Loomp widzisz i o to mi właśnie chodzi,o ten cel dla którego rzucamy, gdy teraz to napisałaś moim celem w Twoim przypadku najpierw gdy już razem podejmie się taką decyzję było by MUSZĘ BYĆ LEPSZA OD NIEGO, a teraz po zerwaniu tym bardziej ten cel byłby jak obuch w łeb JA MU POKAŻĘ, POMIMO TEGO ŻE ZERWALIŚMY TO ON I TAK SIĘ DOWIE ŻE JA NIE PALĘ ,ŻE JESTEM SILNA ( bo jednak trzeba być silnym w tym postanowieniu).Poznam nowego chłopaka może on nie będzie palił , więc wtedy jak znalazł bo ty też nie będziesz już palić.
Ciężko powiedzieć kiedy to coś przychodzi, ja też jak wcześniej
pisałam próbowałam wcześniej rzucić, ale wtedy to nie było to, nie byłam do tego nastawiona w 100%, mąż rzucał wcześniej i mówił też powinnaś bo śmierdzisz z jednej strony chciałam wtedy przestać śmierdzieć dla niego,ąle z drugiej sobie myślałam ja lubię palić co ja będę robić przed spaniem przecież to mój rytuał a poza tym to ja mu nie kazałam nie palić więc niech się odkrzani bo ja sobie będę palić, inni mówią ile forsy idzie z dymem byłby już niezły samochód więc wtedy sobie też myślałam kurcze mają rację może te pieniądze zacząć zbierać , potem jednak przechodzi przez łeb myśl zanim mi sie uzbiera większa sumka to ja już będę babcią i poco mi wtedy ta bryka. Kolejny przykład dzieci mi mówią mamo przestań palić trujesz nas , a co ja na to MASZ SWÓJ POKÓJ TO WYNOCHA NIKT CI TU NIE KAŻE SIEDZIEĆ W MOIM POKOJU I TO WDYCHAĆ,pewnie nawet lekarz gdyby kazał mi rzucić bo umrę to też
bym nie rzuciła , bo wydawało mi się że ja lubię palić uwielbiałam smak papierosa i te błogie 10 minut tylko dla mnie, wprost delektowałam się nimi, ale pewnego razu to ja właśnie dostałam tak mocno w łeb że zapragnęłam już więcej nie palić bo miałam super cel (taki mój cel, jeśli mnie rozumiecie po prostu nikt mi nie kazał, nie prosił wyszło to ze mnie samej z samego środka).
To we mnie dojrzewało, najpierw obserwacja w pracy jak dużo tych młodych ludzi nie pali, zimą musiałam wychodzić na zewnątrz budynku żeby zapalić i dwa razy miałam zapalenie oskrzeli w przeciągu 2 miesięcy, wtedy też sobie mówiłam rzuć to bo się wykończysz ale chęć palenia była silniejsza, dopiero coś we mnie pękło jak poszłam na imieniny jak już wcześniej pisałam 6 osób rzuciło fajki , cholera jasna nawet ciocia która paliła ze 40 lat więc w czym ja jestem od nich gorsza i muszę teraz wychodzić do kuchni żeby palić ,- o nie więcej tak nie będzie , sumując to wszystko tych młodych nie palących ludzi i tą moją 55 letnią ciocię - kurde ja nie będę od nich gorsza. Tak to się właśnie u mnie zrodziło , i było mi ciężko ale pomogła mi ta książka , bo facet w niej opisywał swoją historię jakże podobną do mojej , wszystkie boleści nóg różne skurcze i inne żeczy których w normalnych warunkach nigdy bym nie przypisała do fajek, prędzej do kawy bo wypijam jej 6 dziennie to ta właśnie książka mi pomogła, a jeśli czytają ją ludzie młodzi którzy jak czytałam palą 5-8 lat , to tak naprawdę nie wiedzą jeszcze co ich czeka ( jak narazie to pewnie maja tylko ranny kaszel ), bo to dopiero po 30 wszystko wychodzi, więc jeśli bedziecie palić nadal to może dopiero wtedy będziecie wiecieć co
autor ma na myśli , ale kto wie może dla kogoś z was bedzie wtedy już za późno , bo możecie dzielić m-1 z robalami , dlatego jeżeli znaleźliście się już na tym forum to znaczy że chcecie nie palic i tego sie właśnie trzymajcie.
poranek4910-12-2008 00:34
Witam!Margeritte,Arti cytuje slowa z ksiazeczki Allana Carra,on nam mowi wlasnie o "potworku",jesli doczytalas do 16 strony,masz prawo o tym nie wiedziec.Swoja droga porownanie jest niezle.Fajnie cie czytac,podtrzymujesz nas na duchu.Wiesz?Musze ci powiedziec ze ja nigdy nie przestawalam palic przez 30 lat,to jest wielki "staż",prawda?jednak decyzje o tym ,ze przestaje palic,podjelam nie pod czyimś wplywem ,poprostu sama.A czemu teraz?bo kiedys wreszcie musialam do tego dojrzec!Mowią,lepiej pozno niz wcale,i tego sie trzymam.
Nie bede palic!walczę dalej, znowu nie spie,i nic nie wskazuje na to ze pospię!Pozdrawiam
margeritte10-12-2008 00:43
Tak dla ścisłości w wieku 26 lat, też można mieć już zawał i nie myślcie sobie że was to nie czeka bo jesteście za młodzi, znam dwa takie przypadki , Smierci w młodym wieku z powodu zawału.Jutro mój ojciec idzie na operacje oczu , bo ma jaskre i nic nie widzi już ( pali już 45 lat ).Wyciągnijcie jakieś wnioski....
margeritte10-12-2008 00:54
Witam cię poranku widzę , że obie nie możemy spać ,o tym potworku już czytałam , być może tobie takie porównanie by pomogło, mnie napewno nie.Zawsze przez czałe życie robiłam wszystko wedle siebie samej nikt i nic nie mogło by tego zmienić nawet potworek. Ale bardziej by mi się podobało jak zamiast karmionego potworka Arti by napisał bez igłowo dajemy sobie w żyłę , bo przez całe życie nie wiedziałam że to narkotyk i to najbardziej zabujczy , bo gdyby ktoś go rozkruszył i nam podał domięśniowo to było by po nas. Ci co palą to już nie dzieci więc nie musimy się bawić w karmienie zwierzaczka , tylko dosłownie żeby właśnie ktoś się wkońcu wystraszył tak jak ja, jesteś gorszy od tego co bierze herę , w ten sposób powinniśmy gadać.
