Pingwiny cesarskie to mistrzowie bezdechu, to nie ulega wątpliwości. Pod wodą mogą zostawać nawet pół godziny. Ale kiedy decydują, że trzeba by już wyjść na powierzchnię? Prawdopodobnie, decydować ma o tym liczba uderzeń płetwą.
W czasie nurkowania, kiedy decydujemy, że trzeba udać się na powierzchnię, aby znów napełnić płuca powietrzem? Naukowcy japońscy i amerykańscy postawili sobie to pytanie odnośnie pingwinów. Próbowali oni określić, jaki czynnik wpływa na to, że ptak wie, iż trzeba wypłynąć?
I w przeciwieństwie do tego, co moglibyśmy całkiem logicznie myśleć, powrót ten jest niezależny od czasu spędzonego pod wodą. Ptaki te bowiem mają liczyć uderzenia swoich płetwiastych skrzydeł.
Pingwin cesarski – Aptenodytes forsteri – żyje wyłącznie na Anarktyce. Są to ptaki mięsożerne, odżywiające się głównie rybami, ale również głowonogami. Ich wyczyny w nurkowaniu są naprawdę imponujące, ponieważ najlepsi z nich potrafią wytrzymać pod wodą aż 27 minut, na 550 metrach głębokości.
Czas nurkowania zmienny
Zobacz również:
- Pierwsza wizyta u ginekologa, czyli jak przygotować do tego nastolatkę
- Dlaczego regularne wizyty lekarskie są konieczne w starszym wieku?
- Jakość posiłków serwowanych w restauracjach wciąż kuleje
- Samobójstwa wśród nastolatków
- Pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych
- Pułapki diagnostyczne – choroby ukryte za maską
- Nowoczesne metody badania płodu
- Czy lekarstwa staną się bezużyteczne?
Ale według prac przeprowadzonych przez japońskich badaczy i opublikowanych w Journal of Experimental Biology, to liczba uderzeń płetwą determinuje wyjście na powierzchnię.
Aby to przebadać, naukowcy obserwowali ponad 16 000 nurków, w dwóch kategoriach: kiedy pingwin nie wracał do swojego punktu startu, oraz kiedy nurkowanie miało miejsce w przerębli w lodzie, przez którą pingwin również miał wyjść.
Pomiar wysiłku fizycznego
W pierwszym przypadku, upłynęło średnio 5,7 minut, zanim pingwiny zaczęły wracać. A to pozwala myśleć, że czynnik czasowy powoduje wydostawanie się na powierzchnię. Ale w przebiegu drugiego doświadczenia – z przeręblą – czas, który upłyną między zanurzeniem a wynurzeniem, był całkowicie inny: w ponad jednej czwartej przypadków (27,7%), był on znacznie dłuższy niż 5,7 minut z pierwszego doświadczenia.
Konkluzje?
Czynnik, który przyczynia się do powrotu na powierzchnię, zdaje się nie zależeć od czasu. Natomiast, istnieje jeden wspólny punkt w obydwu doświadczeniach: liczba uderzeń płetwą przed wyjściem.
Średnio, badacze zauważyli, że pingwiny wykonywały maksymalnie 255 uderzeń, zanim skierowały się ku powierzchni, i z tego wydedukowali, że to jest właśnie ten parametr, od którego zależy wynurzanie się, albo przynajmniej zatrzymanie schodzenia.
Badacze sugerują, że liczba uderzeń jest dobrym wskaźnikiem już zużytej energii, a więc i energii, która została, aby móc się spokojnie wynurzyć na powierzchnię. Zdaniem naukowców, to jest właśnie to, od czego zależy czas zanurzenia.
Technika liczenia uderzeń płetwami, być może zainteresuje to nurków?