A teraz czas na moją wypowiedz... może też ktoś ją ukradnie na inne forum (no szczyt bezczelności!! a chociż był magiczny znak ".."?w sensie że cytat??)
no nic... ale tak wracając do problemu... to mi się coś tak zdaje, że dopada nas wszystkich jakaś depresja jesienna... każdy odczuwa to na swój sposób, ale nie ma juz tu takich promiennych , pozytywnych wypowiedzi, jakie były latem.... aż się normalnie przykro robi... mi się wstyd przyznać, ale wczorajpróbowałam się przespać po pracy (zmęczona byłam jak cholera) i zdążyłam przysnąć i mąż wrócił z pracy, więc grzecznie wstałam odgrzać mu obiad... niestety chciał się ze mną przywitać i... dostał opierdziel jakich mało i wygoniłam go z psem na spacer... sama byłam w szoku swojej reakcji!później się zamknęłam w sypialni i zaczęłam składać ciuchy w szafce, żeby się uspokoić, bo już nie wiedziałam co zrobić.. jak już się uspokoiłam, to mąż ghrzecznie wrócił ze spacerku , dostał obiadek i już było wszystko ok do końca dnia... ale niestety zdarzają mi się takie wybuchy i wiem że to nie ja tylko ten wstrętny nikotynowy potwór, który miałam nadzieję, że umarł już dawno a on się tylko wkurza (i mnie przy okazji też).. wrrr.... no ale jedyna pocieszająca dla mnie nadzieja to to że takie wybuchy pojawiają się rzadziej, niestety bardziej intensywnie... chyba muszę powrócić do lektury Allena... ja chcę znó tryskać taaakim optymizmem jak na początku...
Amre... bądż dzielna.. śledze Twoje poczynania z zapartym tchem i cały czas o myślę... kurcze, żeby tylko tobie przeszło, a nam się nigdy nie zdażyło..
Emi... nie przyejmuj się - jedna jaskółka wiosny nie czyni (czy jakoś tak:P) następnym razem (którego przecież nigdy nie będzie) wyrzuć poprostu te pieniądze do śmietnika zanim je wydasz... może to cię otrzeźwi na tyle, żeby uświadomić sobie co ty właściwie robisz....
a tak a propos... w końcu nie mam wyrzutu sumienia, że bluzeczka, która mi się podoba kosztuje o 10 zł za dużo... w końcu mnie stać i fakt, że potrafię mieć w portfelu 20 zł. nie ruszone od 3 dni... szok! a jak przyjemnie się prezenty teraz kupuje:) przez pierwsze kilka dni rzucania palenia odkładałam faktycznie pieniążki i kupiłam mężowi prezent na urodziny (które obchodził w trakcie urlopu) i dumą dla mnie było, że to z pieniędzy "papierosowych"... teraz zakupy zmieniły dla mnie znaczenie... jakby nie patrzył... codziennie wzbogacam się o 10 zł:)
pozdrawiam was serdecznie:)
lenii29-09-2009 14:29
Akwe59, kurcze no, gratuluję:) i to są powody do radości:) oby takich więcej było:)
mazianka29-09-2009 22:30
ja jeszcze pale,mam nadzieje ze juz niedlugo.dzisiaj zdobylam TABEX i jutro zaczynam walke.prosze o wasze wsparcie bo bardzo boje sie reakcji organizmu na tabletki i rzucanie palenia.pozdrawiam trzymajcie kciuki
ziuta,30-09-2009 08:42
Witajcie wszyscy:)
szczególnie witam Maziankę!... , jeżeli decyzję podjęłaś i idziesz na całość, to nie ma się czego bać:), tu na forum jest bardzo dużo o Tabexie i o tym jak ludzie na niego reagują, a także jak sobie radzić:). Poczytaj sobie a zobaczysz, że nie tylko nie jesteś odosobniona w swoich niepokojach ale jest to zupełnie naturalne... możesz się o tym wiele dowiedzieć także z ksiązki A. Carra. Wsparcie i kciuki masz zapewnione:)
pozdrawiam i do dzieła:)
Emi230-09-2009 08:57
Witaj Mazianka :-) Brawo za decyzję! :) Zobaczysz, że to właśnie jej podjęcie było najtrudniejsze, potem - z Tabexem - już nie jest tak trudno :))
Nie bój się, zdecydowana większość "konsumentów" Tabexu nie odczuwa jakichś ciężkich dolegliwości. Mogę mówić tylko za siebie, więc u mnie było tak - po pierwszej i kilku kolejnych tabletkach minimalne zawroty głowy, uczucie, jakby było się na lekkim haju (tak mi się wydaje, chociaż na haju nigdy nie byłam ;)), wiesz, takie otumanienie, ale delikatne bardzo :) Da się żyć, i to bez większych problemów. :)
Ja już po drugiej tabletce zauważyłam, że papierosy tracą "smak", nie ciągnęło mnie do nich, nie czułam jakiegoś szarpiącego wnętrzności głodu nikotynowego, paliłam jeszcze przez pięć dni, ale bardziej z przyzwyczajenia, niż z wielkiej potrzeby.. :)
Będzie dobrze, nie martw się! :-)) Trzymam za Ciebie kciuki, jak na pewno wszyscy na tym forum :-)
Pa!
amre30-09-2009 10:19
Kochani
dziękuję Wam, że o mnie pamiętacie....
Nie palę i to najważniejsze, poza tym ....jest różnie. Niby trochę spokojniej ale wczoraj 2 razy "dopadł" mnie chyba jakiś atak. Rano, przed piątą, obudziłam się przestarszona, spocona, nie wiedziałam co sie dzieje a potem wieczorem. Ale wieczorem to bardziej rozkleiłam sie , jakoś nie umiałam sobie poradzić sama ze sobą. Też jednak ból w klatce piersiowej, atak paniki, złości.....
