Emi gdyby nie to że w dzień 0 najarałam się przy porannej kawie aż skończyły mi się faje też miałabym 12-ty dzień,czytałam forum i podejmowałam życiową decyzję,ani jednego papierocha więcej.Potem poszłam z moją sunią na spacer i zastanawiałam się jak to będzie z wykonaniem tego ambitnego planu,oczywiście ogromnym dopingiem dla mnie jest kasa /2 paczki dziennie/zaczełam też roztaczać perspektywę jak to fajnie będzie mieszkać w ciepłym mieszkanku,a nie ciągle przesiadywać w zimnej kuchni,że nie wspomnę o pachnącym otoczeniu i tak trzymam się tego już 11 dni a jak jest mi ciężko wchodzę na forum i wiem że nie jestem sama,że te moje męki nie są tylko moimi.Kobietki damy radę,nie z takimi rzeczami dawałyśmy sobie w życiu radę,to damy i teraz.Cieszę się Emi że jesteś na tym forum, dodaje mi to otuchy,trzymaj się ciepło.Pozdrawiam wszystkich walczących i walecznych. P.s Witaj smoczku, ciekawa jestem jak masz na imię?
Emi też miałabym 12 dni gdyby nie to że dnia 0 najarałam się przy porannej kawie podejmując życiową decyzję o rozstaniu się z nałogiem /2 paczki dziennie/zwłaszcza że lubiłam to robić,nawet teraz po 11 dniach całkowitej abstynencji papierochy niestety mi nie śmierdzą.Zaczynam się zastanawiać czy to jest normalne.
Ja podjęłam to wyzwanie głównie ze względu na kasę i gardło które dokucza mi od kilku lat,prześwietlenia płuc nie miałam odwagi jeszcze zrobić
Ella 5525-10-2011 23:25
biegła w obsłudze komputera to ja niestety nie jestem za co wszystkich bardzo przepraszm.
smoczek27-10-2011 01:10
ale się uśmiałam.oj Ella ile to ja godzin przesiedziałam w zimnej kuchni.W pokoju wytrzymywałam pare minut i sama biegłam zaraz do kuchni na fajeczkę.prawie tam zamieszkałam,jak na wygnaniu tylko z własnej woli.co za głupota,nawet odpocząć trudno było leżąc na kanapie z książką bo trzeba było gnać na fajeczkę do kuchni,jak można się tak samemu zniewolić.jeżeli mi się uda to odzyskam wolność.a wy śpicie pewnie,śpijcie, śnijcie byle nie o fajkach.dobranoc,kolorowych tabexowych snów.
bm12427-10-2011 07:34
Witajcie:) ja dzisiaj pierwszy dzień w pracy po chorobie, jest ok., nawet palić mi się rzadziej chce, a teraz własnie poję poranna kawkę...
Kiedy czytam Wasze opowieści, w jakich miejscach paliłyście to widzę siebie:) ja nigdy nie paliłam w domu, zawsze wychodziłam na taras, najgorzej było zimą, bo jak zasypało to musiałam szufelką odgarnąć najpierw śnieg, żeby przygotować sobie teren do wyjścia:) A tak w ogóle to chyba zawsze wstydziłam się, że palę, znajomi, z małymi wyjątkami, nie wiedzieli, że jestem palaczką, w pracy było podobnie..może dlatego mi łatwiej, bo nigdy papieros nie kojarzył mi się np. z imprezą, czy spotkaniami towarzyskimi przy kawie....ja sobie pofolgowałam zawsze jak wróciłam do domu i wyszłam na taras..to była moja chwila szczęścia...naprawdę to głupie, ale tak było....tak bym chciała, żeby na zawsze pozbyć się tego uzależnienia i dobrze jest podzielić się z kimś kto ma podobny problem.
Miłego dnia Wszystkim walczącym!:)
gosza27-10-2011 09:12
Bm,to nie było głupio,każdemu z nas,wytrawnemu palaczowi papieros dawał szczęście.Kiedyś pisałam,że jest on najlepszym kochankiem.I tak właśnie jest,nie dopuszczamy do świadomości,że to złe i niepotrzebne,szkodliwe i zabijające.nie-my za nim tęsknimy,czekamy na niego,a jak już mamy to uuuu,jaka radość.I to / w naszym,rzecz jasna/ przekonaniu jest najlepszym co mamy,on daje nam poczucie bezpieczeństwa,nigdy nie zawodzi,nieodłącznie jest z nami związany,mentalnie i fizycznie,przez dotyk przecież.Zatem czego można pragnąć więcej ??
No,ale okazuje się ,że można,można pragnąć zrozumienia nareszcie,że ten kochanek to postać fałszywa i niekochająca nas tak naprawdę.Musimy zmienić nasze o nim myślenie.
