Najnowsze badania wykazały, że interferon beta – najpopularniejszy lek, stosowany w leczeniu stwardnienia rozsianego typu remitująco-nawracającego (łac.sclerosis multiplex, SM) - nie zapobiega postępowaniu niepełnosprawności u pacjentów. Charakterystyczny dla SM jest kliniczny postęp choroby przed pojawieniem się pierwszych objawów dysfunkcji układu nerwowego.
Doktor medycyny Afsaneh Shirani z Uniwersytetu British Columbia w Vancouver przeprowadziła analizę danych trzech grup pacjentów.
Akta medyczne chorych na SM, których leczono interferonem beta, porównano z wynikami aktualnie nieleczonych pacjentów i danymi nieleczonych osób z ubiegłych lat (tzw. grupa historyczna).
Pierwszym wynikiem był czas od rozpoczęcia leczenia interferonem beta do uzyskania i utrzymania wyniku 6 na 10 stopniowej Poszerzonej Skali Stanu Niepełnosprawności (ang. EDSS). 6 oznaczała, że chory, wspierając się laską, mógł przejść 100 m.
Czas obserwacji chorych różnił się w poszczególnych grupach. Dla nieleczonej kohorty historycznej, mediana wynosiła 10,8 lat, dla współcześnie nieleczonej - 5,1 roku, a dla leczonej - 4 lata. Z badań wynika, że w leczonej grupie 6 stopień na skali EDSS osiągnęło 10,8% chorych, we współcześnie nieleczonej – 5,3%, a w historycznej – 23,1%.
Zobacz również:
- Leki oryginalne a odpowiedniki - czym się różnią?
- Alergia na leki znieczulenia miejscowego, Czy są potrzebne badania diagnostyczne?
- Czy leki sprzedawane poza apteką są dla nas niebezpieczne?
- Objawy lekomanii
- Leki przeciwpłytkowe mogą być podawane doustnie lub pozajelitowo
- Leki sieroce – komu są potrzebne?
- Preparaty złożone
- Jakie substancje działają odkażająco?
Wniosek nasuwa się sam: podawanie interferonu beta nie wpłynęło na zahamowanie postępującej niepełnosprawności chorych na stwardnienie rozsiane typu remitująco-nawracającego.
Celem terapii jest zapobieganie lub odwleczenie trwałej dysfunkcji. Stąd dalsze używanie interferonu beta staje pod znakiem zapytania.
Naukowcy nie wykluczają, że część pacjentów, nieuwzględnionych w badaniach, może odnosić korzyści z leczenia.
Wyłonienie tych potencjalnych chorych może nastąpić w wyniku farmakogenomiki lub badania biomarkerów, przecierając szlak medycynie skrojonej na miarę potrzeb indywidualnego pacjenta.
Tobias Derfuss i Ludwig Kappos, doktorzy medycyny z Uniwersyteckiego Szpitala Basel w Szwajcarii podkreślają, że skrupulatnie zgromadzone przez dr Shirani dane choć przekonujące, pozostają nieudowodnione.
Bardziej efektywna terapia i dokładniejsze kryteria doboru pacjentów są potrzebne. Stosunkowo niski wskaźnik progresu u nieleczonych chorych wskazuje, że pomimo powyższych badań, pacjenci w Brytyjskiej Kolumbii poddając się terapii dokonali właściwego wyboru - tłumaczą lekarze.
Komentarze do: Leki na stwardnienie rozsiane nie zapobiegają niepełnosprawności