Wytrzymam do końca tygodnia, potem pójde do lekarza....
ziuta,30-09-2009 10:37
Tak Amre... obgadaj to z lekarzem, czasami sami możemy nie wiedzieć co w nas siedzi a męczyć się nie warto:) podziwiam Cię, nie tylko za to, że nie palisz:)
...sama jestem ciekawa przyczyny takiego stanu rzeczy, Amre wiem, że to zabrzmi banalnie ale to minie..., musi minąć i wyjdziesz na prostą! jesteśmy z Tobą:)
Pachnące pysiaki!
Emi230-09-2009 12:20
Amre, podziwiam Cię, że nie palisz, mimo że masz naprawdę stresującą sytuację. Coś się dzieje i człowiek nie wie co :( Nic przyjemnego...
Ja bym była skłonna przypuszczać, że te dolegliwości mają podłoże nerwicowe. Być może do tej pory mimo wszystko papierosy działały jak uspokajacz, taki wygładzacz nerwów, a kiedy ich brakło, nerwica się uaktywniła? Tak sobie gdybam, pewnie całkiem bez sensu, ale nie winiłabym chyba Tabexu, tylko jakąś wyciszoną przez fajki dolegliwość, która teraz daje o sobie znać. Zresztą - najlepiej będzie, jak zbada Cię lekarz i się wypowie :) Trzymaj się! :-)
mazianka30-09-2009 13:18
Ziuta, Emi dziekuje za cieple slowa.super jest czytac wszystkie Wasze "wspieracze".zaraz siegne po 3 tabletke ,dzisiaj zaczelam.troszke dziwnie sie poczulam po 2.caly czas mam uczucie suchosci w ustach,pije wode jak "smok"hihi.poza tym ok.pale jak dotychczas,ale macie racje,ze z kazdym kolejnym papierosem jego smak jest inny.narazie nie tak niedobry jak myslalam ale inny.mam nadzieje ze bedzie coraz gorszy i nie do zniesienia.
Amre podziwiam Cie i trzymaj sie.
ziuta,30-09-2009 13:42
Super to jest to Mazianka , że jesteś z nami!
myślałam że zwątpiłaś w siebie a może i w nas:)
suchość w ustach zdarza się często przy zazywaniu tabl., a picie wody nie tylko pomaga na pragnienie, pomaga przetrwać ten pierwszy okres ale i oczyszcza organizm...
na palenie masz 5 dni, to wiesz... ale nie trać czasu, rozpocznij w swojej głowie przygotowania do tego wydarzenia (czyli niepalenia:) już od dziś... powolutku oczywiście, ciesząc się z każdej chwili i każdego dnia, która prowadzi Cię w dobrym kierunku:)
łykaj tabexik i melduj się, a może powiesz coś więcej o sobie... ile czasu palisz, co Cię skłoniło do wykonania tego kroku do wolności... itp.:)
ziuta,30-09-2009 14:47
Lenii,
to jakaś zaraza chyba, bo z kujawsko-pomorskiego przyszła na Mazowsze:),
dzisiaj ja mam tak, że bez kija nie podchodź... nie ręczę za siebie! najgorsze, że nie ma to nic wspólnego z niepaleniem ani z jesienną pogodą...
Ja, stara baba już, nie wyglądam w swoim życiu tylko samych wiosenek - jesień i zima to taki sam dobry czas na życie:) Kurcze! muszę się dokopać w sobie tych przyczyn, a może mam dziś za dużo czasu? a może walnę kogoś po prostu i mi ulży?, hmmmmm?...
Postuluję więc i proszę ładnie...
... postarajmy się narzekać jak najmniej cooo?:):)...
i uśmiechajmy się do siebie i innych, choćby tylko dlatego (a może właśnie dlatego), że żyjemy i jesteśmy TU:):):) razem... pachnący...
No i spójrzcie tylko na Amre... pomimo, tego że ma "pod górkę" jak mało kto, ani razu nie zwątpiła w to co robi... a robi to bez narzekania:)...
...i jak do tej pory pomagajmy sobie:)
Uśmiechy dla wszystkich więc :):):)
lenii30-09-2009 14:48
cześć słońca moje pachnące:)
przede wszystkim witam maziankę nasz nowy nabytek:) jeny ja się już cieszę i zazdroszczę ci tego co cię teraz spotyka:D aż mi się przypomniało jak to było (stąd zazdrość, bo nie zazdroszczę, że jeszcze poalisz - żeby nie było niedomówień:)) walcz i nic się nie bój - teraz już będzie tylko lepiej:) i pisz, nie wstydź się i pisz wszystko, co i jak odczuwasz, co cie martwi, co raduje i w ogóle co u ciebie:) to popmaga.. no i poczytaj A. Carra - też pomaga..
Amre, kochana, kurcze ...aż mi ciebie żal... tak ci to męczy... pisz, cały czas pisz i nie przestawaj...może z którymś słowem ten potwór w końcu od ciebie odejdzie? albo może zrób sobie hormony, bo z tego co piszesz, to trochę brzmi jak nadczynność tarczycy... może coś ci się poprzestawiało w hormonach wraz z odstawieniem nikotyny... no już sama nie wiem... bo może przyczyna wcale nie leżeć w psychice... ja jak miałam kiedyś ataki nieopanowanej złości , to się okazało, że mam hiperprolaktynemię.. może najpierw lepiej zainwestować w takie badania, a nie leczyć objawy? działaj dziewczyno i nie czekaj, bo to już za długo trwa... trzymam kciuki
pa pa
lenii30-09-2009 14:56
Ziuta:)
już któryś raz z kolei jesteśmy w tym samym momencie na forum i razem się wypowiadamy zauważyłaś??:)
no i oczywiście popieram inicjatywę... UŚMIECHAJMY SIĘ KOCHANI - to jedyna metoda na smutki:) trzeba je pokonać bronią nie do pokonania - szczery uśmiechem!
