Może nie powinnam się wypowiadać, bo jesienią zawaliłam sprawę i po ponad 30 dniach bez fajek zaczęłam palić, ale mimo to napiszę Ci Mańka, jak to u mnie było - w końcu to nie Tabex zawinił, tylko ja...
Brałam Tabex przepisowo wg ulotki, kiedy doszłam do etapu, gdy bierze się trzy tabletki dziennie, często po prostu zapominałam wziąć i zdarzało się, że w ciągu dnia wzięłam dwie, czasem jedną, bywało, że żadnej. Czułam, że daję sobie radę, nie pojawiają się namolne myśli o paleniu, jeśli pojawiał się głodek papierosiany, to był tak nikły i trwał tak króciutko, że bez tabletki spokojnie go pokonywałam.
I wszystko było ok, Tabex idealnie spełnił swoją rolę.
Jednak ja zlekceważyłam podstawową zasadę - nie tykać ani jednego papierosa! - i zapaliłam tego pod tytułem "Tylko ten jeden jedyny"... Potem zaczęłam kupować papierosy na sztuki (jeszcze się oszukiwałam, że panuję nad tym..), co kilka dni coraz więcej, aż w końcu kupiłam całą paczkę i wszystko wróciło do stanu sprzed rzucania, czyli znów jarałam paczkę dziennie :((
Co do zwiększenia ilości branych tabletek, to nie wiem, czy można. Chyba raczej nie, ale myślę, że od razu Ci nie zaszkodzi tych kilka nadliczbowych, które wzięłaś. Jednak postaraj się teraz stopniowo wydłużać odrobinę czas pomiędzy tabletkami, tak żeby nie brać ich już w nadmiarze :)
Spokojnej nocy wszystkim i miłych snów :-)
Zdarzają mi się takie super, że tylko śnić :)
Emi224-05-2010 21:01
Jeszcze raz ja, bo dopiero teraz przeczytałam posty, które pojawiły się, gdy ja pisałam swój, a piszę długo ;))
Gosza, druhu molu, co Ci się działo?! :((( Wystraszyłam się jak diabli, że brak fajek może spowodować aż tak straszne dolegliwości. Ale najważniejsze, że to już za Tobą, że się nie złamałaś! Dzielna jesteś, super! :)
gosza24-05-2010 21:30
Dzięki,Emi.
Zbyt wiele nie przesadzę jak powiem,że mną niemal po ścianach rzucało :((
Ale nic to:co nas nie zabije...itd...
przetrwałam,nakarmiłam i położyłam najmłodszego i już to straszne coś odeszło.
I to będę powtarzać teraz cierpiącym i walczącym : PRZETRWAJCIE kryzysy,nawet te wielkie.Bo one ODCHODZĄ a my zostajemy nadal WIELKIE.
Dzięki,Emi jeszcze raz.
Idę poczytać jak na prawdziwego mola przystało:)))))
Emi224-05-2010 21:41
<<<< PRZETRWAJCIE kryzysy,nawet te wielkie. Bo one ODCHODZĄ a my zostajemy nadal WIELKIE. >>>>
Świetne, bardzo sugestywne zdanie!
Warto je zapamiętać, a nawet przepisać sobie i powiesić w widocznym miejscu :)
Też włażę do łózka, jeszcze z godzinkę czytania ( w tej chwili "W matni" Jamesa Siegela) i lulu. Dobranoc. :)
Mańka10625-05-2010 08:24
Biorę z zegarkiem w ręku co 2,5h godziny ale wczoraj np byłam zmuszona iść spać o 2:30 a obecnie jest 8:20 i siedzę już w pracy... Po prostu moja doba jest za długa na zaledwie 5 czy 6 tabletek.
Nie zamierzam zapominać zażywać tabletek. Jedyne co mnie martwi że potrzebuję ich więcej ze względu na mój wydłużony dzień...
Chyba że ja źle zrozumiałam ulotke i te 2,5 h jest przykładowe do tego żeby brać 6 czy 5 tabletek w ciągu dnia. Po prostu to rozłożyć, tak?
manka_2355825-05-2010 09:00
Witajcie! - też mialam problem z tabexem bo pozno spac chodzilam i "brakowalo" mi tabletek na wieczorne godziny ale ja bralam tabex tylko 5 dni, po czym popalilam sporo i poczulam sie jak ostatnie dno, tabex u mnie dobry byl na pierwsze dni ale nie sprawil ze w piatym dniu rzucilam papierosy, to ja rzucilam tabex ale to byla dla mnie terapia szokowa, pod reka mialam lekturę Allena i przeczytalam ja w tym "szoku" i zrobilam sobie pranie mozgu z jego pomocą i to na mnie podzialalao ze nie palę. Ale tu mial znaczenie moj stan psychiczny i moja samoocena po tych 5 dniach z tabexem. Tak wiec roznie to bywa, ale odnosnie tabexu to balam sie brac wiecej niz w ulotce pisalo.
megi1126-05-2010 07:07
Witajcie wszyscy!
