Kilka tygodni temu już, dowiedzieliśmy się, iż w pewnym laboratorium holenderskim naukowcom udało się stworzyć wirusa H5N1 ptasiej grypy, potencjalnie bardzo zaraźliwego i śmiertelnego dla człowieka. Podczas gdy przeglądy naukowe Nature i Science poszanowały zakaz szczegółowej publikacji tego niezwykłego projektu naukowego, to Yves Thomas, ze szwajcarskiego narodowego centrum grypy Centre national suisse de la grippe w Genewie, odpowiedzialny za nadzór nad wirusem, z chęcią wraca do tego pasjonującego tematu.
Nie da się ukryć, że sprawa ta była jedną z największych afer końca 2011 roku. Badacze z Holandii, którymi kierował Ron Fouchier, próbowali opublikować całość swoich badań na temat stworzenia w laboratorium wirusa ptasiej grypy H5N1, wysoce zaraźliwego u fretek, z poziomem śmiertelności bliskim 60%. Wiadomość ta obudziła, co zrozumiałe, wielkie polemiki na temat zasadności stwarzania tego typu wirusa. Jak również panikę, co jeszcze bardziej zrozumiałe, ponieważ rezultaty te można przełożyć na człowieka.
Dodatkowo, ta odmiana wirusa może przenosić się z człowieka na człowieka, podczas gdy wirus H5N1 naturalny nie ma takiej możliwości. Ministerowie zdrowia z wielu krajów zebrali się w Paryżu w dniu 9 grudnia 2011 roku, aby ocenić ryzyko, zalecając ekstremalną ostrożność wobec potencjalnego zabójcy.
Jakieść dziesięć dni później, amerykańskie biuro NSABB (National Science Advisory Board for Biosecurity, narodowe biuro doradcze na rzecz biobezpieczeństwa) poprosiło prestiżowe przeglądy naukowe, Science i Nature, aby nie ujawniały całości badania, zachowując w tajemnicy najbardziej wrażliwe części protokołu eksperymentu oraz rezultaty badania jedynie do dyspozycji dla wyspecjalizowanych badaczy. Przyczyną takiej ostrożności jest strach przed bioterroryzmem.
Jednakże, decyzja znów należy do wspomnianych wyżej przeglądów naukowych, ponieważ biuro NSABB nie ma władzy zakazywania publikacji takich informacji. W zgodzie z władzami, przeglądy naukowe zdecydowały się nie ujawniać wszystkiego.
Natychmiast podniosły się głosy oburzenia wielu naukowców, które żądają „wszystko-albo-nic” i które oskarżają władze o cenzurowanie. Czy należy publikować całość tego badania?
Niszczycielski wirus: postęp czy bioterroryzm?
Kiedy dany badacz przedstawia swoje prace szerokiej publiczności, budzi się normalne pytanie: ale czemu to służy? W tym przypadku jest podobnie: czemu służy stworzenie wirusa potencjalnie zabójczego?
Zobacz również:
Te prace badawcze naprawdę mogłyby pozwolić lepiej się uzbroić przed ewentualnym pojawieniem się nowego szczepu wirusa na łonie ludzkiej populacji, mówi Yves Thomas, ze szwajcarskiego narodowego centrum grypy. Dysponując tymi wszystkimi informacjami, naukowcy z całego świata mogliby lepiej zrozumieć jakie są specyficzne podpisy, które pozwalają na ten wysoki poziom zaraźliwości. Jak również, sprawdzić, czy można je odnaleźć w innych wirusach.
Dokładniejsze badanie tego typu szczególnych aminokwasów jest jednym z kluczy do zrozumienia. A więc, moglibyśmy dzwonić na alarm w dobrym momencie, a nie w sposób mniej więcej prawidłowy, jak tylko pojawi się podejrzenie, iż istnieje ryzyko pandemii. Ale tutaj, informacje zawarte w publikacji są bardziej delikatne niż te, które znajdujemy zazwyczaj w tego rodzaju badaniach. Zaproponowano więc nie dostarczanie kluczowych elementów szerokiej publiczności, ale jedynie niektórym naukowcom.
Czy osoby ze złymi intencjami mogłyby odtworzyć tego wirusa?
Mało prawdopodobne, stwierdza Yves Thomas. Problem ten jest w rzeczywistości o wiele bardziej złożony. Ron Fouchier oraz jego zespół tyle razy wprowadzali i wyciągali wirusa ptasiej grypy z organizmów fretek, iż stał się on wysoce zaraźliwy w następstwie mutacji, które go dotknęły w momencie różnych etapów przejścia. Taki wynik jest tylko owocem przypadku. Gdybyśmy próbowali powtórzyć do doświadczenie, dotarcie do tego samego wyniku mogłoby zająć 15 dni... albo 15 lat. Gdyby faktycznie nam się to udało.
W obliczu trudności z odtworzeniem wirusa H5N1 potencjalnie niszczycielskiego, inne hipotezy zakładają kradzież próbki. Ale czyn ten nie jest aż tak łatwy, biorąc pod uwagę to, że niektóre laboratoria mają wirusy H1N1 grypy hiszpanki (od 20 000 000 do 100 000 000 zgonów, w zależności od źródła), oraz wirusa H2N2 pandemii z 1957 roku (2 000 000 ofiar, według WHO), podczas gdy do tej pory jeszcze nie odnotowano żadnej próby kradzieży.
W kierunku światowych władz zdrowia?
Zwolennicy publikacji mają jeszcze jeden argument, aby usprawiedliwić swój punkt widzenia. Badacze holenderscy skorzystali z dofinansowania narodowego amerykańskiego instytutu zdrowia, aby przeprowadzić swoje doświadczenia. Czy nie powinien on zadać sobie pytań wcześniej, a nie po fakcie?
Prawdą jest, że na naszym poziomie, my naukowcy, nie jesteśmy najwłaściwszymi osobami, które powinny ustalać dla siebie limity, przyznaje Yves Thomas, który jest przyzywyczajony do regularnego manipulowania takimi patogenami i ciągle pchany przez ciekawość do dalszych eksperymentów.
Czy należy więc ustalić jakieś międzynarodowe władze, które będą w stanie oceniać takie ryzyko? Pytanie to stawiane jest od dawien dawna. Czy teraz to się zmieni? W tej historii, zdaje się dominować zadada ostrożności. Równowaga ryzyko-korzyść nie jest w stanie pogodzić wszystkich aktorów związanych z tą debatą, ale ci najbardziej ostrożni mają ostatnie słowo. Na tę chwilę.
Ponieważ przeglądy Science i Nature ciągle mogą zdecydować o ujawnieniu całości badań. Jak uczy historia, cenzura nigdy nie była dobra. Wiedza powinna być popularyzowana, aby można ją było lepiej kontrolować, podsumowuje Yves Thomas. Być może są tematy wyjątkowo wrażliwe, które zasługują na to, aby pominąć je milczeniem. W takim duchu, wydaje się, działały władze zdrowotne.
Komentarze do: Czy należy ujawnić wszystko na temat groźnego wirusa H5N1 stworzonego w laboratorium?