Szukaj

Jak zmarł Ötzi, mumia z Bolzano

Podziel się
Komentarze0

Jakaś setka ekspertów, zebrana w dniach od 20 do 22 października w Europejskiej Akademii w Bolzano, zastanawiała się nad tym, w jaki sposób zmarł Ötzi, człowiek naturalnie zmumifikowany, odkryty jakieś 20 lat temu w Alpach włoskich.



A dokładnie, chodzi o mumię, odkrytą dokładnie w 1991 roku, w wyjątkowym stanie konserwacji, z ubraniami i z bronią, czyli o słynnego Ötzi, który żył jakieś 5 000 lat temu.

Mumię tę można zobaczyć od 1998 roku w muzeum archeologicznym w Bolzano, we Włoszech. Ale nawet jeśli jego doczesne zmumifikowane szczątki były już przedmiotem wielu badań, to niektóre tajemnice w dalszym ciągu pozostały nierozwiązane.

Na przykad, tajemnica dotycząca jego śmierci. A dziś, nowe badania pozwoliły choć częściowo uchylić rąbka tajemnicy. Albert Zink, badacz – specjalista od mumii, wyjaśnia: Ötzi czuł się na tyle bezpieczny, żeby zrobić sobie przerwę, usiąść przed obfitym posiłkiem (zboża, jabłko, mięso koziorożca alpejskiego). Podczas tego posiłku, został zaatakowany, ugodzony strzałą i zostawiony na pewną śmierć.


W rzeczywistości, przeprowadzone analizy pokazały, że strzała przedziurawiła lewe płuco i przecięła tętnicę, powodując krwotok. Jednakże, inne prace ujawniły również, że na czaszce miał ślady urazów, które również mogły być przyczyną śmierci.

Specjaliści stwierdzają w każdym razie, że żadne ślady nie pozwalają wyciągnąć wniosków, iż Ötzi został pochowany.  Chodziłoby raczej o naturalny pochówek, który pozostawił go w bardzo szczególnej pozycji, z jedną ręką wyciągniętą ku niebu.

Natomiast, obecność tego człowieka na lodowcu alpejskim, na 3 200 metrach wysokości, ciągle pozostaje tajemnicą. Nie mogło chodzić o pasterza prowadzącego swoje stado, ponieważ w tamtej epoce, kiedy żył (między 3 350 a 3 100 przed naszą erą), nie było zwyczaju sezonowej migracji bydła. Specjaliści w dalszym ciągu zastanawiają się nad życiem Ötzi.

Komentarze do: Jak zmarł Ötzi, mumia z Bolzano

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz