W elektrowni Fukushima, nadzieja może przyjść ze strony alg. Mikroskopijny gatunek Parachlorella sp. binos, przetestowany przez japońskie uniwersytety, ma mieć zdolność do absorbowania i do szybkiego przytwierdzania się do elementów radioaktywnych.
Jest to ślad, który być może pozwoli na oczyszczenie milionów litrów skażonej wody, zgromadzonej na ziemi, i – dlaczego nie – następnie na oczyszczenie wód przy wybrzeżach.
Znamy bardzo dobrze bakterie jedzące ropę naftową, oczyszczające wycieki oleju, a oto teraz algi, które usuwają elementy radioaktywne z wody! Jest to nowy produkt odkażający, który został zaprezentowany w połowie lipca 2011 roku przez firmę Kaneka i instytut Kitasato.
To właśnie wzdłuż wybrzeża północno-wschodniego Japonii, wokół zniszczonej elektrowni atomowej, radioaktywność w dalszym ciągu rozprzestrzenia się w morskich wodach. A jeśli według Tepco, operatora zniszczonej elektrowni, najbardziej skażone wody zostały zgromadzone na ziemi, w oczekiwaniu na znalezienie rozwiązania, to właśnie wycieki z elektrowni przyczyniają się do ciągłego wyrzucania zanieczyszczeń do środowiska.
Aby oczyścić najbardziej niebezpieczneg wody, właściele elektrowni, w partnerstwie z Areva, spróbowali posłużyć się zeolitami (minerały glinokrzemianowe). Minerały te, dzięki swojej dużej porowatości, mają zdolność do zatrzymywania zanieczyszczeń tak jak gąbka. Ale proces jest długi, bardzo kosztowny, i w efekcie – mało skuteczny.
Algi jako likwidatorzy
Algi, one również, naturalnie przytwierdzają niektóre elementy z wód morskich, na przykład wapń albo krzem, których niektóre z nich używają do produkcji solidnej powłoki. Jest to zresztą droga problematycznej koncentracji zanieczyszczeń wzdłuż łańcucha pokarmowego.
Zobacz również:
- Żywność ekologiczna na zdrowie
- Żywność uprawiana metodami ekologicznymi może zaoferować więcej niż ta uprawiana tradycyjnie
- Czy zjedlibyście mięso syntetyczne?
- Kto jest gorszy dla środowiska naturalnego, kobiety czy mężczyźni ?
- Zasady zbioru i metody konserwacji ziół
- Zarazki z kranu - czy zagrażają naszemu zdrowiu?
- Pułapki diagnostyczne – choroby ukryte za maską
- Nowoczesne metody badania płodu
Ale badacze wpadli na pomysł, żeby odwrócić sytuację: posłużyć się tą właściwością alg, aby wyciągnąć elementy radioaktywne ze skażonych wód.
W Stanach Zjednoczonych, kilka miesięcy temu, wybór biologów z Uniwersytetu stanu Illinois, padł na gatunek alg Closterium moniliferum. Udaje jej się wychwytywać i przetrzymywać cez 90 oraz stront pod postacią kryształów, które następnie możemy odzyskać.
W Japonii, tego lata, zespoły z Uniwersytetu Toho w Tokio oraz z Uniwersytetu Yamanashi w Kofu, pracowały nad gatunkiem alg Parachlorella sp. binos. Ta mikroalga, często symbiotyczna, jest już używana jako katalizator aktywności mikrorganizmów, w celu oczyszczania odpadów zwierzęcych oraz błota.
W obliczu radioaktywności, okazuje się ona o wiele mniej kosztowna i od pięciu do dwudziestu razy skuteczniejsza niż zeolity. Atakując jakąś dwudziestkę elementów, pokazuje się ona również bardziej przystosowana do sytuacji japońskiej, niż jej amerykański odpowiednik.
Doświadczenia zrealizowane na litrze wody radioaktywnej, porównywalnej do tej, która oczekuje na oczyszczenie w elektrowni Fukushima, okazały się obiecujące: pięć gram odwodnionych alg pozwoliło na usunięcie około 40% cezu i jodu, tak samo jak i 80% strontu, zawartych w wodzie, w czasie krótszym niż 10 minut.
W żadnym wypadku cudowne rozwiązanie
Powiew świeżego powietrza dla Tepco, która do tej pory zdawała się relatywnie bezradna. Operator elektrowni, związany ze specjalistyczną firmą, już zaczął przeprowadzać ogromne testy. Ale jeśli rekuperacja (co najmniej częściowa) elementów radioaktywnych z wód skażonych jest pięknym postępem, to jednakże w ogóle nie reguluje ona problemu.
Proces ten jedynie zredukuje objętość odpadów z wielu milionów litrów wody do kilkudziesięciu albo kilkuset kilogramów alg. Koncentrując w ten sposób szkodliwe elementy, Tepco sprawia, że odpady łatwiej jest kontrolować, ale stają się one również bardziej niebezpieczne. W żadnym wypadku nie znosi się, ani nie „niszczy” radioaktywności.
Metoda ta jest więc jedynie pierwszym etapem długiego odkażania, a nawet niemożliwego, całej strefy.
Pozostaje jeszcze dowiedzieć się, w jaki sposób te rośliny żyjące zareagują na silne dawki promieniowania, z którym będą musiały się skonfronotwać, aby wypełnić swoje zadanie...
Komentarze do: Fukushima: nadzieja na odkażenie dzięki algom