Dasz radę :) Jeśli się ma cały Tabex to tak.. np u mnie.. ja miałem z 20 tabletek.. więc jest ciężko.
Lesiu8521-04-2010 19:43
Witam!
U mnie pachnaco mija tydzien :)
A jak tam u Was?
Bary.. lektura dotarla?
Bary1721-04-2010 20:38
Dotarła. Jutro zaczynam czytać. :)
Zina21-04-2010 20:40
Barry..ja mialam cale opakowanie tabaxu a zuzylam o ile pamietam poltore listka,moj maz tak samo i jeszcze tesciowej zostalo jak sie zdecyduje.Wiec nie zakladaj ze nie dasz rady tylko czytaj ksiazke i poukladaj sobie to jakos w glowie.Najwazniejsze jest bys przekonal samego siebie ze papierosy nie sa ci do szczescia potrzebne.Jesli ci sie to uda uda ci sie raz na zawsze pozbyc smrodka z zycia.
Magusia22-04-2010 12:25
Witam was baaaardzo serdecznie:))Najpierw troszkę czytałam żeby ponadrabiać straty...widzę nowe twarze...super!!!!
Maneczko moja kochana bardzo Ci dziękuję za pamięć i za wszystko....Koszmar przeszłam....w Wielką Sobotę się zaczęło.....polepszenie(względne)przyszło wczoraj...ja nie wiem co się porobiło z moją odpornością...ale jest zerowa...łapię wszystko......o matko!!!
Chcę powiedzieć,że już będę sie starała być tu z Wami,mam jeszcze niezłego pietra bo w ten weekend mam 4 egzaminy...a nie umiem NIC przez to zakichane chorowanie.....martwię się...oby minmął weekend...U mnie fajNIE 235 dni!!!!czasem,aż nie mogę w to uwierzyć:)))Całuję i trzymam kciuki za WSZYSTKICH:))
Bary1722-04-2010 14:37
Kurde. Dla mnie to jest dziwny dzień. Oczywiście nie paliłem nic. Ale całkowicie zapomniałem o fajkach. Pierwszy raz od 2 lat ! :) Cud. I powiem tak. Ksiązki jeszcze nie czytałem. Ale dla mnie to jest dziecinne. Jak masz rzucić to rzucisz i bez książki.. A że łatwiej jest z książką to co innego. Ja siebie znam i by było tak, ze po przeczytaniu książki jeszcze bardziej by sie palić chciało :) Więc narazie jest ok ;) Pozytywnie. I to się liczy. Są wady i zalety nie palenia ;] np u mnie ;) Zalety: mam więcej kasy. Wady: Kupuje za dużo slodyczy ;/ Boże codziennie kupuje jakieś chipsy, czekolady itp ;/ nie wiem co sie dzieje :) Czyżby kolejny nałóg? :D Hah ;] Wy też tak mieliście, że po nie paleniu mieliscie większy apetyt na słodycze?
robik22-04-2010 21:11
....witam wszystkich !
nareszcie Magusiu dalas znak i ze wszystko u Ciebie juz ok a egzaminy i tak zaliczysz!fajna masz juz cyferke-super.U mnie 67dni nadal nachodza ......!ale...wytrzymam.Pozdrawiam i trzymcie sie!
A.M.23-04-2010 00:00
Witam wszystkich,trochę czasu minęło od ostatniego mojego wpisu.Ja bardzo się cieszę że nie palę już 141 dni.Trochę tam po marudziłam ale muszę się wytłumaczyć jak to u mnie działa.A więc tak ,kiedy wszystko układa się dobrze to faja dla mnie nie istnieje,jak dzieje się coś złego to ona fizycznie też dla mnie nie istnieje ale gdzieś w podświadomości zakodowało się w mózgu coś co ja bym nazwała chwilą odprężenia ,ucieczki od problemu jaki przerabiam aktualnie.I dalej idąc tą myślą dochodzę nie pierwszy to raz do tego że to jest złudne,nieprawdziwe ,nie przynoszące korzyści myślenie .Mało tego ,mi się w tym momencie wcale nie chce palić ,papierosy mi śmierdzą już a może dopiero.A mimo to w takich jakiś zawirowaniach ,zakrętach życiowych myśl o paleniu mi świta,co jest zupełnie irracjonalne bo nawet jak już po te faje idę to po drodze już wiem że ich nie kupię i nie zapalę nawet jak mnie by ktoś częstował.Myślę że to moja psychika ,obszar mózgu który odpowiada za to nie może pogodzić się z tym że JA NIE PALĘ.Ale się przyzwyczai nie ma wyjścia,ja nie odpuszczę.Za dużo włożyłam w moje nie palenie serca,emocji ,dołów ,załamań.Wydaje mi się że to ja wygram-nie nie wydaje mi się ja jestem pewna.Pisałam Wam kiedyś jak myśl o rzuceniu palenia wydawała mi się nie do zrealizowania ,jakiś fantastyczny pomysł w moim przypadku.A kiedy się udało,to bardzo długo chodziłam w nieustannej euforii,taką radość mi to sprawiało ,Ale organizm długo w stanie euforii nie pociągnie ,więc oklapł ale nic złego się nie działo.Od tego momentu mam od czasu do czasu gorsze dni,nie żadna tragedia ale jak się wypiszę na forum to mi od razu lepiej,dziewczyny kochane ja nie będę palić ja się muszę wysapać ,wydyszeć a was proszę o cierpliwość .To co piszecie o zmarnowanych szansach,o szukaniu pretekstu do palenia,ja to wszystko wiem i zgadzam się z tym jak najbardziej.Tylko na forum można sobie ulżyć gadając z przyjaciółmi szczerze,co wkurzyło co boli i dlaczego jeszcze czasami myśl o paleniu wraca coraz bardziej mglista zresztą.W realnym świecie gdzie palacze przeplatają się z nie palącymi takie rozmowy byłyby co najmniej dziwne.Więc trzymajmy się razem ,wszyscy młodsi,starsi stażem ,Tu jest miejsce gdzie dzieją się większe i mniejsze cuda .Pozdrowionka serdeczne ,ach zapytam jeszcze o Kenai?ozwij się diabelcze. Buziaki...