U mnie XI dzień bez papierosa.
Jest co raz lepiej. Pozostały tylko myśli
o papierosie - jakie?
Że paląc, czułabym się beznadziejnie.
gosza26-05-2010 08:40
Dwunasty dzień bez:)
Jest coraz lepiej.
A w ogóle jest cudnie,dumnie i pachnąco.
Rano codziennie gdy wsadzam mojego syna do busa,widuję pewną panią /chyba do pracy zmierza/ i ZAWSZE w tym samym miejscu zapala papierosa.
I taka refleksja mnie naszła,że przecież robiłam dokładnie to samo.W tych samych miejscach,w pewnych określonych sytuacjach.
I kolejna: nie chcę tak działać jak robot.
Aha,mnie też było "za dużo doby" na tylko 6 tabletek.Po prostu rano pierwszą brałam jak najpóźniej.bo rano nie miałam tak wielkiego parcia na fajkę jak wieczorem:)
Miłego dnia wszystkim życzę i słońca,słońca,słońca:)))))))))))))))))
nati926-05-2010 10:11
Witam!
Ano u mnie 27 dzień bez:) o kurcze juz prawie miesiąc...jakos szybko mi umyka ale przez nerwy i ostatni stres jest mi cięzko bywaja chwile ze może...ale daje rade teraz byłabym mega głupia gdyby sięgneła:(
A co stawiania przez sama siebie złych diagnoz to sie nie pomyliłam mam te choróbsko które jest choroba przewlekła i z tego nie da sie wyleczyc mam wrzodziejace zapalenie jelita grubego i wszystkie moje plany gdzies wiatr porwał i juz ich nie ma.... a ja musze sie z tym oswoic przyjac do wiadomosci i nauczyc sie z tym zyc ...jest mi strasznie ciężko ....
gosza26-05-2010 10:20
Nati,choroba przewlekła na szczęście nie jest wyrokiem.Nie jest czymś NAJgorszym.Oczywiście rozumiem,że świat mógł Ci się częściowo zawalić,trudno się z tym nie zgodzić.Jednak już,jak czytam podejmujesz kroki by to zaakceptować i to jest Twoja przewaga nad chorobą.Skoro nie da się czegoś zlikwidować,trzeba zminimalizować upierdliwość obecności tego czegoś.
Jesteś silna,w to nie wątpię.Nikt słaby nie podejmie walki z fajkami i nie osiągnie wyniku 27 dni!!!!!!
Z całego serca,chociaż Cię kompletnie nie znam,życzę wyciszenia,zrozumienia,akceptacji.A potem nauczenia się z tym żyć.
megi1126-05-2010 14:22
Nati, wcześniej dużo czytałam w necie na ten temat. Jest nawet forum dla osób z tym problemem. Niektórzy nieźle sobie radzą z tą chorobą, poradzisz i Ty.
Wiem, że odpowiednio dobrana dieta
jest ogromnie ważna.
Nati, jesteś Wielka!!! Gratuluję 27Dni!!!
Przyznam Ci tak jak Gosza, jesteś dla mnie
bardzo bliską osobą, takie rzeczy to się wie i już.
Emi226-05-2010 15:56
Cześć :)
Nati, bardzo Ci współczuję, ale nie załamuj się, kochana. Z przewlekłymi chorobami można żyć, choć oczywiście żyje się trudniej, uciążliwiej. Jeśli jednak będziesz pod opieką lekarza i będziesz brała leki oraz stosowała odpowiednią dietę, na pewno nie będzie tak źle. Czego Ci z całego serca życzę :) I gratuluję pięknych 27 dni :)))
U mnie dziś 11 dzień fajNie i... kiepsko - jakaś poirytowana jestem, rozdrażniona, no po prostu bez kija nie podchodź... palić mi się chce cały dzień, z krótkimi tylko przerwami, gdy o tym zapominam :(
Ale mówię sobie, że to minie, wiem, że to ten potworek nikotynowy usiłuje podnieść łeb, więc walę go po nim czym się da ;)
Apetyt mi dopisuje, więc dogadzam sobie co rusz czymś innym... Teraz zachciało mi się jajecznicy ze szczypiorkiem i chlebka z masełkiem, więc... do dzieła!
