Szukaj

Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)

Odpowiedz w wątku
mazianka
mazianka 16-02-2010 21:54

no jestem ze spuszczoną głową:(((
Lenii widac Ci najsilniejsi sa zarazem zbyt pewni siebie,Iwusiam masz racje to był tylko jeden i po nim mnie tak zemdlilo
a na drugi dzien co mi tam przeciez nie pale ,tylko tak sobie zapale dla "towarzystwa"(razem z kol ,ktora nie palila 2 lata:(( )
a wczoraj to juz poszlam kupic paczke,bo pomyslalam ze aaa tak odo czasu do czasu to sie nic nie stanie,

paczke ,ktorą dzisiaj zniszczylam,bo dotarło do mnie,co robie,

niech chociaz bede przestroga dla kazdego kogo kusi ten jeden jedyny.
czytam Allena od poczatku i nie pale
Arco czy myslisz ze tak poprostu moge zapomniec o tym ??
mam nadzieje

a Wam dziekuje za wsparcie i prosze o kopniaki
bede w kontakcie

buziam Was

A.M.
A.M. 16-02-2010 23:46

Cześć,Mazianka ja nie chcę żebyś Ty była jakąś przestrogą ja chcę żebyś nie paliła.Żebyśmy kiedyś mogły się śmiać z tych naszych kryzysów ,dołków i co tam nas jeszcze dopadnie .Nie pal ,zapomnij udawaj że tego incydentu nie było.Nie wiem czy pamiętasz ja zapaliłam 19 dnia ,znam smak porażki ale się podniosłam i się wlokę za Wami wszystkimi.I mam nadzieję że się dowlokę.Dzięki Wam.

A.M.
A.M. 17-02-2010 00:01

Akwe59 gratulacje ,znam Twoją drogę ,trochę czytałam Twoje początkowe wpisy ,jesteś pięknym przykładem że można się wyzwolić.Pozdrawiam.

Magusia
Magusia 17-02-2010 10:11

Bardzo was gorąco witam moi Kochani:))
Ciężkie to wszystko i niełatwe.....ale też nie do zrobienia.....ja wiem...dość niepoprawna jestem,rzadko już ostatnio tutaj zaglądałam......Nie jestem za bardzo nawet w stanie przeglądnąć wcześniejszych wpisów żeby wiedzieć co z Wami.....Czy ktoś mógłby mi napisać co z Ziutką,z Waszych wpisów wynika,że coś nie tak.....????Myślałam też o Emi i Emi2 która miała zostać Babcią,Ty Leni widzę,że przejęłaś teraz stery tego forum:))Wiem,nie jest łatwo....UFFF...Policzyłam wszystko dokładnie...dzisiaj FAJnie!!!! 170 dni....i powiem wam jeszcze coś...na rzucanie palenia wybrałam najgorszy i najtrudniejszy moment swego życia....albo tylko mi się tak wydaje....ale przetrwałam.....Czasami mam silną chęć zapalić,to jest tak falami jakoś....potem to mija...potem kilka nerwowych spraw i znowu.......................ale nie poddaję się.....!!!!Mogę śmiało powiedzieć,że fajki zniszczyły sporą część mojego życia ,moje zdrowie i moje finanse......Miałam przedwczoraj straszny dół i przesilenie,ale wiecie co zrobiłam???Wydarłam się na samą siebie do lusterka!!!!!!!!!!!Pomogło,potem rozmawiałam z moją córką....bardzo mnie wsparła.....Wiecie co jest ważne w takiej sytuacji???nie zamykać się samemu z tym problemem!!!Jak mózg wyśle sygnał"chcę zapalić!!!" to przez jakiś czas ta potrzeba może się nasilać....ale uwierzcie...to mija!!!jeśli przetrwacie to największe natężenie,ta potrzeba minie....Tylko w takiej chwili trzeba coś robić:płakać,krzyczeć,sprzątać.....ale co najważniejsze pogadać z kimś!!!w czasie natężenia,mózg jak świder drąży tę jedną myś:chcę zapalić!!!! Da się to przetrwać....Strasznie Was sciskam!!!Akwe GRATULUJE!!!Mazianka bierz się z powrotem do życia:)) Leni KOCHANA jesteś:))A wszystkich Nowych serdecznie witam:))