kenai23-04-2010 17:30
Przybywam na apel A.M,
na początek chcę Ci oczywiście pogratulować Twego znakomitego wyniku- szczerze i na głos mogę powiedzieć, że Ci go zazdroszczę.
U mnie szaro i beznadziejnie, od ostatniej wpadki nie mogę się pozbierać, próbowałem czytać ponownie Allena- niestety póki co bez skutku. Rzucam palenie, lecz po 2-3 dniach, znowu kupuje te same papierosy i i...jestem wściekły na siebie. Oprócz tych problemów ze sobą dochodzi jeszcze zbliżająca się matura, kłopoty rodzinne...nie daje rady. Mam już dosyć codziennych walk wewnętrznych palacza i niepalacza. Kiedy niepalacz wyrywa się z sideł i z radością wyzwalam się od tego świństwa, strona palacza bierze górę i ostatecznie zapalam...może tego nie czujecie ale jest to dla mnie bardzo upokarzające i męczące- dla mnie, bo ludzie wśród których się obracam (rodzina i znajomi) myślą, że nadal nie pale od grudnia...robi się ze mnie taki kilkudniowy, potajemny palacz :( Nie wiem co z sobą zrobić, na pewno wiem, że nadal będę próbował i może mi się wkońcu uda- jedno jest pewne, że powrót do ciągłego palenia jest niemożliwy, za daleko już zaszedłem, za dużo wiem. Nie wiem, czy kupno tabexu coś mi pomoże, czy jeszcze raz czytać książkę...nie wiem...wiem, że nikt mi nie pomoże...
Tak czytam to nasze forum codziennie i jestem zły, że odpadłem z tego grona, że nie mogę się cieszyć jak inni, jak ja jeszcze nie dawno się cieszyłem. Nie wiem, gdzie się podziała ta moja euforia po rzuceniu palenia, gdzie ona jest...
Przepraszam, że tak tu ględzę ale na prawdę nie mam do kogo się zwrócić z tym problemem. Chciałem się Wam dzisiaj pochwalić 3 dniem BEZ, ale w wyniku pewnych okoliczności nie mogę tego zrobić...
...nie mówcie mi, że jestem słaby bo ja doskonale zdaje sobie z tego sprawę :(
Pozdrawiam wszystkich.
berk23-04-2010 19:30
kenai. nie usprawiedliwiaj się.
JUST DO IT!
ziuta,25-04-2010 13:55
Cześć!
wpadam na chwilę.. pomiędzy jedną a drugą delegacją..
trzymajcie się swoich postanowień:)
a będzie dobrze..
Pozdrawiam serdecznie:)
mazianka25-04-2010 21:32
ojj Kenai tak dobrze Cie rozumiem.
Chyba cos nad tym naszym Lubaniem wisi,bo ja jestem właśnie na tym samym etapie,tyle,ze palilam cały tydzien,a od wczoraj nic,bo mąż wrócił i kurcze jakoś nie mam odwagi przy nim,mimo,ze wie ,ze juz zaczęłam,
z tą różnicą ,ze ja nie walcze,tylko czekam na odpowiedni moment,zeby isc i kupic,ja chyba chcę palic i tyle.
coz wszystkim zycze zycia w niepaleniu,moze i u mnie cos sie zmieni,choc raczej watpie.bo naszła mnie walka ,wczesniej poprostu nie palilam,a od kilku tygodni bije sie z własnymi myslami,i juz mam dosc,\
trzymajcie sie moi kochani,bede was nadal czytac.i moze jeszcze sie odezwe,bo wiele razem przeszlismy.