I kilka zachowań.Ja na przykład gdy siadałam do kawy i paliłam przy niej z 6-8 papierochów przestałam siadać,piłam ją w tzw. locie.Teraz oczywiście już normalnie siadam,piję i nie mam problemu,że ręce czegoś szukają.Bo już nie szukają,kochanek poszedł w siną dal.Bo to ja wyrzuciłam go z życia.
531 dni temu :))
Dobrego dnia.
Zachęcam do rejestracji na nowym forum:
http://www.tabex.pun.pl/forums.php
bm12427-10-2011 10:56
Gosza, masz racje w tym co piszesz. Ja również nie chcę wracać do palenia, ale znam siebie, wiem, jak może być, gdy coś złego mi się przytrafi...rok temu wydawało mi się, że wygrałam, ale nagła śmierć bliskiej osoby sprawiła, że wszystkie postanowienia poszły w las...zapaliłam i nawet nie żałowałam, albo też nie myślałam, żeby żałować...miałam wtedy co innego ma głowie, jakoś moje zdrowie i to co przeszłam walcząc z nałogiem nie miało znaczenia.
Teraz znowu próba....mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy..ale ciągle jest ten strach, że kiedyś jednak się złamię w odruchu chwili
Ella 5527-10-2011 14:21
Witajcie,och dziewczyny teraz to i ja się pośmiałam,myślałam że jestem jakimś wybrykiem natury,który tak się uzależnił od fajczenia/40 lat to nie w kij dmuchał/że całkowicie podporządkowałam moje życie nałogowi,a widzę że całkiem niezły klub można stworzyć.Szczerze mówiąc dał mi ten nałóg ostro w kość.Każda wolna chwila to faja/od kochanka można odpocząć,od tego świństwa nigdy/reklama w telewizji-bieg do kuchni,spacer z moją sunią-oczywiście faja za faja,prze spaniem myślę-idę zapalę i spać,och cóż za optymizm.Siedzę w lodowatej kuchni ubrana na cebulę,zapaliłam,a to może jeszcze jeden skoro tu już jestem i tak do bólu głowy.Potem biłam się z myślami że jestem taka głupia,a rano cóż-sajgon.Odgarnianie śniegu też mam za sobą i nie tylko,wiele byłyśmy w stanie poświęcić dla palenia.W oczach znajomych jestem zatwardziałą palaczką-niereformowalną,nie mają pojęcia jaką tu walkę prowadzę ze sobą i że postanowiłam rozstać się z tym przeklętym nałogiem,już widzę ich miny jak odpowiem dziękuję nie palę,ale będzie jazda,chyba mi nie uwierzą,ale co się przy tym pośmieję to moje/mam coraz większą nadzieję że tak będzie/.Podjęłam taką próbę z ogromnymi obawami,bardzo się bałam objawów odstawiennych,tego co się dzieje na głodzie i dlatego zdecydowałam się na tabex.Dzisiaj 13 dzień abstynencji i sama nie mogę w to uwierzyć,było i jest ciężko ale daję radę,zajadam tabex,czytam forum,siedzę w cieplutkiej kuchni i czego się bałam głupia?A myślałam że będzie sajgon-dramat-świat się skończy a ja umrę od tego odwyku!A tu nic,żyję,mam się dobrze,no może trochę nerwowo,mija kolejny dzień a ja trwam.Może jeszcze niezbyt pewnie stąpam po tym nowym dla mnie gruncie,ale dzień po dniu... Pozdrawiam wszystkich walczących i walecznych,trzymajcie się ciepło.
yamahazeus27-10-2011 15:20
SZkoda że nowe zrobione pod nas forum:
http://tabex.pun.pl/forums.php
wam sie nie spodobało i nadal siedzimy na starym :-/ tyle więcej możliwości a tkwimy tutaj .Jest tam kolorowiej i czytelniej niż tu , na prawdę wskoczcie zarejestrujcie sie i oceńcie pozdrawiam ----resztę o niepaleniu piszę tylko tam ....
http://tabex.pun.pl/forums.php
bm12428-10-2011 09:29
Witajcie:) Dzisiaj kolejny dzień walki..rano było całkiem dobrze, nawet byłam zadowolona, że nie muszę już wychodzić przed dom, pogoda mnie odstrasza a i chęci mniejsze. Niestety w pracy z samego rana nerwówka, szefowa czepnęła sie mnie, bo kilka dni temu jako jedyna odważyłam się powiedzieć to co myśli większość w mojej pracy. Czekała na odpowiedni moment i odpaliła z samego rana. Oczywiście zaraz potem pomyślałam jak dobrze byłoby zapalić..ale opanowałam się, teraz już ta chęć mija, ale walczyłam ze sobą, tym bardziej, że był przy mnie kolega, który pali te same fajki, które tak lubię....Pokusa była duża ale na razie to ja jestem górą:) A Wam jak mija dzionek bez papieroska?