Miłego popołudnia wszystkim :)
Mańka10626-05-2010 19:47
Witajcie :)
To już zdaje się tydzień :D
We wtorek miałam kryzys jak mnie chłop wkurzył aż mnie trzęsło. Zamknęłam oczy i powiedziałam do siebie głośno "chyba nie chcesz być tak słaba jak ten czubek co Cię właśnie wyprowadził z równowagi". Mój jeszcze pali ale patrzy na moje poczynania i przygotowuję się do próby.
Też tak macie że podnosicie się ciężko od rana? To tabex czy ta zmienna beznadziejna pogoda? Już dawno mi się tak źle nie wstawało :(
Wiem że wrzody żołądka to nie to samo ale leczyłam się 2 lata temu żeby nie mieć problemów z rozlewaniem i jakiś operacji.
Przez diete schudłam kupę kg i borykałam się z niedowagą. Od jakiegoś roku staram się przytyć i jeden z powodów dla których chciałam pozbyć się fajerosów jest waga własnie... a i rano przy pierwszej fajce pobolewał mnie żołądek a teraz żyć nie umierać :p
megi1126-05-2010 20:44
Nie wiem, czy mój poprzedni wpis został wysłany czy też skasował się niefortunnie.
Mańka to jesteś na dobrej drodze do przytycia.
To ciężkie ranne wstawanie to tabex+niepalenie, efekt czegoś na co tak długo pracowałyśmy. Jak wiesz to minie
i będzie jeszcze piękniej.
Twój M to ma przechlapane póki co.
Mam nadzieję, że uwzględnił Twoją terapię
i w pełni Ciebie rozumie.
megi1126-05-2010 20:55
A wiesz rok temu tez leczyłam wrzody. Po terapii powoli tyłam ale teraz to już
horror. Zostałam chyba przeleczona. Jestem bardzo niezadowolona.
nati926-05-2010 21:56
Dzięki za zrozumienie bo ze swoim mężem jakos nie mogę o tym pogadac bo tak to widze to go to mało interesi albo nie daje po sobie poznac...a zostac z tym zupełnie sama ...oj nerwy i jeszcze raz nerwy:(
A co do życia z tym .. mam 30 lat i co tu duzo owijac w bawełne jak bede zyc i ile i czy bedą mnie czekac operacje ...dzis sporo czytałam wiem juz ze niektórzy decyduja sie na dzieci majac Colitis ale czy z mojej strony to nie egoizm ? a jak mnie zabraknie ? albo bede sama potrzebowac pomocy ?
juz dzis moja bratowa mi nawkładała ze nikt nawet ludzie zupełnie zdrowi nie moga byc pewni jutra ...ale czy ja majac świadomośc tej niewiadomej co do przebiegu choroby i jej intensywnosci mogę?
Najbardziej mnie boli i wyciska łzy ze w koncu zdecydowalismy sie na drugiego dzidziusia a tu taki szok znów dostałam po dupie i to chyba najmocniej z dotych-czasowych razów :( w zyciu miałam róznie bywało cięzko czasem nawet bardzo ale ze wszystkim dawałam rade a teraz... ta bezsilnosc...
i obwiniam siebie mam takie poczucie winy ...ze zawiodłam
Dzięki za słowa otuchy to troche otrzezwia(bo jestem bliska załamce) i nawazniejsze pomaga !!!!
Zina26-05-2010 22:17
<<<< PRZETRWAJCIE kryzysy,nawet te wielkie. Bo one ODCHODZĄ a my zostajemy nadal WIELKIE. >>>>
Gosza jesteś genialna to powinno być motto wszystkich rzucających.
Wszystkim gratuluje każdego z pachnących dni,cudnie dajecie rade a każdy dzień to małe zwycięstwo.Cieszcie się każdym pachnącym dniem i nie dajcie się tej malej pokusie.Bo choć jest ona mała to konsekwencje ma nie mile.
U mnie dalej pięknie i pachnąco już ładne pól roku prawie.Zycie jednak nie jest dla mnie łaskawe i po ostatnich chorobach synka,teraz mój tata wylądował w szpitalu.Wypadek w pracy,uraz czaszki pogruchotana noga...A ja nawet nie mogę do niego iść bo mieszkamy od siebie w odległości ponad 1000 km :(..Nie jest mi łatwo ostatnio..Ale myśl o zapaleniu jest już dla mnie tak obca jak dla osoby nigdy nie palącej...