Uśmiecham się do ciebie - Ziuta, Amre, Emi2, Kenai, Magusia i do całej reszty też... do wszystkich nowych i do tych starych wyjadaczy też... do wszystkich razem i każdego z osobna .. do tych , o których teraz pamiętam i tych, o których zapomniałam(w końcu jestem tylko człowiekiem:))... tak się zwalcza jesienną chandre:)
i korzystając z okazji... dla naszych, czasem nas odwiedzających , rodzynków... Wszystkiego pachnącego z okazji Dnia Chłopaka:)
Cmok, Cmok
ziuta,30-09-2009 15:13
Tak Lenii:), pewnie nas "nosi" w podobnym czasie, ha! ha!...
idę zaraz do pracy:), więc głupoty jak nic mi wywietrzeją z głowy!
i uśmiecham się też szeroko do Ciebie:)...
Rodzynki Nasze Kochane!, zapomniałam o Waszym Święcie... samego najlepszego i samego pachnącego Wam życzę:)
i pokazujcie sie częściej tutaj:)
kenai30-09-2009 15:27
Lenii...Ziuta...wielkie dzięki za pachnące życzenia :) I ja, na przekór jesiennej dźdźy uśmiecham się teraz do Was wszystkich bardzo szeeeeroooko :))
Wczoraj miałem bardzo silną chęć zapalenia wieczorem, całe szczęście nie skusiłem się, ukłucie było wyjątkowo silne- może to reakcja na odstawienie tabexu? :/ szczególnie wieczorami staje się to nie do zniesienia, a przecież nie mogę znowu palić...Zacząłem się nawet zastanawiać nad tezą, że tak jak alkoholik na zawsze pozostanie alkoholikiem, tak samo palacz...palaczem. W jednej chwili cieszę się, że nie pale, że pachnę, mam więcej kasy i dobrze się czuję, a zaraz nachodzi mnie myśl, czy nie kupić np. najdroższych fajek w sklepie i popalać okazyjnie. Nie wiem co się dzieje naprawdę...czy znowu latać po aptekach i prosić farmaceute o tabex...ehh sorry, że tak się wyżalam widzę inni mają większe problemy (Amre jestem z Tobą). Widocznie muszę się do tego przyzwyczaić
Ściskam pachnąco
ziuta,30-09-2009 15:52
Kenai,
Twoją tezę (kiedys też tak myślałam) obalam!
wiem, że musze jedynie pamiętać co się wydarzy kiedy złapię za fajke (TFU!, TFU!), czyli to samo co powinien wiedziec każdy inny człowiek, włącznie z tym co nigdy jej nie miał w ustach... i tylko tyle... bez zadnych katuszy i rozterek.
Kenai, nie zawsze będziesz się czuł tak jak teraz:)
pewnie musi w takim razie dla Ciebie jeszcze trochę wody upłynąć,
abyś poczuł tego bluesa, ale wtedy jeżeli będziesz trwał przy swoim... nie doszukując się co, jak i kiedy... mówię Ci poczujesz go, a później wystarczy nie zapomnieć tak jak ja:)
Tabex co miał zrobić to zrobił, teraz to jest twoja chwila prawdy:), jeżeli nie dasz się zwieść
i nie będziesz otwierał tych śmieciowych "maili" co wysyła do Ciebie ten "gościk" to zaręczam Ci, że będzie dobrze
no i ejjjżeee!..., Kenai co to znaczy "popalać"! czy to, ze trochę chcesz i trochę nie chcesz?
czyli tak na pół gwizdka? o nie kochany jesteś facet czy nie?! proszę nie wygadywać głupot i iść na całość jak na samca przystało... w końcu życzenia przyjąłeś!:)
Nie mam czasu na więcej OPR ale co się odwlecze to nie uciecze!
... i uśmiechamy się:)
Viola50230-09-2009 18:35
No właśnie wiecie, że jak mój facet przestał palić to nie palił przez 45 dni, a potem wyskoczył ( tzn jak nadchodziło wesele że zapali tak okazyjnie) i okazyjnie sie skonczyło oooo.... tak, że pali. I sie zastanawiam czy mówić mu o tym tabex chociaż i tak mam 3 blistry??? bo jak chciał rzucic po tym jak już popalał i była kolejna impreza to mówił tak "że na impreazach chyba może??" to dla mnie też baznadzieja albo sie konczy z tym albo nie, bo po co sie wysiłkować jak zapali sie raz i już koniec ? wrrrrr nie wiem czy mówić czy nie. Może po prostu posadze przed kompem i pokazać co piszecie na forum a decyzja należy do niego. Myśle że taka osoba która przestaje, a myśli o okazji i paleniu nie chce przestać..... sama nie wiem. Ale to tak jak z narkomanem niby nie bierze a jak zasmakuje to ciągnie to dalej... Albo czegoś się chce albo nie!!
amre30-09-2009 20:02
Kochani, witam was wszystkich razem i każdego z osobna serdecznym uściskiem:-)))))
Gdy czytam tyle życzliwych słów, od razu robi sie lepiej na duszy, nie czuję się taka osamotniona i przede wszystkim nabieram pewnego dystansu.
Emi, też pomyślałam, ze to może być nerwica, że papierosy na jakiś tam sposób uspokajały mnie a teraz ich brak spowodował taka reakcję. Nie pale prawie 4 tyg, więc możliwe jest, ze organizm zaczyna odczuwać braki nikotyny. To tylko taka moja domorosła diagnoza, szukam wyjaśnienia....