Emi228-10-2011 12:05
Witajcie! :) To mój 18 dzień z Tabexem i 15 BEZ FAJ.
Tabletki biorę trzy razy dziennie, o różnych porach, bo najczęściej zapominam, że w ogóle mam je wziąć... ;)
Też mi śmiać się chciało, gdy czytałam Wasze ostatnie posty - gdzie my to, bidule jedne, nie musiałyśmy się poniewierać, czego doświadczać, żeby tylko móc zapalić... Ja paliłam przede wszystkim albo w kibelku, albo w pralni, albo w kotłowni. Tak że marznąć czy odgarniać śnieg nie musiałam, ale moje "ulubione" miejsca palenia do wykwintnych nie należały... :))) Nikt w domu oprócz mnie nie pali i nie życzył sobie smrodzenia pod nosem, więc musiałam się tak kamuflować. Tak jak Ty, Smoczek - np. czytałam sobie książkę, ale co jakiś czas musiałam przerywać i lecieć na fajkę...
Jakie to żałosne, smutne i poniżające, ale nałogowcy godzą się na wszystko, byleby dostarczyć uzależnionemu mózgowi i całemu organizmowi to, czego one się domagają... :(
Ella, ja licho co krócej od Ciebie paliłam - mam 50 lat, a już w liceum popalałam, czyli wychodzi 30 lat z hakiem. Co prawda nie doszłam do dwóch paczek dziennie, ale wszystko było przede mną... :((
Zastanawiasz się, czy to normalne, że papierosy Ci nie śmierdzą. Kurcze, mnie też one nie śmierdzą... Co prawda rzadko przez te dni je czułam (jak wspominałam - w domu nikt nie pali, a ja nie pracuję, więc najczęściej przebywam pod własnym dachem), ale gdy np. na ulicy ktoś szedł z fajką i poczułam zapach, to naprawdę nie był to dla mnie smród... No to już nie wiem, czy my jesteśmy obie nienormalne, czy co jest grane? ;)
Beata, piszesz o strachu przed tym, co może się stać z naszym niepaleniem, gdy przydarzy nam się w życiu coś złego, nieprzewidzianego, smutnego... Ten lęk pojawia się i u mnie, ale staram się go okiełznać myśląc, że na pewne rzeczy (te złe i dobre) nie mam wpływu, że one mogą się wydarzyć i ja nic na to nie poradzę, ale MAM WPŁYW na to, czy zapalę wtedy papierosa, mam wybór - zapalić i poczuć chwilową ulgę, a potem mieć wyrzuty sumienia i prawie na 100% powrót do męczarni przymusowego palenia lub nie zapalić, wytrzymać i mieć jeden problem mniej... Wiem, że są to czysto akademickie rozważania, bo tak naprawdę nie wiem, jak zachowam się w sytuacji podbramkowej. Chcę wierzyć, że gdy coś by się zdarzyło, ja już papierosa po prostu nie będę potrzebować, że on dla mnie nie będzie już nic znaczył. Jak to fajnie pisze Gosza - kochanek odszedł w siną dal. :)
Ale jak będzie naprawdę, to się okaże... Nie ma co się zamartwiać naprzód. :)
Podziwiam Cię, że dałaś radę dziś rano. Stres w pracy, papierosy pod ręką i... zwycięstwo! To budujące, nie tylko dla Ciebie, także dla nas wszystkich. Że można dać radę nawet w trudnych sytuacjach, że warto przeczekać chwilową chęć na fajkę, bo ona szybko minie, a satysfakcja z niepoddania się pozostanie na długo. :)
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego, świeżego i pachnącego weekendu. :-)
arco28-10-2011 17:26
no tak...daaaaaaaaaaaaaawno się nie chwaliłem więc najwyższy czas....FajNIE już 743 dni !!!!! i powiem Wam ...to jedt mój jeden z największych życiowych sukcesów ...jetem z Wami całym sercem ! Pozdrawiam tych którzy mnie znają i wszystkich pozostałych.Życzę Wam samozaparcia no i takiego samego sukcesu
arco28-10-2011 18:13
a moja córeczka Martynka ma dzisiaj urodzinki i ......szkoda ,że jest tak bardzo daleko !!
rena3228-10-2011 18:57
Witam po tak długiej przerwie.W końcu mam kompa.
Oj,dzieje się tu ,dzieje...
Super że tak doszło nowych osób.Kochane uwierzcie mi już nie długo całkiem zapomnicie o fajkach.Mi osobiście również dym nie przeszkadza,ale przeszkadza jak się ktoś napali jak to mój mąż robi.Ale wtedy smród idzie od niego.I wtedy myślę że ja też tak śmierdziałam i jak to dobrze nie palić.
