Jeden defibrylator na pięć może być wszczepiony z powodów budzących wątpliwość, bez solidnych dowodów na jego użyteczność, według pewnego badania amerykańskiego, pierwszego zresztą, jakie kiedykolwiek zrealizowano w tym temacie. Wszczepiane defibrylatory przywracają normalny rytm serca wysyłając impuls do serca, kiedy tylko jego rytm staje się nieregularny. Mogą także zapobiec nagłej śmierci u osób, które cierpią na zaawansowaną niewydolność serca, ale nie wykazały żadnego korzystnego działania u innych chorych.
Badanie, opublikowane na początku stycznia 2011 w dzienniku Journal of the American Medical Association (AMA, Amerykańskie Towarzystwo Medyczne), zebrało amerykańskie dane narodowe od blisko 112 000 pacjentów, między 2006 a 2009 rokiem.
Pacjenci, którzy właśnie przeszli przez zawał serca albo zabieg pomostowania wieńcowego, nie są dobrymi kandydatami do wszczepienia defibrylatora, na przykład. Nie jest on zresztą także zalecany tym, u których właśnie odkryto niewydolność serca, albo tym, których spodziewana długość życia jest i tak bardzo ograniczona z powodu choroby.
Tak więc, według tego nowego badania, które analizuje dane narodowe zbierane przez blisko cztery lata w Stanach Zjednoczonych, 22% defibrylatorów zostało wszczepionych pacjentom, którzy podchodzą pod jedną albo pod drugą z tych wymienionych wyżej kategorii.
Zobacz również:
To brak świadomości, to totalna niewiedza. To nieprzestrzeganie zaleceń, oznajmił główny autor tego badania, doktor Sana Al-Khatib, ze Szkoły Medycznej przy Uniwersytecie Duke w Durham, w Karolinie Północnej. Oznacza to, że muszą być lekarze, którzy się nie zgadzają z zaleceniami, albo którzy myślą, że nie dotyczą one ich pacjentów.
Badacze odkryli, że pacjenci, którym wszczepiono implanty zgodnie z oficjalnymi zaleceniami, umierali znacznie rzadziej w szpitalu i cierpieli znacznie mniej z powodu komplikacji niż pacjenci, u których implant wszczepiono poza oficjalnymi zaleceniami.
Poza tym, operacje te kosztują tysiące dolarów, co porusza z kolei kwestię braku oszczędności, dorzuca doktor Sana Al-Khatib.
Ta liczba 22% jest bardzo niepokojąca, dodaje od siebie doktor Douglas Zipes, ze szkoły medycznej Uniwersytetu stanu Indiana, w Indianapolis, który nie uczestniczył w badaniu. Jeśli pacjent nie ma z tego żadnych korzyści, nie powinniśmy mu wszczepiać defibrylatora serca, dorzuca doktor Douglas Zipes.
A należy podkreślić, że wszczepienie implantów jest nieco lepiej oceniane, jeśli chodzi o lekarzy kształconych w dziedzinie arytmologii serca. W każdym razie, lekarze powinni przestrzegać zaleceń, kontynuuje doktor Douglas Zipes, a pacjenci powinni wybierać specjalistę w dziedzinie zaburzeń rytmu serca.
Komentarze do: Jeden defibrylator serca na pięć ma być wszczepiony niepotrzebnie, według badania