Wy tez tak będziecie kiedyś podchodzić do swojego nałogu,jak do koszmaru z którego się obudziliście i ta pobudka okazała się w gruncie rzeczy bardzo fajna :)
A.M.27-05-2010 00:19
Dziewczyny jesteście fantastyczne ,nareszcie można wyczuć w Waszych wypowiedziach entuzjazm ale ten specjalny który pociąga za sobą prawidłowe myślenie.Pozytywne;jest ciężko ale będzie lepiej .nie dam się itd.Na takiej fali trzymać jak najdłużej a kryzysy przeczekiwać z zaciśniętymi zębami i wszystko z czasem się ułoży.Muszę Wam powiedzieć że ja też czekałam na dzień kiedy wieczorem przypomnę sobie że nie myślałam o fajkach cały dzień.I co ?i mi umknął skubany,zorientowałam się po paru dniach .Ale jak się cieszyłam!!!Potem jeszcze niestety kryzysy wracały i odchodziły.Myślałam że mam to wszystko za sobą ale okazuje się że niekoniecznie.Dzisiaj Dzień Matki,przyszła do mnie moja córka,od dawna żyjemy w lekkim konflikcie,wykrzyczała wszystkie swoje żale i pretensje,trzasnęła drzwiami i poszła.Bardzo kusząca była myśl o fajeczce, no oczywiście po pół roku już się rozum ma ale jednak,czyli licho nie śpi.Eh,czasami to się wszystkiego odechciewa.Życie to jednak nie bajka.Buziaczki pachnące dla wszystkich.
megi1127-05-2010 07:26
Ach te fajeczki a raczej FAJE będą nas kusić do końca naszych dni. W tej chwili mam mdłości i myśl o zapaleniu przyprawia mnie o podwójne a nawet mega m.....
U MNIE JUŻ XII DZIĘŃ BEZ .............!
Mimo to mam dzisiaj fatalny nastrój, przyczyn jest wiele. Widzę, że palenie jakby trochę przysłaniało mi rzeczywistość. Dlaczego tak późno na to wpadłam?????????????
ŻYCZĘ MIŁEGO PACHNĄCEGO I WSPANIAŁEGO DNIA.
manka_2355827-05-2010 09:11
Witajcie!. Rzeczywiście A.M. ma rację, entuzjazm duzy jest i to jest budujące bardzo i podnoszące na duchu - megi11, gosza, nati, manka106 (emi2 to już nie wspomne bo to weteranka), to jest piękne jak się wspieracie a czytając was to i ja czuję się lepiej. No kochane, ale u mnie ostra jazda byla w domu kilka dni temu, myslalam ze to już nas nie dotyczy (niewybredna kłotnia małżeńska) o pierdoły z ktorych sklada się życie. I wyobrazcie sobie, ze ja od kiedy fajNIe (minelo pol roku) czuje sie wolna i silna i mysle ze czas na nastepne zmiany. Nati9 - nie znam tej choroby ale wiem, ze urodzenie dziecka czasem potrafi i wzmocnic organizm i przywrocic sens zycia. Przydalby sie braciszek lub siostrzyczka. Mysle ze powinnas zdecydowac sie na nastepnego dzidziusia, oczywiscie jezeli nie koliduja z tym leki ktore teraz bedziesz brala. Ale wiem ze milość i szczęści leczy - dosłownie. A teraz powtorze za Ziutą ktorej dawno tu nie bylo "to forum uzależnia bardziej od papierosów" jesteśmy jedną wielką rodziną i niech tak pozostanie. Odnosnie fajek to nie ciągnie mnie już, a wlasciwie to ja wyparlam zupelnie mysl o zapaleniu bo przeciez do niczego nie jest mi to potrzebne. Ale te 10 kg dodatkowych utrzymuje sie i to jest moja zmora. Nauczylam sie jesc zdrowo ale zjadam za duze tego ilosci chyba. No i moja niedoczynnosc tarczycy miesiac temu zdiagnozowana to tez mogla sie przyczynic, ale juz biore lekarstwo to moze uda mi sie schudnąc. Odchodzę zupelnie od tematu, ale jak z siebie wyrzucę co mnie boli to mi lzej. Trzymajcie się dziewczyny, ja juz przywyklam do tego ze nie pale ale wy to macie ogromna satysfakcje z kazdego pachnącego dnia. Pamietam to uczucie.,
Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)
Może nie powinnam się wypowiadać, bo jesienią zawaliłam sprawę i po ponad 30 dniach bez fajek zaczęłam palić, ale mimo to napiszę Ci Mańka, jak to u mnie było - w końcu to nie Tabex zawinił, tylko ja...