Magusia
Magusia 17-02-2010 13:05

Według moich ustaleń nasza Ziuta ma jakieś kłopoty zdrowotne...:(((Ziutko droga,pocieszycielko nawet nie wiesz jak często myślę o Tobie....bardzo ciepło!!!:)) Pozdrawiam

rompot
rompot 17-02-2010 16:49

Po długiej nieobecności (chyba ostatnio byłem tu w sierpniu) witam wszystkich walczących Tabexsiarzy. U mnie dzisiaj mija 333 dni i nadal fajNIE. Pozdrawiam wszystkich którzy razem za mną rzucali a w szczególności ziutę, majev i emii. Trzymajcie się cieplutko i pachnąco.

robik
robik 17-02-2010 21:11

Witam wszystkich i pozdrawiam!to moj juz dopiero 3 dzien bez dyma .Sa momenty ze chcialoby sie gryzc kamienie ale......Zina podnioslas mnie na duchu z tym potworkiem po trzech tygodniach!Wiem ze pozniej tez nie bedzie latwo ale na razie musze pokonac tego malego potworka!Wydaje mi sie ze juz jestem szczesliwy !poczekam niech leca te dni bez smrodu i smoly w moich i Waszych ustach.Trzymajcioe sie!

Zina
Zina 17-02-2010 21:23

mazianka ..wydaje mi sie ze dosyc oberwalas juz po uszach i definitywnie zdajesz sobie sprawe z bledu jaki popelnilas.Z tymi papierosami to tak jak z dominem,wydaje sie to byc jeden papieros,ale tak naprawde to poczatek lawiny.Jesli w pore nie powiemy stop,sypie sie klocek za klockiem a my tkwimy juz z papierosami w kieszeni i pytamy sie jak to moglo sie stac.Nie doceniamy wroga,bo to male,smieszne cos po jednym maszku napewno nami nie zawladnie.Ale jednak jeden papieros ciagnie do drugiego..ale ty to wszystko wiesz.Po uszach masz odemnie za to ze sie za zadko odzywasz..wiem ze nie ma zutki,a my nigdy jej nie zastapimy ale dam se glowe obciac ze kazdy z nas sie bedzie staral.Daj nam szanse sobie pomodz,pisz o kazdym zawachaniu,tesknocie walkuj temat do znudzenia,bedziemy Cie sluchac,wspierac,krzyczec i pocieszac.Ale nie poddawaj sie,bo jestes czescia tej forumowej rodziny i jestes nam wszystkim bliska.Wiec pisz jak najwiecej ,jak najczesciej.My jestesmy i sluchamy.Mazianka -ucz sie na swoich bledach i nie daj sie wciagac w te bagno raz jeszcze.Trzym kciuki,biez sie w garsc i stawaj do walki dasz rade!

manka_23558
manka_23558 17-02-2010 23:39

Witajcie!
Mazianka, ciekawa jestem jak to jest, bo mi sie wydaje ze jak sie zapali i juz jest ciąg i trudno znowu tak od razu przestac, chociaz szczerze tego Ci życzę. Pisz, dziel sie problemami, wątpliwościami, Zina ma racje, że trzeba często pisać - to pomaga. Ja mam duży stres bo wczoraj mało chalupy z dymem nie puścilam (patelnia płonęła a ja na formum naszym siedzialam, szczególow oszczędzę). Do dzisiaj się nie moge do konca uspokoic. A w srodku mam takie jakies uczucie, nie wiem jak to nazwac, ale ja mysle że to głodek pieprzony się odzywa, niech s...la. Ja wiem, że licho nie śpi i to może być to, taki jakis niepokój, to głodek się dopomina chyba, nie wiem do końca co to za uczucie, ale nie jest to za bardzo dominujące uczucie i ignoruje je. Nieplanowaną kolację dzisiaj zjadłam bo jakas taka podminowana jestem. Jak tak piszę to myślę że za bardzo się otwieram i czasami nie na temat, ale muszę się wygadać. Od Was siłę czerpię:) Ale wampirem nie jestem:)

Wiinga
Wiinga 17-02-2010 23:42

Hej!
Tu na forum rozgrywają się prawdziwe dramaty. Połowy z nich nie rozumiem, i na pewno nie dam rady przeczytać wszystkiego wstecz. Więc powiem tylko, że minęła mi 17 doba, żyję i jest to możliwe, choć wcześniej się nie spodziewałam. Zdarza mi się p;rz np. 3 godziny nie pomyśleć o pecie, co , gdy paliłam było niemożliwe. Z drugiej strony z 1000 razy odrzuciłam myśl: "a jakbym tak jednego wypaliła, a potem tylko od czasu do czasu.... " I wiem, że to jest to co gubi nas wszystkich. Zapalę tylko jednego, tym razem nie wpadnę w nałóg. Ja widzę to tak: Allen próbuje mi wmówić, że nawet ten jeden był nie fajny, natomiast ja wiem, że może i jednego fajnie byłoby wypalić ale to zawsze nieodwracalnie prowadzi do palenia nałogowego i to nigdy już potem nie jest fajne.
To argument 1. Argument 2: miałam ostatnio dużo stresu i dało się poradzić, bez fai. wIĘC DA SIĘ bez tego żyć, a korzyści zdrowotne odczuwam na 100%. Nie kaszle, skóra i zęby lepsze itp...
Całuje Was kochani, jutro też wytrzymam;)