MartuchaUparciucha10-12-2008 07:20
margeritte uwielbiam rano w robocie czytać Twoje poematy. Mam nowy naóg - piję kawę 3w1, dobra jest polecam każdemu kto jakiś naóg musi mieć. Pozdrawiam
akwe5910-12-2008 09:27
8-my dzień nie palę.Dziś dzieje się coś tragicznego,ciągle mam ochotę żeby zapalić,cholerną ochotę......Biorę Tabex wg ulotki,czytam regularnie wasze wpisy,bo to mi bardzo pomagało,ale dziś....nie wiem czy to jakiś kryzys?To jakiś koszmar,żeby to g....prześladowało tak okrutnie................Nie mogę wyzwolić się od myśli zapalenia,rozwala mnie to kompletnie.Najgorsze że nie wiem zupełnie co robić.....te 35 lat kopcenia zupełnie wypaliło mi mózg.
basia13086110-12-2008 11:47
A ja dzisiaj 13 dzień bez papierocha. Czuję taki wewnętrzny strach. jestem jakaś roztrzęsiona. Myśli o paleniu zagłuszam takim obrazkiem:
"o to jestem w palacym się budynku i usiłuję odgarnąć rękami duszący, gryzący mnie dym."
To chwilowo pomaga.Pod ręką mam jeszcze tabletki ziołowe, uspokajające. Zaraz je sobie zapodam. Nie poddam się.
Pozdrawiam wszystkich walczących.
Doronia10-12-2008 13:47
Akwe, Basia! TRZYMAJCIE SIĘ MOCNO, PROSZĘ! Dziś jest dopiero mój 6 dzień z Tabexem i drugi bez papierosa. Jestem sporo w tył za Wami. Musicie dać radę, bo muszę wierzyć, że jest to do zronienia. Arti! Książka naprawdę mi pomogła - wielkie dzięki. Jeśli chodzi o mój stan to nie mam kompletnie ochoty na palenie, ale jestem jakaś nadwrażliwa. Nic to, oby do przodu. Pozdrawiam wszystkich!
arti10-12-2008 18:25
Margarette - nie obraź się ale odnosze wrażenie że ciągle mnie atakujesz.
Co do fragmentu o potworku to cytowałem samego mistrza Allena C. jak to już wcześniej zauważła Poranek49. Po co zmieniać formuły które pomogły tysiącom ludzi.
To że napisze silna trucizna to i tak nie wiele zmieni bo ciągle o tym piszą nawet na papierosch , a i tak ludzie palą. Sądze że Allan C. celowo urzył takiego sformułowania być może ono zostanie w pamięci bardziej niż głód nikotynowy, może łatwiej sie walczy z przeciwnikiem którego można sobie jakoś wyobrazić. Nie wiem mnie to pomogło.
Piszesz że do rzucenia palenia trzeba dojżeć. Trzeba samemu chcieć ... Pomyśl jaki to ma wpływ na ludzi którzy własnie rzucili chwilę temu i walczą. Człowiek uzależniony wykoszysta każda wymówke aby przerwać abstynecje. Jeśli ktoś rzucił palenie pod wpływem otoczenia to zaras stwierdzi ze w zasadzie to on woli palić i jeszcze nie dojżał lub ma czas do 30 itp. Człowiek w życiu cały czas działa pod jakimś wpływem ciągle dokonuje wyborów i podejmuje decyzje w zależności od czynników zewnętrznych. To że człowiek sam o czymś decyduje to i tak jest to w jakichś ramch a to kulturowych , finansowych itp.
Decydując sie na życie w społeczeństwie decydujemy się ulegać jakimś wpływom. Więc nie zrażaj ludzi do rzucenia palenia. Napewno jeśli czegoś chcemy sami, zobimy to chętniej. Trzeba wspierać wsztstkich co chcą wyrwać sie z tego nałogu nie zależnie z jakich pobudek przestają palić.
Też jestem z Łodzi.
Kiążkę poleciła pierwsza Oliwia150.
Czytajcie książke a powodów rzycenia wam nie braknie.
Pozdrawiam
Doronia10-12-2008 20:05
W takim razie podziękowania również dla Oliwii. Uff, już wieczór, a mi żaden papieros po głowie nie chodzi. Drugi dzień mija bez męki. Acha, jestem z Wrocławia.
Sławek 5710-12-2008 20:47
Witam i dziękuję wszystkim "Tabexiarzom"
z tego forum za wszystkie wpisy.Dziś przeczytałem całość,aby wytrwać w abstynencji nikotynowej, gdyż znów miałem moment słabości...wiecie przecież jak to jest, przecież tu "same swojaki"!!Na forum trafiłem przypadkiem,szukałem info o "Tabexie". Dostałem go od kolegi bez ulotki. Dowiedział się że zaczynam walkę, jemu pomógł, a tabletek sporo mu zostało i tak też stałem się "Tabexiarzem"!Zacząłem jak dziś widzę razem z "loomp".Determinacji mi nie brakuje, ale... Chodzi właśnie o te "ale". Czy starczy mi siły woli, aby w życiu już nie zapalić ani fajka? Sowoją niedolę rozpocząłem jak tylko skończyłem 12 lat!!! Wiem, wiem..teraz też mnie to szokuje i dołuje, ale tak było. Nałogowym palaczem jestem 39 lat, a to szmat czasu i moc udręki...Jeszcze w podstawówce chciałem rzucić to cholerstwo, chociaż z drugiej strony miło było "imponować" swoją "dorosłością" Przez wszystkie te lata raz miałem przerwę wytrzymując 36 godzin bez dymka i raz 1,5 miesiąca z pomocą "nicorete" czy tak jakoś. Ten drugi raz mnie dobił...a było to 10 lat temu. Po tygodniu byłem już pewny, że wygrałem...a póżniej było już tylko gorzej!Chyba już tylko szukałem jakiegoś wytłumaczenia sobie i innym dlaczego znów będę palił...i znalazłem...wiecie chyba jak to się robi? Prawda? Najgorsze w tym jednak było to, że ta moja astma oskrzelowa, która powodowała mój dyskomfort życia i troskę najbiższych, a nawet politowanie u obcych mi osób minęła mi zupełnie po 3 dniach!!! A ja wybrałem powrót ukochanych papierosków, a co za idzie do astmy!!!Czy nie-nałogowiec mógłby to zrozumieć? Wykluczone!!! Teraz nie palę już 3 tydzień, jest różnie...wiecie..rozumiecie..,ale się trzymam! Astma znów minęła na 3 dzień...nawet nie byłem już tym zdziwiony, ale gdybyście zobaczyli minę znajomego lekarza....cyrk! Ale nie miałem siły, żeby przyznać się jemu,że ja już 10 lat temu wiedziałem jaki to alergen powoduje moją tragiczną dychawicę!! Taką swoją głupotą mogę podzielić się tylko z Wami, bo tu same swojaki! Trzymajmy się razem to wygramy! Palczami pozostaniemy do końca życia, miejmy jednak nadzieję takimi "bez nawet jednego dymka" Serdecznie wszystkich pozdrawiam! "Szacun" dla najstaszych stażem "Tabexiarzy" i "loomp", bo staż mamy identyczny!!
