Ludzka i ptasia grypa - nie dajmy się zwariować!
Media nieustannie informują o zagrożeniu związanym z pandemią ptasiej grypy. Można odnieść wrażenie, że ten szum medialny jest powodem zbiorowej psychozy. Czy zagrożenie,o którym donoszą media jest realne? Kto w rzeczywistości korzysta na lęku przed zakażeniem ptasią grypą. Bez wątpienia korzystają firmy farmaceutyczne, które nie mogą nadążyć z produkcją szczepionek. Tymczasem nie jest wcale pewne czy produkowane szczeniaki są w stanie uchronić nas przed pandemią.
W Rzeczpospolitej 29 października ukazał się bardzo interesujący wywiad z docentem Włodzimierzem Gutem, który jest mikrobiologiem z Zakładu Wirusologii Państwowego Zakładu Higieny. Specjalizuje się w arbowirusach, czyli wirusach przenoszonych przez stawonogi (kleszcze, komary). Jest współautorem wielu książek z zakresu chorób zakaźnych i nauki o szczepieniach. Rozmowa docentem W. Gutem rzuca więcej światła na problem pandemii ptasiej grypy.
Ptasia grypa
"Rozbudzanie w ludziach nadziei na to, że jest lub będzie szczepionka, która zabezpieczy ich przed ptasią grypą, to mydlenie im oczu" – twierdzi docent Włodzimierz Gut.
Ptaki są naturalnymi gospodarzami wirusów grypy. Dlatego ptasią grypę mieliśmy wśród nas zawsze. Te wirusy zawierają w sobie dwa powierzchniowe białka, jedno z nich oznaczamy literą H, drugie - literą N. A każde z tych białek dzieli się na kilkanaście typów. Każdy z kilkunastu typów H może próbować się połączyć z każdym z kilkunastu typów N. Według docenta Guta może to dać astronomiczną liczbę odmian.
Wywiad opublikowany Rzeczpospolitej rzuca dużo światła na temat możliwości zakażenia wirusem ptasiej grypy. Człowiek może zarazić się ptasią grypą tylko w razie kontaktu z naprawdę olbrzymim stężeniem wirusa – twierdzi docent Gut. W wywiadzie czytamy, iż człowiek "musiałby na przykład iść na zakażoną fermę i porządnie nawdychać się pyłu. Statystycznie i tak jest bardziej prawdopodobne, że prędzej dostałby od tego pyłu zapalenia spojówek niż grypy, ale załóżmy, że miał pecha. Zwierzęcy wirus namnoży się w człowieku, ale i tak nie będzie mógł "przeskoczyć" na inną osobę. Bo on po prostu tego nie potrafi. Podobnie jak wielu innych rzeczy, o które się go posądza. Gdy się czyta pełne emocji teksty o wirusach, ciarki chodzą po krzyżu. Oto wirus "straszy", "zabija", sprytnie przeskakuje z ptaka na ptaka, byle tylko zakazić jak największe rzesze ludzi, jest "podstępny", bywa "niszczycielski". Istne skrzyżowanie wszechmocnego Supermana z wcielonym diabłem. Niewidzialny twór, który czyha na człowieka i podejmuje z nim inteligentną walkę."
Zobacz również:
Ludzka grypa
"Dostępna szczepionka chroni przed wirusem grypy, który krążył po świecie przed rokiem. A szczepionka przeciwko temu, który krąży dzisiaj, będzie gotowa dopiero za rok"
Włodzimierz Gut, pytany przez Szymona Hołownie o szczepionki przeciw ludzkiej grypie, sceptycznie odnosi się do dostępnych na naszym rynku szczepionek. W związku z tym nie ma zamiaru się szczepić.
"Jeśli dotychczas nie zachorowałem, to znaczy, że mój organizm świetnie sobie z tegorocznym wirusem radzi. A jeśli zachoruję - to szczepienie i tak mi nie pomoże. Mój stosunek do masowych szczepień przeciw grypie streszcza ludowa historia o rodzinie, która mieszkała w domu z dziurawym dachem. Na pytanie gości, dlaczego nie można załatać dachu, ojciec rodziny odpowiadał z żelazną logiką: - Jak pada, to nie można, a jak nie pada - to po co?"
Mutacja wirusa ptasiej grypy
Mutacja wirusa ptasiej grupy z ludzką nie jest prosta ale historia epidemiologii dobitnie pokazuje, że człowieka sam jest sobie winny.
Mutacja wirusa ptasiej grupy z ludzką nie jest prosta. Docent W. Gut ukazuje to na przykładzie historii epidemii. Prawdopodobieństwo mutacji wirusa w ciągu kilku miesięcy jest bardzo niskie. Wirusa księgosuszu, który od zarania dziejów żył w populacji przeżuwaczy np. krów potrzebował dwa tysiące lat na mutacje, która pozwoliła mu przenieś się na człowieka. Docent zwraca uwagę, że krowę udomowiono 7 tysięcy lat przed naszą erą. A dopiero po dwóch tysiącach lat kontaktów człowieka z bydłem z księgosuszu powstał wirus odry.
Historia epidemiologii dobitnie pokazuje, że człowieka sam jest sobie winny. "Kilkanaście lat temu w Boliwii wybuchła epidemia groźnej gorączki krwotocznej. Wywołał ją wirus, który zanim przeskoczył na ludzi, przez długie lata pasożytował na gryzoniach, które uwielbiały kukurydzę. Wirus nie dręczył ich zbyt mocno, gryzonie i bez niego przymierały bowiem głodem, a wirus doskonale wiedział, że martwy gospodarz to gospodarz kiepski.W Boliwii sytuacja była stabilna, dopóki na horyzoncie nie pojawił się człowiek, który założył plantacje kukurydzy. Gryzonie zaczęły się mnożyć jak mrówki. Ludzie coraz częściej się z nimi stykali. I tak to się zaczęło." Według docenta analogiczna sytuacja jest z ptasią grypą, która od zawsze była wśród ptactwa. Problemy zaczęły się wraz z pojawieniem się przemysłowych hodowli, gdzie trzyma się razem tysiące kur, kaczek i gęsi. Taka sytuacja powoduje szybsze roznoszenie się ognisk choroby. Wzrasta również możliwość tworzenia się interesujących z punktu widzenia wirusologa różnych kombinacji.
W wywiadzie zamieszczonym w Rzeczpospolitej wymienione SA również inne błędy człowieka, które sprzyjają rozwojowi różnego rodzaju epidemii. W obliczu faktu bezbronności człowieka wobec wirusa, konkluzja docenta Włodzimierza Guta brzmi: "jest tylko jedna broń, jaką możemy z nim walczyć - nasz rozum."
Komentarze do: Ludzka i ptasia grypa - nie dajmy się zwariować! (4)
Rodzina w domu z dziurawym dachem
1Chciałabym nawiązać do tego zdania o rodzinie mieszkającej w domu z dziurawym dachem... Jak nie pada to trzeba załatać dziurę, żeby nie napadało podczas następnych opadów... A tak ogólnie to bardzo dziękuję za informacje... pokaż całość
spokój
1czuję się spokojniejsza:) dziękuje... pokaż całość
ptasia grypa - koniec zagrożenia
2Kończy się już migracja ptaków więc zagrożenie związane z ptasią grypą jest minimalne. Cała ta pandemia zastała niepotrzebnie rozdmuchana przez media.... pokaż całość
media postraszyły a producenci szczepionek zarobili.... pokaż całość