manka_23558
manka_23558 18-02-2010 08:54

Cześć,
Wiinga każdy dzień cieszy, fajne uczucie jak człowiek wie że nie zapali a tu co rusz w głowie mówi cos ze czas zapalic, to mnie troche rozbawiało. To było na początku - takie częste migawki, teraz juz inaczej, nie ma tego. Tak jak odeszła bezsenność (jakies natarczywe mysli, nerwowosc, nie wiem dlaczego spac nie mogłam. Teraz jest ok. Na poczatku kazdy dzien liczyłam i nie moglam sie miesiąca doczekac, teraz minęło już 3 miesiące i fajNIE. Dzisiaj w lustro popatrzyłam (cały czas uzywam pasty do zebów dla palaczy) i odkryłam, że moje zęby mają odcień biały a nie kremowy (jednak nie ma co ukrywac - nie da się czasu cofnąć). Szkoda że tak sobie uśmiech spaprałam przez tyle lat. Zyczę wszystkim przyjemnego dnia i biorę się do pracy bo ostatnio za duzo czasu spedzam na forum:)

Magusia
Magusia 18-02-2010 09:10

Hejka:))Co do tych dramatów Winga,to czasami tak to rzeczywiście jest.....171 dzień,a w mojej głowie do tej pory pojawia się ten wredny typ....Może Ci z was którzy dopiero zaczynają,pomyślą,że po tak długim czasie(nawiasem mówiąc nigdy nie myślałam,że tyle wytrwam)to jest nie możliwe....Jest możliwe,dlatego trzeba być czujnym......Pamiętam swój 4 dzień nie palenia...po ścianach chodziłam,tak mi się chciało palić,mimo że tabex,chciałam palić i tyle......byłam załamana,smutna...................................................jedno jest pewne:)))da się:)))Leni,a ile Ty nie palisz???o ile pamiętam to zaczynałam jak Ty już nie paliłaś i pojechałaś sobie pachnąca na wakacje:)) Mazianko:)) jak tam???Buziaki :)) A nad Krakowem słoneczko:)))

manka_23558
manka_23558 18-02-2010 10:38

We Wrocławiu też słonko od rana :) tak radosnie :) Może już wiosna niedługo?:)

A.M.
A.M. 18-02-2010 10:59

Witam wszystkich,jak Wam zazdroszczę tego słoneczka aż mnie skręca .Nad morzem szaro buro lekka mgła i lekki mróz.U nas na wiosnę się jeszcze nie zanosi a szkoda bo z wiosną wszystko widzi się inaczej, lepiej.Myślę nawet że te potworki co w nas jeszcze siedzą to też się słonka boją i by się nie wychylały za bardzo.Ale mamy co mamy i trzeba się z tym pogodzić a że humor nie taki przy tej ponurej pogodzie to trudno trzeba przeczekać.No chyba że się dziewczyny podzielicie tym słoneczkiem co?wyślijcie trochę do Gdyni.Pozdrowionka dla wszystkich,fajNIE.

Magusia
Magusia 18-02-2010 11:38

Wiosna,wiosna...małymi,nieśmiałymi kroczkami,co prawda ma być jeszcze jakiś mróz ale co tam...przetrzymajmy............pomyślcie jak to będzie cudownie lato,słońce i my niepalący......Właśnie wydarłam się na mojego najukochańszego...spojrzał na mnie i wyszedł...wsiadł do auta bo miał coś do załatwienia(na szczęście i nieszczęście pracujemy razem) i pojechał....utrwała chwila...dzwonię.."no trochę mnie chyba poniosło....przepraszam" on:"wiem,śmieszy mnie jak cię tak o byle co ponosi...." Czasami potrafię być okropna.................................Pisałam Wam wcześniej,że od zeszłego tygodnia bardzo mnie ciągnie do papierosów....jestem więc okropna:((przyznaję się.....ale dam radę....muszę...wszyscy musimy........Wysyłam słońce nad morze...........:))))A złości i złe nastroje precz,pomimo życiowego wiatru w oczy......:)))))

