Wybuch epidemii Ebola zaatakował północno-wschodnią część Konga. Śmierć poniosło do tej pory 15 osób, a centra medyczne próbują uświadomić zagrożenie miejscowym. Lokalna społeczność szybko uczy się jak zapobiec rozszerzaniu się tej śmiertelnej choroby.
Zarażenie wirusem Ebola powoduje intensywne wewnętrzne krwotoki i kończy się śmiercią w 40-90% przypadków. Nie istnieje jeszcze skuteczne lekarstwo na tę chorobę.
„Ebola weszła do mojego domu, a ja nie wiedziałem co to jest,” mówi Gabriel Libina Alandato, któremu udało się przeżyć krwotoczną gorączkę. „Moje trzy córki i ich matka zmarły w sierpniu, ale dopiero kiedy wzięto mnie do centrum kwarantanny dowiedziałem się czym jest ta choroba.”
Mimo iż jest to dziewiąta epidemia w Kongu, teren Haut-Uélé dotknięty nią został po raz pierwszy.
Zobacz również:
Służby zdrowia twierdzą, że problem stanowi niski poziom wiedzy o wirusie i uznały za konieczne wyedukować tamtejszą społeczność, jeśli chodzi o takie sprawy jak to, że tradycyjne mycie zwłok umarłych, które symbolizuje u większość afrykańskich ludów miłość i szacunek, sprawia, że Ebola swobodnie może przenosić się dalej.
Obecnie ognisko choroby przemieściło się do Viadana, miasta oddalonego od Haut-Uélé o 75 km, przez kobietę, która przyjechała do Isiro na pogrzeb jednej z ofiar wirusa Ebola i uczestniczyła w rytualnym myciu osoby zmarłej.
Lekarze Bez Granic już rozpoczęli w pobliskich regionach kampanię edukacyjną, a lokalne stacje radiowe bez przerwy nadają programy informacyjne.
Większość mieszkańców zarażonych terenów sądziło do tej pory, że zainfekowane osoby zatruły się pokarmowo – tamtejsza lokalna choroba ma bowiem podobne symptomy jak Ebola.
W tej chwili 170 osób znajduje się pod kwarantanną, a u 28 osób stwierdzono wirusa. Lekarze są dobrej myśli – akcja edukacyjna i staranna kontrola powinny stłumić epidemię.
Komentarze do: Epidemia wirusa Eboli we wschodnim Kongu - 15 ofiar śmiertelnych