Brałam Tabex przepisowo wg ulotki, kiedy doszłam do etapu, gdy bierze się trzy tabletki dziennie, często po prostu zapominałam wziąć i zdarzało się, że w ciągu dnia wzięłam dwie, czasem jedną, bywało, że żadnej. Czułam, że daję sobie radę, nie pojawiają się namolne myśli o paleniu, jeśli pojawiał się głodek papierosiany, to był tak nikły i trwał tak króciutko, że bez tabletki spokojnie go pokonywałam.
I wszystko było ok, Tabex idealnie spełnił swoją rolę.
Jednak ja zlekceważyłam podstawową zasadę - nie tykać ani jednego papierosa! - i zapaliłam tego pod tytułem "Tylko ten jeden jedyny"... Potem zaczęłam kupować papierosy na sztuki (jeszcze się oszukiwałam, że panuję nad tym..), co kilka dni coraz więcej, aż w końcu kupiłam całą paczkę i wszystko wróciło do stanu sprzed rzucania, czyli znów jarałam paczkę dziennie :((
Co do zwiększenia ilości branych tabletek, to nie wiem, czy można. Chyba raczej nie, ale myślę, że od razu Ci nie zaszkodzi tych kilka nadliczbowych, które wzięłaś. Jednak postaraj się teraz stopniowo wydłużać odrobinę czas pomiędzy tabletkami, tak żeby nie brać ich już w nadmiarze :)
Spokojnej nocy wszystkim i miłych snów :-)
Zdarzają mi się takie super, że tylko śnić :)
Jeszcze raz ja, bo dopiero teraz przeczytałam posty, które pojawiły się, gdy ja pisałam swój, a piszę długo ;))
Gosza, druhu molu, co Ci się działo?! :((( Wystraszyłam się jak diabli, że brak fajek może spowodować aż tak straszne dolegliwości. Ale najważniejsze, że to już za Tobą, że się nie złamałaś! Dzielna jesteś, super! :)
Dzięki,Emi.
Zbyt wiele nie przesadzę jak powiem,że mną niemal po ścianach rzucało :((
Ale nic to:co nas nie zabije...itd...
przetrwałam,nakarmiłam i położyłam najmłodszego i już to straszne coś odeszło.
I to będę powtarzać teraz cierpiącym i walczącym : PRZETRWAJCIE kryzysy,nawet te wielkie.Bo one ODCHODZĄ a my zostajemy nadal WIELKIE.
Dzięki,Emi jeszcze raz.
Idę poczytać jak na prawdziwego mola przystało:)))))
<<<< PRZETRWAJCIE kryzysy,nawet te wielkie. Bo one ODCHODZĄ a my zostajemy nadal WIELKIE. >>>>
Świetne, bardzo sugestywne zdanie!
Warto je zapamiętać, a nawet przepisać sobie i powiesić w widocznym miejscu :)
Też włażę do łózka, jeszcze z godzinkę czytania ( w tej chwili "W matni" Jamesa Siegela) i lulu. Dobranoc. :)
Biorę z zegarkiem w ręku co 2,5h godziny ale wczoraj np byłam zmuszona iść spać o 2:30 a obecnie jest 8:20 i siedzę już w pracy... Po prostu moja doba jest za długa na zaledwie 5 czy 6 tabletek.
Nie zamierzam zapominać zażywać tabletek. Jedyne co mnie martwi że potrzebuję ich więcej ze względu na mój wydłużony dzień...
Chyba że ja źle zrozumiałam ulotke i te 2,5 h jest przykładowe do tego żeby brać 6 czy 5 tabletek w ciągu dnia. Po prostu to rozłożyć, tak?
Witajcie! - też mialam problem z tabexem bo pozno spac chodzilam i "brakowalo" mi tabletek na wieczorne godziny ale ja bralam tabex tylko 5 dni, po czym popalilam sporo i poczulam sie jak ostatnie dno, tabex u mnie dobry byl na pierwsze dni ale nie sprawil ze w piatym dniu rzucilam papierosy, to ja rzucilam tabex ale to byla dla mnie terapia szokowa, pod reka mialam lekturę Allena i przeczytalam ja w tym "szoku" i zrobilam sobie pranie mozgu z jego pomocą i to na mnie podzialalao ze nie palę. Ale tu mial znaczenie moj stan psychiczny i moja samoocena po tych 5 dniach z tabexem. Tak wiec roznie to bywa, ale odnosnie tabexu to balam sie brac wiecej niz w ulotce pisalo.