Magusia
Magusia 18-02-2010 11:39

I jeszcze jedno: dobrze,że jesteście/że jest się do kogo odezwać:))

manka_23558
manka_23558 18-02-2010 14:30

Hej! i ja słonko nad morze wysyłam:):):) U nas straszne roztopy, oj, żeby powodzi nie było. Odnośnie potworka to trzymajcie się dziewczyny, nie taki on dla nas straszny, damy radę:)Straszniejszy był na początku:)

A.M.
A.M. 18-02-2010 15:15

Robik ,trzy dni no proszę idziesz jak burza do przodu i dobrze i tak trzymaj.Każdy dzień to radość bo zbliża do wolności.Fajnie jest tak liczyć dni prawda?Ja moje pierwsze dni chodziłam zdumiona że mogę bez fajek żyć.Dasz radę .Tylko pisz często, powodzenia !Leni gdzie jesteś?Dziewczyny słońce nie dotarło nad morze ale dzięki za dobre chęci.Spróbujcie jutro jeszcze raz co ?bo mi bardzo zależy.A tak w ogóle to ja sobie dzisiaj pomyślałam jacy my wszyscy jesteśmy wielcy.Idę ulicą patrzę na palaczy i coś mnie tak jakaś duma z siebie rozpiera.Qrczę a ja nie palę,niemożliwe stało się możliwe.No to jak się tu nie cieszyć.Buziaczki.

iwusiam32
iwusiam32 18-02-2010 18:32

A.M jak ja ci zazdroszczę, że mieszkasz tam gdzie mieszkasz:)Uwielbiam morze:) i specjalnie dla Ciebie wysyłam słoneczko:)

http://www.przedszkole4sloneczko.ehost.pl/sloneczko_a.gif

Inni niech też korzystają :) Śląsk pozdrawia resztę kraju :D

ziuta,
ziuta, 18-02-2010 18:58

Cześć kochani!
Stęskniłam się za Wami.. serdeczne dzięki za dobre słowa i pamięć.. tutaj człowiek naprawdę czuje się jak w rodzinie, chociaż z nią to czasem zgodnie z powiedzeniem najlepiej wychodzi się na zdjęciu:)
U mnie niestety nic ciekawego, lekarze, szpitale, państwowa służba zdrowia to upokorzenie.. w prywatnej to i worek pieniędzy nie ma dna.. i pomysleć, że to ludzie ludziom zgotowali ten los.. a gdzie są nasze niemałe przeciez składki.. ale to już temat na zupełnie inne forum.