Hormony ma w porządku, całkiem niedawno robiłam badania i wszystko jest w idealnej normie. Moze, tak ja mówi mój mąż, za wiele rzeczy i wydarzeń biorę na serio? Może wiecej luzu i dystansu?
Póki co źle nie jest, humorek mi sie bardzo poprawił po wspaniałej grze naszych pięknych dziewcząt. Bo, bądź co bądź ale wygrana z Rosjankami to test to:-)))))))))
Tak sobie myśle, ze jeśli rzeczywiście mój stan psychiczny to skutek odstawienia papierochów,to jest to jeszcze jeden argument za tym, żeby nie zaczynać palić. Bo po co najpierw się truć a potem fiksować jak sie rzuca to świństwo??
Kończę jednak pozytywnie, wierzę że sobie poradzę z tym wszystkim, moze trochę czasu upłynie ale sobie poradzę)))))
Trzymajcie sie cieplutko w ten szary jesienny wieczór:-)
a swoja droga mógłby rozpocząć sie juz sezon grzewczy:-)
pa, pa
Emi230-09-2009 20:35
-> Ziutka, uświadomiłaś mi ważną rzecz i dzięki Ci za to :)
Napisałaś:
"Emi,
czy mi się wydaje... ale czy nie kopiesz tego dołu po to aby znaleźć w nim papierocha?"
Przemyślałam to i uważam, że masz rację... jeśli dobrze Cię zrozumiałam. Chodzi o to, że sama (choćby nawet podświadomie) szukam pretekstu, aby móc zapalić, a jednocześnie szykuję wytłumaczenie dla siebie, gdybym to zrobiła? Chociaż takiego wytłumaczenia tak naprawdę nie ma, bo jako dorosły człowiek sama odpowiadam za swoje czyny.
Domagający się swojej działki umysł jednak broni się i podsuwa "bardzo mądre" rozwiązania...
Nakręcam swoje nerwy, swoją depresję, irytację, złość itd. itp., aby móc potem powiedzieć: nie mogłam wytrzymać, to było ponad moje siły - MUSIAŁAM zapalić.. :(
Próbuję wywoływać niesnaski z bliskimi, żebym mogła na nich zwalić winę, w razie zapalenia fajki, mówiąc - to WASZA wina, że zapaliłam, bo zdenerwowaliście mnie i MUSIAŁAM to zrobić?
To żałosne, ale chyba gdzieś tam w zakamarkach uzależnionego umysłu takie właśnie kombinacje się wykluwają...
Tak samo zachowują się alkoholicy, którzy niby przestali pić, ale tęsknią do alkoholu, bo nie poddali się, nie zaakceptowali tego, że są alkoholikami, nie chcą pogodzić się z tym, że nie mogą ruszyć ani kropli alkoholu, bo jako alkoholicy nie potrafią pić kontrolowanie i zawsze wrócą do picia destrukcyjnego. :(
Ziutko, wracam do książki Carra i on też pisze o zgubnym wpływie tego JEDNEGO papierosa dla palacza, tak jak dla alkoholika zgubny jest ten JEDEN kieliszek, reszta, nawet gdyby było już ich sto - nie ma już znaczenia... Organizm dostał iskrę, bodziec (jeden papieros, jeden kieliszek) i mechanizmy uzależnienia zaczynają się kręcić na nowo... I możemy bardzo szybko wrócić do tego, co było bezpośrednio przed rzuceniem - do palenia po kilkanaście papierosów dziennie. Nie do tego, co było przed wieloma laty, czyli okazjonalnego zapalenia jednego papierosa.
I moim zdaniem ma rację Kenai, mówiąc, że do końca życia - JEŚLI NAPRAWDĘ NIE CHCEMY WRÓCIĆ DO NAŁOGU - nie możemy ruszyć tego jednego papierocha, tak jak alkoholik nie może wypić tego jednego kielicha.
Mimo że to BYWA takie trudne, jest możliwe do zrobienia i tego się trzeba trzymać.
Nadal próbuję i nie poddaję się :))
Dzięki! :-) Całusy!
mazianka30-09-2009 22:55
dziekuje Wam za slowa otuchy, bo jakos mi jej brak.po dzisiejszych , pierwszych 5 tabletkach oprocz suchosci w ustach nic sie nie zmienilo:(((.no moze tylko to,ze wypalilam chyba z 1,5 paczki.:(( gdzie zwykle palilam kolo 15 dziennie.uff,moze jutro bedzie lepiej.
a pytaliscie co mnie sklonilo do rzucenia? hmm pale od 10 lat,i przez rok nie palilam,wiecie ciaza,karmienie i jakos z dnia na dzien rzucilam,bez wiekszego problemu.niestety po porodzie szybko zostalam sama z dzieckiem(maz pracuje daaaaaaaaaaaleko i wraca co 4tyg na 2 tyg)wiec mozecie sobie wyobrazic stres zwiazany z samotna opieka nad noworodkiem,naprawde samotna.wiec gdy tylko mala odstawilam, wrocilam do starej "znajomosci" z fajeczka i tak juz znowu 2 lata.bedac sama w papierosie "tule" swoje smutki i stresy. no dobra dosc juz tego uzalania.
tydzien temu dowiedzialam sie ,ze moja kochana mama chrzestna ma raka płuc a palila strasznie duzo.i tak postanowilam ze musze,chocbym miala przez meki przechodzic.rzuce i juz.dla niej,dla mojej coreczki,meza,a przede wszystkim dla siebie.!!!!!!
bede napewno z wami,bo wiedze jak wiele sobie dajecie i jak milusio przyjmujecie takich nowikow jak ja.
aaa i jeszcze jedno ,kupilam ksiazke a.carr'a .tyle o niej piszecie ...jutro powinnam miec ja juz w domku.