Witajcie wszyscy!
U mnie XI dzień bez papierosa.
Jest co raz lepiej. Pozostały tylko myśli
o papierosie - jakie?
Że paląc, czułabym się beznadziejnie.
Dwunasty dzień bez:)
Jest coraz lepiej.
A w ogóle jest cudnie,dumnie i pachnąco.
Rano codziennie gdy wsadzam mojego syna do busa,widuję pewną panią /chyba do pracy zmierza/ i ZAWSZE w tym samym miejscu zapala papierosa.
I taka refleksja mnie naszła,że przecież robiłam dokładnie to samo.W tych samych miejscach,w pewnych określonych sytuacjach.
I kolejna: nie chcę tak działać jak robot.
Aha,mnie też było "za dużo doby" na tylko 6 tabletek.Po prostu rano pierwszą brałam jak najpóźniej.bo rano nie miałam tak wielkiego parcia na fajkę jak wieczorem:)
Miłego dnia wszystkim życzę i słońca,słońca,słońca:)))))))))))))))))
Witam!
Ano u mnie 27 dzień bez:) o kurcze juz prawie miesiąc...jakos szybko mi umyka ale przez nerwy i ostatni stres jest mi cięzko bywaja chwile ze może...ale daje rade teraz byłabym mega głupia gdyby sięgneła:(
A co stawiania przez sama siebie złych diagnoz to sie nie pomyliłam mam te choróbsko które jest choroba przewlekła i z tego nie da sie wyleczyc mam wrzodziejace zapalenie jelita grubego i wszystkie moje plany gdzies wiatr porwał i juz ich nie ma.... a ja musze sie z tym oswoic przyjac do wiadomosci i nauczyc sie z tym zyc ...jest mi strasznie ciężko ....
Nati,choroba przewlekła na szczęście nie jest wyrokiem.Nie jest czymś NAJgorszym.Oczywiście rozumiem,że świat mógł Ci się częściowo zawalić,trudno się z tym nie zgodzić.Jednak już,jak czytam podejmujesz kroki by to zaakceptować i to jest Twoja przewaga nad chorobą.Skoro nie da się czegoś zlikwidować,trzeba zminimalizować upierdliwość obecności tego czegoś.
Jesteś silna,w to nie wątpię.Nikt słaby nie podejmie walki z fajkami i nie osiągnie wyniku 27 dni!!!!!!
Z całego serca,chociaż Cię kompletnie nie znam,życzę wyciszenia,zrozumienia,akceptacji.A potem nauczenia się z tym żyć.
Nati, wcześniej dużo czytałam w necie na ten temat. Jest nawet forum dla osób z tym problemem. Niektórzy nieźle sobie radzą z tą chorobą, poradzisz i Ty.
Wiem, że odpowiednio dobrana dieta
jest ogromnie ważna.
Nati, jesteś Wielka!!! Gratuluję 27Dni!!!
Przyznam Ci tak jak Gosza, jesteś dla mnie
bardzo bliską osobą, takie rzeczy to się wie i już.
Cześć :)
Nati, bardzo Ci współczuję, ale nie załamuj się, kochana. Z przewlekłymi chorobami można żyć, choć oczywiście żyje się trudniej, uciążliwiej. Jeśli jednak będziesz pod opieką lekarza i będziesz brała leki oraz stosowała odpowiednią dietę, na pewno nie będzie tak źle. Czego Ci z całego serca życzę :) I gratuluję pięknych 27 dni :)))
U mnie dziś 11 dzień fajNie i... kiepsko - jakaś poirytowana jestem, rozdrażniona, no po prostu bez kija nie podchodź... palić mi się chce cały dzień, z krótkimi tylko przerwami, gdy o tym zapominam :(
Ale mówię sobie, że to minie, wiem, że to ten potworek nikotynowy usiłuje podnieść łeb, więc walę go po nim czym się da ;)
Apetyt mi dopisuje, więc dogadzam sobie co rusz czymś innym... Teraz zachciało mi się jajecznicy ze szczypiorkiem i chlebka z masełkiem, więc... do dzieła!