margeritte10-12-2008 22:35
Witaj Arti,nie obrażam się bo masz rację.Z jednej strony nie mam zamiaru najmniejszego cię urazić bo w końcu to ty jesteś moim wybawcą ,ale z drugiej strony jak opowiadasz mowym lub kiedyś panktosiowi o karmieniu potworka , to mi się w żołądku przewraca bo mam wrażenie jakbyś rozmawiał z nami jak z przedszkolakami a większość tutaj jest po 35 roku życia. Ci co przeczytali książkę to zrozumieją dlaczego takiego wyrażenia używsz ale ci którzy jej nie czytali pomyślą sobie - KURDE O CZYM ON MÓWI.
Na fajkach jest napisane palenie szkodzi zdrowiu ,są zawarte substancje smoliste - a dlaczego nikt nie napisał że tytoń to NARKOTYK, dlaczego wcześniej nam w ten sposób nie przedstawiano fajek jestem pewna że wtedy było by o wiele mniej osób palących .Mam prawie 40 lat i oprócz fajek nigdy w życiu nie wzięłam do ust żadnych narkotyków,bo jestem świadoma konsekwencji, po prostu boję się nawet zacząć i przez to niechcę.
Mnie ta książka nie otworzyła oczu na to że mam nałóg, ale na to że jestem niewolnikiem małych pałeczek które w konsekwencji niczego mi nie dają.Pisałam wcześniej że moją motywacją są moi koledzy w pracy którym chcę dorównać więc ta książka otwierała mi oczy bardzo szeroko na porównaniach z nimi ludźmi niepalącymi.Byliśmy na różnych bibkach i widziałam jak oni równie świetnie się bawią jedzą kolację i nie potrzebują po niej fajki, piją drinki i też bez fajek , pisanie na komputerze tak wogóle to fajka przecież przeszkadza bo pisze się dwoma rękoma , brak nam trzeciej na trzymanie fajki więc po co nam ona , rożne prace domowe tak samo nawet papieros to czasami zgroza, pamiętam jak wkurzał mnie mój mąż gotował coś , mieszał w garach i trzymał peta w zębach oczyma wyobraźni już widziałam jak ląduje ten popiół w garku mówiłam mu odłuż go choć na chwilę, a on mi na to nie marudź panuję nad tym nic się nie stanie , a popiół był na pół fajki, albo koleżanki które przewijały dzieci z papierosami w gębie.
Moi drodzy zróbcie sobie takie porównanie a sami zobaczycie że będzie łatwiej w tych pierwszych 3 tygodniach.Pobawcie się w reklamę HEPATILU gdy przyjdzie ta chęć na fajkę z diabłem który was namawia ZAPAL SOBIE, CZUJESZ TEN SMAK ,CZUJESZ JEGO AROMAT ,ZAPACH a wtedy z drugiej strony od razu sobie odpowiedzcie NIE BĄDŻ FRAJER(ką),WEŹ SIĘ W GARŚĆ NA H....J CI TO GÓWNO, NIE PALISZ JUŻ 5 (TU WSTAW DNI) DNI TYLE CZASU TO WYTRZYMAŁAŚ A TERAZ CHCESZ SIĘ PODDAĆ , PO CO ŻEBY ZAPALIĆ I MIEĆ CHWILĘ PRZYJEMNOŚCI A POTEM DOŁA ŻĘ TO ZROBIŁAŚ, NIE PAL NIE BĘDZIE DOŁA. MASZ LIZACZKA I SIĘ ZAPCHAJ (lub paluszki) TYLKO BROŃ BOŻE NIE MYŚ O FAJKACH.
Frania2610-12-2008 22:41
Witajcie, minęło osiem tygodni odkąd przestałam palić. Co kilka dni mam jeszcze sny, w kótrym palę orientując siepo chwili, że przeciez rzuciłam. Przytyłam cztery kg, teraz zaczynam walczyć z kilogramami. Do tej pory dym papieosowy mi nie przeszkadza, wręcz mi się podoba,ale sie nie złamię. Wiem to, bo w tym czasie miałam kilka "dołów psychicznych". Jest to moje fantastyczne zwycięstwo!!!! I jestem wdzięczna mojemu Ukochanemu, że cały czas był i jest przy mnie. Bez niego nie chciałoby mi sie nawet próbować rzucić. Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich
margeritte10-12-2008 23:10
Jeszcze jedno Arti.Chciała bym naprawdę aby wszyscy na całej kuli rzucili te fajki było by naprawdę super, lecz jeśli ktoś rzucił , bo mu się zdarzyło trafić na to forum, lub dostał bądź kupił TABEX bo mu druga połowa zasugerowała, a sam z siebie z głębi nie będzie do tego przekonany to naprawdę myślę ,że w tej chwili niech da sobie spokój bo rzucanie na siłę jest jeszcze bardziej trudne, wiem to z własnego doświadczenia.
Moja chrzesna chciała rzucić fajki przyszła do mnie i przy moim mężu który zmów po raz kolejny właśnie nie palił powiedziała GOSIA CHOĆ PÓJDZIEMY TO TYLKO KOSZTUJE 50 ZŁ. A MOŻE NAM POMOŻE.Mój mąż oczywiście był cały za...,poszłam z nią bo chciałam zrobić to dla niego , a w duchu całą drogę przekonywałam sama siebie że to dobry pomysł choć tak naprawdę nie myślałam że jest on dobry ;moja rozmowa wtedy samej z soba wyglądała tak - rzuć palisz już 18 lat, masz jakąś dychawicę a poza tym twój mąż całując się z tobą czuje się jakby lizał popielniczkę , a w odpowiedzi słyszałam przecież lubisz palić,lubisz się nim delektować.