buziole
A.M.26-04-2010 00:20
Kenai ,mazianka co się dzieje ?ja was nie będę potępiać bo sama byłam kilka razy blisko fajki,ale nie zapaliłam.Jak było krytycznie ubierałam kurtkę i szybki marsz ,daleki po mieście.Pomagało,jeszcze jak się wygadałam na forum to też było lepiej.Jak już pisałam ja bardzo chciałam nie palić .Prawie 30 lat życia w nałogu to życie bez niego wydawało mi się nie do przyjęcia.A jak się w końcu udało to tak bardzo się cieszyłam że az musiałam się zmuszać do zwykłej codzienności.Ale to wcale nie oznacza że było różowo,ja też miałam sytuacje takie że przestawało mi zależeć ale to były sekundy albo minuty i przychodziło opamiętanie czułam wtedy że straciłabym ostatnią jedyną szansę na niepalenie bo ja wiem że nigdy bym już nie próbowała.Dlatego nieraz jak chciałam już machnąć ręką na ten cały odwyk to ogarniał mnie taki strach że resztę życia spędzę z drogą ,śmierdzącą i powoli mnie zabijającą fajką w zębach i ta wizja dodawała mi siły.Teraz takich bardzo krytycznych momentów już nie ma.Zdarzają się gorsze dni ale wtedy marudzę na forum[sama siebie potem czytać nie lubię]ale się wyjęczę i jest dobrze.Mazianka nie wierzę że lubisz i chcesz palić ,gdyby tak było to nigdy nie rzucałabyś palenia,ja domyślam się że czujesz się zrezygnowana ale chyba warto podjąć jeszcze jakąś próbę.Masz już doświadczenie co najbardziej skłoniło cię do sięgnięcia po faje ,może teraz będziesz mogła tego uniknąć.Powalcz jeszcze dziewczyno,sama wiesz że warto.A Kenai też mam nadzieję nie da za wygraną .Może zdaj najpierw maturę to już blisko a potem kup tabex i zacznij od nowa .Bo dwa stresy to za dużo chyba .Żal mi was serdecznie ale to się nie ma co rozczulać tylko coś robić .Obojgu życzę Wam następnych skutecznych ,udanych prób.Ja muszę jeszcze podziękować Ziucie i Leni które z uporem maniaka wmawiały mi że z czasem będzie coraz lepiej a ja z uporem maniaka bardzo chciałam im wierzyć,No miały dziewczynki rację,dni zamieniły się w tygodnie ,tygodnie w miesiące i mam nadzieję że miesiące zamienią się w lata niepalenia a wszystkie kryzysy,dołki i złe odczucia związane z rzucaniem utoną w niepamięci.Pozdrawiam wszystkich serdecznie ,buziaki...
manka_2355826-04-2010 09:19
Witajcie!
A.M. - musimy trzymać się razem, żeby żadna z nas nie odpadła bo mamy wiele wspólnego, również staż w niepaleniu. Minęło 5 m-cy, często myślę o fajce ale w kategoriach pamięci o niej. Goście byli raz i drugi i ja z palaczami na fajke nie wychodziłam. Ale za to kawka często i drink czasami. Kochani! żakiety mi się nie dopinają, na wagę nie chcę wchodzić, juz od stycznia nie jem pieczywa i ziemniaków, waga stała a teraz chyba znowu skoczyła bo sobie dogodziłam trochę. Mam pokusę iść do lekarza żeby mi jakies tabletki przepisał chociaż przypuszczam że mnie odeśle z kwitkiem bo nie należę jeszcze do tych "naj". Przesyłam Wam do poczytania (to dla tych co pogłębiają swoją wiedzę o odżywianiu tak jak ja)
http://wyborcza.pl/1,75480,7717475,My_chcemy_masla_a_nie_margaryny.html
Zina26-04-2010 21:38
A.M wiesz ja Ci jeste bardzo wdzieczna za te twoje marudzenie i potem wyjasnianie o co chodzilo.No bo tak samo robi moj maz,w chwilach trudnych idzie po fajki i dojsc nie umi-na cale szczescie :)I tak nigdy nie rozumialam o co w tym chodzi,bo z faceta wydobyc zwiezenia to trudno bywa.Ale ty A.M wszystko ladnie mi wyjasnilas.
Kenai..pamietaj tylko ze jak bedziesz pisal juz te mature to fajki napewno przy tobie nie bedzie,przed i po moze byc ale w najwiekrzej "potrzebie"zabronia ci palic,a wyjscie do kibla lepiej zuzyc na zagladniecie do sciag niz na faje..ale cii..ja tu do niczego nie namawiam.Jedno jest pewne okresl sie czy jestes palaczem czy nie bo takie zawieszenie" pomiedzy" napewno nie jest teraz dla ciebie dobre
Mazianka..no co ty dziewczyno wracaj do nas nie palacych..Szczeze to twoja porzegrana najbardziej mnie boli,zawsze wydawalas mi sie bliska bo mamy dzieciaszki w tym samam wieku.Ech takie potajemne popalanie to chyba najgorsze co moze sie przydazyc,bo tak naprawde oszukujemy samych siebie.
Bary a jak tam u ciebie ?cos zabraklo twoich wpisow.Trzymasz sie?
nati927-04-2010 11:59
Witam! jestem drugi dzień na Tabexie i tu zaczyna sie mój problem , czytajac wiele wypowiedzi myslałam ze bedzie lżej a mi sie ciągle chce palic :( mam pytanko do doświadczonych czy odrzucało was od fajek w jaki sposób? i kiedy to nastapiło , ja ograniczam cały czas odwlekam przypalenie faji i czym bardziej nie chce zapalic tym wiecej o tym myśle i chęc jest straszna na papierosa.Czy jest jakis przełom tego 5 dnia ze da sie wytrzymac + silna wola (oj krucho z tym u mnie) ale powiedziałam dość mam juz problemy ze zdrowiem a co dopiero przekroczyłam 30 lat , mam wspaniała córeczke i to jest dla mnie wielka motywacja ale jest mi strasznie ciężko jak zniwelowac ta chec na dymka ... boje sie ze nie wytrwam:)
manka_2355828-04-2010 08:22
Witaj Nati9 - z tym odrzucaniem to nie tak prosto, wszystkie chyba walczylysmy bo ciągnęło, ale jednak można dać radę. ale koniecznie przeczytaj polecaną lekturę, bo wg mnie bez niej ani rusz.