Miłego popołudnia wszystkim :)
Witajcie :)
To już zdaje się tydzień :D
We wtorek miałam kryzys jak mnie chłop wkurzył aż mnie trzęsło. Zamknęłam oczy i powiedziałam do siebie głośno "chyba nie chcesz być tak słaba jak ten czubek co Cię właśnie wyprowadził z równowagi". Mój jeszcze pali ale patrzy na moje poczynania i przygotowuję się do próby.
Też tak macie że podnosicie się ciężko od rana? To tabex czy ta zmienna beznadziejna pogoda? Już dawno mi się tak źle nie wstawało :(
Wiem że wrzody żołądka to nie to samo ale leczyłam się 2 lata temu żeby nie mieć problemów z rozlewaniem i jakiś operacji.
Przez diete schudłam kupę kg i borykałam się z niedowagą. Od jakiegoś roku staram się przytyć i jeden z powodów dla których chciałam pozbyć się fajerosów jest waga własnie... a i rano przy pierwszej fajce pobolewał mnie żołądek a teraz żyć nie umierać :p
Nie wiem, czy mój poprzedni wpis został wysłany czy też skasował się niefortunnie.
Mańka to jesteś na dobrej drodze do przytycia.
To ciężkie ranne wstawanie to tabex+niepalenie, efekt czegoś na co tak długo pracowałyśmy. Jak wiesz to minie
i będzie jeszcze piękniej.
Twój M to ma przechlapane póki co.
Mam nadzieję, że uwzględnił Twoją terapię
i w pełni Ciebie rozumie.
A wiesz rok temu tez leczyłam wrzody. Po terapii powoli tyłam ale teraz to już
horror. Zostałam chyba przeleczona. Jestem bardzo niezadowolona.
Dzięki za zrozumienie bo ze swoim mężem jakos nie mogę o tym pogadac bo tak to widze to go to mało interesi albo nie daje po sobie poznac...a zostac z tym zupełnie sama ...oj nerwy i jeszcze raz nerwy:(
A co do życia z tym .. mam 30 lat i co tu duzo owijac w bawełne jak bede zyc i ile i czy bedą mnie czekac operacje ...dzis sporo czytałam wiem juz ze niektórzy decyduja sie na dzieci majac Colitis ale czy z mojej strony to nie egoizm ? a jak mnie zabraknie ? albo bede sama potrzebowac pomocy ?
juz dzis moja bratowa mi nawkładała ze nikt nawet ludzie zupełnie zdrowi nie moga byc pewni jutra ...ale czy ja majac świadomośc tej niewiadomej co do przebiegu choroby i jej intensywnosci mogę?
Najbardziej mnie boli i wyciska łzy ze w koncu zdecydowalismy sie na drugiego dzidziusia a tu taki szok znów dostałam po dupie i to chyba najmocniej z dotych-czasowych razów :( w zyciu miałam róznie bywało cięzko czasem nawet bardzo ale ze wszystkim dawałam rade a teraz... ta bezsilnosc...
i obwiniam siebie mam takie poczucie winy ...ze zawiodłam
Dzięki za słowa otuchy to troche otrzezwia(bo jestem bliska załamce) i nawazniejsze pomaga !!!!
<<<< PRZETRWAJCIE kryzysy,nawet te wielkie. Bo one ODCHODZĄ a my zostajemy nadal WIELKIE. >>>>
Gosza jesteś genialna to powinno być motto wszystkich rzucających.
Wszystkim gratuluje każdego z pachnących dni,cudnie dajecie rade a każdy dzień to małe zwycięstwo.Cieszcie się każdym pachnącym dniem i nie dajcie się tej malej pokusie.Bo choć jest ona mała to konsekwencje ma nie mile.
U mnie dalej pięknie i pachnąco już ładne pól roku prawie.Zycie jednak nie jest dla mnie łaskawe i po ostatnich chorobach synka,teraz mój tata wylądował w szpitalu.Wypadek w pracy,uraz czaszki pogruchotana noga...A ja nawet nie mogę do niego iść bo mieszkamy od siebie w odległości ponad 1000 km :(..Nie jest mi łatwo ostatnio..Ale myśl o zapaleniu jest już dla mnie tak obca jak dla osoby nigdy nie palącej...