Bardzo się cieszę i gratuluje wszystkim wytrwałości.. szczególnie AM (kocham te Twoje "Idę ulicą patrzę na palaczy i.." ciśnie mi się więc odruchowo na usta: a nie mówiłam, ze będzie lepiej!!!) i Maziance, mimo wszystko (dla mnie nie poległaś..i gdzie ten obiecany chleb???) Zinka.. 2 miesiące, Arco.. ponad 4-ry..(a co Ci chłopczyku chodziło po główce?,chyba nie fajek?!).. Lenii.. chyba już 6?..(bardzo dobrze sobie radzisz, silna bestyjka z Ciebie:).. Wiinga.. 3 tydzień.. Magusia.. 6 miesięcy.. Robik.. pierwsze dni cieszą czasem najbardziej.. Akwe.. stara wygo! brawo:).. Rompot.. niedługo rok, solidna firma z Ciebie!.. Kenai.. 2,5 mieszka?.. Manka.. 3!.. Iwusiam.. uparciucho, oby tak dalej, jeśli ja mam silną wole to nie większą niż wszyscy tutaj!.. Szupek.. zastanowiłes się i jestes z nami??.. no i ja na koncu.. już za kilka dni roczek.. a więc dla wszystkich niepalacych i tych nie wymienionych przeze mnie także - hip, hip, hura!!!
Więc gdzie tu problem pytam się, gdzie tu słabi ludzie?.. jesteśmy wielcy! takie wyniki mogą tylko cieszyć!.. więc przymarudzę po swojemu.. bo nie widzę tu na forum żadnych "dramatów".. a takich miałam w zyciu kilka i.. na zdrowie mi to jednak wyszło. Paradoksalnie to zabrzmi ale może gdyby nie to że nałóg czasem zwyciężał, nie wiedziałabym tyle o sobie, bez tych porażek nie wiedziałabym jak "ugryźć" tego bydlaka..
To na pewno rzecz indywidualna ale takie doświadczenia były mi potrzebne.. to hartuje.
Uważam, że należy podchodzić do tego spokojnie i z wyrachowaniem, bo inaczej można tylko pogubić i wywołać niepotrzebne frustracje.. spowodować późniejsze zniechęcenie (a one nie są wskazane, szczególnie w tym przypadku) a nawet kolejne przegrane.
Wiem, że dobrze jest mi mówić ze swojej pozycji ale troszkę przeszłam i wiem też że jeżeli ktoś pragnie rzucić palenie tak prawdziwie, bez zadnych zastrzeżeń, na całe już życie, to rzuci.. nie ma siły.. bez względu na to czy za pierwszym czy dziesiątym (nie ma czego się wstydzić) a wszystkie te podejścia i porażki trzeba traktować naturalnie.. jak rozgrzewkę przed ostatecznym starciem i zwycięstwem:)
Moje poprzednie porażki w rzucaniu wynikały głównie z tego , że tak naprawdę nie potrafiłam postrzegać siebie jako osoby niepalącej..
już n i g d y nie palącej.. i chyba pogodzić się z tym faktem??? Zawsze niestety (do tego razu:) gdzieś zostawiałam sobie taką psychiczną furteczkę.. wyjście awaryjne na wypadek jakiejś klęski. Kiedy patrzyłam w przyszłość bez papierosa zawsze odczuwałam mniejszy bądź większy smutek i tęsknotę.. bo chociaż trwałam w abstynencji długo, to prześladowało mnie to pytanie: czy ja już naprawdę nigdy?? nawet tego jednego??.. i to ukryte głęboko niedowierzanie.. watpliwości..
Do tej pory to pytanie jest dla mnie swoistym sprawdzianem stanu mojego niepalenia. Dziś kiedy pytam siebie co to dla mnie znaczy nie palić do konca swiata?. co wtedy czuję?.. to słyszę w środku odpowiedź: super!, nareszcie już nigdy nie zapalę i czuję prawdziwą radość i wolność.. całkowity brak tęsknoty! To jest to co pozwala mi powiedzieć że tym razem dałam radę.. nie chodzi mi o pewność siebie i zarozumialstwo.. po prostu jest mi lekko na sercu kiedy patrzę w przyszłość bez papierosa:).. nie mam wątpliwości czy dobrze wybrałam:)
Moje niepalenie aż do tego razu polegało tylko na powstrzymywaniu się od palenia czyli zachowywaniu abstynencji.. a to oznaczało dla mnie ciągłą walkę o przetrwanie każdego dnia, nawet i przez 2 lata.. Błędnie myślałam, że tak będzie zawsze bo inaczej być nie może.. myliłam się..
Bardzo ważne i prawdziwe jest to co mówi Allen.. rzucając palenie stajesz się osobą nie palącą.. i tyle, kropka:).. a nie osobą niepalącą ale uzależnioną-palaczem do końca zycia, napiętnowaną.. itd. Myśle że takie myślenie to dowód na to, że nie do końca wtedy uporałam się z nałogiem, że to jeszcze nie była ta prawdziwa wolność.
Wiem, że z tym nie zgadza się część z Was, ale takie myslenie o sobie i porównywanie do alkoholika robi więcej szkody niż pożytku.. to destrukcyjne.. bo jestem taka jak myślę o sobie, że jestem.. i dlatego nie jestem już palaczem/nałogowcem..
..dlatego dopiero tym razem przyszło uspokojenie, kiedy pozegnałam się raz na zawsze ze śmierdzielem, podjęłam decyzję i zamknęłam rozdział.. i od tego momentu stałam/stajemy się inna osobą.. to jest o wiele łatwiejsze niż toczenie wewnętrznej codziennej walki ze swoimi słabościami/nałogiem lub życie złudzeniami, że może jeszcze kiedyś będę silniejsza i będę mogła sobie pozwolić na okazyjne pociąganie dymka. Znam takich "okazyjnych" palaczy.. już takim nic a nic nie zazdroszczę.
Fizyczne odstawienie fajek to jedna sprawa.. druga to odstawić i trwać w abstynencji, a trzecia pożegnać się z nimi psychicznie.. na stałe.. bez żalu.. ale to kwestia czasu, naszych przemysleń, wyborów i nowych nawyków:)

Koniec.. bo juz zaczynam bredzić ze zmęczenia..
Ludziska! idzie wiosna.. naprawdę to czuję.. buziaki!!!

Odpowiedz w wątku