Świstak28-04-2010 08:27
Witaj Nati. Nic się nie martw, daj sobie trochę czasu, a sama zobaczysz, że papierosy nie będą Ci smakowały. Zażywaj tabex zgodnie z zaleceniami i jak chce Ci się palić, to pal ( oczywiście w 5 dniu koniec ) ale myślę, że do tego czasu już nie będziesz miała ochoty. Jeśli chodzi o silna wolę - no cóż - mamy tutaj ( na forum )w tej kwestii inne zdanie. Pomoże ci na pewno zrozumienie czym jest palenie, a w tym pomocna jest lektura " Prosta metoda, jak skutecznie rzucić palenie " Alenna Carra - polecam i trzymam kciuki.
Coś tutaj ucichło, Ziuta chyba jeszcze w delegacji, Robik milczy, Papi i Arco pewnie uskuteczniają masaże hihi
Bary Ty też milczysz - mama wyjechała i co dalej ? Lesiu się nie chwali !?
Gdzie jesteście !!??
U mnie na liczniku 51 dni fajNIE
nati928-04-2010 18:49
DZięki za przyjęcie , dzis trzeci dzień z Tabexem , ciagnie jak chol..a ale jest postęp bo mnie zaczyna rzucać jak wypalam połowe papierosa dobry znak oj dobry!!! tylko boje sie poranków bo od nich zaczynałam dzień i dzis dałam plame bo obiecałam sobie ze dzis bez i co? M w delegacji ja sama z dzieckiem ranek był okropny mała wrzeszczała ze nie chce sie ubrac do przedszkola potem nie chciała wyjść -a tu czas nagli ja do pracy korki - normalnie zaczeło mnie nosic ryki w przedszkolu i co? złamałam sie ja nie wiem czy dam rade i jak przyjdzie ten mój sądny piąty dzień czy podołam? matko tak bardzo bym chciała!!!
Ksiązke napewno zakupie sprawdzałam dzis na allegro ale jeszcze jutro zobacze czy sa w księgarniach tak od ręki?
A co do obiawów to łeb mnie boli ...kawy unikam bo to fetysz do papieroska .
Pozdrawiam
Magusia29-04-2010 10:31
Witam Wszystkich:)))Mazianka!!!!och....czytałam kilka razy Twój wpis i Twój Kenai też......Ja nie zamierzam Was potępiać....Powiem tak....paliłam przez 20 lat,uważałam,że jestem palaczką wyjątkową,czyli zatwardziałą,że nie ma na mnie bata.....i co ....rzuciłam to świństwo.......Dzisiaj mija mi 8 miesięcy!!!!Przez ten czas bywało u mnie różnie...ciężkie próby z nastoletnią córką,wzloty i upadki w związku,problemy w domu,zmienne nastroje,chęć zapalenia taka,że.....o Jezu....kilkukrotna wizja utraty pracy....a oszczędności brak.....i te cholerne,dodatkowe kilogramy....z którymi ciągle walczę.......Dzisiaj w nocy śniło mi się,że rozpaczliwie chcę zapalić.......wiecie w czym tkwi szkopuł???/Ktoś już to tutaj powiedział.....wszystko zależy od tego jak o sobie myślicie...kiedy miotałam się z początkiem roku,chciałam zapalić,to myślałam o sobie jak o palaczce,która odstawiła fajki.....czasem pytałam mojego M (bo razem rzuciliśmy)czy jemu nie chce się palić...?powiedział mi coś co zapadło szczerze w moją pamięć i często w odniesieniu do różnych ludzkich słabości przytaczam tę dewizę....M odpowiedział mi wtedy"nawet nie dopuszczam takich myśli"........To jest wielka życiowa prawda,od nas zależy co dopuszczamy do swojej mózgownicy,co przetwarzamy i na co SAMI DAJEMY SOBIE PRZYZWOLENIE......jesteśmy słabi....ale powiem Wam,że od tamtego czasu przestałam myśleć o sobie jak o byłej palaczce i wreszcie z WIELKĄ dumą zaczęłam myśleć jak o osobie nie palącej.....nie myślę,że jeszcze miesiąc,czy dwa i będę bezpieczna i zapalę.....na nic nie czekam ,a napewno nie na fajkę......Nie wiem co życie mi zgotuje...ale wykonałam ciężką pracę,zmagałam się z sobą,pracą,wychowywaniem 16 latki,burzami w związku,swoją szkołą,nałogami siostry.....a co Wam będę mówić...przecież znacie to ze swego podwórka...............Mazianka,Kenai....weźcie się w garść i nie rezygnujcie...zacznijcie od nowa......Nie rezygnujcie
Co do egzaminów- zdałam:)) Kolejne 8.9.05...:))boję się,ale cóż......Wszystkich pozdrawiam:)))))
Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)
Dasz radę :) Jeśli się ma cały Tabex to tak.. np u mnie.. ja miałem z 20 tabletek.. więc jest ciężko.