Dziś mam okropny ból głowy,okropnie się czuję.Piję liki i nic mi nie pomaga,leżę cały dzień nic.
Na nowe forum nie wiem jak wejść,z chęcią bym tam zajrzała ale nie potrafię tam się odnaleźć.Wstyd ale co zrobić.Pozdrawiam
arco28-10-2011 19:16
rena 32 .....po prostu zarejestruj się i tyle...przecież to proste :).....pozdrawiam Cię cieplutko
Emi228-10-2011 19:18
Arco, gratuluję z całego serca! :-)
Pamiętam Cię z "dawnych stron" i cieszę się, że trwasz w niepaleniu. Powodzenia! :)
PS. Smutne, że nie możesz uściskać córeczki z okazji urodzin. :( Ale pewnie nadrobisz to, gdy się spotkacie. :)
arco28-10-2011 19:23
Emi2
Dzięki ....jesteś słodka oczywiście...i mam nadzięję ,że rzucisz to ...coś...br.... !!!!
bambo22529-10-2011 12:34
Witam są trudności w nowym forum wyskakują takie wiadomości przy rejestracji
Adres IP z którego właśnie się łączysz trafił na listę internetowych spamerów. W związku z tym nie możesz się teraz zarejestrować/zalogować
Emi229-10-2011 13:00
Witajcie! :)
Bambo, wystraszyłeś mnie z lekka... Nie znam się za bardzo na komputerach, ale to trafienie na listę internetowych spamerów nie podoba mi się. Chyba jednak zostanę tutaj - jest bezpiecznie (tak przynajmniej uważam) i przytulnie, bo mnóstwo starych znajomych a i nowi też jakoś tu bez problemów trafiają...:)
No, to teraz o tym, co dla mnie najważniejsze...
Ciągle jest fajNIE. :-))) Dziś mija 16 dzień (zaoszczędziłam 154 złote!)! :-)
Miodzio! ;)
Wczoraj miałam bardzo stresujący wieczór, wk... się na maksa, ale mimo myśli o zapaleniu, nie poddałam się. Myślę, że takie trudne momenty - bez sięgnięcia po fajkę! - wzmacniają nas, bo dowiadujemy się, że można przeżyć trudne chwile BEZ ZAPALENIA. I potem mieć jeszcze na tę okoliczność nielichą satysfakcję. :))
Poszperałam sobie dziś na forum i znalazłam swój wpis z 27.06.2010
Oto on:
"Goszenko, nałóg podstępny i mocny, ale i też ja głupia jak but. Normalny człowiek uczy się na błędach i już ich nie robi, a ja po raz trzeci popełniłam ten sam. Stara, a głupia, eh... :(( Strasznie żałuję, wczoraj ryczałam cały wieczór prawie, ale płacz nic mi nie pomoże :( Czuję się okropnie, tak jak to kiedyś opisywał Kenai. :(
Jestem prawie chora. Jak pomyślę, że znów mam codziennie wydawać tyle pieniędzy na to świństwo, szlag mnie trafia!... Chce mi się kląć i krzyczeć na siebie samą.
Jak szybko wraca się do starego sposobu palenia - już wypalam ok. 10 dziennie, za chwilę będę potrzebowała całej paczki...
Nie wiem, kiedy znów zdecyduję się na rzucanie... W końcu Tabexu nie można brać zbyt często (a bez niego to już całkiem plajta), więc trochę potrwa, zanim znów będę mogła się nim wspomóc."
Boooże! Żebym nigdy więcej nie musiała pisać takich postów... :(( Wkleiłam go tutaj ku przestrodze, abym mogła raz po raz spojrzeć i przypomnieć sobie, jak się czułam, gdy uległam pokusie zapalenia "jednego" papierosa... :((
Trzymajcie się ciepło i pachnąco! :-)
bambo22529-10-2011 13:11
Możliwe że coś źle klikam i nie mogę się zarejestrować
Ja nie palę 395 dni
Chyba ze 2 razy miałem pokusę ale ominęło mnie i jest spoko siedzę na ławce w pracy z palącymi rozmawiam i nie ciągnie mnie nawet na imprezach z alkoholem czy szkoleniach gdzie dużo znajomych jara juz mnie nie ciągnie wcale .Ale nigdy nie wiadomo co strzeli w głowę .
Pozdrawiam.
Ella 5530-10-2011 14:41
Witam wszystkich,oj Emi ciary po plecach jak czytam Twój ostatni post,dobrze że go napisałaś,ku przestrodze! Jak pomyślę,że jeszcze raz musiałabym przez to przejść od razu odechciewa mi się głupot.U mnie 16 pachnący dzień,dokuczają mi bóle głowy, ale nic to,krok po kroczku,dzień po dniu,damy radę! Pozdrawiam wszystkich walczących i walecznych.
Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)
Emi gdyby nie to że w dzień 0 najarałam się przy porannej kawie aż skończyły mi się faje też miałabym 12-ty dzień,czytałam forum i podejmowałam życiową decyzję,ani jednego papierocha więcej.Potem poszłam z moją sunią na spacer i zastanawiałam się jak to będzie z wykonaniem tego ambitnego planu,oczywiście ogromnym dopingiem dla mnie jest kasa /2 paczki dziennie/zaczełam też roztaczać perspektywę jak to fajnie będzie mieszkać w ciepłym mieszkanku,a nie ciągle przesiadywać w zimnej kuchni,że nie wspomnę o pachnącym otoczeniu i tak trzymam się tego już 11 dni a jak jest mi ciężko wchodzę na forum i wiem że nie jestem sama,że te moje męki nie są tylko moimi.Kobietki damy radę,nie z takimi rzeczami dawałyśmy sobie w życiu radę,to damy i teraz.Cieszę się Emi że jesteś na tym forum, dodaje mi to otuchy,trzymaj się ciepło.Pozdrawiam wszystkich walczących i walecznych. P.s Witaj smoczku, ciekawa jestem jak masz na imię?
Emi też miałabym 12 dni gdyby nie to że dnia 0 najarałam się przy porannej kawie podejmując życiową decyzję o rozstaniu się z nałogiem /2 paczki dziennie/zwłaszcza że lubiłam to robić,nawet teraz po 11 dniach całkowitej abstynencji papierochy niestety mi nie śmierdzą.Zaczynam się zastanawiać czy to jest normalne.
Ja podjęłam to wyzwanie głównie ze względu na kasę i gardło które dokucza mi od kilku lat,prześwietlenia płuc nie miałam odwagi jeszcze zrobić
biegła w obsłudze komputera to ja niestety nie jestem za co wszystkich bardzo przepraszm.
ale się uśmiałam.oj Ella ile to ja godzin przesiedziałam w zimnej kuchni.W pokoju wytrzymywałam pare minut i sama biegłam zaraz do kuchni na fajeczkę.prawie tam zamieszkałam,jak na wygnaniu tylko z własnej woli.co za głupota,nawet odpocząć trudno było leżąc na kanapie z książką bo trzeba było gnać na fajeczkę do kuchni,jak można się tak samemu zniewolić.jeżeli mi się uda to odzyskam wolność.a wy śpicie pewnie,śpijcie, śnijcie byle nie o fajkach.dobranoc,kolorowych tabexowych snów.
Witajcie:) ja dzisiaj pierwszy dzień w pracy po chorobie, jest ok., nawet palić mi się rzadziej chce, a teraz własnie poję poranna kawkę...
Kiedy czytam Wasze opowieści, w jakich miejscach paliłyście to widzę siebie:) ja nigdy nie paliłam w domu, zawsze wychodziłam na taras, najgorzej było zimą, bo jak zasypało to musiałam szufelką odgarnąć najpierw śnieg, żeby przygotować sobie teren do wyjścia:) A tak w ogóle to chyba zawsze wstydziłam się, że palę, znajomi, z małymi wyjątkami, nie wiedzieli, że jestem palaczką, w pracy było podobnie..może dlatego mi łatwiej, bo nigdy papieros nie kojarzył mi się np. z imprezą, czy spotkaniami towarzyskimi przy kawie....ja sobie pofolgowałam zawsze jak wróciłam do domu i wyszłam na taras..to była moja chwila szczęścia...naprawdę to głupie, ale tak było....tak bym chciała, żeby na zawsze pozbyć się tego uzależnienia i dobrze jest podzielić się z kimś kto ma podobny problem.
Miłego dnia Wszystkim walczącym!:)
Bm,to nie było głupio,każdemu z nas,wytrawnemu palaczowi papieros dawał szczęście.Kiedyś pisałam,że jest on najlepszym kochankiem.I tak właśnie jest,nie dopuszczamy do świadomości,że to złe i niepotrzebne,szkodliwe i zabijające.nie-my za nim tęsknimy,czekamy na niego,a jak już mamy to uuuu,jaka radość.I to / w naszym,rzecz jasna/ przekonaniu jest najlepszym co mamy,on daje nam poczucie bezpieczeństwa,nigdy nie zawodzi,nieodłącznie jest z nami związany,mentalnie i fizycznie,przez dotyk przecież.Zatem czego można pragnąć więcej ??
No,ale okazuje się ,że można,można pragnąć zrozumienia nareszcie,że ten kochanek to postać fałszywa i niekochająca nas tak naprawdę.Musimy zmienić nasze o nim myślenie.
