewien sposób zarządzać genami.
Czy naprawdę ludzie pochodzą od małp?
Przykład mogą stanowić szympansy, których penisy pokryte są krótkimi, mocnymi, bogatymi w kreatynę nierównościami, tzw. kolcami. Chromosom X zawiera DNA do budowy tych kolców. Ludzkie penisy takich kolców nie posiadają, a to tylko dlatego, że w ciągu ostatnich kilku milionów lat straciliśmy 60.000 liter regulujących DNA. Strata ta zmniejsza męskie wrażenia podczas stosunku i wydłuża jego czas, co niektórzy naukowcy uznają za pomocne gatunkowi ludzkiemu w budowaniu związków monogamicznych.
Wszystko to mówi, iż połacie ludzkiego DNA wyglądają raczej marnie. Przed projektem poznania ludzkiego genomu (HUGO project), czyli próbą poznania sekwencji wszystkich komplementarnych zasad tworzących ludzki genom, naukowcy badając ludzkie umysły i zachowania, twierdzili, że możemy być przechowalnią 100-150 tysięcy genów.
Zobacz również:
Aby uatrakcyjnić badania, „kilku” genetyków pewnej nocy w 2000 roku w pubie założyło sobie „genetyczną loterię” z pulą 1200 dolarów, dla każdego, kto spróbuje podać liczbę genów, możliwie najbliższą tej poprawnej. W zakład weszło ponad 150 naukowców. Jednakże naukowcy nie bazowali już w okolicach wcześniej szacowanej liczby.
Obliczanie spadło do 90 tys., następnie do 70 tys, a potem 50 tys. Jeden ze zgadujących podał liczbę około 26.000 genów i ostatecznie wygrał loterię. Najbardziej bieżące szacowania skłaniają się nawet ku jeszcze mniejszej liczbie genów.
Nikt nie spodziewał się tak dużej ilości niekodującego DNA, ale jego istnienie może zawierać wskazówki, co do pochodzenia wyjątkowych cech ludzkich. A więc nazwanie niekodującego DNA niekodującym wydaje się być mylnym, gdyż to kodujące stanowi zaledwie 2% naszego genomu.
W tym samym czasie wykazano, że 8% naszego genomu składa się ze starego wirusa, który został dodany do DNA dawno temu i nigdy nie został z niego usunięty. Tym sposobem jesteśmy cztery razy bardziej wirusami niż ludźmi. Pewien naukowiec Robin Weiss podsumował tą zabawną relację stwierdzeniem- „Gdyby Karol Darwin żył w dzisiejszych czasach, mógłby się nieźle zdziwić, że ludzie pochodzą bardziej od wirusów niż od małp.”
Większość tego wirusowego DNA jest zepsute i nie czyni żadnej szkody, jedynym wyjątkiem jest chromosom 1. Część DNA na tym chromosomie długo produkowało enzymy w naszym przewodzie pokarmowym - amylazy, które rozkładają skrobie i inne cukry złożone. Ale poprzez wirusy, przypadkowo nastąpiło genetyczne przełączenie w chromosomie 1 i w naszej ślinie również występują amylazy. W rezultacie podczas przeżuwania odczuwamy słodki smak skrobi w ustach, a bez tego przełącznika nie odczuwalibyśmy tego rodzaju smaku podczas jedzenia makaronu czy pieczywa.
Jeszcze bardziej spektakularnym wydaje się plagiat niektórych kluczowych DNA z wirusów.
Niektórzy odważni naukowcy twierdzą nawet, że wirusy i wirusopodobne jak DNA mogą formować i kierować naszym mózgiem. Ta odmiana zawiera mutacje, które powodują krótkotrwałe spustoszenie, ale w dłuższej perspektywie mutacyjna różnorodność jest surowcem ewolucji, a jeżeli ta teoria jest poprawna, to pasożyty mogłyby pobudzić nasze mózgi i sprawiać, że funkcjonują one lepiej.
Co więcej, wszystkie drobnoustroje odpowiedzialne za ewolucyjne przyspieszenie naszych organizmów prawdopodobnie przedostały się tam drogą płciową. Co oznacza, że mikroby były ważne w ewolucji. Niektórzy naukowcy spekulują, że choroby przenoszone drogą płciową mogły przyczynić się w niewielkim stopniu do ludzkiego geniuszu.
Autor:
Katarzyna Komenda
Komentarze do: Czy choroby weneryczne pomagają ludziom ewoluować?