Witam!
U mnie pachnaco mija tydzien :)
A jak tam u Was?
Bary.. lektura dotarla?
Dotarła. Jutro zaczynam czytać. :)
Barry..ja mialam cale opakowanie tabaxu a zuzylam o ile pamietam poltore listka,moj maz tak samo i jeszcze tesciowej zostalo jak sie zdecyduje.Wiec nie zakladaj ze nie dasz rady tylko czytaj ksiazke i poukladaj sobie to jakos w glowie.Najwazniejsze jest bys przekonal samego siebie ze papierosy nie sa ci do szczescia potrzebne.Jesli ci sie to uda uda ci sie raz na zawsze pozbyc smrodka z zycia.
Witam was baaaardzo serdecznie:))Najpierw troszkę czytałam żeby ponadrabiać straty...widzę nowe twarze...super!!!!
Maneczko moja kochana bardzo Ci dziękuję za pamięć i za wszystko....Koszmar przeszłam....w Wielką Sobotę się zaczęło.....polepszenie(względne)przyszło wczoraj...ja nie wiem co się porobiło z moją odpornością...ale jest zerowa...łapię wszystko......o matko!!!
Chcę powiedzieć,że już będę sie starała być tu z Wami,mam jeszcze niezłego pietra bo w ten weekend mam 4 egzaminy...a nie umiem NIC przez to zakichane chorowanie.....martwię się...oby minmął weekend...U mnie fajNIE 235 dni!!!!czasem,aż nie mogę w to uwierzyć:)))Całuję i trzymam kciuki za WSZYSTKICH:))
Kurde. Dla mnie to jest dziwny dzień. Oczywiście nie paliłem nic. Ale całkowicie zapomniałem o fajkach. Pierwszy raz od 2 lat ! :) Cud. I powiem tak. Ksiązki jeszcze nie czytałem. Ale dla mnie to jest dziecinne. Jak masz rzucić to rzucisz i bez książki.. A że łatwiej jest z książką to co innego. Ja siebie znam i by było tak, ze po przeczytaniu książki jeszcze bardziej by sie palić chciało :) Więc narazie jest ok ;) Pozytywnie. I to się liczy. Są wady i zalety nie palenia ;] np u mnie ;) Zalety: mam więcej kasy. Wady: Kupuje za dużo slodyczy ;/ Boże codziennie kupuje jakieś chipsy, czekolady itp ;/ nie wiem co sie dzieje :) Czyżby kolejny nałóg? :D Hah ;] Wy też tak mieliście, że po nie paleniu mieliscie większy apetyt na słodycze?
....witam wszystkich !
nareszcie Magusiu dalas znak i ze wszystko u Ciebie juz ok a egzaminy i tak zaliczysz!fajna masz juz cyferke-super.U mnie 67dni nadal nachodza ......!ale...wytrzymam.Pozdrawiam i trzymcie sie!
Witam wszystkich,trochę czasu minęło od ostatniego mojego wpisu.Ja bardzo się cieszę że nie palę już 141 dni.Trochę tam po marudziłam ale muszę się wytłumaczyć jak to u mnie działa.A więc tak ,kiedy wszystko układa się dobrze to faja dla mnie nie istnieje,jak dzieje się coś złego to ona fizycznie też dla mnie nie istnieje ale gdzieś w podświadomości zakodowało się w mózgu coś co ja bym nazwała chwilą odprężenia ,ucieczki od problemu jaki przerabiam aktualnie.I dalej idąc tą myślą dochodzę nie pierwszy to raz do tego że to jest złudne,nieprawdziwe ,nie przynoszące korzyści myślenie .Mało tego ,mi się w tym momencie wcale nie chce palić ,papierosy mi śmierdzą już a może dopiero.A mimo to w takich jakiś zawirowaniach ,zakrętach życiowych myśl o paleniu mi świta,co jest zupełnie irracjonalne bo nawet jak już po te faje idę to po drodze już wiem że ich nie kupię i nie zapalę nawet jak mnie by ktoś częstował.Myślę że to moja psychika ,obszar mózgu który odpowiada za to nie może pogodzić się z tym że JA NIE PALĘ.Ale się przyzwyczai nie ma wyjścia,ja nie odpuszczę.Za dużo włożyłam w moje nie palenie serca,emocji ,dołów ,załamań.Wydaje mi się że to ja wygram-nie nie wydaje mi się ja jestem pewna.Pisałam Wam kiedyś jak myśl o rzuceniu palenia wydawała mi się nie do zrealizowania ,jakiś fantastyczny pomysł w moim przypadku.A kiedy się udało,to bardzo długo chodziłam w nieustannej euforii,taką radość mi to sprawiało ,Ale organizm długo w stanie euforii nie pociągnie ,więc oklapł ale nic złego się nie działo.Od tego momentu mam od czasu do czasu gorsze dni,nie żadna tragedia ale jak się wypiszę na forum to mi od razu lepiej,dziewczyny kochane ja nie będę palić ja się muszę wysapać ,wydyszeć a was proszę o cierpliwość .To co piszecie o zmarnowanych szansach,o szukaniu pretekstu do palenia,ja to wszystko wiem i zgadzam się z tym jak najbardziej.Tylko na forum można sobie ulżyć gadając z przyjaciółmi szczerze,co wkurzyło co boli i dlaczego jeszcze czasami myśl o paleniu wraca coraz bardziej mglista zresztą.W realnym świecie gdzie palacze przeplatają się z nie palącymi takie rozmowy byłyby co najmniej dziwne.Więc trzymajmy się razem ,wszyscy młodsi,starsi stażem ,Tu jest miejsce gdzie dzieją się większe i mniejsze cuda .Pozdrowionka serdeczne ,ach zapytam jeszcze o Kenai?ozwij się diabelcze. Buziaki...