I kilka zachowań.Ja na przykład gdy siadałam do kawy i paliłam przy niej z 6-8 papierochów przestałam siadać,piłam ją w tzw. locie.Teraz oczywiście już normalnie siadam,piję i nie mam problemu,że ręce czegoś szukają.Bo już nie szukają,kochanek poszedł w siną dal.Bo to ja wyrzuciłam go z życia.
531 dni temu :))
Dobrego dnia.
Zachęcam do rejestracji na nowym forum:
http://www.tabex.pun.pl/forums.php
Gosza, masz racje w tym co piszesz. Ja również nie chcę wracać do palenia, ale znam siebie, wiem, jak może być, gdy coś złego mi się przytrafi...rok temu wydawało mi się, że wygrałam, ale nagła śmierć bliskiej osoby sprawiła, że wszystkie postanowienia poszły w las...zapaliłam i nawet nie żałowałam, albo też nie myślałam, żeby żałować...miałam wtedy co innego ma głowie, jakoś moje zdrowie i to co przeszłam walcząc z nałogiem nie miało znaczenia.
Teraz znowu próba....mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy..ale ciągle jest ten strach, że kiedyś jednak się złamię w odruchu chwili
Witajcie,och dziewczyny teraz to i ja się pośmiałam,myślałam że jestem jakimś wybrykiem natury,który tak się uzależnił od fajczenia/40 lat to nie w kij dmuchał/że całkowicie podporządkowałam moje życie nałogowi,a widzę że całkiem niezły klub można stworzyć.Szczerze mówiąc dał mi ten nałóg ostro w kość.Każda wolna chwila to faja/od kochanka można odpocząć,od tego świństwa nigdy/reklama w telewizji-bieg do kuchni,spacer z moją sunią-oczywiście faja za faja,prze spaniem myślę-idę zapalę i spać,och cóż za optymizm.Siedzę w lodowatej kuchni ubrana na cebulę,zapaliłam,a to może jeszcze jeden skoro tu już jestem i tak do bólu głowy.Potem biłam się z myślami że jestem taka głupia,a rano cóż-sajgon.Odgarnianie śniegu też mam za sobą i nie tylko,wiele byłyśmy w stanie poświęcić dla palenia.W oczach znajomych jestem zatwardziałą palaczką-niereformowalną,nie mają pojęcia jaką tu walkę prowadzę ze sobą i że postanowiłam rozstać się z tym przeklętym nałogiem,już widzę ich miny jak odpowiem dziękuję nie palę,ale będzie jazda,chyba mi nie uwierzą,ale co się przy tym pośmieję to moje/mam coraz większą nadzieję że tak będzie/.Podjęłam taką próbę z ogromnymi obawami,bardzo się bałam objawów odstawiennych,tego co się dzieje na głodzie i dlatego zdecydowałam się na tabex.Dzisiaj 13 dzień abstynencji i sama nie mogę w to uwierzyć,było i jest ciężko ale daję radę,zajadam tabex,czytam forum,siedzę w cieplutkiej kuchni i czego się bałam głupia?A myślałam że będzie sajgon-dramat-świat się skończy a ja umrę od tego odwyku!A tu nic,żyję,mam się dobrze,no może trochę nerwowo,mija kolejny dzień a ja trwam.Może jeszcze niezbyt pewnie stąpam po tym nowym dla mnie gruncie,ale dzień po dniu... Pozdrawiam wszystkich walczących i walecznych,trzymajcie się ciepło.
SZkoda że nowe zrobione pod nas forum:
http://tabex.pun.pl/forums.php
wam sie nie spodobało i nadal siedzimy na starym :-/ tyle więcej możliwości a tkwimy tutaj .Jest tam kolorowiej i czytelniej niż tu , na prawdę wskoczcie zarejestrujcie sie i oceńcie pozdrawiam ----resztę o niepaleniu piszę tylko tam ....
http://tabex.pun.pl/forums.php
Witajcie:) Dzisiaj kolejny dzień walki..rano było całkiem dobrze, nawet byłam zadowolona, że nie muszę już wychodzić przed dom, pogoda mnie odstrasza a i chęci mniejsze. Niestety w pracy z samego rana nerwówka, szefowa czepnęła sie mnie, bo kilka dni temu jako jedyna odważyłam się powiedzieć to co myśli większość w mojej pracy. Czekała na odpowiedni moment i odpaliła z samego rana. Oczywiście zaraz potem pomyślałam jak dobrze byłoby zapalić..ale opanowałam się, teraz już ta chęć mija, ale walczyłam ze sobą, tym bardziej, że był przy mnie kolega, który pali te same fajki, które tak lubię....Pokusa była duża ale na razie to ja jestem górą:) A Wam jak mija dzionek bez papieroska?
Witajcie! :) To mój 18 dzień z Tabexem i 15 BEZ FAJ.