Wy tez tak będziecie kiedyś podchodzić do swojego nałogu,jak do koszmaru z którego się obudziliście i ta pobudka okazała się w gruncie rzeczy bardzo fajna :)
Dziewczyny jesteście fantastyczne ,nareszcie można wyczuć w Waszych wypowiedziach entuzjazm ale ten specjalny który pociąga za sobą prawidłowe myślenie.Pozytywne;jest ciężko ale będzie lepiej .nie dam się itd.Na takiej fali trzymać jak najdłużej a kryzysy przeczekiwać z zaciśniętymi zębami i wszystko z czasem się ułoży.Muszę Wam powiedzieć że ja też czekałam na dzień kiedy wieczorem przypomnę sobie że nie myślałam o fajkach cały dzień.I co ?i mi umknął skubany,zorientowałam się po paru dniach .Ale jak się cieszyłam!!!Potem jeszcze niestety kryzysy wracały i odchodziły.Myślałam że mam to wszystko za sobą ale okazuje się że niekoniecznie.Dzisiaj Dzień Matki,przyszła do mnie moja córka,od dawna żyjemy w lekkim konflikcie,wykrzyczała wszystkie swoje żale i pretensje,trzasnęła drzwiami i poszła.Bardzo kusząca była myśl o fajeczce, no oczywiście po pół roku już się rozum ma ale jednak,czyli licho nie śpi.Eh,czasami to się wszystkiego odechciewa.Życie to jednak nie bajka.Buziaczki pachnące dla wszystkich.
Ach te fajeczki a raczej FAJE będą nas kusić do końca naszych dni. W tej chwili mam mdłości i myśl o zapaleniu przyprawia mnie o podwójne a nawet mega m.....
U MNIE JUŻ XII DZIĘŃ BEZ .............!
Mimo to mam dzisiaj fatalny nastrój, przyczyn jest wiele. Widzę, że palenie jakby trochę przysłaniało mi rzeczywistość. Dlaczego tak późno na to wpadłam?????????????
ŻYCZĘ MIŁEGO PACHNĄCEGO I WSPANIAŁEGO DNIA.
Witajcie!. Rzeczywiście A.M. ma rację, entuzjazm duzy jest i to jest budujące bardzo i podnoszące na duchu - megi11, gosza, nati, manka106 (emi2 to już nie wspomne bo to weteranka), to jest piękne jak się wspieracie a czytając was to i ja czuję się lepiej. No kochane, ale u mnie ostra jazda byla w domu kilka dni temu, myslalam ze to już nas nie dotyczy (niewybredna kłotnia małżeńska) o pierdoły z ktorych sklada się życie. I wyobrazcie sobie, ze ja od kiedy fajNIe (minelo pol roku) czuje sie wolna i silna i mysle ze czas na nastepne zmiany. Nati9 - nie znam tej choroby ale wiem, ze urodzenie dziecka czasem potrafi i wzmocnic organizm i przywrocic sens zycia. Przydalby sie braciszek lub siostrzyczka. Mysle ze powinnas zdecydowac sie na nastepnego dzidziusia, oczywiscie jezeli nie koliduja z tym leki ktore teraz bedziesz brala. Ale wiem ze milość i szczęści leczy - dosłownie. A teraz powtorze za Ziutą ktorej dawno tu nie bylo "to forum uzależnia bardziej od papierosów" jesteśmy jedną wielką rodziną i niech tak pozostanie. Odnosnie fajek to nie ciągnie mnie już, a wlasciwie to ja wyparlam zupelnie mysl o zapaleniu bo przeciez do niczego nie jest mi to potrzebne. Ale te 10 kg dodatkowych utrzymuje sie i to jest moja zmora. Nauczylam sie jesc zdrowo ale zjadam za duze tego ilosci chyba. No i moja niedoczynnosc tarczycy miesiac temu zdiagnozowana to tez mogla sie przyczynic, ale juz biore lekarstwo to moze uda mi sie schudnąc. Odchodzę zupelnie od tematu, ale jak z siebie wyrzucę co mnie boli to mi lzej. Trzymajcie się dziewczyny, ja juz przywyklam do tego ze nie pale ale wy to macie ogromna satysfakcje z kazdego pachnącego dnia. Pamietam to uczucie.,
Polecamy:
Geny wpływają na zdolność do rzucenia palenia?
Pokoje hotelowe dla niepalących nie gwarantują przestrzeni wolnej od dymu
Jedna, pewna rada na długie i zdrowe życie
Rak płuca
Kaszel palacza
Sprawdź, jak palenie papierosów wpływa na zajście w ciążę
Szczepionka na papierosa - nowa metowa walki z uzależnieniem od tytoniu?
Palenie papierosów a płodność mężczyzny