Przybywam na apel A.M,
na początek chcę Ci oczywiście pogratulować Twego znakomitego wyniku- szczerze i na głos mogę powiedzieć, że Ci go zazdroszczę.
U mnie szaro i beznadziejnie, od ostatniej wpadki nie mogę się pozbierać, próbowałem czytać ponownie Allena- niestety póki co bez skutku. Rzucam palenie, lecz po 2-3 dniach, znowu kupuje te same papierosy i i...jestem wściekły na siebie. Oprócz tych problemów ze sobą dochodzi jeszcze zbliżająca się matura, kłopoty rodzinne...nie daje rady. Mam już dosyć codziennych walk wewnętrznych palacza i niepalacza. Kiedy niepalacz wyrywa się z sideł i z radością wyzwalam się od tego świństwa, strona palacza bierze górę i ostatecznie zapalam...może tego nie czujecie ale jest to dla mnie bardzo upokarzające i męczące- dla mnie, bo ludzie wśród których się obracam (rodzina i znajomi) myślą, że nadal nie pale od grudnia...robi się ze mnie taki kilkudniowy, potajemny palacz :( Nie wiem co z sobą zrobić, na pewno wiem, że nadal będę próbował i może mi się wkońcu uda- jedno jest pewne, że powrót do ciągłego palenia jest niemożliwy, za daleko już zaszedłem, za dużo wiem. Nie wiem, czy kupno tabexu coś mi pomoże, czy jeszcze raz czytać książkę...nie wiem...wiem, że nikt mi nie pomoże...
Tak czytam to nasze forum codziennie i jestem zły, że odpadłem z tego grona, że nie mogę się cieszyć jak inni, jak ja jeszcze nie dawno się cieszyłem. Nie wiem, gdzie się podziała ta moja euforia po rzuceniu palenia, gdzie ona jest...
Przepraszam, że tak tu ględzę ale na prawdę nie mam do kogo się zwrócić z tym problemem. Chciałem się Wam dzisiaj pochwalić 3 dniem BEZ, ale w wyniku pewnych okoliczności nie mogę tego zrobić...
...nie mówcie mi, że jestem słaby bo ja doskonale zdaje sobie z tego sprawę :(
Pozdrawiam wszystkich.
kenai. nie usprawiedliwiaj się.
JUST DO IT!
Cześć!
wpadam na chwilę.. pomiędzy jedną a drugą delegacją..
trzymajcie się swoich postanowień:)
a będzie dobrze..
Pozdrawiam serdecznie:)
ojj Kenai tak dobrze Cie rozumiem.
Chyba cos nad tym naszym Lubaniem wisi,bo ja jestem właśnie na tym samym etapie,tyle,ze palilam cały tydzien,a od wczoraj nic,bo mąż wrócił i kurcze jakoś nie mam odwagi przy nim,mimo,ze wie ,ze juz zaczęłam,
z tą różnicą ,ze ja nie walcze,tylko czekam na odpowiedni moment,zeby isc i kupic,ja chyba chcę palic i tyle.
coz wszystkim zycze zycia w niepaleniu,moze i u mnie cos sie zmieni,choc raczej watpie.bo naszła mnie walka ,wczesniej poprostu nie palilam,a od kilku tygodni bije sie z własnymi myslami,i juz mam dosc,\
trzymajcie sie moi kochani,bede was nadal czytac.i moze jeszcze sie odezwe,bo wiele razem przeszlismy.