Idąc tam czułam jakbym miała za chwilę stracić cząstkę samej siebie , szłam wogóle do tego nie przekonana, wczoraj pisałam o tym wytrzymałam 1,5 tygodnia , ale nabawiłam się takiej depresji że w życiu czegoś takiego nie miałam.Moje myśli każdej godziny krążyły wokół fajki, myślałam po co ja to zrobiłam teraz muszę wytrzymać szkoda tej wydanej kasy.Pracowałam wtedy w handlu i pamiętam jak dziś jak doszło do tego że klient do mnie coś powiedział w stylu 30 dag.proszę a mnie z policzków popłynęły łzy jak grochy, szefowa wtedy zwolniła mnie do domu, mąż chciał mnie wyciągnąć do znajomych z którymi lubiłam bardzo się spotykać a ja znów wpadłam w histerię strasznie wyjąc powiedziałam mu SAM SOBIE IDŹ, NIGDZIE NIE PÓJDĘ trwało to ze 3 dni histerii cały czas myślałam tylko o tym że chce zapalić , chce zapalić i wyłam , wkońcu mąż zlitował się nade mną i powiedział jak to twoje rzucanie fajek ma tak wyglądać dalej to ja dziękuję bardzo idź se po fajki, te słowa były jak plaster na moje rany.
Dlatego nie chcę żeby kto kolwiek na tym forum tak to właśnie przechodził, myśląc tylko o tym że zabrano nam coś bardzo cennego.Ja teraz wiem że chcę i było mi ciężko na początku jak pamiętacie jak wszystkim ,ale inaczej to wyglądało i wygląda niż tamto rzucanie fajek.Bo przez te 5 tygodni pomyślałam chce zapalić , fajka być dobra ale tak jak wyżej w pisałam sobie odpowiadałam i to mi pomagało.
3majcie się wszyscy ..........
poranek4911-12-2008 01:13
akwe i basia:):)przeciez chyba nie zaczniecie palic?no przeciez nie mozliwe!!!!patrzcie jak ja sie morduje, nie spie w nocy,juz niedlugo wcale nie usne:)w dzien spie stojac,ale tylko chwilke:)a teraz siedze,mysle!ciekawe czy zgadniecie o czym???????tez mi nie jest lekko,a to juz 26 dzien,niby nic,prawda?dla mnie sukces.Po 30 latach wiecznego ćmuchania, 26 dni extra!Wezcie sie w garść!jeszcze bedzie normalnie!!
panktos11-12-2008 07:43
56, i dobrze sie czuje z tym, jest super, pozdro dla wszystkich, coraz bliżej święta, coraz bliżej święta
arti11-12-2008 08:58
margeritte - byłem tez na tym zabiegu za 50 zł jakieś 7 lat temu, na Piotrkowskiej w podwórku.
Mam techniczne wykształcenie więc jak zobaczyłem ten aparat który stał w gabinecie i sposób obsługi przez panią to od razu wiedziałem że nie miał racji zadziałać, na mnie czym kolwiek na pewno nie cudownymi prądami. Troszkę zadziałało gadanie tej pani i mojej żony o szkodliwości palenia. Nie uwierzyłem w ten zabieg ale wytrzymałem mimo to 3 tygodnie w wielkich męczarniach, bo właśnie nie miałem świadomości co to jest uzależnienie od nikotyny. Jak by ktoś mi powiedział że nikotyna to narkotyk to bym i tak palił dlatego że było to wtedy powszechne, i większość znajomych paliła. W szkole wszyscy "fajni" koledzy wychodzili na papieroska, na fajce działo się wiele "fajnych rzeczy" które omijały niepalących, i nie byli w temacie. Siłą rzeczy trzeba było palić by nie być w tyle.
Książka mi pomogła bardzo, dlatego że zmieniła moje podejście do palenia. Przestałem myśleć o papierosie jako o przyjacielu za zacząłem traktować go jako wroga. Takie podejście powoduje że łatwiej przestałem palić. A to wynika z tego że teraz nie pragnę przyjaciela a wręcz odpycha mnie na myśl o paleniu. Allen Carr uświadomił mi parę faktów, przedstawił problem w innym świetle, spowodował że czytając książkę nie mogłem się doczekać kiedy przestanę palić. Paliłem jeszcze w trakcie czytania. Podejrzewam że palącym w trakcie czytania książka daje większego kopa niż niepalącym. Ale na pewno mogę powiedzieć że mnie to pomogło.
W reklamie DANIO celowo jest wykorzystany jak że sympatyczny stworek "Mały głodek", zobacz jak on przemawia do ludzi. Ja od razu czuję głód jak go widzę.
Naukowo udowodnione że lepiej się walczy z przeciwnikiem którego jesteśmy w stanie zobaczyć.
Zgadzam się z tym że w większości na forum są ludzie dorośli i można nazywać sprawy po imieniu i dosadnie, ale jak widać w poprzednich postach nikt tu zbytnio nie nadużywa dosadnych stwierdzeń.
Popieram tezę że jak chcemy sami z siebie rzucić to przychodzi nam to łatwiej.
Ale ilu NARKOMANÓW (jak już to stwierdziliśmy że palacze nimi są) przestało brać narkotyki z własnej. Każdy myśli że to złe i bierze dalej jak poczuje głód.
UWAŻAM WIĘC, ŻE NIE MOŻNA PISAC ZE JAK NIE CHCESZ RZUCIC PALENIA TO DAJ SOBIE SPOKÓJ. TO WŁAŚNIE CI LUDZIE POTRZEBUJĄ WIĘKSZEGO DOPINGU.
Pozdrawiam wszystkich niepalących i tych co palą też ...
basia13086111-12-2008 09:32
Witam
14 dzień bez fajki. Codziennie rano myślę sobie UDAŁO SIĘ i jestem z siebie dumna. W razie kryzysu wspomagam się ziołowymi prochami. Największą traumą był dla mnie ostatni weekend (8-9 dzień bez papierosa) przeżyłam prawdziwe delirium. Teraz wierzę, że może już być tylko lepiej.
Trzymajcie się wszyscy. Jestem z Wami.
arti11-12-2008 09:55
Basia - Trzymaj się napewno wytrzymasz, najgorsze masz już za sobą. Twój organizm się najprawdopodobniej oczyszcza, więc możesz mieć jaszcze takie objawy. Powoli zaczniesz się przyzwyczajać do nowego, lepszego życia bez papierosa. Nie wspomnę o korzyściach finansowych. Naj trudniej przełamać się i nie palić pierwsze dni. A to już Masz za sobą, wytrwać nie jest łatwo alejeśli się zaszło tak daleko, to nie można tego przerwać.
Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)
Loomp widzisz i o to mi właśnie chodzi,o ten cel dla którego rzucamy, gdy teraz to napisałaś moim celem w Twoim przypadku najpierw gdy już razem podejmie się taką decyzję było by MUSZĘ BYĆ LEPSZA OD NIEGO, a teraz po zerwaniu tym bardziej ten cel byłby jak obuch w łeb JA MU POKAŻĘ, POMIMO TEGO ŻE ZERWALIŚMY TO ON I TAK SIĘ DOWIE ŻE JA NIE PALĘ ,ŻE JESTEM SILNA ( bo jednak trzeba być silnym w tym postanowieniu).Poznam nowego chłopaka może on nie będzie palił , więc wtedy jak znalazł bo ty też nie będziesz już palić.
Ciężko powiedzieć kiedy to coś przychodzi, ja też jak wcześniej
pisałam próbowałam wcześniej rzucić, ale wtedy to nie było to, nie byłam do tego nastawiona w 100%, mąż rzucał wcześniej i mówił też powinnaś bo śmierdzisz z jednej strony chciałam wtedy przestać śmierdzieć dla niego,ąle z drugiej sobie myślałam ja lubię palić co ja będę robić przed spaniem przecież to mój rytuał a poza tym to ja mu nie kazałam nie palić więc niech się odkrzani bo ja sobie będę palić, inni mówią ile forsy idzie z dymem byłby już niezły samochód więc wtedy sobie też myślałam kurcze mają rację może te pieniądze zacząć zbierać , potem jednak przechodzi przez łeb myśl zanim mi sie uzbiera większa sumka to ja już będę babcią i poco mi wtedy ta bryka. Kolejny przykład dzieci mi mówią mamo przestań palić trujesz nas , a co ja na to MASZ SWÓJ POKÓJ TO WYNOCHA NIKT CI TU NIE KAŻE SIEDZIEĆ W MOIM POKOJU I TO WDYCHAĆ,pewnie nawet lekarz gdyby kazał mi rzucić bo umrę to też
bym nie rzuciła , bo wydawało mi się że ja lubię palić uwielbiałam smak papierosa i te błogie 10 minut tylko dla mnie, wprost delektowałam się nimi, ale pewnego razu to ja właśnie dostałam tak mocno w łeb że zapragnęłam już więcej nie palić bo miałam super cel (taki mój cel, jeśli mnie rozumiecie po prostu nikt mi nie kazał, nie prosił wyszło to ze mnie samej z samego środka).
To we mnie dojrzewało, najpierw obserwacja w pracy jak dużo tych młodych ludzi nie pali, zimą musiałam wychodzić na zewnątrz budynku żeby zapalić i dwa razy miałam zapalenie oskrzeli w przeciągu 2 miesięcy, wtedy też sobie mówiłam rzuć to bo się wykończysz ale chęć palenia była silniejsza, dopiero coś we mnie pękło jak poszłam na imieniny jak już wcześniej pisałam 6 osób rzuciło fajki , cholera jasna nawet ciocia która paliła ze 40 lat więc w czym ja jestem od nich gorsza i muszę teraz wychodzić do kuchni żeby palić ,- o nie więcej tak nie będzie , sumując to wszystko tych młodych nie palących ludzi i tą moją 55 letnią ciocię - kurde ja nie będę od nich gorsza. Tak to się właśnie u mnie zrodziło , i było mi ciężko ale pomogła mi ta książka , bo facet w niej opisywał swoją historię jakże podobną do mojej , wszystkie boleści nóg różne skurcze i inne żeczy których w normalnych warunkach nigdy bym nie przypisała do fajek, prędzej do kawy bo wypijam jej 6 dziennie to ta właśnie książka mi pomogła, a jeśli czytają ją ludzie młodzi którzy jak czytałam palą 5-8 lat , to tak naprawdę nie wiedzą jeszcze co ich czeka ( jak narazie to pewnie maja tylko ranny kaszel ), bo to dopiero po 30 wszystko wychodzi, więc jeśli bedziecie palić nadal to może dopiero wtedy będziecie wiecieć co
autor ma na myśli , ale kto wie może dla kogoś z was bedzie wtedy już za późno , bo możecie dzielić m-1 z robalami , dlatego jeżeli znaleźliście się już na tym forum to znaczy że chcecie nie palic i tego sie właśnie trzymajcie.
Witam!Margeritte,Arti cytuje slowa z ksiazeczki Allana Carra,on nam mowi wlasnie o "potworku",jesli doczytalas do 16 strony,masz prawo o tym nie wiedziec.Swoja droga porownanie jest niezle.Fajnie cie czytac,podtrzymujesz nas na duchu.Wiesz?Musze ci powiedziec ze ja nigdy nie przestawalam palic przez 30 lat,to jest wielki "staż",prawda?jednak decyzje o tym ,ze przestaje palic,podjelam nie pod czyimś wplywem ,poprostu sama.A czemu teraz?bo kiedys wreszcie musialam do tego dojrzec!Mowią,lepiej pozno niz wcale,i tego sie trzymam.
Nie bede palic!walczę dalej, znowu nie spie,i nic nie wskazuje na to ze pospię!Pozdrawiam
Tak dla ścisłości w wieku 26 lat, też można mieć już zawał i nie myślcie sobie że was to nie czeka bo jesteście za młodzi, znam dwa takie przypadki , Smierci w młodym wieku z powodu zawału.Jutro mój ojciec idzie na operacje oczu , bo ma jaskre i nic nie widzi już ( pali już 45 lat ).Wyciągnijcie jakieś wnioski....
Witam cię poranku widzę , że obie nie możemy spać ,o tym potworku już czytałam , być może tobie takie porównanie by pomogło, mnie napewno nie.Zawsze przez czałe życie robiłam wszystko wedle siebie samej nikt i nic nie mogło by tego zmienić nawet potworek. Ale bardziej by mi się podobało jak zamiast karmionego potworka Arti by napisał bez igłowo dajemy sobie w żyłę , bo przez całe życie nie wiedziałam że to narkotyk i to najbardziej zabujczy , bo gdyby ktoś go rozkruszył i nam podał domięśniowo to było by po nas. Ci co palą to już nie dzieci więc nie musimy się bawić w karmienie zwierzaczka , tylko dosłownie żeby właśnie ktoś się wkońcu wystraszył tak jak ja, jesteś gorszy od tego co bierze herę , w ten sposób powinniśmy gadać.
margeritte uwielbiam rano w robocie czytać Twoje poematy. Mam nowy naóg - piję kawę 3w1, dobra jest polecam każdemu kto jakiś naóg musi mieć. Pozdrawiam
8-my dzień nie palę.Dziś dzieje się coś tragicznego,ciągle mam ochotę żeby zapalić,cholerną ochotę......Biorę Tabex wg ulotki,czytam regularnie wasze wpisy,bo to mi bardzo pomagało,ale dziś....nie wiem czy to jakiś kryzys?To jakiś koszmar,żeby to g....prześladowało tak okrutnie................Nie mogę wyzwolić się od myśli zapalenia,rozwala mnie to kompletnie.Najgorsze że nie wiem zupełnie co robić.....te 35 lat kopcenia zupełnie wypaliło mi mózg.