Zyczcie mi powodzenia i Wy trwajcie w ,bo wasza sila tak wiele daje innym.buziolki i milych ,pachnacych snoe. wkrotce i dla mnie.)))
Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)
A teraz czas na moją wypowiedz... może też ktoś ją ukradnie na inne forum (no szczyt bezczelności!! a chociż był magiczny znak ".."?w sensie że cytat??)
no nic... ale tak wracając do problemu... to mi się coś tak zdaje, że dopada nas wszystkich jakaś depresja jesienna... każdy odczuwa to na swój sposób, ale nie ma juz tu takich promiennych , pozytywnych wypowiedzi, jakie były latem.... aż się normalnie przykro robi... mi się wstyd przyznać, ale wczorajpróbowałam się przespać po pracy (zmęczona byłam jak cholera) i zdążyłam przysnąć i mąż wrócił z pracy, więc grzecznie wstałam odgrzać mu obiad... niestety chciał się ze mną przywitać i... dostał opierdziel jakich mało i wygoniłam go z psem na spacer... sama byłam w szoku swojej reakcji!później się zamknęłam w sypialni i zaczęłam składać ciuchy w szafce, żeby się uspokoić, bo już nie wiedziałam co zrobić.. jak już się uspokoiłam, to mąż ghrzecznie wrócił ze spacerku , dostał obiadek i już było wszystko ok do końca dnia... ale niestety zdarzają mi się takie wybuchy i wiem że to nie ja tylko ten wstrętny nikotynowy potwór, który miałam nadzieję, że umarł już dawno a on się tylko wkurza (i mnie przy okazji też).. wrrr.... no ale jedyna pocieszająca dla mnie nadzieja to to że takie wybuchy pojawiają się rzadziej, niestety bardziej intensywnie... chyba muszę powrócić do lektury Allena... ja chcę znó tryskać taaakim optymizmem jak na początku...
Amre... bądż dzielna.. śledze Twoje poczynania z zapartym tchem i cały czas o myślę... kurcze, żeby tylko tobie przeszło, a nam się nigdy nie zdażyło..
Emi... nie przyejmuj się - jedna jaskółka wiosny nie czyni (czy jakoś tak:P) następnym razem (którego przecież nigdy nie będzie) wyrzuć poprostu te pieniądze do śmietnika zanim je wydasz... może to cię otrzeźwi na tyle, żeby uświadomić sobie co ty właściwie robisz....
a tak a propos... w końcu nie mam wyrzutu sumienia, że bluzeczka, która mi się podoba kosztuje o 10 zł za dużo... w końcu mnie stać i fakt, że potrafię mieć w portfelu 20 zł. nie ruszone od 3 dni... szok! a jak przyjemnie się prezenty teraz kupuje:) przez pierwsze kilka dni rzucania palenia odkładałam faktycznie pieniążki i kupiłam mężowi prezent na urodziny (które obchodził w trakcie urlopu) i dumą dla mnie było, że to z pieniędzy "papierosowych"... teraz zakupy zmieniły dla mnie znaczenie... jakby nie patrzył... codziennie wzbogacam się o 10 zł:)
pozdrawiam was serdecznie:)
Akwe59, kurcze no, gratuluję:) i to są powody do radości:) oby takich więcej było:)
ja jeszcze pale,mam nadzieje ze juz niedlugo.dzisiaj zdobylam TABEX i jutro zaczynam walke.prosze o wasze wsparcie bo bardzo boje sie reakcji organizmu na tabletki i rzucanie palenia.pozdrawiam trzymajcie kciuki
Witajcie wszyscy:)
szczególnie witam Maziankę!... , jeżeli decyzję podjęłaś i idziesz na całość, to nie ma się czego bać:), tu na forum jest bardzo dużo o Tabexie i o tym jak ludzie na niego reagują, a także jak sobie radzić:). Poczytaj sobie a zobaczysz, że nie tylko nie jesteś odosobniona w swoich niepokojach ale jest to zupełnie naturalne... możesz się o tym wiele dowiedzieć także z ksiązki A. Carra. Wsparcie i kciuki masz zapewnione:)
pozdrawiam i do dzieła:)
Witaj Mazianka :-) Brawo za decyzję! :) Zobaczysz, że to właśnie jej podjęcie było najtrudniejsze, potem - z Tabexem - już nie jest tak trudno :))
Nie bój się, zdecydowana większość "konsumentów" Tabexu nie odczuwa jakichś ciężkich dolegliwości. Mogę mówić tylko za siebie, więc u mnie było tak - po pierwszej i kilku kolejnych tabletkach minimalne zawroty głowy, uczucie, jakby było się na lekkim haju (tak mi się wydaje, chociaż na haju nigdy nie byłam ;)), wiesz, takie otumanienie, ale delikatne bardzo :) Da się żyć, i to bez większych problemów. :)
Ja już po drugiej tabletce zauważyłam, że papierosy tracą "smak", nie ciągnęło mnie do nich, nie czułam jakiegoś szarpiącego wnętrzności głodu nikotynowego, paliłam jeszcze przez pięć dni, ale bardziej z przyzwyczajenia, niż z wielkiej potrzeby.. :)
Będzie dobrze, nie martw się! :-)) Trzymam za Ciebie kciuki, jak na pewno wszyscy na tym forum :-)
Pa!
Kochani
dziękuję Wam, że o mnie pamiętacie....
Nie palę i to najważniejsze, poza tym ....jest różnie. Niby trochę spokojniej ale wczoraj 2 razy "dopadł" mnie chyba jakiś atak. Rano, przed piątą, obudziłam się przestarszona, spocona, nie wiedziałam co sie dzieje a potem wieczorem. Ale wieczorem to bardziej rozkleiłam sie , jakoś nie umiałam sobie poradzić sama ze sobą. Też jednak ból w klatce piersiowej, atak paniki, złości.....