Tabletki biorę trzy razy dziennie, o różnych porach, bo najczęściej zapominam, że w ogóle mam je wziąć... ;)
Też mi śmiać się chciało, gdy czytałam Wasze ostatnie posty - gdzie my to, bidule jedne, nie musiałyśmy się poniewierać, czego doświadczać, żeby tylko móc zapalić... Ja paliłam przede wszystkim albo w kibelku, albo w pralni, albo w kotłowni. Tak że marznąć czy odgarniać śnieg nie musiałam, ale moje "ulubione" miejsca palenia do wykwintnych nie należały... :))) Nikt w domu oprócz mnie nie pali i nie życzył sobie smrodzenia pod nosem, więc musiałam się tak kamuflować. Tak jak Ty, Smoczek - np. czytałam sobie książkę, ale co jakiś czas musiałam przerywać i lecieć na fajkę...
Jakie to żałosne, smutne i poniżające, ale nałogowcy godzą się na wszystko, byleby dostarczyć uzależnionemu mózgowi i całemu organizmowi to, czego one się domagają... :(
Ella, ja licho co krócej od Ciebie paliłam - mam 50 lat, a już w liceum popalałam, czyli wychodzi 30 lat z hakiem. Co prawda nie doszłam do dwóch paczek dziennie, ale wszystko było przede mną... :((
Zastanawiasz się, czy to normalne, że papierosy Ci nie śmierdzą. Kurcze, mnie też one nie śmierdzą... Co prawda rzadko przez te dni je czułam (jak wspominałam - w domu nikt nie pali, a ja nie pracuję, więc najczęściej przebywam pod własnym dachem), ale gdy np. na ulicy ktoś szedł z fajką i poczułam zapach, to naprawdę nie był to dla mnie smród... No to już nie wiem, czy my jesteśmy obie nienormalne, czy co jest grane? ;)
Beata, piszesz o strachu przed tym, co może się stać z naszym niepaleniem, gdy przydarzy nam się w życiu coś złego, nieprzewidzianego, smutnego... Ten lęk pojawia się i u mnie, ale staram się go okiełznać myśląc, że na pewne rzeczy (te złe i dobre) nie mam wpływu, że one mogą się wydarzyć i ja nic na to nie poradzę, ale MAM WPŁYW na to, czy zapalę wtedy papierosa, mam wybór - zapalić i poczuć chwilową ulgę, a potem mieć wyrzuty sumienia i prawie na 100% powrót do męczarni przymusowego palenia lub nie zapalić, wytrzymać i mieć jeden problem mniej... Wiem, że są to czysto akademickie rozważania, bo tak naprawdę nie wiem, jak zachowam się w sytuacji podbramkowej. Chcę wierzyć, że gdy coś by się zdarzyło, ja już papierosa po prostu nie będę potrzebować, że on dla mnie nie będzie już nic znaczył. Jak to fajnie pisze Gosza - kochanek odszedł w siną dal. :)
Ale jak będzie naprawdę, to się okaże... Nie ma co się zamartwiać naprzód. :)
Podziwiam Cię, że dałaś radę dziś rano. Stres w pracy, papierosy pod ręką i... zwycięstwo! To budujące, nie tylko dla Ciebie, także dla nas wszystkich. Że można dać radę nawet w trudnych sytuacjach, że warto przeczekać chwilową chęć na fajkę, bo ona szybko minie, a satysfakcja z niepoddania się pozostanie na długo. :)
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego, świeżego i pachnącego weekendu. :-)
no tak...daaaaaaaaaaaaaawno się nie chwaliłem więc najwyższy czas....FajNIE już 743 dni !!!!! i powiem Wam ...to jedt mój jeden z największych życiowych sukcesów ...jetem z Wami całym sercem ! Pozdrawiam tych którzy mnie znają i wszystkich pozostałych.Życzę Wam samozaparcia no i takiego samego sukcesu
a moja córeczka Martynka ma dzisiaj urodzinki i ......szkoda ,że jest tak bardzo daleko !!
Witam po tak długiej przerwie.W końcu mam kompa.
Oj,dzieje się tu ,dzieje...
Super że tak doszło nowych osób.Kochane uwierzcie mi już nie długo całkiem zapomnicie o fajkach.Mi osobiście również dym nie przeszkadza,ale przeszkadza jak się ktoś napali jak to mój mąż robi.Ale wtedy smród idzie od niego.I wtedy myślę że ja też tak śmierdziałam i jak to dobrze nie palić.
Dziś mam okropny ból głowy,okropnie się czuję.Piję liki i nic mi nie pomaga,leżę cały dzień nic.
