Problemy z przeczytaniem sms-a, książki, czy rozkładu jazdy - nie ma się co oszukiwać, czeka to każdego z nas, bez względu na stan zdrowia. Starczowzroczność, czyli presbyopia jest naturalnym procesem starzenia się oka. Polega na stwardnieniu soczewki, która w młodości jest elastyczna i przezroczysta dzięki czemu dobrze widzimy na różne odległości.
W pewnym wieku zaczynają się problemy od których nie da się uciec, ale można załagodzić skutki - mówi dr Iwona Filipecka z Kliniki Okulus, specjalizująca się w chirurgii okulistycznej.
Według niektórych statystyk starczowzroczność może dotyczyć ponad połowy mieszkańców Europy. Wzrost tej liczby spowodowany jest tym, że ludzie żyją dłużej i społeczeństwo się starzeje. Wbrew pozorom prezbyopia nie dotyczy tylko osób starszych. Problemy z widzeniem z bliska zaczynają się już od 40 roku życia i narastają do 65.
Od czego się zaczyna?
Wraz z początkiem prezbyopii np. druk w książce staje się rozmazany, litery w ulotce nieczytelne, a odczytanie godziny na ekranie komórki sprawia niemało trudności. Zazwyczaj ludzie podejmują na własną rękę działania, by poprawić ostrość wzroku. Kupują krople do oczu a nawet próbują codziennie ćwiczyć wzrok. Litery stają się czytelniejsze w momencie oddalenia książki od oczu. Jednak w pewnym momencie ręka staje się zbyt krótka na pogłębiająca się wadę. Natura w tym przypadku jest bezwzględna. Pacjenci często wspominają o ćwiczeniach, które im pomagają, jednak badania okulistyczne potwierdzają, że te sposoby są nieskuteczne. Dlatego wizyta w gabinecie okulistycznym jest niezbędna - przekonuje dr Iwona Filipecka z Kliniki Okulus, członek Amerykańskiej Akademii Okulistyki.
Najpopularniejszą metodą walki ze starczowzrocznością w dalszym ciągu jest korekcja wady za pomocą okularów. Jednak ważne jest by były to okulary dobrej jakości i porządnie dobrane. Osoby noszące już okulary plusowe do dali otrzymują szkła mocniejsze, natomiast pacjenci z krótkowzrocznością korygowaną minusami słabsze - mówi dr Iwona Filipecka z bielskiej Kliniki Okulus. Do tej pory ci, którzy skazani byli na noszenie dwóch par okularów, mogli ułatwiać sobie życie kupując tzw. szkła dwuogniskowe z wyraźną poprzeczną linią oddzielającą górną część do patrzenia w dal, od dolnej do patrzenia blisko. Ta linia to tzw. strefa martwa, która powoduje, że nie widzimy dobrze obszarów pośrednich; szkła dwuogniskowe zapewniają tylko korekcję do dali i bliży. Dziś na rynku dostępne są tzw. progresywne szkła lub soczewki kontaktowe. Nie ma w nich martwej strefy. Zmiany ostrości następują płynnie, bez nagłego przejścia z korekcji widzenia bliży i dali.
W progresywnych szkłach do okularów utrzymany jest podział góra-dół, ale bez wyraźnej linii. Natomiast progresywna soczewka kontaktowa ma jakby dwie części: w środku kółko, przez które widzimy ostro przedmioty bliskie i pośrednie, a na zewnątrz pierścień, przez który patrzymy na przedmioty dalekie. Soczewki są wygodne, ale trzeba nauczyć się przez nie patrzeć, czyli odpowiednio manewrować głową. Osoby, które nie chcą nosić okularów czy soczewek mogą poddać się zabiegowi chirurgicznemu. W Polsce takie zabiegi nie są jeszcze tak popularne jak w USA czy Europie Zachodniej. Zabieg chirurgiczny PRELEX (presbyopic lens exchange) polega na wymianie własnej soczewki na soczewkę sztuczną wieloogniskową. Dzięki temu zabiegowi i odpowiednio dobranym soczewkom do obu oczu pacjent odzyskuje zdolność widzenia na różne odległości bez okularów - mówi dr Iwona Filipecka, specjalizująca się w chirurgii soczewki. Zabieg ten koryguje także dotychczasowe wady wzroku - nadwzroczność, krótkowzroczność i astygmatyzm. Pacjent pozbywa się okularów nie tylko do czytania ale także tych, które stosował dotąd na dalekie odległości. To ważne dla osób prowadzących aktywny tryb życia, które pracują przy komputerze, czytają, korzystają z komórek.
Komentarze do: Długa ręka każdego dosięgnie