A ja dzisiaj 13 dzień bez papierocha. Czuję taki wewnętrzny strach. jestem jakaś roztrzęsiona. Myśli o paleniu zagłuszam takim obrazkiem:
"o to jestem w palacym się budynku i usiłuję odgarnąć rękami duszący, gryzący mnie dym."
To chwilowo pomaga.Pod ręką mam jeszcze tabletki ziołowe, uspokajające. Zaraz je sobie zapodam. Nie poddam się.
Pozdrawiam wszystkich walczących.
Akwe, Basia! TRZYMAJCIE SIĘ MOCNO, PROSZĘ! Dziś jest dopiero mój 6 dzień z Tabexem i drugi bez papierosa. Jestem sporo w tył za Wami. Musicie dać radę, bo muszę wierzyć, że jest to do zronienia. Arti! Książka naprawdę mi pomogła - wielkie dzięki. Jeśli chodzi o mój stan to nie mam kompletnie ochoty na palenie, ale jestem jakaś nadwrażliwa. Nic to, oby do przodu. Pozdrawiam wszystkich!
Margarette - nie obraź się ale odnosze wrażenie że ciągle mnie atakujesz.
Co do fragmentu o potworku to cytowałem samego mistrza Allena C. jak to już wcześniej zauważła Poranek49. Po co zmieniać formuły które pomogły tysiącom ludzi.
To że napisze silna trucizna to i tak nie wiele zmieni bo ciągle o tym piszą nawet na papierosch , a i tak ludzie palą. Sądze że Allan C. celowo urzył takiego sformułowania być może ono zostanie w pamięci bardziej niż głód nikotynowy, może łatwiej sie walczy z przeciwnikiem którego można sobie jakoś wyobrazić. Nie wiem mnie to pomogło.
Piszesz że do rzucenia palenia trzeba dojżeć. Trzeba samemu chcieć ... Pomyśl jaki to ma wpływ na ludzi którzy własnie rzucili chwilę temu i walczą. Człowiek uzależniony wykoszysta każda wymówke aby przerwać abstynecje. Jeśli ktoś rzucił palenie pod wpływem otoczenia to zaras stwierdzi ze w zasadzie to on woli palić i jeszcze nie dojżał lub ma czas do 30 itp. Człowiek w życiu cały czas działa pod jakimś wpływem ciągle dokonuje wyborów i podejmuje decyzje w zależności od czynników zewnętrznych. To że człowiek sam o czymś decyduje to i tak jest to w jakichś ramch a to kulturowych , finansowych itp.
Decydując sie na życie w społeczeństwie decydujemy się ulegać jakimś wpływom. Więc nie zrażaj ludzi do rzucenia palenia. Napewno jeśli czegoś chcemy sami, zobimy to chętniej. Trzeba wspierać wsztstkich co chcą wyrwać sie z tego nałogu nie zależnie z jakich pobudek przestają palić.
Też jestem z Łodzi.
Kiążkę poleciła pierwsza Oliwia150.
Czytajcie książke a powodów rzycenia wam nie braknie.
Pozdrawiam
W takim razie podziękowania również dla Oliwii. Uff, już wieczór, a mi żaden papieros po głowie nie chodzi. Drugi dzień mija bez męki. Acha, jestem z Wrocławia.
Witam i dziękuję wszystkim "Tabexiarzom"
z tego forum za wszystkie wpisy.Dziś przeczytałem całość,aby wytrwać w abstynencji nikotynowej, gdyż znów miałem moment słabości...wiecie przecież jak to jest, przecież tu "same swojaki"!!Na forum trafiłem przypadkiem,szukałem info o "Tabexie". Dostałem go od kolegi bez ulotki. Dowiedział się że zaczynam walkę, jemu pomógł, a tabletek sporo mu zostało i tak też stałem się "Tabexiarzem"!Zacząłem jak dziś widzę razem z "loomp".Determinacji mi nie brakuje, ale... Chodzi właśnie o te "ale". Czy starczy mi siły woli, aby w życiu już nie zapalić ani fajka? Sowoją niedolę rozpocząłem jak tylko skończyłem 12 lat!!! Wiem, wiem..teraz też mnie to szokuje i dołuje, ale tak było. Nałogowym palaczem jestem 39 lat, a to szmat czasu i moc udręki...Jeszcze w podstawówce chciałem rzucić to cholerstwo, chociaż z drugiej strony miło było "imponować" swoją "dorosłością" Przez wszystkie te lata raz miałem przerwę wytrzymując 36 godzin bez dymka i raz 1,5 miesiąca z pomocą "nicorete" czy tak jakoś. Ten drugi raz mnie dobił...a było to 10 lat temu. Po tygodniu byłem już pewny, że wygrałem...a póżniej było już tylko gorzej!Chyba już tylko szukałem jakiegoś wytłumaczenia sobie i innym dlaczego znów będę palił...i znalazłem...wiecie chyba jak to się robi? Prawda? Najgorsze w tym jednak było to, że ta moja astma oskrzelowa, która powodowała mój dyskomfort życia i troskę najbiższych, a nawet politowanie u obcych mi osób minęła mi zupełnie po 3 dniach!!! A ja wybrałem powrót ukochanych papierosków, a co za idzie do astmy!!!Czy nie-nałogowiec mógłby to zrozumieć? Wykluczone!!! Teraz nie palę już 3 tydzień, jest różnie...wiecie..rozumiecie..,ale się trzymam! Astma znów minęła na 3 dzień...nawet nie byłem już tym zdziwiony, ale gdybyście zobaczyli minę znajomego lekarza....cyrk! Ale nie miałem siły, żeby przyznać się jemu,że ja już 10 lat temu wiedziałem jaki to alergen powoduje moją tragiczną dychawicę!! Taką swoją głupotą mogę podzielić się tylko z Wami, bo tu same swojaki! Trzymajmy się razem to wygramy! Palczami pozostaniemy do końca życia, miejmy jednak nadzieję takimi "bez nawet jednego dymka" Serdecznie wszystkich pozdrawiam! "Szacun" dla najstaszych stażem "Tabexiarzy" i "loomp", bo staż mamy identyczny!!