Wytrzymam do końca tygodnia, potem pójde do lekarza....
Tak Amre... obgadaj to z lekarzem, czasami sami możemy nie wiedzieć co w nas siedzi a męczyć się nie warto:) podziwiam Cię, nie tylko za to, że nie palisz:)
...sama jestem ciekawa przyczyny takiego stanu rzeczy, Amre wiem, że to zabrzmi banalnie ale to minie..., musi minąć i wyjdziesz na prostą! jesteśmy z Tobą:)
Pachnące pysiaki!
Amre, podziwiam Cię, że nie palisz, mimo że masz naprawdę stresującą sytuację. Coś się dzieje i człowiek nie wie co :( Nic przyjemnego...
Ja bym była skłonna przypuszczać, że te dolegliwości mają podłoże nerwicowe. Być może do tej pory mimo wszystko papierosy działały jak uspokajacz, taki wygładzacz nerwów, a kiedy ich brakło, nerwica się uaktywniła? Tak sobie gdybam, pewnie całkiem bez sensu, ale nie winiłabym chyba Tabexu, tylko jakąś wyciszoną przez fajki dolegliwość, która teraz daje o sobie znać. Zresztą - najlepiej będzie, jak zbada Cię lekarz i się wypowie :) Trzymaj się! :-)
Ziuta, Emi dziekuje za cieple slowa.super jest czytac wszystkie Wasze "wspieracze".zaraz siegne po 3 tabletke ,dzisiaj zaczelam.troszke dziwnie sie poczulam po 2.caly czas mam uczucie suchosci w ustach,pije wode jak "smok"hihi.poza tym ok.pale jak dotychczas,ale macie racje,ze z kazdym kolejnym papierosem jego smak jest inny.narazie nie tak niedobry jak myslalam ale inny.mam nadzieje ze bedzie coraz gorszy i nie do zniesienia.
Amre podziwiam Cie i trzymaj sie.
Super to jest to Mazianka , że jesteś z nami!
myślałam że zwątpiłaś w siebie a może i w nas:)
suchość w ustach zdarza się często przy zazywaniu tabl., a picie wody nie tylko pomaga na pragnienie, pomaga przetrwać ten pierwszy okres ale i oczyszcza organizm...
na palenie masz 5 dni, to wiesz... ale nie trać czasu, rozpocznij w swojej głowie przygotowania do tego wydarzenia (czyli niepalenia:) już od dziś... powolutku oczywiście, ciesząc się z każdej chwili i każdego dnia, która prowadzi Cię w dobrym kierunku:)
łykaj tabexik i melduj się, a może powiesz coś więcej o sobie... ile czasu palisz, co Cię skłoniło do wykonania tego kroku do wolności... itp.:)
Lenii,
to jakaś zaraza chyba, bo z kujawsko-pomorskiego przyszła na Mazowsze:),
dzisiaj ja mam tak, że bez kija nie podchodź... nie ręczę za siebie! najgorsze, że nie ma to nic wspólnego z niepaleniem ani z jesienną pogodą...
Ja, stara baba już, nie wyglądam w swoim życiu tylko samych wiosenek - jesień i zima to taki sam dobry czas na życie:) Kurcze! muszę się dokopać w sobie tych przyczyn, a może mam dziś za dużo czasu? a może walnę kogoś po prostu i mi ulży?, hmmmmm?...
Postuluję więc i proszę ładnie...
... postarajmy się narzekać jak najmniej cooo?:):)...
i uśmiechajmy się do siebie i innych, choćby tylko dlatego (a może właśnie dlatego), że żyjemy i jesteśmy TU:):):) razem... pachnący...
No i spójrzcie tylko na Amre... pomimo, tego że ma "pod górkę" jak mało kto, ani razu nie zwątpiła w to co robi... a robi to bez narzekania:)...
...i jak do tej pory pomagajmy sobie:)
Uśmiechy dla wszystkich więc :):):)
cześć słońca moje pachnące:)
przede wszystkim witam maziankę nasz nowy nabytek:) jeny ja się już cieszę i zazdroszczę ci tego co cię teraz spotyka:D aż mi się przypomniało jak to było (stąd zazdrość, bo nie zazdroszczę, że jeszcze poalisz - żeby nie było niedomówień:)) walcz i nic się nie bój - teraz już będzie tylko lepiej:) i pisz, nie wstydź się i pisz wszystko, co i jak odczuwasz, co cie martwi, co raduje i w ogóle co u ciebie:) to popmaga.. no i poczytaj A. Carra - też pomaga..
Amre, kochana, kurcze ...aż mi ciebie żal... tak ci to męczy... pisz, cały czas pisz i nie przestawaj...może z którymś słowem ten potwór w końcu od ciebie odejdzie? albo może zrób sobie hormony, bo z tego co piszesz, to trochę brzmi jak nadczynność tarczycy... może coś ci się poprzestawiało w hormonach wraz z odstawieniem nikotyny... no już sama nie wiem... bo może przyczyna wcale nie leżeć w psychice... ja jak miałam kiedyś ataki nieopanowanej złości , to się okazało, że mam hiperprolaktynemię.. może najpierw lepiej zainwestować w takie badania, a nie leczyć objawy? działaj dziewczyno i nie czekaj, bo to już za długo trwa... trzymam kciuki
pa pa
Ziuta:)
już któryś raz z kolei jesteśmy w tym samym momencie na forum i razem się wypowiadamy zauważyłaś??:)
no i oczywiście popieram inicjatywę... UŚMIECHAJMY SIĘ KOCHANI - to jedyna metoda na smutki:) trzeba je pokonać bronią nie do pokonania - szczery uśmiechem!