buziole
Kenai ,mazianka co się dzieje ?ja was nie będę potępiać bo sama byłam kilka razy blisko fajki,ale nie zapaliłam.Jak było krytycznie ubierałam kurtkę i szybki marsz ,daleki po mieście.Pomagało,jeszcze jak się wygadałam na forum to też było lepiej.Jak już pisałam ja bardzo chciałam nie palić .Prawie 30 lat życia w nałogu to życie bez niego wydawało mi się nie do przyjęcia.A jak się w końcu udało to tak bardzo się cieszyłam że az musiałam się zmuszać do zwykłej codzienności.Ale to wcale nie oznacza że było różowo,ja też miałam sytuacje takie że przestawało mi zależeć ale to były sekundy albo minuty i przychodziło opamiętanie czułam wtedy że straciłabym ostatnią jedyną szansę na niepalenie bo ja wiem że nigdy bym już nie próbowała.Dlatego nieraz jak chciałam już machnąć ręką na ten cały odwyk to ogarniał mnie taki strach że resztę życia spędzę z drogą ,śmierdzącą i powoli mnie zabijającą fajką w zębach i ta wizja dodawała mi siły.Teraz takich bardzo krytycznych momentów już nie ma.Zdarzają się gorsze dni ale wtedy marudzę na forum[sama siebie potem czytać nie lubię]ale się wyjęczę i jest dobrze.Mazianka nie wierzę że lubisz i chcesz palić ,gdyby tak było to nigdy nie rzucałabyś palenia,ja domyślam się że czujesz się zrezygnowana ale chyba warto podjąć jeszcze jakąś próbę.Masz już doświadczenie co najbardziej skłoniło cię do sięgnięcia po faje ,może teraz będziesz mogła tego uniknąć.Powalcz jeszcze dziewczyno,sama wiesz że warto.A Kenai też mam nadzieję nie da za wygraną .Może zdaj najpierw maturę to już blisko a potem kup tabex i zacznij od nowa .Bo dwa stresy to za dużo chyba .Żal mi was serdecznie ale to się nie ma co rozczulać tylko coś robić .Obojgu życzę Wam następnych skutecznych ,udanych prób.Ja muszę jeszcze podziękować Ziucie i Leni które z uporem maniaka wmawiały mi że z czasem będzie coraz lepiej a ja z uporem maniaka bardzo chciałam im wierzyć,No miały dziewczynki rację,dni zamieniły się w tygodnie ,tygodnie w miesiące i mam nadzieję że miesiące zamienią się w lata niepalenia a wszystkie kryzysy,dołki i złe odczucia związane z rzucaniem utoną w niepamięci.Pozdrawiam wszystkich serdecznie ,buziaki...
Witajcie!
A.M. - musimy trzymać się razem, żeby żadna z nas nie odpadła bo mamy wiele wspólnego, również staż w niepaleniu. Minęło 5 m-cy, często myślę o fajce ale w kategoriach pamięci o niej. Goście byli raz i drugi i ja z palaczami na fajke nie wychodziłam. Ale za to kawka często i drink czasami. Kochani! żakiety mi się nie dopinają, na wagę nie chcę wchodzić, juz od stycznia nie jem pieczywa i ziemniaków, waga stała a teraz chyba znowu skoczyła bo sobie dogodziłam trochę. Mam pokusę iść do lekarza żeby mi jakies tabletki przepisał chociaż przypuszczam że mnie odeśle z kwitkiem bo nie należę jeszcze do tych "naj". Przesyłam Wam do poczytania (to dla tych co pogłębiają swoją wiedzę o odżywianiu tak jak ja)
http://wyborcza.pl/1,75480,7717475,My_chcemy_masla_a_nie_margaryny.html
A.M wiesz ja Ci jeste bardzo wdzieczna za te twoje marudzenie i potem wyjasnianie o co chodzilo.No bo tak samo robi moj maz,w chwilach trudnych idzie po fajki i dojsc nie umi-na cale szczescie :)I tak nigdy nie rozumialam o co w tym chodzi,bo z faceta wydobyc zwiezenia to trudno bywa.Ale ty A.M wszystko ladnie mi wyjasnilas.
Kenai..pamietaj tylko ze jak bedziesz pisal juz te mature to fajki napewno przy tobie nie bedzie,przed i po moze byc ale w najwiekrzej "potrzebie"zabronia ci palic,a wyjscie do kibla lepiej zuzyc na zagladniecie do sciag niz na faje..ale cii..ja tu do niczego nie namawiam.Jedno jest pewne okresl sie czy jestes palaczem czy nie bo takie zawieszenie" pomiedzy" napewno nie jest teraz dla ciebie dobre
Mazianka..no co ty dziewczyno wracaj do nas nie palacych..Szczeze to twoja porzegrana najbardziej mnie boli,zawsze wydawalas mi sie bliska bo mamy dzieciaszki w tym samam wieku.Ech takie potajemne popalanie to chyba najgorsze co moze sie przydazyc,bo tak naprawde oszukujemy samych siebie.
Bary a jak tam u ciebie ?cos zabraklo twoich wpisow.Trzymasz sie?
Witam! jestem drugi dzień na Tabexie i tu zaczyna sie mój problem , czytajac wiele wypowiedzi myslałam ze bedzie lżej a mi sie ciągle chce palic :( mam pytanko do doświadczonych czy odrzucało was od fajek w jaki sposób? i kiedy to nastapiło , ja ograniczam cały czas odwlekam przypalenie faji i czym bardziej nie chce zapalic tym wiecej o tym myśle i chęc jest straszna na papierosa.Czy jest jakis przełom tego 5 dnia ze da sie wytrzymac + silna wola (oj krucho z tym u mnie) ale powiedziałam dość mam juz problemy ze zdrowiem a co dopiero przekroczyłam 30 lat , mam wspaniała córeczke i to jest dla mnie wielka motywacja ale jest mi strasznie ciężko jak zniwelowac ta chec na dymka ... boje sie ze nie wytrwam:)
Witaj Nati9 - z tym odrzucaniem to nie tak prosto, wszystkie chyba walczylysmy bo ciągnęło, ale jednak można dać radę. ale koniecznie przeczytaj polecaną lekturę, bo wg mnie bez niej ani rusz.