Na nowe forum nie wiem jak wejść,z chęcią bym tam zajrzała ale nie potrafię tam się odnaleźć.Wstyd ale co zrobić.Pozdrawiam
rena 32 .....po prostu zarejestruj się i tyle...przecież to proste :).....pozdrawiam Cię cieplutko
Arco, gratuluję z całego serca! :-)
Pamiętam Cię z "dawnych stron" i cieszę się, że trwasz w niepaleniu. Powodzenia! :)
PS. Smutne, że nie możesz uściskać córeczki z okazji urodzin. :( Ale pewnie nadrobisz to, gdy się spotkacie. :)
Emi2
Dzięki ....jesteś słodka oczywiście...i mam nadzięję ,że rzucisz to ...coś...br.... !!!!
Witam są trudności w nowym forum wyskakują takie wiadomości przy rejestracji
Adres IP z którego właśnie się łączysz trafił na listę internetowych spamerów. W związku z tym nie możesz się teraz zarejestrować/zalogować
Witajcie! :)
Bambo, wystraszyłeś mnie z lekka... Nie znam się za bardzo na komputerach, ale to trafienie na listę internetowych spamerów nie podoba mi się. Chyba jednak zostanę tutaj - jest bezpiecznie (tak przynajmniej uważam) i przytulnie, bo mnóstwo starych znajomych a i nowi też jakoś tu bez problemów trafiają...:)
No, to teraz o tym, co dla mnie najważniejsze...
Ciągle jest fajNIE. :-))) Dziś mija 16 dzień (zaoszczędziłam 154 złote!)! :-)
Miodzio! ;)
Wczoraj miałam bardzo stresujący wieczór, wk... się na maksa, ale mimo myśli o zapaleniu, nie poddałam się. Myślę, że takie trudne momenty - bez sięgnięcia po fajkę! - wzmacniają nas, bo dowiadujemy się, że można przeżyć trudne chwile BEZ ZAPALENIA. I potem mieć jeszcze na tę okoliczność nielichą satysfakcję. :))
Poszperałam sobie dziś na forum i znalazłam swój wpis z 27.06.2010
Oto on:
"Goszenko, nałóg podstępny i mocny, ale i też ja głupia jak but. Normalny człowiek uczy się na błędach i już ich nie robi, a ja po raz trzeci popełniłam ten sam. Stara, a głupia, eh... :(( Strasznie żałuję, wczoraj ryczałam cały wieczór prawie, ale płacz nic mi nie pomoże :( Czuję się okropnie, tak jak to kiedyś opisywał Kenai. :(
Jestem prawie chora. Jak pomyślę, że znów mam codziennie wydawać tyle pieniędzy na to świństwo, szlag mnie trafia!... Chce mi się kląć i krzyczeć na siebie samą.
Jak szybko wraca się do starego sposobu palenia - już wypalam ok. 10 dziennie, za chwilę będę potrzebowała całej paczki...
Nie wiem, kiedy znów zdecyduję się na rzucanie... W końcu Tabexu nie można brać zbyt często (a bez niego to już całkiem plajta), więc trochę potrwa, zanim znów będę mogła się nim wspomóc."
Boooże! Żebym nigdy więcej nie musiała pisać takich postów... :(( Wkleiłam go tutaj ku przestrodze, abym mogła raz po raz spojrzeć i przypomnieć sobie, jak się czułam, gdy uległam pokusie zapalenia "jednego" papierosa... :((
Trzymajcie się ciepło i pachnąco! :-)
Możliwe że coś źle klikam i nie mogę się zarejestrować
Ja nie palę 395 dni
Chyba ze 2 razy miałem pokusę ale ominęło mnie i jest spoko siedzę na ławce w pracy z palącymi rozmawiam i nie ciągnie mnie nawet na imprezach z alkoholem czy szkoleniach gdzie dużo znajomych jara juz mnie nie ciągnie wcale .Ale nigdy nie wiadomo co strzeli w głowę .
Pozdrawiam.
Witam wszystkich,oj Emi ciary po plecach jak czytam Twój ostatni post,dobrze że go napisałaś,ku przestrodze! Jak pomyślę,że jeszcze raz musiałabym przez to przejść od razu odechciewa mi się głupot.U mnie 16 pachnący dzień,dokuczają mi bóle głowy, ale nic to,krok po kroczku,dzień po dniu,damy radę! Pozdrawiam wszystkich walczących i walecznych.
Polecamy:
Geny wpływają na zdolność do rzucenia palenia?
Pokoje hotelowe dla niepalących nie gwarantują przestrzeni wolnej od dymu
Jedna, pewna rada na długie i zdrowe życie
Rak płuca
Kaszel palacza
Sprawdź, jak palenie papierosów wpływa na zajście w ciążę
Szczepionka na papierosa - nowa metowa walki z uzależnieniem od tytoniu?
Palenie papierosów a płodność mężczyzny