Uśmiecham się do ciebie - Ziuta, Amre, Emi2, Kenai, Magusia i do całej reszty też... do wszystkich nowych i do tych starych wyjadaczy też... do wszystkich razem i każdego z osobna .. do tych , o których teraz pamiętam i tych, o których zapomniałam(w końcu jestem tylko człowiekiem:))... tak się zwalcza jesienną chandre:)
i korzystając z okazji... dla naszych, czasem nas odwiedzających , rodzynków... Wszystkiego pachnącego z okazji Dnia Chłopaka:)
Cmok, Cmok
Tak Lenii:), pewnie nas "nosi" w podobnym czasie, ha! ha!...
idę zaraz do pracy:), więc głupoty jak nic mi wywietrzeją z głowy!
i uśmiecham się też szeroko do Ciebie:)...
Rodzynki Nasze Kochane!, zapomniałam o Waszym Święcie... samego najlepszego i samego pachnącego Wam życzę:)
i pokazujcie sie częściej tutaj:)
Lenii...Ziuta...wielkie dzięki za pachnące życzenia :) I ja, na przekór jesiennej dźdźy uśmiecham się teraz do Was wszystkich bardzo szeeeeroooko :))
Wczoraj miałem bardzo silną chęć zapalenia wieczorem, całe szczęście nie skusiłem się, ukłucie było wyjątkowo silne- może to reakcja na odstawienie tabexu? :/ szczególnie wieczorami staje się to nie do zniesienia, a przecież nie mogę znowu palić...Zacząłem się nawet zastanawiać nad tezą, że tak jak alkoholik na zawsze pozostanie alkoholikiem, tak samo palacz...palaczem. W jednej chwili cieszę się, że nie pale, że pachnę, mam więcej kasy i dobrze się czuję, a zaraz nachodzi mnie myśl, czy nie kupić np. najdroższych fajek w sklepie i popalać okazyjnie. Nie wiem co się dzieje naprawdę...czy znowu latać po aptekach i prosić farmaceute o tabex...ehh sorry, że tak się wyżalam widzę inni mają większe problemy (Amre jestem z Tobą). Widocznie muszę się do tego przyzwyczaić
Ściskam pachnąco
Kenai,
Twoją tezę (kiedys też tak myślałam) obalam!
wiem, że musze jedynie pamiętać co się wydarzy kiedy złapię za fajke (TFU!, TFU!), czyli to samo co powinien wiedziec każdy inny człowiek, włącznie z tym co nigdy jej nie miał w ustach... i tylko tyle... bez zadnych katuszy i rozterek.
Kenai, nie zawsze będziesz się czuł tak jak teraz:)
pewnie musi w takim razie dla Ciebie jeszcze trochę wody upłynąć,
abyś poczuł tego bluesa, ale wtedy jeżeli będziesz trwał przy swoim... nie doszukując się co, jak i kiedy... mówię Ci poczujesz go, a później wystarczy nie zapomnieć tak jak ja:)
Tabex co miał zrobić to zrobił, teraz to jest twoja chwila prawdy:), jeżeli nie dasz się zwieść
i nie będziesz otwierał tych śmieciowych "maili" co wysyła do Ciebie ten "gościk" to zaręczam Ci, że będzie dobrze
no i ejjjżeee!..., Kenai co to znaczy "popalać"! czy to, ze trochę chcesz i trochę nie chcesz?
czyli tak na pół gwizdka? o nie kochany jesteś facet czy nie?! proszę nie wygadywać głupot i iść na całość jak na samca przystało... w końcu życzenia przyjąłeś!:)
Nie mam czasu na więcej OPR ale co się odwlecze to nie uciecze!
... i uśmiechamy się:)
No właśnie wiecie, że jak mój facet przestał palić to nie palił przez 45 dni, a potem wyskoczył ( tzn jak nadchodziło wesele że zapali tak okazyjnie) i okazyjnie sie skonczyło oooo.... tak, że pali. I sie zastanawiam czy mówić mu o tym tabex chociaż i tak mam 3 blistry??? bo jak chciał rzucic po tym jak już popalał i była kolejna impreza to mówił tak "że na impreazach chyba może??" to dla mnie też baznadzieja albo sie konczy z tym albo nie, bo po co sie wysiłkować jak zapali sie raz i już koniec ? wrrrrr nie wiem czy mówić czy nie. Może po prostu posadze przed kompem i pokazać co piszecie na forum a decyzja należy do niego. Myśle że taka osoba która przestaje, a myśli o okazji i paleniu nie chce przestać..... sama nie wiem. Ale to tak jak z narkomanem niby nie bierze a jak zasmakuje to ciągnie to dalej... Albo czegoś się chce albo nie!!
Kochani, witam was wszystkich razem i każdego z osobna serdecznym uściskiem:-)))))
Gdy czytam tyle życzliwych słów, od razu robi sie lepiej na duszy, nie czuję się taka osamotniona i przede wszystkim nabieram pewnego dystansu.
Emi, też pomyślałam, ze to może być nerwica, że papierosy na jakiś tam sposób uspokajały mnie a teraz ich brak spowodował taka reakcję. Nie pale prawie 4 tyg, więc możliwe jest, ze organizm zaczyna odczuwać braki nikotyny. To tylko taka moja domorosła diagnoza, szukam wyjaśnienia....
Hormony ma w porządku, całkiem niedawno robiłam badania i wszystko jest w idealnej normie. Moze, tak ja mówi mój mąż, za wiele rzeczy i wydarzeń biorę na serio? Może wiecej luzu i dystansu?
Póki co źle nie jest, humorek mi sie bardzo poprawił po wspaniałej grze naszych pięknych dziewcząt. Bo, bądź co bądź ale wygrana z Rosjankami to test to:-)))))))))
Tak sobie myśle, ze jeśli rzeczywiście mój stan psychiczny to skutek odstawienia papierochów,to jest to jeszcze jeden argument za tym, żeby nie zaczynać palić. Bo po co najpierw się truć a potem fiksować jak sie rzuca to świństwo??