Witaj Arti,nie obrażam się bo masz rację.Z jednej strony nie mam zamiaru najmniejszego cię urazić bo w końcu to ty jesteś moim wybawcą ,ale z drugiej strony jak opowiadasz mowym lub kiedyś panktosiowi o karmieniu potworka , to mi się w żołądku przewraca bo mam wrażenie jakbyś rozmawiał z nami jak z przedszkolakami a większość tutaj jest po 35 roku życia. Ci co przeczytali książkę to zrozumieją dlaczego takiego wyrażenia używsz ale ci którzy jej nie czytali pomyślą sobie - KURDE O CZYM ON MÓWI.
Na fajkach jest napisane palenie szkodzi zdrowiu ,są zawarte substancje smoliste - a dlaczego nikt nie napisał że tytoń to NARKOTYK, dlaczego wcześniej nam w ten sposób nie przedstawiano fajek jestem pewna że wtedy było by o wiele mniej osób palących .Mam prawie 40 lat i oprócz fajek nigdy w życiu nie wzięłam do ust żadnych narkotyków,bo jestem świadoma konsekwencji, po prostu boję się nawet zacząć i przez to niechcę.
Mnie ta książka nie otworzyła oczu na to że mam nałóg, ale na to że jestem niewolnikiem małych pałeczek które w konsekwencji niczego mi nie dają.Pisałam wcześniej że moją motywacją są moi koledzy w pracy którym chcę dorównać więc ta książka otwierała mi oczy bardzo szeroko na porównaniach z nimi ludźmi niepalącymi.Byliśmy na różnych bibkach i widziałam jak oni równie świetnie się bawią jedzą kolację i nie potrzebują po niej fajki, piją drinki i też bez fajek , pisanie na komputerze tak wogóle to fajka przecież przeszkadza bo pisze się dwoma rękoma , brak nam trzeciej na trzymanie fajki więc po co nam ona , rożne prace domowe tak samo nawet papieros to czasami zgroza, pamiętam jak wkurzał mnie mój mąż gotował coś , mieszał w garach i trzymał peta w zębach oczyma wyobraźni już widziałam jak ląduje ten popiół w garku mówiłam mu odłuż go choć na chwilę, a on mi na to nie marudź panuję nad tym nic się nie stanie , a popiół był na pół fajki, albo koleżanki które przewijały dzieci z papierosami w gębie.
Moi drodzy zróbcie sobie takie porównanie a sami zobaczycie że będzie łatwiej w tych pierwszych 3 tygodniach.Pobawcie się w reklamę HEPATILU gdy przyjdzie ta chęć na fajkę z diabłem który was namawia ZAPAL SOBIE, CZUJESZ TEN SMAK ,CZUJESZ JEGO AROMAT ,ZAPACH a wtedy z drugiej strony od razu sobie odpowiedzcie NIE BĄDŻ FRAJER(ką),WEŹ SIĘ W GARŚĆ NA H....J CI TO GÓWNO, NIE PALISZ JUŻ 5 (TU WSTAW DNI) DNI TYLE CZASU TO WYTRZYMAŁAŚ A TERAZ CHCESZ SIĘ PODDAĆ , PO CO ŻEBY ZAPALIĆ I MIEĆ CHWILĘ PRZYJEMNOŚCI A POTEM DOŁA ŻĘ TO ZROBIŁAŚ, NIE PAL NIE BĘDZIE DOŁA. MASZ LIZACZKA I SIĘ ZAPCHAJ (lub paluszki) TYLKO BROŃ BOŻE NIE MYŚ O FAJKACH.
Witajcie, minęło osiem tygodni odkąd przestałam palić. Co kilka dni mam jeszcze sny, w kótrym palę orientując siepo chwili, że przeciez rzuciłam. Przytyłam cztery kg, teraz zaczynam walczyć z kilogramami. Do tej pory dym papieosowy mi nie przeszkadza, wręcz mi się podoba,ale sie nie złamię. Wiem to, bo w tym czasie miałam kilka "dołów psychicznych". Jest to moje fantastyczne zwycięstwo!!!! I jestem wdzięczna mojemu Ukochanemu, że cały czas był i jest przy mnie. Bez niego nie chciałoby mi sie nawet próbować rzucić. Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich
Jeszcze jedno Arti.Chciała bym naprawdę aby wszyscy na całej kuli rzucili te fajki było by naprawdę super, lecz jeśli ktoś rzucił , bo mu się zdarzyło trafić na to forum, lub dostał bądź kupił TABEX bo mu druga połowa zasugerowała, a sam z siebie z głębi nie będzie do tego przekonany to naprawdę myślę ,że w tej chwili niech da sobie spokój bo rzucanie na siłę jest jeszcze bardziej trudne, wiem to z własnego doświadczenia.
Moja chrzesna chciała rzucić fajki przyszła do mnie i przy moim mężu który zmów po raz kolejny właśnie nie palił powiedziała GOSIA CHOĆ PÓJDZIEMY TO TYLKO KOSZTUJE 50 ZŁ. A MOŻE NAM POMOŻE.Mój mąż oczywiście był cały za...,poszłam z nią bo chciałam zrobić to dla niego , a w duchu całą drogę przekonywałam sama siebie że to dobry pomysł choć tak naprawdę nie myślałam że jest on dobry ;moja rozmowa wtedy samej z soba wyglądała tak - rzuć palisz już 18 lat, masz jakąś dychawicę a poza tym twój mąż całując się z tobą czuje się jakby lizał popielniczkę , a w odpowiedzi słyszałam przecież lubisz palić,lubisz się nim delektować.