Witaj Nati. Nic się nie martw, daj sobie trochę czasu, a sama zobaczysz, że papierosy nie będą Ci smakowały. Zażywaj tabex zgodnie z zaleceniami i jak chce Ci się palić, to pal ( oczywiście w 5 dniu koniec ) ale myślę, że do tego czasu już nie będziesz miała ochoty. Jeśli chodzi o silna wolę - no cóż - mamy tutaj ( na forum )w tej kwestii inne zdanie. Pomoże ci na pewno zrozumienie czym jest palenie, a w tym pomocna jest lektura " Prosta metoda, jak skutecznie rzucić palenie " Alenna Carra - polecam i trzymam kciuki.
Coś tutaj ucichło, Ziuta chyba jeszcze w delegacji, Robik milczy, Papi i Arco pewnie uskuteczniają masaże hihi
Bary Ty też milczysz - mama wyjechała i co dalej ? Lesiu się nie chwali !?
Gdzie jesteście !!??
U mnie na liczniku 51 dni fajNIE
DZięki za przyjęcie , dzis trzeci dzień z Tabexem , ciagnie jak chol..a ale jest postęp bo mnie zaczyna rzucać jak wypalam połowe papierosa dobry znak oj dobry!!! tylko boje sie poranków bo od nich zaczynałam dzień i dzis dałam plame bo obiecałam sobie ze dzis bez i co? M w delegacji ja sama z dzieckiem ranek był okropny mała wrzeszczała ze nie chce sie ubrac do przedszkola potem nie chciała wyjść -a tu czas nagli ja do pracy korki - normalnie zaczeło mnie nosic ryki w przedszkolu i co? złamałam sie ja nie wiem czy dam rade i jak przyjdzie ten mój sądny piąty dzień czy podołam? matko tak bardzo bym chciała!!!
Ksiązke napewno zakupie sprawdzałam dzis na allegro ale jeszcze jutro zobacze czy sa w księgarniach tak od ręki?
A co do obiawów to łeb mnie boli ...kawy unikam bo to fetysz do papieroska .
Pozdrawiam
Witam Wszystkich:)))Mazianka!!!!och....czytałam kilka razy Twój wpis i Twój Kenai też......Ja nie zamierzam Was potępiać....Powiem tak....paliłam przez 20 lat,uważałam,że jestem palaczką wyjątkową,czyli zatwardziałą,że nie ma na mnie bata.....i co ....rzuciłam to świństwo.......Dzisiaj mija mi 8 miesięcy!!!!Przez ten czas bywało u mnie różnie...ciężkie próby z nastoletnią córką,wzloty i upadki w związku,problemy w domu,zmienne nastroje,chęć zapalenia taka,że.....o Jezu....kilkukrotna wizja utraty pracy....a oszczędności brak.....i te cholerne,dodatkowe kilogramy....z którymi ciągle walczę.......Dzisiaj w nocy śniło mi się,że rozpaczliwie chcę zapalić.......wiecie w czym tkwi szkopuł???/Ktoś już to tutaj powiedział.....wszystko zależy od tego jak o sobie myślicie...kiedy miotałam się z początkiem roku,chciałam zapalić,to myślałam o sobie jak o palaczce,która odstawiła fajki.....czasem pytałam mojego M (bo razem rzuciliśmy)czy jemu nie chce się palić...?powiedział mi coś co zapadło szczerze w moją pamięć i często w odniesieniu do różnych ludzkich słabości przytaczam tę dewizę....M odpowiedział mi wtedy"nawet nie dopuszczam takich myśli"........To jest wielka życiowa prawda,od nas zależy co dopuszczamy do swojej mózgownicy,co przetwarzamy i na co SAMI DAJEMY SOBIE PRZYZWOLENIE......jesteśmy słabi....ale powiem Wam,że od tamtego czasu przestałam myśleć o sobie jak o byłej palaczce i wreszcie z WIELKĄ dumą zaczęłam myśleć jak o osobie nie palącej.....nie myślę,że jeszcze miesiąc,czy dwa i będę bezpieczna i zapalę.....na nic nie czekam ,a napewno nie na fajkę......Nie wiem co życie mi zgotuje...ale wykonałam ciężką pracę,zmagałam się z sobą,pracą,wychowywaniem 16 latki,burzami w związku,swoją szkołą,nałogami siostry.....a co Wam będę mówić...przecież znacie to ze swego podwórka...............Mazianka,Kenai....weźcie się w garść i nie rezygnujcie...zacznijcie od nowa......Nie rezygnujcie
Co do egzaminów- zdałam:)) Kolejne 8.9.05...:))boję się,ale cóż......Wszystkich pozdrawiam:)))))
Polecamy:
Geny wpływają na zdolność do rzucenia palenia?
Pokoje hotelowe dla niepalących nie gwarantują przestrzeni wolnej od dymu
Jedna, pewna rada na długie i zdrowe życie
Rak płuca
Kaszel palacza
Sprawdź, jak palenie papierosów wpływa na zajście w ciążę
Szczepionka na papierosa - nowa metowa walki z uzależnieniem od tytoniu?
Palenie papierosów a płodność mężczyzny