Kończę jednak pozytywnie, wierzę że sobie poradzę z tym wszystkim, moze trochę czasu upłynie ale sobie poradzę)))))
Trzymajcie sie cieplutko w ten szary jesienny wieczór:-)
a swoja droga mógłby rozpocząć sie juz sezon grzewczy:-)
pa, pa
-> Ziutka, uświadomiłaś mi ważną rzecz i dzięki Ci za to :)
Napisałaś:
"Emi,
czy mi się wydaje... ale czy nie kopiesz tego dołu po to aby znaleźć w nim papierocha?"
Przemyślałam to i uważam, że masz rację... jeśli dobrze Cię zrozumiałam. Chodzi o to, że sama (choćby nawet podświadomie) szukam pretekstu, aby móc zapalić, a jednocześnie szykuję wytłumaczenie dla siebie, gdybym to zrobiła? Chociaż takiego wytłumaczenia tak naprawdę nie ma, bo jako dorosły człowiek sama odpowiadam za swoje czyny.
Domagający się swojej działki umysł jednak broni się i podsuwa "bardzo mądre" rozwiązania...
Nakręcam swoje nerwy, swoją depresję, irytację, złość itd. itp., aby móc potem powiedzieć: nie mogłam wytrzymać, to było ponad moje siły - MUSIAŁAM zapalić.. :(
Próbuję wywoływać niesnaski z bliskimi, żebym mogła na nich zwalić winę, w razie zapalenia fajki, mówiąc - to WASZA wina, że zapaliłam, bo zdenerwowaliście mnie i MUSIAŁAM to zrobić?
To żałosne, ale chyba gdzieś tam w zakamarkach uzależnionego umysłu takie właśnie kombinacje się wykluwają...
Tak samo zachowują się alkoholicy, którzy niby przestali pić, ale tęsknią do alkoholu, bo nie poddali się, nie zaakceptowali tego, że są alkoholikami, nie chcą pogodzić się z tym, że nie mogą ruszyć ani kropli alkoholu, bo jako alkoholicy nie potrafią pić kontrolowanie i zawsze wrócą do picia destrukcyjnego. :(
Ziutko, wracam do książki Carra i on też pisze o zgubnym wpływie tego JEDNEGO papierosa dla palacza, tak jak dla alkoholika zgubny jest ten JEDEN kieliszek, reszta, nawet gdyby było już ich sto - nie ma już znaczenia... Organizm dostał iskrę, bodziec (jeden papieros, jeden kieliszek) i mechanizmy uzależnienia zaczynają się kręcić na nowo... I możemy bardzo szybko wrócić do tego, co było bezpośrednio przed rzuceniem - do palenia po kilkanaście papierosów dziennie. Nie do tego, co było przed wieloma laty, czyli okazjonalnego zapalenia jednego papierosa.
I moim zdaniem ma rację Kenai, mówiąc, że do końca życia - JEŚLI NAPRAWDĘ NIE CHCEMY WRÓCIĆ DO NAŁOGU - nie możemy ruszyć tego jednego papierocha, tak jak alkoholik nie może wypić tego jednego kielicha.
Mimo że to BYWA takie trudne, jest możliwe do zrobienia i tego się trzeba trzymać.
Nadal próbuję i nie poddaję się :))
Dzięki! :-) Całusy!
dziekuje Wam za slowa otuchy, bo jakos mi jej brak.po dzisiejszych , pierwszych 5 tabletkach oprocz suchosci w ustach nic sie nie zmienilo:(((.no moze tylko to,ze wypalilam chyba z 1,5 paczki.:(( gdzie zwykle palilam kolo 15 dziennie.uff,moze jutro bedzie lepiej.
a pytaliscie co mnie sklonilo do rzucenia? hmm pale od 10 lat,i przez rok nie palilam,wiecie ciaza,karmienie i jakos z dnia na dzien rzucilam,bez wiekszego problemu.niestety po porodzie szybko zostalam sama z dzieckiem(maz pracuje daaaaaaaaaaaleko i wraca co 4tyg na 2 tyg)wiec mozecie sobie wyobrazic stres zwiazany z samotna opieka nad noworodkiem,naprawde samotna.wiec gdy tylko mala odstawilam, wrocilam do starej "znajomosci" z fajeczka i tak juz znowu 2 lata.bedac sama w papierosie "tule" swoje smutki i stresy. no dobra dosc juz tego uzalania.
tydzien temu dowiedzialam sie ,ze moja kochana mama chrzestna ma raka płuc a palila strasznie duzo.i tak postanowilam ze musze,chocbym miala przez meki przechodzic.rzuce i juz.dla niej,dla mojej coreczki,meza,a przede wszystkim dla siebie.!!!!!!
bede napewno z wami,bo wiedze jak wiele sobie dajecie i jak milusio przyjmujecie takich nowikow jak ja.
aaa i jeszcze jedno ,kupilam ksiazke a.carr'a .tyle o niej piszecie ...jutro powinnam miec ja juz w domku.
Zyczcie mi powodzenia i Wy trwajcie w ,bo wasza sila tak wiele daje innym.buziolki i milych ,pachnacych snoe. wkrotce i dla mnie.)))
Polecamy:
Geny wpływają na zdolność do rzucenia palenia?
Pokoje hotelowe dla niepalących nie gwarantują przestrzeni wolnej od dymu
Jedna, pewna rada na długie i zdrowe życie
Rak płuca
Kaszel palacza
Sprawdź, jak palenie papierosów wpływa na zajście w ciążę
Szczepionka na papierosa - nowa metowa walki z uzależnieniem od tytoniu?
Palenie papierosów a płodność mężczyzny