Idąc tam czułam jakbym miała za chwilę stracić cząstkę samej siebie , szłam wogóle do tego nie przekonana, wczoraj pisałam o tym wytrzymałam 1,5 tygodnia , ale nabawiłam się takiej depresji że w życiu czegoś takiego nie miałam.Moje myśli każdej godziny krążyły wokół fajki, myślałam po co ja to zrobiłam teraz muszę wytrzymać szkoda tej wydanej kasy.Pracowałam wtedy w handlu i pamiętam jak dziś jak doszło do tego że klient do mnie coś powiedział w stylu 30 dag.proszę a mnie z policzków popłynęły łzy jak grochy, szefowa wtedy zwolniła mnie do domu, mąż chciał mnie wyciągnąć do znajomych z którymi lubiłam bardzo się spotykać a ja znów wpadłam w histerię strasznie wyjąc powiedziałam mu SAM SOBIE IDŹ, NIGDZIE NIE PÓJDĘ trwało to ze 3 dni histerii cały czas myślałam tylko o tym że chce zapalić , chce zapalić i wyłam , wkońcu mąż zlitował się nade mną i powiedział jak to twoje rzucanie fajek ma tak wyglądać dalej to ja dziękuję bardzo idź se po fajki, te słowa były jak plaster na moje rany.
Dlatego nie chcę żeby kto kolwiek na tym forum tak to właśnie przechodził, myśląc tylko o tym że zabrano nam coś bardzo cennego.Ja teraz wiem że chcę i było mi ciężko na początku jak pamiętacie jak wszystkim ,ale inaczej to wyglądało i wygląda niż tamto rzucanie fajek.Bo przez te 5 tygodni pomyślałam chce zapalić , fajka być dobra ale tak jak wyżej w pisałam sobie odpowiadałam i to mi pomagało.
3majcie się wszyscy ..........
akwe i basia:):)przeciez chyba nie zaczniecie palic?no przeciez nie mozliwe!!!!patrzcie jak ja sie morduje, nie spie w nocy,juz niedlugo wcale nie usne:)w dzien spie stojac,ale tylko chwilke:)a teraz siedze,mysle!ciekawe czy zgadniecie o czym???????tez mi nie jest lekko,a to juz 26 dzien,niby nic,prawda?dla mnie sukces.Po 30 latach wiecznego ćmuchania, 26 dni extra!Wezcie sie w garść!jeszcze bedzie normalnie!!
56, i dobrze sie czuje z tym, jest super, pozdro dla wszystkich, coraz bliżej święta, coraz bliżej święta
margeritte - byłem tez na tym zabiegu za 50 zł jakieś 7 lat temu, na Piotrkowskiej w podwórku.
Mam techniczne wykształcenie więc jak zobaczyłem ten aparat który stał w gabinecie i sposób obsługi przez panią to od razu wiedziałem że nie miał racji zadziałać, na mnie czym kolwiek na pewno nie cudownymi prądami. Troszkę zadziałało gadanie tej pani i mojej żony o szkodliwości palenia. Nie uwierzyłem w ten zabieg ale wytrzymałem mimo to 3 tygodnie w wielkich męczarniach, bo właśnie nie miałem świadomości co to jest uzależnienie od nikotyny. Jak by ktoś mi powiedział że nikotyna to narkotyk to bym i tak palił dlatego że było to wtedy powszechne, i większość znajomych paliła. W szkole wszyscy "fajni" koledzy wychodzili na papieroska, na fajce działo się wiele "fajnych rzeczy" które omijały niepalących, i nie byli w temacie. Siłą rzeczy trzeba było palić by nie być w tyle.
Książka mi pomogła bardzo, dlatego że zmieniła moje podejście do palenia. Przestałem myśleć o papierosie jako o przyjacielu za zacząłem traktować go jako wroga. Takie podejście powoduje że łatwiej przestałem palić. A to wynika z tego że teraz nie pragnę przyjaciela a wręcz odpycha mnie na myśl o paleniu. Allen Carr uświadomił mi parę faktów, przedstawił problem w innym świetle, spowodował że czytając książkę nie mogłem się doczekać kiedy przestanę palić. Paliłem jeszcze w trakcie czytania. Podejrzewam że palącym w trakcie czytania książka daje większego kopa niż niepalącym. Ale na pewno mogę powiedzieć że mnie to pomogło.
W reklamie DANIO celowo jest wykorzystany jak że sympatyczny stworek "Mały głodek", zobacz jak on przemawia do ludzi. Ja od razu czuję głód jak go widzę.
Naukowo udowodnione że lepiej się walczy z przeciwnikiem którego jesteśmy w stanie zobaczyć.
Zgadzam się z tym że w większości na forum są ludzie dorośli i można nazywać sprawy po imieniu i dosadnie, ale jak widać w poprzednich postach nikt tu zbytnio nie nadużywa dosadnych stwierdzeń.
Popieram tezę że jak chcemy sami z siebie rzucić to przychodzi nam to łatwiej.
Ale ilu NARKOMANÓW (jak już to stwierdziliśmy że palacze nimi są) przestało brać narkotyki z własnej. Każdy myśli że to złe i bierze dalej jak poczuje głód.
UWAŻAM WIĘC, ŻE NIE MOŻNA PISAC ZE JAK NIE CHCESZ RZUCIC PALENIA TO DAJ SOBIE SPOKÓJ. TO WŁAŚNIE CI LUDZIE POTRZEBUJĄ WIĘKSZEGO DOPINGU.
Pozdrawiam wszystkich niepalących i tych co palą też ...
Witam
14 dzień bez fajki. Codziennie rano myślę sobie UDAŁO SIĘ i jestem z siebie dumna. W razie kryzysu wspomagam się ziołowymi prochami. Największą traumą był dla mnie ostatni weekend (8-9 dzień bez papierosa) przeżyłam prawdziwe delirium. Teraz wierzę, że może już być tylko lepiej.
Trzymajcie się wszyscy. Jestem z Wami.
Basia - Trzymaj się napewno wytrzymasz, najgorsze masz już za sobą. Twój organizm się najprawdopodobniej oczyszcza, więc możesz mieć jaszcze takie objawy. Powoli zaczniesz się przyzwyczajać do nowego, lepszego życia bez papierosa. Nie wspomnę o korzyściach finansowych. Naj trudniej przełamać się i nie palić pierwsze dni. A to już Masz za sobą, wytrwać nie jest łatwo alejeśli się zaszło tak daleko, to nie można tego przerwać.
Święte słowa Arti.
Dziękuję.
Polecamy:
Geny wpływają na zdolność do rzucenia palenia?
Pokoje hotelowe dla niepalących nie gwarantują przestrzeni wolnej od dymu
Jedna, pewna rada na długie i zdrowe życie
Rak płuca
Kaszel palacza
Sprawdź, jak palenie papierosów wpływa na zajście w ciążę
Szczepionka na papierosa - nowa metowa walki z uzależnieniem od tytoniu?
Palenie papierosów a płodność mężczyzny